Fotowoltaika – jak uruchomić własną instalację krok po kroku

Fotowoltaika długo pozostawała egzotycznym dziwactwem – była droga i totalnie nieopłacalna. O ile kolektory słoneczne własnej roboty miałem już w 2013 roku, to nie sądziłem wtedy, że fotowoltaika kiedykolwiek zagości na moim dachu. A jednak stało się.

W latach 2019-2021 korzystne zasady rozliczeń oddawanej do sieci nadprodukcji prądu oraz hojne dopłaty spowodowały pierwszy fotowoltaiczny boom w Polsce, wręcz trochę zbyt radosny. Od 2022 roku na nowych zasadach rozliczeń jest już inaczej – choć niekoniecznie gorzej. Fotowoltaika cały czas rokuje jako dobra inwestycja – albo przynajmniej ostatnia deska ratunku w obliczu gwałtownie rosnących cen prądu. No i wrócił nowy, podkręcony program Mój prąd.

Zobacz, jak to wszystko krok po kroku wygląda – od pierwszej myśli „a może…” do pierwszych kilowatogodzin własnego prądu. Piszę z perspektywy osoby, która zbudowała instalację fotowoltaiczną własnoręcznie od podstaw – to pozwala zaoszczędzić duuużo pieniędzy (w zamian za trochę czasu i pracy fizycznej) i niemało ludzi wybiera tę drogę, więc w internecie są dokładne wytyczne wykonawcze oraz wsparcie.

Jedziemy

Instalację fotowoltaiczną można zbudować systemem gospodarczym. Większość prac może wykonać zwykły śmiertelnik z podstawowym pojęciem o elektryce i zasadach wykonawstwa instalacji PV (nie wszystko jest oczywiste) ale przydaje się też nieco wiedzy nazwijmy to budowlanej, aby bezpiecznie umiejscowić instalację.

Jeśli wolisz mieć zrobione na gotowo – również znajdziesz zatrzęsienie ofert instalacji „pod klucz”. Będzie to jednak odpowiednio więcej kosztowało. Sam pewnie wiesz najlepiej, co wolisz oszczędzić: czas czy pieniądze.

Warto zauważyć, że działa tutaj „magia vatowska”: na fotowoltaikę kupioną wraz z montażem przysługuje niższy VAT – 8%. Na ten sam sprzęt bez montażu – VAT 23%. Mimo to wykonując instalację PV samodzielnie można oszczędzić znaczne kwoty rzędu 30% i więcej kwoty jaką inkasuje firma – lub w podobnej cenie wykorzystać lepsze podzespoły, szczególnie zabezpieczenia elektryczne, na których firmy potrafią przycinać stosując chińszczyznę. Ale coś za coś: trzeba mieć pojęcie, co się robi, bo ta dziedzina druciarstwa nie wybacza. Na szczęście zdobycie wiedzy kosztuje głównie czas spędzony na wertowaniu internetu – wiedza jest dostępna za darmo.

Jeżeli o formalności chodzi – instalacja fotowoltaiczna o mocy do 50kW nie wymaga żadnych pozwoleń.

Oszacuj potrzebną moc instalacji fotowoltaicznej

Sprawdź, ile prądu zużywasz w ciągu roku. Załóżmy, że z rachunku wynika 3000kWh rocznie. Najprostszy szacunek mówi, że 1kWp instalacji PV daje w Polsce rocznie 1000kWh prądu. Potrzebujesz więc ok. 3kWp fotowoltaiki.

Można tę liczbę traktować jako luźną wskazówkę. Obecnie, gdy energetyka płaci pieniędzmi za oddawany do sieci prąd (a nie jak wcześniej: oddaje barterem prąd w zimie), nie trzeba się wstrzeliwać dokładnie z wielkością instalacji w zużycie. Można od razu rozmyślnie zbudować za dużą instalację (i zarabiać odsprzedając znaczny nadmiar prądu) – a można też zacząć od instalacji mniejszej (i ją z czasem rozbudować lub na tym poprzestać).

