Prawdziwy Polak zna się podobno na wszystkim. Nie, nie chodzi wcale o to, by wszystko robić samemu i za grosz nie ufać fachowcom. Skądże. Ale czasem opłaca się mieć minimalną więdzę z dziedziny, w którą zamierza się zainwestować.
Wiedza zebrana na tej stronie na pewno pomogła wielu osobom w mniejszym czy większym stopniu. Niektórzy czasem prześlą swoją historię sukcesu. Bywa, że oszczędności z tytułu zdobytej wiedzy sięgają grubych tysięcy.
Mam nadzieję iż moje traumatyczne doświadczenia i szczęśliwy koniec przygody z ogrzewaniem pomogą choć jednej istocie.
Jakieś siedem lat temu zakupiłem pawilon handlowy o powierzchni ok. 85m. z 1973 roku. Piękna piwnica z wydzieloną kotłownią oraz parter handlowy ok. 60m. Odziedziczyłem również instalację CO - masywne rury, grzejniki (pod witryną) jeszcze takie ożebrowane tuby. Pawilon parterowy nie ocieplony okna tył i bok - podwójne, ale drzwi i witryny ok.3x3m razy dwa - pojedyncze.
Piecyk ok. 1,5 m wysokości z trzema rurami w poziomie (bez markowy, nie ocieplony). Moim skromnym zdaniem instalacja 40 lat temu wykonana perfekcyjnie (grawitacyjna). I tak szczęśliwy paliłem ok. 5-6 ton w sezon siedząc po ok. 3-4 godz dziennie w kotłowni (lubiłem patrzeć na ogień).Pierwsze problemy zaczeły się pod koniec sezonu grzewczego 2012/13. Problemy z rozpaleniem (cała piwnica w gęstym dymie, bo pomagałem sobie w rozpaleniu suszarką do włosów). Węgiel - nie znam gatunku, ale całe lata kupuję od jednego dostawcy i zawsze był OK.
Ale największa katastrofa to siwy gęsty dym. Oczywiście olewałem to - grunt że mam ciepło.
Jednak jak zawitała straż miejska z prośbą, abym pokazał czym palę, to mnie troszkę otrzeźwiło. Oczywiście co do interwencji SM nie mam najmniejszych pretensji - byli uprzejmi i stwierdzili, że ta wizyta jest w związku ze skargą sąsiada na gryzący dym. Oczywiście po oględzinach kotłowni i paliwa jakiego używam spisano protokół i sprawa się zakończyła. Ale już byłem zaniepokojony.Dalej to już lato i problemy z paleniem odeszły na bok. Aż do pierwszego rozpalenia jesienią. Aura w październiku i początku listopad była na tyle przychylna, że wystarczył piecyk elektryczny. 7. listopada rozpalam w piecu i co widzę?! Mgiełka wody na palenisko prosto z uszczelnień otulających dzwiczki górne.
OK, wezwę fachowca, zaspawa i po sprawie. Tak zrobiłem. Majster zawitał, spuścił wodę ok. 120l, pomlaskał, ale zaspawał. Miało być cacy. Już drugiego dnia piec ciekł z innego miejsca, ale za to ciurkiem. Znów 120l do kanalizacji i następne 200zł za spawanie. Miało być dobrze. ALE NIE BYŁO Syczenie w palenisku oznaczało wodę. Już nie wytrzymałem. Za oknami coraz zimniej a ja z ręką w nocniku.Oczywiści pierwsze kroki do marketu za tanim piecykiem. To co tam usłyszałem od niby fachowców (teraz to już wiem czytając forum Muratora, że to totalna ściema) PIEC MIN. 23KW, "panie, bez wymiany instalacji się nie obejdzie. Sam pan możesz bezpieczniki wymieniać, a nie piec". Totalnie zdołowany wydzwoniłem firmę z kilkuletnim doświadczenie , aby wykonała kosztorys prac. I wykonała kosztorys na ponad 12 000zł. Wszystko do wymiany, piec 23KW. Oczywiście dodatkowe koszty ocieplenia i wymiany witryn i drzwi.
Już miałem się poddać, ale ten piec nie dawał mi spokoju. I myśli: ok, wymienię instalację, skoro muszę, ale czy to cokolwiek polepszy, czy sąsiad nie będzie się znów skarżyć do SM.
I tak wpadłem na stronę "Czyste ogrzewanie". Od strony do strony, odwołałem monterów. Czytam, autor niegłupio pisze. Raz kozie śmierć. Na próbę kupiłem używany piec Ogniwo 8kW z 2005r. i postanowiłem sam to zmontować. Niby trzy rurki, ale mi to zajęło tydzień.
