„Piecodoradcy”, czyli akcja niskokosztowej modernizacji kotłowni w Gdyni, weszła w fazę realizacji. W ubiegłym tygodniu odbył się techniczny obchód zgłoszonych kotłowni. Teraz, na podstawie zebranych informacji, w kotłach które do tego się nadawały, zostanie zainstalowany palnik wery, natomiast wszyscy operatorzy kotłowni zostali poinformowani, jak poprawnie palić (acz większość już o tym wiedziała, ale o tym za chwilę).
Akcja „Piecodoradcy” wystartowała we wrześniu. Rozpoczęła się spotkaniem informacyjnym w połowie września a następnie do początku października przyjmowano zgłoszenia uczestników. Zgłosiło się 15 osób. Teraz, w ubiegłym tygodniu, odwiedziliśmy ich kotłownie ekipą w składzie:
- Daniel Pieścikowski, prezes Gdańskiego Oddziału Krajowej Izby Kominiarzy wraz z pomocnikiem,
- Marian Strzelczyk – autor palnika wery,
- Arek Okoński, Gdyński Alarm Smogowy, mieszkaniec Małego Kacka zresztą,
- ja.
Ekipa kominiarska dokonała przeglądu instalacji kominowej oraz czyszczenia kominów, natomiast p. Strzelczyk oceniał, czy w danym kotle jest możliwość instalacji palnika wery. Do montażu palnika kwalifikowało się bodaj 8 kotłów, dodatkowo dwa kotły automatyczne otrzymają elementy ceramiczne, które odizolują palenisko od rusztu wodnego.
Kolejnym etapem działań będzie montaż palników wery, który odbędzie się początkiem grudnia. Efekty będą dokumentowane, ale na podstawie dotychczasowych instalacji palnika są do przewidzenia: niebo a ziemia. Emisja tlenku węgla po zainstalowaniu palnika spada z dziesiątek tysięcy do paruset ppm – to poziomy nawet lepsze niż w kotłach z palnikiem retortowym. Niestety p. Strzelczyk ani nikt z uczestników akcji nie ma możliwości pomiaru jakichś ciekawszych substancji, np. pyłów, czy smół (sprzęty do takich celów zaczynają się od kilkudziesięciu tysięcy złotych), ale pośrednio z emisji CO oraz efektów (zero dymu) wypływa wniosek prosty: jakość spalania ulega ogromnej poprawie.
Przypomnę jeszcze, że program „Piecodoradcy” zaistniał dzięki pomysłowi i determinacji członków Gdyńskiego Alarmu Smogowego oraz przychylności Referatu Energetyki Urzędu Miasta Gdynia. Akcję współfinansują Miasto Gdynia oraz Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska w Gdańsku. Szczegóły na stronie Urzędu Miasta Gdynia.
Wstępne wnioski
Uważny czytelnik dostrzeże, że program pierwotnie był obliczony na 30 uczestników. Ostatecznie zgłosiło się 15 osób – więcej chętnych po prostu nie było. Z czego to może wynikać? Wysuwam następujące przypuszczenia:
- Nabór z początku był celowo ograniczony do jednej dzielnicy, aby ewentualny efekt miał szanse być widoczny w jednym miejscu. Tylko czy przy takiej (małej) skali działania to założenie miało sens? Potem regulamin uległ zmianie i zgłaszać mogli się także mieszkańcy innych dzielnic – co jednak niespecjalnie pomogło w zebraniu kompletu chętnych.
- Rzecz była ogłoszona w terenie (plakaty) oraz odbyło się spotkanie informacyjne. Być może dałoby się zrobić więcej? Np. dotrzeć do osób potencjalnie najbardziej zainteresowanych: poinformować o tym w trakcie kontroli kotłowni lub też odwiedzić z tą informacją te miejsca, które najczęściej są zgłaszane „za niewinność”?
- Być może nie było dostatecznie jasno powiedziane, czego się po udziale spodziewać. Ktoś może się bać, że przyjdzie urzędnik, coś wypatrzy i będą problemy. Albo nawet tylko kominiarz dopatrzy się błędów i zaplombuje kotłownię. Nic takiego nie miało miejsca – jak nazwa akcji sugeruje, było to doradztwo, bez żadnego przymusu.
- Prawdopodobnie właściciele domów jednorodzinnych wymagają zgoła innego podejścia niż mieszkaniówka. Przykładem niech będzie zeszłoroczny program darmowych badań termowizyjnych w Gdyni, do którego budownictwo wielorodzinne zgłaszało się drzwiami i oknami a z domów jednorodzinnych chętnych było mniej niż miejsc. Zapewne zarządcy budynków wielorodzinnych (bo to oni się takim tematem mogli interesować, a nie pojedyncze mieszkania) są lepiej poinformowani, czytają urzędowe strony i papierowe tablice, są świadomi tego, na co takie badania mogłyby im się przydać, podczas gdy właściciele domów jednorodzinnych – pewnie nawet o sprawie nie wiedzą.
A może to oferta była nieatrakcyjna? Nie sądzę. Są miasta (np. Wejherowo), gdzie palnik wery był dofinansowany w znacznie mniejszym procencie (ok. 50%) a i tak ustawiały się po niego kolejki. Być może tam wcześniej ludzie wiedzieli już, co to jest, bo np. ktoś z sąsiadów to miał. Albo rzecz była intensywniej nagłaśniana. Być może większej liczby zainteresowanych należałoby oczekiwać dopiero w przyszłym roku, gdy posiadacze palników z obecnego „rzutu” zobaczą efekty ich stosowania i wieść rozniesie się po dzielnicy? W trakcie obchodu sąsiad jednego z uczestników wyrażał zainteresowanie tematem – niestety zbyt późno, bo w tym momencie nie mieliśmy już możliwości „wciągnięcia” nowych chętnych na listę (a szkoda, bo kocioł nadawał się do montażu palnika wery).
Trzeba zauważyć, że do programu zgłosiły się głównie osoby już dosyć świadome:
- prawie wszyscy słyszeli już o paleniu od góry i je stosowali lub przynajmniej próbowali,
- w kotłowniach dominowały kotły górno-dolne, z górnym wylotem wysokim na 2-3cm a dolnym na ok. 15cm – kiepskie zarówno do palenia od dołu jak i od góry, ale świetnie nadające się do montażu palnika wery,
- bodaj dwie osoby przyznały, że zależy im na świętym spokoju od sąsiadów, którzy na każdy dym nasyłają Straż Miejską.
Większość kotłów kwalifikowała się do montażu palnika wery. Powody, dla których palnika nie dawało się zainstalować:
- zbyt mała komora zasypowa (np. jeden PEREKO ~10kW),
- dziwne umiejscowienie wylotu spalin z paleniska – pośrodku płaskiego „sufitu”, tak że prawie niemożliwym byłoby szczelne zamontowanie palnika,
- jeden piec kuchenny – w którym jednak głównym problemem było nie to, że nie jest kotłem, ale że miał palenisko w kształcie pionowego walca o nieco zbyt małej średnicy (ale i tak zadziwiająco duże jak na piec kuchenny).
Tam, gdzie palnika nie dawało się zainstalować, informowaliśmy o poprawnym paleniu. Takich przypadków, gdzie ludzie nic o tym nie słyszeli jeszcze, było jakieś 2-3. Podążając za pytaniami, wyjaśnialiśmy też możliwości zdobycia dotacji do wymiany kotła i/lub ocieplenia budynku.
Program „Piecodoradcy” w obecnej edycji ma być zrealizowany do końca tego roku. Po zakończeniu montażu palników spiszę jeszcze ostateczne podsumowanie.