Zatem:

  • Dobrze wziąć pod uwagę wzrost zużycia prądu w przyszłości (na pewno nastąpi), ale też nie ma problemu, aby zacząć od mniejszej instalacji jeśli na więcej chwilowo nie masz środków lub nie jesteś w pełni przekonany.
  • Jeszcze lepiej jest od razu przewidzieć scenariusz rozbudowy instalacji: np. teraz zbudować instalację o wielkości mniej więcej odpowiadającej obecnemu zużyciu, ale inwerter kupić np. dwa razy większy. Zapłacisz więcej, ale wyjdzie taniej i łatwiej niż późniejsza wymiana inwertera na większy przy rozbudowie. Większość inwerterów ma dwa niezależne obwody fotowoltaiki. Teraz możesz wrzucić jeden zestaw paneli na jeden obwód, po czym za parę lat dorzucić więcej na drugi obwód – i mogą to być panele zupełnie inne (uwierz, trudno dokupić identyczny model już 2-3 lata później a łączenie różnych paneli, choć ogólnie możliwe, to może nieco ucinać ich osiągi).

Znajdź miejsce dla instalacji fotowoltaicznej

Jeden kilowat fotowoltaiki zajmuje ok. 5 mkw. powierzchni. Będziesz potrzebować zwykle kilku(nastu) metrów kwadratowych niezacienionego dachu, kawałka gruntu lub… ściany.

Roczna produkcja energii z fotowoltaiki zależy łącznie od kilku czynników:

  • w którą stronę świata i pod jakim kątem zainstalujesz panele (a to zależy od tego, jakie masz warunki na budynku/podwórku)
  • czy nic nie będzie ich zacieniało, przynajmniej w godzinach największego nasłonecznienia 10-16.
  • czy twoja lokalna sieć energetyczna zawsze będzie odbierać prąd, czy też będą z tym jakieś ekscesy

Parę lat temu wszyscy byli zafiksowani na idealne ustawienie na południe, kąt 30 stopni. Tylko że

  • mało kto ma dach idealnie na południe i pod takim kątem,
  • gdy wiele osób w okolicy ustawiło swoje instalacje w taki sam sposób i wszyscy zaczęli ostro produkować prąd w słoneczne południe to nie wytrzymywała tego lokalna sieć i instalacje się wyłączały.

Dlatego lepiej jest instalować fotowoltaikę w układzie wschód-zachód lub nawet w pionie na ścianie, bo to co prawda obniża roczną produkcję, ale rozkłada ją na godziny „pozaszczytowe” i zwiększa szanse na pomyślne wypchnięcie tego prądu do sieci (a że panele są już dziś względnie tanie, to ubytek produkcji można opłacalnie zrekompensować dołożeniem paneli, o ile miejsce pozwala).

Roczny uzysk energii z fotowoltaiki w Polsce zależnie od kąta nachylenia paneli i kierunku świata. 100% oznacza maksymalną wydajność.

Panele w układzie wschód zachód mniej rzucają się w oczy (mniejsze pochylenie), zajmują mniej miejsca, są odporniejsze na wiatr, dzięki czemu wymagają mniej balastu. Roczna produkcja prądu jest mniejsza od instalacji skierowanej na południe o ok. 20% – ale to nie znaczy, że 20% mniej zarobisz (patrz powyżej: dwa pozostałe czynniki wpływające na ilość produkowanego prądu).

Na ilustracji: dach dwuspadowy może być gotowym miejscem do montażu fotowoltaiki w układzie wschód-zachód, o ile tylko żadna z połaci nie jest skierowana za bardzo na północ.

Fotowoltaika na ścianie wyprodukuje o 30-40% prądu mniej niż ustawiona idealnie na południe pod idealnym kątem, ale jeśli nie ma lepszego miejsca to jest to całkiem niezły pomysł – i w dodatku jeden z najbardziej estetycznych. Panele są dziś na tyle tanie, że nie trzeba żyłować z nich maksymalnej efektywności za wszelką cenę.

Do sprawy braku cienia trzeba podejść ultrapedantycznie. Cień nawet jednej gałązki drzewa (jednej anteny albo jednego komina) regularnie padający choćby na jeden z paneli w godzinach 10-16 dramatycznie pogorszy osiągi całej instalacji.

