Flotokoncentrat i muł węglowy

Z kopalnianego błota i wody odzyskuje się dwa produkty: flotokoncentrat (flot)muł węglowy. To dwa zupełnie różne paliwa, na oko niemal nierozróżnialne (czarny węglowy proszek jak cukier-puder). Flot i muł występowały niemal wyłącznie na Śląsku i w bliskiej jego okolicy. Dla reszty kraju ich nie wystarczało. W sumie to dobrze, bo spalanie mułu i flotu jest trudne, przez co emisja syfu na tonę przerzuconego paliwa jest największa spośród wszelkich rodzajów węgla.

Generalnie mówimy tu, że każde paliwo da się spalić przyzwoicie czysto – co oznacza spalanie bez dymu, ale nie bezemisyjne. Muł węglowy, ze względu na bardzo wysoką zawartość wody i drobnego popiołu (nawet do 50%!) i wysoką dawkę metali ciężkich jest szczególnie szkodliwy na tle innych paliw węglowych, nawet gdy spalany jest bez dymu.

Obecnie nie można już spalać mułu ani flotu w większości województw, więc artykuł ten ma charakter historyczny.

Zakazy spalania mułu i flotu

Sezon grzewczy 2016/2017 przeszedł do historii jako ostatni, w którym można było swobodnie spalać muł i flot. Nawet jeśli gdzieś znajdziesz te paliwa w sprzedaży lub masz je w piwnicy, to wszystkie uchwały antysmogowe zabraniają spalania mułu i flotu pod karą taką jak za spalanie odpadów. A więc: w razie kontroli mandat 50-500zł, którego możesz nie przyjąć, wtedy sprawa leci do sądu i grzywna może wynieść już do 5000zł.

Prócz mułu i flotu uchwały zakazują spalania także kilku innych rodzajów kiepskich paliw a w Krakowie – także części węgli grubych. Więcej informacji w przeglądzie uchwał antysmogowych.

Przybliżony terytorialny zasięg występowania mułu / flotu – w konsultacji z Izbą Gospodarczą Sprzedawców Polskiego Węgla.

Koncentrat igieł ze stogu siana

Produktem ubocznym działania kopalni jest woda z błotem. Błoto to składa się z czystego węgla kamiennego oraz kamienia, który towarzyszy węglowi w złożu. Problem w tym, że są to wszystko drobinki bardzo małe, do 1mm średnicy.

Ze strumienia wody i błota oddziela się w procesie flotacji drobinki węgla od kamienia. Tak powstaje flotokoncentrat zwany potocznie flotem. To węgiel o parametrach nie gorszych niż kostka czy orzech. Tyle, że tak drobny proszek węglowy w surowej postaci nie jest atrakcyjnym produktem. Trudno go spalić w sposób wygodny w domowym kotle, choć dla zaprawionego w bojach palacza to dobre i tanie paliwo.

Flotokoncentrat w stanie suchym

Flotokoncentrat w stanie suchym

Flot o konsystencji wilgotnej ziemi

Flot o konsystencji wilgotnej ziemi

Odpad z odpadów

Błoto, które zostało po oddzieleniu flotu, trafia na osadniki, gdzie woda jest odciągana do powtórnego użytku, a muł węglowy pomału osiada. W zasadzie jest on odpadem poprodukcyjnym, ale wciąż zawiera więcej węgla niż kruszywo drogowe (ponad 50%), z wyglądu jest czarny i pali się, dlatego jest sprzedawany ludziom po taniości (100-200zł/t).

Muł węglowy to najgorszy syf z syfu. Nie chodzi nawet o dużą zawartość popiołu, ale o to, że w tej najdrobniejszej frakcji kopalnianego odpadu gromadzi się hurtowo to, co najgorsze: rtęć, chlor i siarka (tutaj artykuł na ten temat). Jednym słowem: paląc mułem obsiewasz sobie podwórko metalami ciężkimi w dużych dawkach, co ma bardzo, bardzo zły wpływ na twoje zdrowie, ale w szczególności na rozwój twoich dzieci!

Muł węglowy a miał węglowy

Różnica między mułem lub flotem a miałem węglowym jest zasadnicza, choć może być nieoczywista gdy się jednego i drugiego na oczy nie widziało. Nawet poważne media mają z tym problem.

  • Muł to końcowy odpad z procesu wydobycia węgla, prawie 1:1 drobny węgiel i sproszkowany kamień.
  • Flot jest węglem o parametrach zbliżonych do węgli grubszych a jedyna jego wada to granulacja typowa dla cukru pudru.
  • Miał to pełnoprawny węgiel, najdrobniejsza frakcja kopalnianego urobku (1-31,5mm) w stanie nieomal takim, jaki wyjechał spod ziemi.

