O węglu dla palących węglem

Zaktualiowano: 6 lutego 2015

Palisz węglem od roku, pięciu, dziesięciu czy czterdziestu lat. I wiesz już wszystko. Bo co to za filozofia? Byle udało się rozpalić, a potem tylko biegać i dorzucać, nie dać się uwędzić w kotłowni i odliczać czarne kamienie tak, żeby do wiosny starczyło.

Ta strona ma wywrócić do góry nogami twoje pojęcie o ogrzewaniu i o samym węglu. Wszystko po to, abyś płacił mniej i żył wygodniej. Na pewno już gdzieś to słyszałeś. Ale my nie będziemy chcieli ci niczego sprzedać. Pokażemy, że wszystko, czego będziesz potrzebował do wygodnego i bezproblemowego ogrzewania węglem, już stoi w twojej kotłowni. Sami palimy węglem oraz drewnem i sprawdziliśmy na sobie to, o czym piszemy.

Węgiel nie zawsze jest najtańszą opcją

Choć to poparta latami doświadczenia opinia, to dziś węgiel nie zawsze jest najtańszą opcją ogrzewania domów, a tym bardziej mieszkań. Dzisiejsze domy zużywają 3-4 razy mniej ciepła niż dawniej. Kotły węglowe za tym nie nadążają. Dlatego wpakowanie kotła węglowego do nowowybudowanego, dobrze ocieplonego domu spowoduje problemy i drenaż portfela. Dlaczego?

Bo istnieje coś takiego jak efektywność kotła

To procent energii dostępnej w paliwie, jaką kocioł odbiera w postaci ciepła. W przypadku najpopularniejszych kotłów zasypowych bywa to zaledwie 20-30%, nieważne czy kocioł ma 30 lat czy kupiłeś go wczoraj.
Na tak zły wynik składa się wiele czynników, ale główne to: utrwalona tradycją nieekonomiczna metoda palenia oraz energooszczędność współczesnych domów.
Kiedyś ciepło do ogrzewania było potrzebne stale i w dużych ilościach. Dziś odwrotnie - mało i z przerwami. To niekorzystne warunki dla kotła węglowego. Przez większość czasu węgiel kisi się zamiast spalać i dawać ciepło. Zjawisko to jest tym gorsze, im wyższa jest moc nominalna kotła. Tak więc twój portfel jest ostro drenowany, a ty możesz żyć w błogiej nieświadomości, że tanio ogrzewasz węglem. Nieprawda, bo mogłoby być jeszcze taniej.

Jest bardziej efektywny sposób palenia

Na pewno znasz utrwalony z dziada pradziada sposób rozpalania w piecu. Rozpalasz ognisko z drewna na ruszcie i zasypujesz je węglem. Potem co parę godzin wizytujesz kotłownię i dorzucasz węgla. Jak jest większy mróz, to wstajesz w nocy, żeby dorzucać węgla.

Wiedz, że taki sposób palenia ma jedną główną wadę: jest koszmarnie nieefektywny - tracisz 30% paliwa.

Jest metoda, by te 30% kosztów opału odzyskać. To rozpalanie w piecu od góry. Wystarczy, że odwrócisz proces rozpalania: najpierw nasypiesz więcej węgla, a potem rozpalisz ognisko na wierzchu i nie będziesz dosypywać węgla w trakcie palenia. Ta ilość węgla, którą wsypałeś, będzie palić się dłużej niż gdybyś podrzucał co godzinę po szufelce i da więcej energii (spalisz cenne substancje smoliste, które dotąd uciekały z dymem).

Ogrzewaj dom zamiast odgrzewać

Rozpalanie od góry ułatwia zastosowanie kolejnego ulepszenia w twoim sposobie ogrzewania. Zamiast przepalać po kilka godzin wieczorem - weź tę samą ilość węgla, rozpal od góry i grzej z niższą temperaturą, ale dłużej. Nie odgrzewaj wychłodzonego domu - ogrzewaj go tak, aby utrzymywać stałą, akceptowalną dla domowników temperaturę. Inaczej będziesz marznąć całą zimę, ale nie zaoszczędzisz w ten sposób na opale.

Kiedyś ludzie dymili i żyli

... a dziś takie noski delikatne mają, że im wungiel śmierdzi. Nagonka na dym z domowych kominów nie bierze się z brzydkiego jego zapachu, tylko ze szkodliwej zawartości dymu. A dym to drobinki sadzy, mocno rozdrobniony kamień i smoła. Wdychasz to przez lata, a drobinki pyłu w dymie są tak małe, że bez problemu dostają się do płuc i już tam zostają. Wraz z pyłem przenoszą się do krwi substancje smoliste. Tyle się ostrzega palaczy papierosów przed rakiem płuc, a przecież wdychanie dymu z węgla lub drewna jest równie szkodliwe!

Oczywiście dawniej ludzie nie umierali z tego powodu nagle, tak jak i obecnie. Dym i pył zabijają powoli. Miażdżyca, nadciśnienie, astma - oddychanie syfem powoduje lub wzmaga te choroby, przez co ludzie żyją kilka lat krócej niż mogliby, gdyby powietrze było czyste.