Dlatego sprawdź dokładnie:

  • czy nie masz lub nie planujesz mieć (ty albo sąsiad) drzew, które za kilka lat mogą rzucać cień
  • czy za płotem ktoś nie zbuduje czegoś wysokiego, co mogłoby rzucać cień
  • czy na dachu nie masz komina, anteny, lukarny lub czegoś innego wystającego, co teraz rzuca cień na miejsce planowanej instalacji albo tym bardziej będzie go rzucać wczesną wiosną i jesienią (obiekt o wysokość 1 metra w marcu/wrześniu da cień o długości 4 metrów a zimą nawet 6 metrów, ale zimą słońca jest na tyle mało, że od biedy można te zimowe cienie zignorować)

Zły przykład w reklamie Ikei. Po pierwsze prawy dolny róg dachu jest zacieniony gałęzią drzewa. Nawet taki niepozorny cień, przy niewłaściwym dla tej sytuacji układzie połączeń paneli, może zbić produkcję prądu niemal do zera. Po drugie lukarna będzie rzucać cień na prawą połać paneli. Na bazie tak spartaczonych instalacji powstaną miejskie legendy: „ło panie, ten prąd ze słońca to lipa, jakiś taki słaby – miały być zerowe rachunki a dalej płacę ponad połowę”

Cień padający okresowo na część instalacji nie jest czymś, co by uniemożliwiało jej montaż. Ale trzeba o nim wiedzieć na etapie planowania, żeby

  • albo go zlikwidować (przenieść antenę? skrócić komin? przyciąć drzewo?),
  • albo od niego uciec, jeśli jest dokąd,
  • albo przez właściwe łączenie paneli mocno ograniczyć jego zły wpływ.

Planując instalację fotowoltaiczną na dachu trzeba wziąć pod uwagę jego nośność, szczególnie na płaskim dachu, gdzie dochodzi niemały balast i w sumie łatwo można przekroczyć tonę dodatkowego ciężaru. Fotowoltaika na dachu skośnym korzysta z konstrukcji nośnej dachu, więc nie dodaje aż tak dużo ciężaru – ale wciąż jeden panel to ~25kg, czyli 10 paneli to 250kg – to nie jest nic.

Poszukaj sprzętu

Sprzęt musi być nowy – jeśli chcesz skorzystać z wszelkich ulg i dotacji. Jeśli nie chcesz – też warto iść w nowe. Panele fotowoltaiczne są obecnie na tyle tanie, że nie ma sensu dziadować z używkami w niewiadomym stanie.

Rynek paneli fotowoltaicznych to przewaga chińszczyzny – ale różnej jakości. Pewnym wyznacznikiem w wyborze marki paneli fotowoltaicznych (z braku lepszych) może być ranking Bloomberga – Tier 1. Firmy tam wymienione można uznać za renomowane w skali świata – co w jakimś stopniu będzie szło w parze z jakością. Mniej znane marki mogą być nieco gorsze a różnica wyjdzie po czasie.

U siebie na dachu mam:

  • MaySun z 2019 – wówczas najtańsze, działają, nie widać po nich zmęczenia.
  • Tani JaSolar dosztukowany do MaySun (bo 2 lata później już ich nie szło dostać) – wydaje się najgorzej wykonany, ramka kiepsko sklejona ze szkłem, robi się luz.
  • QCells z 2020 – nie widać żadnych oznak zużycia, pracują poprawnie.
  • Longi z 2022 – bo pasowały wymiarami do reszty i były dostępne niedaleko.

Wybór paneli to jest pewna loteria: parametry katalogowe są raczej dość dobrze kontrolowane, jakość wykonania można obejrzeć naocznie, ale jak się dany panel zachowa po czasie, czy materiały/wykonanie nie okażą się nadmiernie podatne na ząb czasu – to wyjdzie dopiero z biegiem lat. Opinie ludzi będą tu raczej mało wartościowe: dany model panelu jest sprzedawany parę lat, po czym wchodzą inne. Jakość wykonania poprzednich modeli z tej samej firmy nie musi determinować jakości nowych.

Panele mają różne moce, stąd różnice w cenie „za sztukę panelu” mogą być ogromne, ale mylące. Dla sprawdzenia, które panele są najbardziej opłacalne, warto porównywać cenę za 1W mocy – podzielić cenę [zł/panel] przez moc [W].

Istnieją też polscy producenci paneli fotowoltaicznych (może to niejedyni, ale tych znam w momencie pisania tego tekstu):

Raczej nie są konkurencyjni cenowo względem chińszczyzny, natomiast kupując ich produkty wspierasz polską gospodarkę i masz większe szanse na dochodzenie jakiejkolwiek gwarancji, bo firma jest na miejscu. Owszem, panele chińskie w razie defektu też dasz radę wymienić u sprzedawcy, o ile nie był sezonowy i wciąż działa.

Poszukaj wykonawcy

Zamiast samemu zagłębiać się w techniczne detale, można pozostać ignorantem z wyboru i po prostu znaleźć wykonawcę instalacji pod klucz, który swoje zabawki przywiezie i zamontuje. Zazwyczaj cała akcja trwa 1-2 dni, ale i kosztuje odpowiednio.