Koszt zakupu używanego pieca plus materiał do dostosowania starej instalacji CO do pieca ok. 1000zł. Robocizna to tydzień własnego dłubania po ok. 5 godzin dziennie, plus kilka godzin lektury.
Może choć jedna osoba przerażona widmem potężnych kosztów związanych z wymianą całej instalacji CO zasięgnie w porę wiedzy i zacznie zadawać celne pytania monterom. W moim skromnym przypadku skończyło się tym, że fachowcy obrażeni musieli opuścić pole walki. Oczywiście proszę o wyrozumiałość - nie uważam się za żadnego fachowca. Jestem przekonany, że wiedza monterów zajmujących się instalatorstwem zawodowo jest ogromna i na pewno nie dorastam im do pięt, mimo iż forum od kilku tygodni studiuje z zapartym tchem.
Ale nie zawsze proponowane przez nich rozwiązania są najkorzystniejsze dla klienta. Z jednego z artykułów na stronie "Czyste ogrzewanie" utkwiło mi jedno zdanie: "jeśli zepsuła ci się stara instalacja to ją napraw" - czy coś w tym stylu.
Panowie monterzy nawet nie brali pod uwagę takiej opcji. Słyszałem, że to instalacja jeszcze za PRL to nie ma prawa działać poprawnie, oszczędnie i nie dymić. A jednak.I tu muszę się pochwalić: już piąty dzień palę od góry, a dziś naprawdę uzyskałem świetny wynik. Załadowałem ok. 20kg węgla pod same drzwiczki ok. 8. rano. Temperatura wzrastała na piecu powolutku. Ok. 10. temperatura na piecu było ok. 70st. Dokręciłem lufciki na mój mały palec od lewej ręki, góra zamknięta całkowicie. Do pieca jednak jeszcze kontrolnie chodzę raz na godzinę, ale nic nie ruszam ani nie otwieram. Do godz 17. temperatura na piecu nadal 62st.!!! Godz. 19: 45-47st. czyli powolutku spada. Ale w lokalu cieplutko!!!.
Reasumując zakładając początek grzania o godz 9.30 (kaloryfery są już wtedy cieplutkie, piec ok. 45st.) i stygnięcie pieca o godz 19. tem, pieca też 45st. - to daje niemal 10 godzin palenia! Z komina przez ok. godzinę przy rozruchu wydobywa się dymek - podkreślam: DYMEK nie DYM - a po rozgrzaniu coś tam wylatuje, może para (sam nie wiem, ale ciężko to dostrzec). Widać, że ciepłe, bo powietrze "faluje" ale jest prawie przezroczyste. I oto mi chodziło.
Witaj zadowolony palaczu 🙂
Zdanie “jeśli zepsuła ci się stara instalacja to ją napraw” jest jak najbardziej aktualne. Sam jakiś czas temu posiadałem instalację grawitacyjną, a pozbycie się jej oraz doświadczenia z nową pompową, stały się moterem napędowym do napisania wspólnie z Juzefem artykułu "Instalacja grawitacyjna - czy warto wymieniać". Jednym słowem jesli wszystko działa prawidłowo - nie ma sensu jej wymieniać, chyba że mocno kłóci się ona z planowanym wystrojem remontowanego wnętrza - ale na instalacji pompowej ogrzewanie tańsze nie będzie!!! W moim przypadku, za jakiś czas skorodują (w układzie otwartym pewnie niedługo) mi te cudowne, białe, tanie panelowe konwektory, to wymienię je na żeliwne o dużej pojemności wodnej. Tak jak było to napisane w artykule, zładu wody, a tym samym bezwładności instalacji pracującej z kotłem węglowym, żadne cuda techniki nie zastąpią.
Szponi
Witaj szponi
Gorąco dziękuje jeszcze raz Juzefowi, ale również Tobie ogromne DZIĘKI za artykuł “Instalacja grawitacyjna — czy warto wymieniać”. To była inspiracja do działania .
Dzięki temu zaoszczędziłem kasę i to nie mało. A efekt końcowy WYMARZONY !!!
Na moje szczęście projektant CO w 1973 nie zastosował zaworów , pompek , światełek itp.
Zadbał o poczwórny komin i do dziś w 100% działającą perfekcyjnie wentylację kotłowni . Zbiornik wyrównawczy wkomponowany w sufit plus rurka awaryjna doprowadzona do zlewu Rury grube wyprofilowane ( wygięte wzorowo pod każdym kontem w budynku ) ile to musiało pochłonąć pracy iczasu . Gięcie , izolacja , uszczelnienie .
