Roczne archiwum: 2013

Niebieskie monstrum pokonane

Zobaczmy, jak prosto można ułatwić sobie życie na przykładzie relacji osoby, która postanowiła spróbować palić czysto.

Do czasu ostatnich mrozów tylko „przepalałem” w piecu podczas robót. Jednak jak zaczęło przymarzać musiałem grzać już cały czas aby przede wszystkim nie dopuścić do zmarznięcia i uszkodzenia instalacji CO, poza tym świeżo położone płytki i szpachle raczej nie ucieszyły by się z niskich temperatur.
I wtedy przeżyłem szok, to kanciate niebieskie coś w mojej kotłowni okazało się opałożernym wiecznie głodnym monstrum. Aby utrzymać temperaturę na poziomie 55-60st. musiałem dosłownie co 1-1,5h dorzucać spora łopatę węgla.
Opał znikał w masakrycznym tempie. Nawet załadowany do pełna(ok 40kg węgla) o 20stej o 7dmej rano był już zimny. Dosłownie rozpacz i tragedia.

I wtedy szukając rady i ratunku trafiłem na ten temat. [Ekonomiczne spalanie węgla kamiennego]
Po przeczytaniu kilku pierwszych postów nie czekałem długo, pobiegłem do kotłowni, wyjąłem resztki żaru z pieca do blaszanego wiadra, wybrałem popiół, zasypałem piec ok 30kg węgla i na wierzch wsypałem żar i dorzuciłem trochę suchego drewna.
Na miarkowniku ustawiłem 55st. w górnych drzwiczkach ustawiłem szczeliny na ok 1-2mm a zastawe w czopuchu otworzyłem na maxa. Rozpalało się powoli ale nie przygasało. Z komina wydobywała się raczej nie wielka ilość dymu, stopniowo coraz mniej, temperatura rosła powoli ale płynnie, ciągle w górę.
Dojście do zamierzonych 55st.trwało ok 40min.
Z komina przestało dymić, dosłownie bo nic z niego nie wylatywało.
Otwieram drzwiczki, na powierzchni zasypu jest coś w rodzaju rozżarzonej skorupy z której wydobywają się niebieskie płomienie. Jest godz.21. pali się już ok 1,5h. Temperatura stała i praktycznie bez wahań, bardzo stabilna, zero „fuknięc” dymu z pieca co się wcześniej zdarzało.

Zostawiam wszystko jak jest i idę spać, z nadzieją.
Jest godz. 6.30 rano, idę do kotłowni i szok, temperatura nadal 55st.!!!!!!!.

[…]

Wnioski. Wielki szok tym razem pozytywny.
Chwalę się tym kolegom w pracy, pukają się w czoło i mówią że się nie da a poza tym co za różnica.
Jeden jednak próbuje. I tez jest w szoku jak ja 😀
Potem próbują następni i następni a oni mówią o tym innym którzy maja zwykłe kotły, często stare i produkcji domorosłych wiejskich fachowców.
Każdy mówi że jest lepiej 😀

 

Link do całości wypowiedzi.