Jak wybrać tego dobrego? To poniekąd loteria. Fotowoltaika przeżywa rozkwit, więc wchodzą w ten biznes nie tylko fachowcy, ale i wykonawcy z łapanki. Niestety kryterium „u szwagra montowali, szwagier poleca” nie musi dobrze zadziałać, bo ew. błędy w montażu instalacji mogą wyjść z czasem albo nawet ktoś mniej kumaty nigdy nie zauważy, że coś zostało skopane (np. instalacja będzie działać, ale przez nieuwzględnione zacienienie będzie miała kiepskie osiągi).

Jakąś wskazówką może być wielkość firmy:

  • Te istniejące dłużej i działające na większą skalę pewnie nie są na topie listy „najtańsze” w OLX, ale skoro istnieją i się rozwijają, to pewnie trzymają sensowną jakość pracy (chociaż to też nie jest złota zasada).
  • Ekipa złożona z trzech typa w podrdzewiałym Dukacie pewnie będzie tania, ale niekoniecznie najfachowsza (ale być może). Próg wejścia do składania działających instalacji jest stosunkowo niski – schody zaczynają się w detalach, które potem mają wpływ na bezpieczeństwo i trwałość.

Dobrym wskaźnikiem jakości pracy monterów fotowoltaiki jest sposób obchodzenia się z panelami. A powinno się z nimi obchodzić jak ze szkłem: transportować w pozycji pionowej, nie rzucać, nie deptać. Zatem jeśli podjeżdża ekipa Dukatem a tam na pace chaotycznie wrzucone panele wymieszane z pozostałym sprzętem – to nie jest dobra ekipa.

Zrób to sam!

(w przygotowaniu)

Zgłoszenie do zakładu energetycznego

Instalacja fotowoltaiczna jest gotowa do uruchomienia. Tu jest ten moment, kiedy będzie potrzebny fachowiec – elektryk z uprawnieniami, który podpisze się pod zgłoszeniem instalacji fotowoltaicznej do zakładu energetycznego. Całą instalację wykonać może totalny laik bez papierów (o ile posiądzie stosowną wiedzę) – osoba podpisująca się pod zgłoszeniem bierze odpowiedzialność za poprawne i bezpieczne wykonanie całości.

Proces zgłoszenia jest już maksymalnie uproszczony względem tego, co było jeszcze parę lat temu. Nie są wymagane już niemal żadne dokumenty, nawet nie ma już obowiązku rysowania schematu instalacji (przynajmniej w Tauronie).

Zgłoszenia fotowoltaiki dokonujesz na stronie internetowej twojego dystrybutora prądu:

  • podajesz markę, model i liczbę zainstalowanych paneli fotowoltaicznych
  • oraz model inwertera – jeśli jest typowy (widnieje w wykazie) to nie będzie trzeba załączać żadnych papierów
  • oraz dane magazynu energii, jeśli został zainstalowany
  • i jeszcze kwit od elektryka potwierdzający poprawny montaż instalacji.

I to wszystko. Wysyłasz zgłoszenie, czekasz zwykle od jednego do kilku dni (różnie to może wyglądać w różnych firmach energetycznych, zależnie od natężenia zgłoszeń w danym czasie). Następnym krokiem będzie albo wymiana licznika (skontaktuje się monter), albo jego zdalne przeprogramowanie.

Po wymianie licznika lub otrzymaniu informacji że ten obecny został przeprogramowany) możesz uruchomić instalację. Po jakimś czasie powinieneś otrzymać listownie trochę papierów od energetyki (jakieś nowe umowy + potwierdzenie że zostałeś prosumentem – potrzebne do wniosku o dotację z programu Mój prąd).

Praktycznie nie ma ryzyka, że zakład energetyczny odmówi przyłączenia (póki mocą fotowoltaiki nie przekroczysz mocy umownej swojego przyłącza). Mają ustawowy obowiązek przyłączyć każdego chętnego. Ale już jakość pracy instalacji nie jest gwarantowana – w rejonach z gorszą siecią a dużym zagęszczeniem fotowoltaiki instalacje mogą się wyłączać w najbardziej słonecznych godzinach dnia. Masz wtedy prawo naciskać na energetykę, by problem usunęła, ale jest to żmudne i nie zawsze od razu da efekt jeśli okoliczna sieć wymaga grubszej modernizacji. Dlatego lepiej temu zapobiegać już na etapie projektowania (wspomniane wcześniej: panele w układzie wschód-zachód, magazyn energii/ciepła).