Miał ma gorsze parametry od grubszych węgli (tu można je porównać dla różnych kopalni) – ale w zamian jest tani. Zawartość popiołu w miale jest o ok. 50-100% wyższa niż w grubszych węglach, natomiast siarki jest zwykle o ok. 20% więcej. Wartość opałowa jest niższa o 10-20% ale cena – niższa nawet o połowę w stosunku do węgla sortymentu orzech.

Zgodnie z prawdą odpadem węglowym można nazwać muł węglowy – nic więcej, ponieważ tylko muł jest odpadem z produkcji wszelkich innych sortymentów węgla. Miał stanowi znakomitą większość wydobywanego spod ziemi węgla. Od lat istnieją domowe kotły przystosowane do spalania miału, zarówno ręczne jak i automatyczne. Czysto spalany miał emituje mniej zanieczyszczeń niż dobry węgiel – ale źle spalany. Wśród kotłów osiągających najwyższe obecnie wymogi czystości spalin (5. klasa) są kotły spalające miał węglowy.

Na zdjęciach powyżej widoczny jest kiepski miał, jaki przeważnie można dostać na składach po tym jak ktoś w łańcuszku pośredników zdążył odsiać grubszą frakcję, najpewniej w celu upłynnienia jej jako „ekogroszku”. Mimo to różnica w granulacji w stosunku do mułu i flotu jest dobrze widoczna.

Pieniądz nie śmierdzi

Ktoś nieskażony wiedzą o węglowym światku mógł się dziwić, jakim cudem coś tak śmieciowego jak muł węglowy trafia legalnie na rynek? Odpowiedź jest prosta: sprzedaż mułu cywilom to był zysk dla kopalni.

Roczna sprzedaż mułu szacowana była na jakieś 800 tys. ton co dawało jakieś 6% całego rynku węgla dla gospodarstw domowych. Lekko i luźno licząc po 150zł/t, rocznie na mule sprzedające go kopalnie zgarniały ok. 120 milionów złotych! Oto jedna z przyczyn, dla których przez długi czas „nie dało się” usunąć mułu z rynku.

Sprzedaż na rynek detaliczny była dla kopalni bardziej opłacalna niż pchanie mułu do energetyki. Tam cena byłaby niższa lub nawet musieliby dopłacać do utylizacji, gdyż wbrew pozorom nie jest to ulubione paliwo przemysłu.

Obecnie jedynym cywilnym zastosowaniem flotokoncentratu jest produkcja pelletu węglowego Varmo. Pellet po zbrykietowaniu jest świetnym paliwem, pod pewnymi względami nawet lepszym od ekogroszku (stała niska wilgotność).

Kto normalny pali błotem?

Ktoś nieskażony kontaktem z realiami życia zwykłych ludzi mógł się dziwić, jakim cudem ktokolwiek chciał palić błotem, w którym była tylko połowa węgla? Wiadomo, ludzie chcą oszczędzać, ale nawet masochizm ma swoje granice. A jednak czasem do takiego masochizmu zmusza życie.

Różnica w kosztach ogrzewania mułem i wszelkimi innymi węglami była na tyle znacząca, że wchodzili w to ludzie mający czas na szuflowanie ton błota a niemający zbytnio innego wyjścia. Zapłacić za ogrzanie domu 2000zł a 4000-5000zł to jest dla wielu osób różnica kolosalna. Nie, ta różnica zwykle nie jest przeznaczana na urlop na Maderze, ale na inne równie pilne jak ciepło potrzeby. Biedą nie usprawiedliwi się spalania dziadostwa, ale ona jest i nikt nic mądrego na to nie potrafi jak dotąd poradzić – poza pogardą wobec biednych.

Powyższa grafika porównuje ceny ciepła z mułu, miału i ekogroszku według cen tych paliw z rejonu Rybnika z lipca 2017. Jak się nie kręcić – plecy z tyłu. Muł z różnych kopalni ma różną kaloryczność i ceny (bywa nawet 50-60zł/t), ale zawsze wypada najtaniej. Śląska uchwała antysmogowa, która weszła w życie 1. września 2017 zakazała spalania mułu i flotu a niemal jednocześnie kopalnie zadeklarowały koniec sprzedaży tych paliw do klientów detalicznych. Dla dotychczasowych konsumentów mułu zmiana paliwa oznaczała wzrost kosztów ogrzewania o jakieś 30-50%.