Teraz sam dzięki youto… byłem w stanie polutować rurki . Fakt może nie estetycznie , nie fachowo .A to tylko trzy połączenia . Ale fachowcy mnie olali .
Czterdziestoletnia instalacja grawitacyjna plus piecyk z roku 2005 S7WC-8 i oczywiście górne spalanie i nie oceniona lektura „ czysteogrzewanie.pl” dało efekt :
1- Rozpalenie ok 15-20 min. ( już bez suszarki do włosów , próby czynią mistrza )
2- Bezpieczeństwo ( nawet jak nie domknę drzwiczek dolnych temp. max 80 C )
3- Czas pracy na jednym zasypie ok. 9 godz. ( worek 25KG na dwa dni )
4- Temperatura w pomieszczeniach niestety ok. 17-20 C (konieczna wymiana witryn i drzwi)
Ale i tak lepiej niż 13-17 C jak było po staremu .
5 – I JUŻ NIE KOPCĘ , do kotłowni zaglądam już góra dwa razy na dobę .
PS .
Pewnie można wywalić kasę na piecyki z podajniki ,wentylatory , elektroniczne sterowniki i co tam producent wymyśli ( grunt aby świeciło i najlepiej wyświetlacz dotykowy , to robi wrażenie na rodzinie i znajomych .)
Jednak postawcie sobie JEDNO pytanie , co chcemy tym uzyskać , czy dla naszych potrzeb to zasadne .
Ja bez dupereli i światełek , minimalnymi kosztami i własną pracą uzyskałem TO CZEGO OCZEKIWAŁEM . Oczywiście bez lektury „ http://czysteogrzewanie.pl „ nie zrobiłbym nic.
Jestem zwykłym palaczem w CO a nie monterem .
Witam to jest wszystko prawdzwebo mam taką instalacje od 1965roku.Niekażdy kociol jednakowo pracuje najlepszy do takiej instalacji jest kocioł dolnego spalania.Miałem kotły o obsludze co 6-12godz ale wykonany przez rzemislnika przedostatni to obsługa co 24godz. a wytrzymał prawie 20lat. Obecny kociol niejest najleprzy ale curka chce go wymienić na kocioł retortowy i niewiem bo ten kocioł 38kw ma tylko 53litry pojemnoś wodu czy to wystarczająca ilosc dla instalacji grawitacyjnej dla bud. 320m2 . Producent twirdzi że tak a rozmawiam ze starszymi instalatorami twirdzą że niea mlodzi powiadają wyminic instalacje i grzejniki nima żsdnej powagidla uczciwosci . Czy jest ktoś na tym forum co mógł by się bezstonnie wypowiedzieć był bym bardzo wdzieczny.
Trochę poniewczasie, ale...
Kotły podajnikowe mają mniejszą pojemność, bo nowe instalacje też są mało pojemne. Ale nie ma problemu, żeby połączyć kocioł podajnikowy o małej pojemności ze starą instalacją. Ona sama z siebie jest bezwładna, więc może z nią pracować zarówno kocioł o dużej jak i małej pojemności. Problem byłby przy sytuacji odwrotnej: bardzo pojemny kocioł, mało pojemna instalacja. Wtedy kocioł wprowadzałby zbędną bezwładność w działaniu całości i trudno byłoby sterować takim zestawem.
Wymienić wszystko zawsze można, bo kto bogatemu zabroni. Ale tu nie ma takiej potrzeby, nowy kocioł ze starą instalacją się dogada.
Witam. Mam instalację 20 letnią bez pompki rury z pieca 2 cale , później redukują się na mniejsze, wody
320 litrów i nie zamienił bym tej instalacji na nową . w piecu ciemno a ja mam na piecu 40 stopni , grzejniki fafiry, w kuchni tylko nowoczesne bo żona chciała mieć ładną kuchnię. Co dwa lata wlewam 15 litrów octu na te 320 l wody piec chodzi 3 dni , następnie spuszczam dołem wylatuje breja ruda. z tym octem to mi poradził mój wujek który zakładał instalacje CO przez 40 lat.
Witam
Ciekawe forum. Noszę się z zamiarem wymiany pieca na nowszej generacji automatyk.
Instalację mam "starą" z 20-letnią, Typowa grawitacja, redukcja z 2 cale na pół cala.
Dom stary piętrowy ok.160 m2, ocieplony częściowo.