Pierwsze uruchomienie

Dopiero po wymianie/przeprogramowaniu licznika, gdy energetyka da znać – można uruchomić instalację fotowoltaiczną. Wcześniejsze uruchomienie (poza może krótkotrwałymi testami) może się skończyć nieprzyjemnie: pchanie prądu do sieci bez pozwolenia jest obarczone karami umownymi. Lepiej te kilka dni wytrzymać.

Dotacja z programu „Mój prąd”

Kolejne edycje programu Mój prąd mają coraz to inne zasady. Obecna piąta edycja na rok 2023 oferuje:

  • do 7000zł na instalację fotowoltaiczną
  • do 1600zł na magazyn energii elektrycznej
  • do 5000zł na magazyn energii cieplnej

Podstawowe informacje spisałem w osobnym artykule. Jest to bodaj najprostszy program dotacji, grzechem byłoby z niego nie skorzystać.

Zwrot z ulgi termomodernizacyjnej

Niezależnie od wszelkich dotacji, fotowoltaikę można odliczyć w ramach ulgi termomodernizacyjnej co daje dodatkowe 17% rabatu od kosztu inwestycji (pozostałego po odjęciu dotacji z programu „Mój prąd”, jeśli z niego skorzystasz). Przykładowo:

  • instalacja kosztowała np. 20 tys. zł
  • dotacja z programu „Mój prąd” to 7 tys. zł (na same panele i inwerter; z magazynem energii to nawet 23 tys. zł)
  • zatem do ulgi termomodernizacyjnej nadal można zaliczyć 20 – 7 = 14 tys. zł i dostać z powrotem ok. 2500zł.

Szczęśliwe zakończenie – a raczej początek

Jak wygląda życie z instalacją fotowoltaiczną?

  • Na co dzień instalacja fotowoltaiczna nie wymaga żadnego doglądania (wyjątkiem może być kaprys odśnieżenia paneli zimą – myć ich ani nijak konserwować nie trzeba). Normalnie masz prąd w gniazdkach jak dotąd, tylko że teraz w dużej części pochodzi on z twojego własnego źródła.
  • Prąd produkowany przez twoją instalację najpierw zasila budynek a dopiero nadmiary wysyłane są do sieci. Kiedy fotowoltaika nie pracuje (noc) lub pracuje za mało (deszcz, chmury) – pobierasz prąd z sieci.
  • Żeby nie było rozczarowania: jeśli elektrownia wyłączy prąd – fotowoltaika też przestaje pracować i nie masz prądu nawet w środku słonecznego dnia. Bez sieci potrafi pracować instalacja hybrydowa: z odpowiednim inwerterem i chociaż niewielkim magazynem energii.
  • Przesył prądu w obie strony jest rejestrowany przez licznik i na koniec okresu rozliczeniowego zakład energetyczny bilansuje jedno z drugim: nalicza opłatę za prąd pobrany a płaci tobie za prąd odebrany. Wtedy albo otrzymasz wypłatę od energetyki za nadmiar oddanego prądu, albo będzie trzeba coś dopłacić jeśli pobrałeś prądu za kwotę większą niż wartość prądu oddanego do sieci.
  • Nadal płacisz wszelkie opłaty stałe, tj. ok. 20-25zł/m-c (utrzymanie sieci kosztuje), chyba że wplątałeś się w oferty specjalne z opłatą handlową – wtedy możesz płacić ekstra nawet ~50-100zł co miesiąc nawet nie zużywając w ogóle prądu z sieci.
  • I tak to ma działać przez następne co najmniej 20-25 lat – na tyle jest określana techniczna trwałość fotowoltaiki, zweryfikowana w Europie Zachodniej, gdzie pierwsze instalacje faktycznie tyle przepracowały, a trwałość sprzętu dziś powinna być podobna lub lepsza.
  • Patrząc na obecne ceny prądu oraz uwzględniając dotacje i ulgi, czas po jakim instalacja na siebie zarobi to obecnie ok. 5 lat. Każdy kolejny dzień ponad to stanowi już twój czysty zysk.

Mity i nieporozumienia

Czy fotowoltaika na pewno każdemu się opłaci?

