Polska jest krajem płonącej sadzy. Liczba pożarów kominów w domach jednorodzinnych każdego sezonu grzewczego idzie w tysiące. Palą się kominy domów starych i „biednych” – tak samo jak palą się kominy domów nowych i „bogatych”, bowiem w jednych i w drugich kultura eksploatacji kotłów / pieców / kominków jest równie beznadziejna.
Może ktoś to przeczyta i się ocknie zanim przez własną głupotę straci część dobytku albo część rodziny.
Przyczyna pożaru komina
Pożar komina powstaje w momencie, gdy nagromadzone w kominie duże ilości sadzy/smoły zapalają się – bo już tyle jej się nazbierało, że doszło do spotkania płomieni ze złogami sadzy i nagrzania jej do temperatury zapłonu. Ale to nie jest przyczyna pożaru komina tylko jego początek. Przyczyną jest sam fakt, że w kominie znalazły się tak duże ilości sadzy/smoły, że doszło do sytuacji umożliwiającej pożar.
W normalnym zadbanym kominie nigdy nie uzbiera się tyle sadzy/smoły! Tak więc pożar komina zawsze jest efektem horrendalnego zaniedbania ze strony właściciela budynku / operatora kotła/pieca/kominka:
- albo w kwestii kiepskiego palenia, które powoduje szybkie gromadzenie sadzy/smoły,
- albo w braku przeglądów kominiarskich, które by tę sadzę usuwały nim przekroczy masę krytyczną,
- albo w jednym i w drugim.
Prawo budowlane nakazuje czyszczenie kominów od kotłów/pieców/kominków na drewno/węgiel co 3 miesiące. Taka częstotliwość (w moim odczuciu przesadna) jest podyktowana właśnie zamiarem zapobiegania pożarom kominów nawet przy najbardziej fatalnym paleniu a co za tym idzie: bardzo szybkim gromadzeniu się sadzy w kominie.
Niestety przepis ten w domach jednorodzinnych jest martwy. Państwo polskie zostawiło tutaj właścicielom domów dużą dozę wolności – którą oni źle wykorzystują. Mogą latami nie zlecać przeglądów kominiarskich ani nawet samemu nie dbać o stan komina bez żadnych konsekwencji – do czasu, aż wydarzy się pożar i ktoś w nim ucierpi. Tym „ktosiem” najczęściej będzie członek najbliższej rodziny…
Zagrożenia jakie niesie pożar komina
Od pożaru komina może z łatwością spłonąć cały dom wraz z domownikami. Może też nie wydarzyć się prawie nic złego. To zależy od:
- indywidualnego szczęścia – jako, że jest odwrotnie proporcjonalne do rozumu, właściciele płonących kominów mają go dużo,
- ilości nagromadzonej sadzy,
- wieku i stanu komina.
Skutki pożaru komina zależą przede wszystkim od tego, czy komin wytrzyma pożar sadzy. Kominy buduje się / produkuje z takich materiałów, że teoretycznie powinny wytrzymywać. W praktyce wiele zależy od wieku, jakości wykonania i aktualnego stanu komina. Wytrzyma albo i nie.
Jatka zaczyna się w momencie, gdy komin się rozszczelni. Inferno płonącej sadzy o temperaturze ponad 1000 st.C wyłazi wtedy do pomieszczeń i rozpętuje się pożar. O ile straż nie przybyła zawczasu – z domu niewiele zostaje.
Jednak nawet i komin, który pożar wytrzymuje, też może narobić biedy w domu. Skoro w środku komina jest ponad 1000 st.C to na zewnątrz będzie przynajmniej paręset. To wystarczy, aby zapaliły się meble, podłogi lub stropy stykające się z kominem lub położone blisko niego.
Nawet gdy komin nie pękł, nic się od niego nie zapaliło – mógł stracić szczelność i za którymś następnym rozpaleniem będzie z niego uchodzić tlenek węgla do pomieszczeń mieszkalnych. Skończy się podtruciem/zatruciem czadem. Dlatego po pożarze komina straż pożarna zawsze wydaje zakaz palenia do czasu wykonania przeglądu kominiarskiego, który potwierdzi sprawność komina.
W super fartownym scenariuszu: pożar sadzy zostaje ugaszony, nic złego się nie dzieje a komin po pożarze jest w pełni sprawny. Brawo, kolejny raz udało się przeżyć! Ale to nie daje żadnej gwarancji, że następnym razem skończy się tak samo dobrze. Trzeba dołożyć wszelkich starań, aby nie było następnego razu.
Zapobieganie pożarowi komina
Punkt najkrótszy, bo to jest naprawdę proste: nie ma pożaru komina jeśli w kominie nie ma się co palić. A żeby nie miało się co palić, są dwie drogi:
- palić poprawnie – bez dymu (instrukcja poprawnego palenia), sezonowanym drewnem (instrukcja szybkiego sezonowania), niesmołującym węglem (tutaj szczegóły).
- zlecać przegląd komina lub czyścić samemu – min. raz na sezon.
Dlaczego pożary kominów są lekceważone?
Jest rok 2023, 6 grudnia. Od 1. października straż pożarna odnotowała już 2000 pożarów sadzy. Zjawisko jest powszechne i spowszedniało.
Pożar komina jest odbierany jako zdarzenie losowe – czyli niezawinione. Ktoś miał pecha, że mu się komin zapalił – nie „zawalił przeglądy kominiarskie i dusił w kominku mokre drewno”. Miał pecha…
Takiemu myśleniu sprzyja powszechność tego zjawiska. Faktycznie: nie znając jego prawdziwych przyczyn, łatwo dojść do wniosku, że jest to zdarzenie losowe, bo dotyka od czasu do czasu prawie każdego, kto ma komin. Ale dzieje się tak dlatego, że prawie każdy źle pali i nie czyści komina!
Lekceważeniu problemu sprzyjają też zazwyczaj ograniczone straty. Większość pożarów komina nie kończy się tragicznie a straż pożarna gasi za darmo. Więc: do następnego…
Uwaga: straż pożarna też umie w mandaty!
Strażaków każdy lubi. Uważam, że duży wpływ na to ma fakt, że nie wystawiają mandatów. Zazwyczaj. Bo jak się zeźlą – to mogą o mandat przyprawić. W przypadku recydywistów, u których komin pali się regularnie, mandat otrzymany za przyczyną straży pożarnej będzie jak najbardziej zasłużony i może wreszcie otrzeźwi właściciela budynku zanim przy kolejnym pożarze dojdzie do tragedii.