Waham się tylko przy mocy pieca , czy 19 kW czy 22-25kw.
O occie jeszcze nie słyszałem, muszę to wypróbować.
Witam!
Od jakiegoś czasu czytam lekture czysteogrzewanie.pl ponieważ stoje przed wyborem pieca. Dom mam typu bliźniak 145m2. Narazie nastawiłem sie na kupno pieca i dom jest 30-letni jeszcze nie ocieplony. Bo chcialbym kupic z podajnikiem i one maja jeszcze zapas mocy do 20 %, wiec moze by starczylo na ta jedna zime. Elewacje bede robil na wiosne ( bo troche teraz wydam na piec) i nie starczy mi na wszystko od razu. Wiec pisze tutaj, moze ktos doradzilby mlodemu zagubionemu co ma zrobic. Czy kupic piec juz pod dom z elewacja czy moze mielibyście jakis inny pomysł.
Wyczytałem tez ze lepiej jak sobie zostawie żeliwne grzejniki. Tylko ze wczesniej zanim zaczalem czytac to zrobilem prezent mamie (urzadzilem jej sypialnie niespudziane) i wymienilem rury w dwoch pokojach na pexe i schowalem ja w scianie ale grzejniki zostaly stare. I w sumie chcialbym juz tak zrobic we wszystkich pokojach (schowac rury w scianach) i czy to wogole sie oplaca jakbym chcial kupowac redukcje wszedzie na 3/4 cala czy juz lepiej zostawic i niech sobie to poczeka.
Dziekuje za kazda propozycje i
Wygląda na to, że nawet najmniejszy kocioł 10,12 czy 15kW da sobie radę na takim nieocieplonym metrażu (+ jeśli bliźniak to odpada trochę roboty z grzaniem od strony sąsiada, oczywiście jeśli sąsiad sam grzeje). O ile te 145m2 to jest powierzchnia całkowita a nie tylko użytkowa (bywa mocno zaniżona). Po ociepleniu zapotrzebowanie jeszcze spadnie, ale i tak nie ma mniejszych kotłów.
Rury można wymieniać a można na razie zostawić. Pex ze stalą się nie kłóci, chyba że pexy mają dużo mniejszy przekrój a instalacja ma napęd grawitacyjny, wtedy ewentualnie woda może mniej chętnie płynąć tam, gdzie przekroje są zmniejszone.
Witam forumowiczów. Artykuł ten i dla mnie okazał się pomocny przed podjęciem właściwego wyboru.
Zakupiłem wysoko górski (ok 900m n.p.m) budynek o powierzchni 98m2, z czego ogrzewać będę 85m2. Obecnie miałem zainstalowaną pieco kuchnię Olga 8kw z 86 roku. Wnętrze szamotowe, niestety popękane. Rury stalowe + jeden grzejnik stalowy, panelowy zainstalowany również jak i piec na parterze. Rura z ciepłą wodą wychodząca z pieca na wysokości 1m, do grzejnika na wysokości 2m. Jest to jedyny grzejnik na trzy kondygnacje budynku.
Dom jest bez podpiwniczenia ,ocieplony styropianem ok 10cm ,murowany (pustak). Z informacji jakie znalazłem na tej stronie jestem pewien, że instalacji tej nie wymienię, ale chcę ją dostosować do moich wymogów. Zakupiłem już nowy piec firmy setlans o mocy 10kw (piecokuchnia) z płaszczem wodnym o pojemności 32dm3. Mój plan instalacji ocieplania to : rury ogrzewania stalowe, lub miedziane ,a cały układ zalany glikolem ( zastanawiam się nad ich zabezpieczeniem przed mrozami). Jeden grzejnik na parterze (zainstalowany metr powyżej pieca, czyli tak jak było) ,a pozostałe 3 grzejniki na 1 piętrze, każdy w osobnym pomieszczeniu. Na pierwszym piętrze, w pomieszczeniu gospodarczym zainstalowany również boiler 200L z płaszczem wodnym. Strych niezagospodarowany o wysokości około 1,7m. Kochani forumowicze, czy waszym zdaniem jest to dobry pomys ? Czy możecie mi coś podpowiedzieć ? Byłbym wdzięczny. Pozdrawiam.
Jak jest prąd to glikol to nie jest jedyne rozwiązanie. obiegowka i mała grzałka w instalacji? Można ją zainstalować na obejsciu i cieszyć się instalacją grawitacyjna. Gdy instalacja wymaga podtrzymania puszczać obieg przez grzalke i pompę. Wyłącznik czasowy i wystarczy.