Nie można powiedzieć, żeby fotowoltaika była inwestycją bez żadnego ryzyka (są takie w ogóle?), ale ryzyka te są znane i można je minimalizować, zaś korzyści rysują się interesująco.

  • Wiadomo, ile średniorocznie jest godzin słonecznych w Polsce – więc jest pewne, że poprawnie wykonana instalacja wyprodukuje tyle a tyle energii. Z każdego 1kW mocy nominalnej roczna produkcja energii to ~1000kWh +/- 10%, może ciut więcej na południu Polski. O ile nie zostaną popełnione błędy typu zacienienie a sieć chętnie wszystko przyjmie – roczna produkcja jest plus minus gwarantowana.
  • Obecne zasady odsprzedaży prądu do sieci zakładają rozliczenie pieniężne, które jest teraz bardzo korzystne: sprzedajesz prąd po cenach bliskich komercyjnym – obecnie kilka razy drożej niż prąd, który kupujesz od energetyki (chroniony przed podwyżkami przez państwo m.in. przez taryfy dla gospodarstw domowych). Oczywiście nie zawsze tak będzie. Obecny system rozliczeń (standard ogólnoeuropejski) zmierza do maksymalnej elastyczności. Teraz energetyka płaci tobie za prąd wg średniej ceny miesięcznej, ale za parę lat będą to średnie dobowe a może nawet ceny godzinowe. Co oznacza, że teraz twoja prosta instalacja zarobi niezły pieniądz, ale już za kilka lat może być konieczny magazyn energii, aby tak żonglować produkcją i poborem prądu, by osiągać maksymalny zysk (bo w słoneczne południe energia będzie taniutka z racji nadmiaru).

Zawsze pozostają ryzyka losowe: awarie sprzętu albo katastrofalne gradobicia – jednak o wiele większe są szanse, że kosztownie popsuje ci się codziennie używany samochód niż poprawnie wykonana fotowoltaika.

Czy fotowoltaiki któregoś dnia nie opodatkują?

Nic na to nie wskazuje. I to nie tylko patrząc na polskie podwórko, ale także w innych krajach produkcja prądu z OZE na własne potrzeby gospodarstw domowych oraz oddawanie nadprodukcji do sieci nie są opodatkowane, bo państwom zależy, aby to się rozwijało.

Czy fotowoltaika ściąga pioruny?

Nie, fotowoltaika sama w sobie nie zwiększa ryzyka uderzenia pioruna. Gdyby tak było, niemiecki związek ubezpieczycieli z pewnością już by o tym wiedział.

  • Kiedy wieszasz fotowoltaikę na skośnym dachu, zazwyczaj jest ona zlicowana z jego płaszczyzną i nie wystaje ponad kalenicę. Nic się tu nie zmienia w kwestii bezpieczeństwa odgromowego.
  • Jeśli postawisz instalację fotowoltaiczną na płaskim dachu i stanie się ona najwyższym punktem budynku – wtedy tak, ryzyko uderzenia pioruna wzrasta. Ale i tak decydujący głos mają tu m.in. wysokość budynku i jego sąsiedztwo. Ryzyko jest większe na odosobnionych budynkach wiejskich stojących w szczerym polu niż w szeregowej zabudowie na przedmieściach.

Czy fotowoltaika może spowodować pożar?

Tak – to urządzenie elektryczne, które może się stać niebezpieczne przez błędy w montażu i brak należytych zabezpieczeń. Nawet tak prozaiczna sprawa jak zaciskanie wtyczek przy panelach na chama kombinerkami zamiast właściwymi narzędziami może się zemścić utratą dachu nad głową.

Miałem farta – zaciskana kombinerkami wtyczka tylko „nieznacznie” się nagrzała i zmiękła.

Instalacja fotowoltaiczna działa na prądzie stałym (DC), w grę wchodzą wysokie napięcia i/lub natężenia. To wszystko razem sprawia, że źle wykonana fotowoltaika jest potencjalnie znacznie groźniejsza niż zwykła domowa instalacja elektryczna prądu przemiennego (AC).

Czy trzeba wymieniać starą instalację elektryczną?

Jeśli masz w ścianach cienkie aluminiowe przewody a tablica bezpieczników pamięta czasy wczesnego Jaruzelskiego – trzeba poczynić choć częściowy remont. Instalacja fotowoltaiczna kilka(naście) godzin na dobę będzie przesyłać znaczne moce (w porównaniu z dotychczasową sytuacją). Zatem wszystko po drodze tego przesyłu musi być w stanie to wytrzymać. Inaczej inwerter zacznie się wyłączać.

