W województwie mazowieckim będzie czasowy zakaz palenia w kominkach w dni „smogowe” – mimo że wszystkie tamtejsze kominki zostaną zara wymienione na nowoczesne, min. 10 RAZY CZYSTSZE urządzenia spełniające europejską normę emisyjną Ecodesign (przewiduje to mazowiecka uchwała antysmogowa). Zakaz palenia w takich kominkach nie ma uzasadnienia, bo ich wpływ na jakość powietrza będzie ogólnie znikomy. Zatem to decyzja podjęta nie w oparciu o wiedzę techniczną i naukową lecz na stereotypach i lobbingu wrogów drewna, przy jednoczesnym braku aktywności zwolenników drewna.
Sam pomysł czegoś takiego jak czasowy zakaz palenia w kominkach nie jest czymś nowym ani złym. Jest to dość popularne rozwiązanie w USA, gdzie nie brakuje silnie zurbanizowanych rejonów, na których jednocześnie
- występuje zimą słabe przewietrzanie
- i popularne są piece i kominki starej daty: kiepskosprawne i mocno brudne.
Tak jest np. w okolicach Seattle albo Portland. I w wielu innych miejscach.
Ale właśnie:
- czasowy zakaz palenia w kominkach stosuje się tam, gdzie często jest kiepski stan powietrza i przeważają kominki starej daty,
- zwykle zakaz jest dwustopniowy: w pierwszym stopniu zwolnione są zeń nowoczesne kominki i piece, obejmuje je dopiero stopień drugi zakazu, wprowadzany przy znacznie gorszej jakości powietrza.
Od zakazu palenia w kominkach zwolnione są zazwyczaj:
- osoby o niskich dochodach
- ci dla których kominek/piec to jedyne źródło ciepła
- w sytuacji braku prądu – wszyscy.
Przepisy przyjęte na Mazowszu zawierają zwolnienie wyłącznie dla sytuacji gdy kominek jest jedynym źródłem ciepła w budynku. Ale nie to jest zasadniczym problem. Zatem co?
Przyjęta parę lat temu uchwała antysmogowa dla województwa mazowieckiego nakazuje do końca 2022 roku wymienić wszystkie kominki na zgodne z europejską normą emisyjną Ecodesign. Takie kominki są co najmniej 10 RAZY CZYSTSZE od „nienormowanych” – czyli wpływ ogółu kominków na jakość powietrza zmaleje lada chwila dziesięciokrotnie, z i tak już pewnie stosunkowo małego procenta (wszak nie każdy ma kominek a jeśli już to nie jest on podstawowym źródłem ciepła)
To zupełnie zmienia postać rzeczy. Za chwilę w użytku będą wyłącznie nowoczesne, bardzo czyste kominki. Czy w tej sytuacji zakaz rozpalania ich wszystkich może jeszcze dać istotną poprawę jakości powietrza? Bardzo prawdopodobne, że nie – a zakaz nie robi się za darmo, trzeba włożyć siły i środki w kontrolę jego przestrzegania. Bo jeśli nie będzie przestrzegany, to po co go uchwalać?
- Po to, żeby wisiał na ścianie niczym flinta na słonie, niby zakurzona, ale jak trafi się potrzeba, to wystrzeli.
- Po to, żeby obywatel się bał: czy jeszcze mu wolno kupić kominek i rozpalić, czy może już nie. Bo ktoś coś gdzieś mówił, w sumie nie wiem czy na pewno, ale po co ryzykować, odpuśćmy sobie to rozpalenie / ten kominek w ogóle. Co nie jest mądrym kierunkiem w czasach, gdy kominek staje się jedynym źródłem ciepła niezależnym od prądu, dostępnym w razie „w”.
Wiem, że kominki i kotłownie mało kogo obchodzą – zatem przetłumaczmy problem na dużo bardziej interesującą branżę:
- masz Golfa IV
- słyszysz w telewizorni że to auto truje, więc wchodzi zakaz wjazdu do miasta dla starych aut
- kupujesz nowe auto które jest o wiele czystsze
- a tu zonk – gdy jest dzień „smogowy”, jednak nie możesz tym nowym autem wjechać do miasta, choć kosztowało niemało i spełnia najostrzejsze europejskie normy emisyjne.
- Maszeruj na autobus! Oczywiście możesz też wybrać rower.
Dokładnie taka sytuacja ma miejsce w województwie mazowieckim.
Schemat powstawania takich przepisów zawsze jest podobny:
- urzędnicy pracujący nad uchwałą mają mniejsze lub większe niedostatki wiedzy dziedzinowej – a to co wiedzą, często pochodzi z propagandy Polskiego Alarmu Smogowego – organizacji programowo wrogiej paliwom stałym;
- pracami nad projektem na miejscu „opiekują się” ludzie z Polskiego Alarmu Smogowego – mniej lub bardziej oficjalnie – a tej organizacji bardzo zależy na cementowaniu stereotypu łączącego drewno i węgiel z nieuchronnym syfem i nierozprzestrzenianiu wiedzy o nowoczesnych technologiach spalania;
- jednocześnie w pracach nad przepisami nie ma nikogo kto by miał rzetelną wiedzę dziedzinową, w szczególności brakuje przedstawicieli branży kominkarskiej.
Wszystko wskazuje, że i tutaj było podobnie. Cytat z doniesień medialnych:
Lider Polskiego Alarmu Smogowego Andrzej Guła pochwalił przepisy, oceniając je jako „przełomową i odpowiedzialną” decyzję radnych sejmiku wojewódzkiego. – Dzięki okresowemu zakazowi palenia w kominkach możemy ochronić nasze zdrowie w dniach smogowych i zmniejszyć zanieczyszczenie powietrza – podkreślił.
Polski Alarm Smogowy, powołując się na badania prowadzone przez Instytut Chemii Fizycznej PAN i Instytut Ochrony Środowiska w Podkowie Leśnej, wskazał, że nie tylko spalanie węgla może być przyczyną silnego zanieczyszczenia powietrza. Jak podkreślił, dym ze spalania drewna zawiera duże ilości pyłów zawieszonych i również rakotwórczy węglowodór – benzo(a)piren.
Oczywiście bzdurą jest żeby był to jakiś przełom – takie przepisy uchwalono parę lat temu w woj. wielkopolskim i niewiele one zmieniają, bo dotyczą tylko pomocniczych źródeł ciepła jakimi zwykle są kominki. Szkodliwość dymu z drewna jest prawdą, ale tylko jej mniejszą połową. PAS to specjaliści w operowaniu półprawdą – gdzieś się panu Andrzejowi zapomniało zauważyć, że ten dym to produkują obecnie stare szmelce a nowoczesne kominki, jakie za chwilę będą wymagane na Mazowszu – nie dymią.
Na szczęście branża kominkarska pomału się uczy „działaczowania” i jej głos zaczyna być słyszalny. Pokazują to niedawne akcje protestacyjne w Małopolsce, gdzie m.in. kominkarze mocno się uaktywnili. Za tydzień będzie miała miejsce druga odsłona protestu przeciw absurdom małopolskiego programu ochrony powietrza – oczywiście każdy może wziąć udział.
Fot. tytułowa: Virginia State Parks