Z palenia węglem zawsze zostaje niedopalony koks. Czy są to ilości, którymi warto się przejmować i opłaca się wygrzebywać je z popiołu? To zależy.
Ilość niedopału zależy od rodzaju węgla. Czeski pół-brunatny groszek wypala się do zera. Podobnie polskie słabsze węgle płomienne (typ 31).
Im węgiel bardziej kaloryczny, tym w popiele zostaje więcej niedopału. Zjawisko to wzmaga się także przy przewymiarowaniu kotła – nie tylko w przypadku nadmiernej mocy nominalnej, ale również sezonowo, jesienią i na przedwiośniu.
Przykład
Poniżej wiadro popiołu zebrane z tygodnia pracy kotła Camino opalanego węglem z Chwałowic (typ 32.1). Nie jest to wszystko, co zostało na ruszcie, ale tylko to, co przez niego przeleciało po codziennym przerusztowaniu przed rozpaleniem. Zawartość wiadra waży 9kg. Wygląda to po prostu jak nic niewarty popiół i mozna by z czystym sumieniem to wyrzucić.
A gdyby jednak to przesiać?
Poniżej wartościowa pozostałość z przesiania w/w wiadra popiołu. Wygląda niepozornie, ale to 2,5kg niemal czystego koksu.
Zdarzają się drobne fragmenty kamienia, ale można przyjąć, że jest tam min. 2kg koksu. W ciągu zimy, zależnie od warunków, w tej samej objętości popiołu ukryte bywało 2-3,5kg niedopału.
Stawka
Kocioł jest prawidłowo dobrany mocą do budynku, ale z natury posiada ruszt wodny, co sprzyja pozostawaniu pewnej ilości niedopału niezależnie od innych warunków. Pytanie, czy opłaca się wygrzebywać te drobiazgi z popiołu?
Zakładając, że sezon grzewczy trwa 6 miesięcy, tj. 30 tygodni, a co tydzień mamy – uśredniając – 2,5kg drobnego koksu tracone z popiołem, to przez całą zimę ucieka tą drogą 75kg opału. Tj. ponad tygodniowa porcja opału przy przeciętnej zimowej pogodzie. Licząc po cenie zakupu węgla, jest to równowartość ok. 60zł.
To wszystko przy założeniu, że grubszy niedopał zostaje ponownie użyty i nie trafia do popiołu. Gdyby wybierać wszystko co zostaje na ruszcie i wyrzucać wraz z popiołem, to należałoby liczyć średnio jakieś 1,5kg dziennie.
Koszty
Dla jednego ~60zł na całą zimę to mało, dla innego kwota warta uwagi. Istotne jest, jaki będzie koszt odzyskania tego koksu z popiołu?
Trzeba popiół przesiać. W wersji siłowej nie będzie to opłacalne. Przerzucanie po trochu popiołu przez ręczne sito to masochizm, a jeśli robi się to w kotłowni – wręcz samobójstwo. Gdyby to nie było dla kogoś oczywiste: wdychanie popiołu nie jest zdrowe i na pewno nie kalkuluje się wobec wartości efektu pracy.
Jak można odzyskać niedopał w sposób cywilizowany? Przede wszystkim działać na otwartym powietrzu i w masce przeciwpyłowej. Trzeba też znaleźć sposób na ograniczenie pylenia, bo rozsiewanie popiołu po okolicy jest dla okolicy niezdrowe.
Do tego przydałby się właściwy sprzęt do przesiewania: np. szczelny pojemnik z zamocowanym w środku sitem, gdzie można wsypać naraz większą ilość popiołu, zamknąć je szczelnie, przesiać popiół bez pylenia potrząsając całością, a w końcu wybrać niedopał, który został na sicie.
Jeśli ucywilizuje się proces przesiewania popiołu, by nie był szkodliwy ani uciążliwy oraz zajmował kilka minut, to gra może być warta świeczki.
Wniosek
Wybieranie z popiołu wszystkiego co palne wymaga odpowiedniej techniki, bo inaczej szkody przewyższają zyski. Nie u każdego ilości niedopału będą na tyle znaczące, by się to w ogóle opłacało, a koniec końców decyzja, czy się w to bawić, zależy od osobistej oceny wartości opału, który jest do odzyskania.