Zazwyczaj na trasie licznik–inwerter kładzie się nowe porządne osobne okablowanie i stosowne zabezpieczenia. Reszta instalacji, która nie będzie dodatkowo obciążona, nie wymaga żadnych zmian (choć jest to dobra okazja do wymiany starych rupieci).

Czy fotowoltaika musi być taka brzydka?

Jednym wygląd paneli fotowoltaicznych na dachu się podoba – innych mierzi. Dlatego wymyślono różne warianty paneli:

  • ze srebrną ramą a białym „podkładem”
  • z czarną ramą a białym „podkładem”
  • całe czarne (all-black).

Panele all-black. Fot. forevergreen-energy.co.uk

Jeśli i to ci się nie podoba – fotowoltaika nie jest dla ciebie (:

He he, eternit XXI wieku, poczekajcie na rachunek za utylizację!

Porównanie fotowoltaiki do eternitu to najczęściej trolling, choć jest w tym cień uzasadnionej obawy o to, jak będzie wyglądała (i co najgorsze: ile może kosztować) utylizacja zużytych paneli za x lat. Czy nie zeżre z nawiązką dzisiejszych oszczędności? Tego nikt nie wie, dzisiejsi handlowcy mogą już być wtedy na emeryturze, monterzy ani tym bardziej producenci z Chin nie przyjmą złomu z powrotem.

Jaki powstanie system utylizacji i najlepiej recyklingu fotowoltaiki – jeszcze nie wiemy, bo jeszcze nigdzie nie powstał (co najwyżej raczkuje). To jest generalny problem naszej cywilizacji w większości dziedzin: więcej o recyklingu gadamy niż faktycznie robimy. Fotowoltaika nie jest tu wyjątkiem.

Trzeba zauważyć podstawową różnicę między eternitem a fotowoltaiką: eternit szkodzi przez samo leżenie na dachu, podwórku albo w szopie – fotowoltaika nie. Zużyte panele fotowoltaiczne to szkło, krzem, aluminium i to w zasadzie tyle. Substancje nieszkodliwe. Dlatego osobiście mam plan: w najgorszym razie schowam zużyte panele do szopy i niech się potomni martwią.

24 thoughts on “Fotowoltaika – jak uruchomić własną instalację krok po kroku

  1. Adam

    Dziękuję za ten tekst, bardzo pomocny, sam własnie rozpoczynam działania w tym zakresie, zdecydowałem się na panele od xxx, ze względu na koszty i późniejszą pomoc którą oferują i wierzę, że wszystko będzie ok.

    Odpowiedz
  2. Pesiu

    Bardzo dobry tekst. Wlasnie ukończyłem samodzielny montaż instalacji pv. Majsterkowicz ze mnie średni a i tak wyszlo calkiem ładnie w sumie 4 dni robocze robiac samemu.Znalazłem człowieka z doświadczeniem i uprawnieniami który wykonał projekt i podłączył przewody za kilka stow. Wniosekbzlozony czekam na dwukierunkowy licznik. Energi 5.5 kw będzie aż nadto zwrot po 4.5 roku koszt 16.5kpln Można!

    Odpowiedz
  3. Ppp

    Ostatni argument, z nieestetycznymi czarnymi panelami, jest już nieaktualny odkąd polska firma ML System rozpoczęła produkcję paneli fotowoltaicznych w DOWOLNYM kolorze.

    Odpowiedz
    1. Jacek

      ML system ? Przeczytaj warunki gwarancji od nich na te panele to szybko zrezygnujesz i kupisz tańsze.

      Odpowiedz
  4. Andrzej Prądocin

    No i jeszcze jedno:
    Piszesz:
    „Na co dzień instalacja fotowoltaiczna nie wymaga żadnego doglądania (wyjątkiem może być konieczność odśnieżenia paneli zimą – myć ich ani nijak konserwować nie trzeba)”
    Słyszałem (więcej niż jeden raz – klienci dostawali takie info od instalatorów), że jak ptak zrobi „kleks” na panelu to trzeba go szybko usunąć lub panel uszkodzony.