Występowanie i opłacalność

Flot i muł dostępne były przede wszystkim na Śląsku i w okolicy. Na kopalni cena flotu to były okolice 250-400zł a muł potrafił kosztować 100-200zł/t. Oba paliwa sprzedawane były w stanie wilgotnym – wtedy nie pylą i zbrylają się zamiast latać z wiatrem.

O ile nie kupowało się flotu czy mułu w formie lejącej błotnistej papki, to taki zakup w przeliczeniu na kaloryczność paliwa jeśli chodzi o flot zawsze się opłacał – wychodziło co najmniej dwa razy taniej od grubszego węgla a właściwie jedyna różnica to granulacja. Dlatego ludzie palili tym bardzo chętnie, nawet jeśli czynność ta ma wiele znamion masochizmu. Problem w tym, że przy nieumiejętnym paleniu (złożonym głównie z kopcenia) większość energii z taniego paliwa może zostać wyrzucona kominem i ostateczny bilans kosztów może niewiele różnić się od grubszego węgla.

Gorzej było z mułem. Nie na darmo mówi się, że mułu wkładasz do kotła wiadro a wyjmujesz dwa. W ponad połowie potrafił się on składać z popiołu. Pozbycie się kilku ton popiołu może być problemem, nie wspominając o koszcie zdrowotnym przerzucania dodatkowych kilku ton balastu.

Jak spalać flot lub muł węglowy bez kopcenia

Jako się rzekło, spalanie mułu i flotu jest obecnie nielegalne, dlatego instrukcja ta ma charakter historyczno-dokumentalny. Flot i muł nadawały się wyłącznie do kotłów górnego spalania. Tutaj przeczytasz, jak ludzie radzili sobie z paleniem tymi paliwami.

Ciekawą właściwością flotu i mułu jest tendencja do zbrylania. Jeśli zrzuci się wilgotny flot na hałdę, to po paru dniach można kroić go łopatą jak masło. Można też ulepić z niego w stanie wilgotnym dowolnych rozmiarów bryły, a następnie pozostawić do przeschnięcia i palić tym podobnie jak grubym węglem.

Można także na wzór zastosowanej na poniższym filmie techniki spalania trocin zasypać cały kocioł flotem, wtykając uprzednio w zasyp pionowo kilka szczap drewna (ew. także warstwę drewna na ruszt, aby uniknąć przesypywania do popielnika), a następnie na górze zasypu, na czubku tych wetkniętych pionowo szczap rozpalić ognisko. Ogień trawiąc drewno zejdzie w dół i utworzy kanał powietrzny, w którym ściany zasypu będą się pomału żarzyć.

Do palenia flotem nadmuch nie jest konieczny, ale bardzo ułatwia życie. Poniżej relacja z bezdymnego spalania od góry zbrylonego mułu w kotle z nadmuchem. Tutaj część druga – rozpalanie. Po wnętrzu kotła widać, jak bardzo muł pyli. Ale ten pył, który zostaje w kotle, to najmniejszy problem. Gorszy jest ten najdrobniejszy, niewidoczny, który ulatuje w powietrze.

Flot i muł kontra zdrowie

W debatach na temat smogu najwięcej batów zbierają właśnie flot i muł. Często niesłusznie ludzie dopatrują się spalania mułu (lub śmieci) w każdym ostro kopcącym kominie, nawet pod Łodzią czy Suwałkami, gdzie mułu na 100% nie ma w sprzedaży. Ale problem mułu nie leży wcale w tym, co widać na wylocie z komina. Tak jak każde inne paliwo, także muł można spalić bez dymu.

Prawdziwym problemem jest to, czego nie widać. Muł jest bardzo rozdrobniony i zawiera bardzo dużo popiołu, który ulatuje w atmosferę i znacznie łatwiej tworzy szkodliwe (bo ultradrobne) pyły PM10 i PM2.5. Ale muł zawiera także cały arsenał metali ciężkich, w tym rtęć w dawkach znacznie większych niż w grubszych węglach. Nie da się jej pozbyć z paliwa żadnymi zabiegami, dlatego spalanie mułu powoduje wysyłanie jej w komin, czyli rozsiewanie po jego najbliższym otoczeniu.

Trudno wobec tego polecać palenie mułem. Miejże godność człowieka i zainwestuj chociaż w miał! Zarazem trzeba zaznaczyć, że stosując wyżej opisane sposoby palenia, nawet coś tak kiepskiego jak muł można spalić bez kopcenia, co zawsze będzie mniej szkodliwe, bo wyeliminuje się przynajmniej większość rakotwórczych substancji smolistych ze spalin.