    Odpowiedz
  5. Mariusz

    Osobiście” kupuję” fotowoltaikę od marca 2019 r….Ale dzięki temu , czytając, pytając, spotykając się z firmami montującymi -najczęściej sprzedawcami bez pojęcia o temacie którzy mają % od wielkości instalacji, sam będę montował konstrukcję, a podłączenia zrobi mi zaprzyjażniony elektryk z uprawnieniami.
    I dzięki temu moja instalacja o mocy około 17 kw., na nowoczesnych panelach i zabezpieczeniami (przeciwpożarowy wyłącznik bezpieczeństwa ) wyniesie mnie 1700 zł.netto/kw !!!
    Firmy doliczają za montaż 100 % marży !!!
    Pozdrawiam myślących 🙂

    Odpowiedz
  6. yin van kowalski

    Wspaniały tekst ! brak tylko godła i haseł polska dla Polaków . ostatnio czytałem inny tekst na temat latawców i tam były takie same sformułowania !!!
    „Chińszczyzna-czyli bubel, nie kupuj bo gwarancje stracisz” oczywiście takie teksty dla laików bo Chiny wymyśliły latawce(i nie tylko) i są potęgą -prawie 90% produkowanych latawców oraz PANELI fotowoltaicznych !! pochodzi z Chin . Co ciekawe te „polskie” firmy częstokroć po cichu bez rozgłosu kupują technologie i urządzenia z chin i sprzedają jako made in Polchin a my kupujemy często te niedoróbki za ciężkie pieniądze .

    Odpowiedz
  7. Sylwester

    Witam,
    Czy ktoś się orientuje czy można instalację fotowoltaiczną postawić na działce, na której dopiero będzie budował się dom i podłączyć ją do sieci?

    Odpowiedz
    1. Marek

      Tak Kolego meżesz to zrobić ,nawet jeśli masz taryfę tzw.budowlaną.Jednak opłaty stałe-miesięczne pozostaną te same .Proponuję pośpieszyć się,od kwietnia nowe zasady.Pozdrawiam PS. Podzięlowania dla AUTORA w/w artykułu za bardzo objektywne podejście do tematu .

      Odpowiedz
    1. MTR

      Tak bardzo prostacko można powiedzieć że „piorun leci” do najwyższego potencjału po najniższym oporze. Działająca instalacja elektryczna na dachu ma dość wysoki potencjał, na pewno wyższy niż ostry element gdzieś na kominie. Tak więc mając fotowoltaikę na dachu jest wyższe ryzyko ściągnięcia pioruna jeżeli wyładowania sa blisko domu. Ale nie należy popadać w paranoję. Jeżeli dom stoi w wolnej przestrzeni”, ma założoną instalację to ja bym raczej pomyślał o piorunochronie.

      Odpowiedz
      1. Wojciech Treter Autor wpisu

        Prawie racja, ale 'prawie’ to sam wiesz co robi… To jest elektrostatyka, więc gromadzi się ładunek elektryczny w chmurach, powstający z tarcia drobin lodu w chmurze. Wyładowanie nastąpi tam, gdzie jest najłatwiej, czyli na obiekcie wysokim/stojącym w odosobnieniu i najlepiej metalowym.

        Fotowoltaika nie zmienia wysokości ani usytuowania budynku. Nie oferuje też lepszego połączenia z gruntem, bo cały budynek i tak jest uziemiony. To że jest w instalacji jakieś tam napięcie (o ile jest – przecież w trakcie burzy jest ciemno) to jeszcze nie oznacza że ma jakikolwiek wpływ tutaj, bo przy skali różnic ładunku chmury-ziemia prąd wytwarzany przez panele jest jak pchła na słoniu. Ale dobra, załóżmy że prąd w instalacji PV jest – to oznacza, że instalacja ma potencjał wyższy niż ziemia, a więc różnica względem chmur jest mniejsza, a więc prawdopodobieństwo uderzenia pioruna właśnie tutaj jest mniejsze a nie większe (tyle że to są groszowe sprawy, stąd wpływu ani w jedną ani w drugą stronę praktycznie nie ma).

  8. ToJestWygodneAleDrogie

    Z polskich producentów jest jeszcze Hanplast Energy i mają bifacial w ofercie od 2 lat przynajmniej, a tak to tylko Longi i Jinko teraz można brać.

    Odpowiedz
  9. Koko

    Ale co to za demonizowanie eternitu?! Póki leży na dachu, jesteś bezpieczny. Jeśli leży w komórce, jesteś bezpieczny. Problem pojawia się, jeśli zaczniesz go obmacywać. Wówczas zaczyna się bronić, emituje włókna niczym jeżozwierz kolce, które trafiwszy do płuc, mogą wywołać nowotwory. Stąd szkodliwość.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *