Konsultacje projektów dolnośląskich uchwał antysmogowych trwają już dwa miesiące, ale mnóstwo Wrocławian nadal nie wie, że w mieście planowany jest całkowity zakaz palenia węglem i drewnem za sześć lat. Jeśli już wiedzą, to karmieni są narracją jakoby zakaz był samym dobrem i jedyną słuszną drogą. Trudno, by było inaczej, jeśli głos w sprawie mają wyłącznie zieloni i usłużne im media a ludzie ogrzewający domy węglem i drewnem nie należą do najbardziej zorganizowanych, obrotnych i wpływowych.
Konsultacje zostały przedłużone do końca października – nadal można i warto zabrać w nich głos!
Nie dowiesz się że zakaz nie ma solidnych merytorycznych podstaw
Zespół ekspertów debatował rok i doszedł do wniosku, że musi być zakaz. Zespół, w którym jedyną stronę tzw. społeczną stanowił Dolnośląski Alarm Smogowy a nie było nikogo, kto miałby choć nikłe pojęcie o ogrzewaniu paliwami stałymi, nie mówiąc o reprezentowaniu ludzi korzystających z tych paliw. To dlatego eksperci chodzą i powtarzają np. jak to mocno będą zwalczać muł i flot, których we Wrocławiu a nawet na Dolnym Śląsku nigdy w istotnym stopniu nie było i nie ma.
Dlaczego akurat zakaz? Należałoby się spodziewać, że wzięto wszystkie możliwe opcje naprawy sytuacji, zestawiono koszty z efektami i wybrano najlepsze wyjście. Tak było? Niestety raczej nie. Prozakazowcy powołują się na Program Ochrony Powietrza dla Wrocławia oraz ekspertyzę prof. Zwoździaka, które mają dowodzić, że całkowita likwidacja wungla i drzewa przyniesie wymagane efekty. To by była dwója z logiki, bo implikacja nie jest prawdziwa w dwie strony: z faktu, że zakaz byłby skuteczny nie wynika, że innej drogi nie ma.
Problem w tym, że w żadnym z w/w dokumentów nie sprawdzono, czy aby nowoczesne kotły, piece i kominki spełniające najostrzejsze normy emisji nie pozwoliłyby czasem osiągnąć wymaganego efektu. Nie, bo po co? Likwidacja smogu to doskonała okazja, by zlikwidować zły wungiel. Druga taka okazja się nie powtórzy. Trzeba działać póki węgiel, drewno i smog są w powszechnej wyobraźni sklejone w jedno. Czyste spalanie tych paliw to najgorsze co może się przytrafić – czyste i tanie źródła ciepła będzie szalenie trudno zlikwidować.
Nie dowiesz się, że zakaz nie zapewni „czystego powietrza”
Tyleż prosta co fałszywa narracja o zakazie mówi, że zapewni on „czyste powietrze” w mieście. To zależy jak zdefiniujemy to pojęcie:
- czy zakaz zlikwiduje dym i smród węgla i drewna? Jasne, że tak, skoro nie będzie można w ogóle ich spalać. Tylko że dym i smród zlikwiduje również poprawne spalanie tych paliw.
- czy zakaz spowoduje, że nie będą przekraczane normy jakości powietrza we Wrocławiu? Nie – przekroczeń będzie mniej, ale nadal będą występowały, tylko że odtąd będą one pochodzenia komunikacyjno-przemysłowego. Zlikwidowany powinien zostać tylko problem benzo-a-pirenu – który w ponad 90% zniknie również gdy zaczniemy poprawnie spalać węgiel i drewno.
Tak więc przyjmując potoczne rozumienie „czystego powietrza”, zarówno zakaz jak i czystsze spalanie węgla i drewna pozwolą takowe uzyskać. Jeśli natomiast spojrzymy na normy jakości powietrza, to zarówno zakaz jak czystsze spalanie nie zlikwidują w pełni ich przekroczeń (za większość emisji będzie wtedy odpowiadać transport). Kolosalna będzie natomiast różnica w kosztach wprowadzenia obu tych rozwiązań.
Nie dowiesz się o ile więcej zapłacisz za ogrzewanie i że nikt nie zamierza cię w tym wesprzeć
W Krakowie za zakazem poszły natychmiast programy dopłat do wymiany źródeł ciepła oraz – najważniejsze – do zwiększonych kosztów ogrzewania. We Wrocławiu nikt otwarcie nie chce przyznać, że tych pieniędzy nie ma.
Marszałkostwo stara się podkreślać, ile to milionów (~50 mln rocznie na cały Dolny Śląsk) daje WFOŚ na modernizację ogrzewania. Niezorientowane osoby uznają, że to fajnie, bo jest wsparcie – nie mając pojęcia, że to kropla w morzu potrzeb (nie wiadomo jakie one są, bo nikt nie sprawdził, ile urządzeń trzeba będzie wymienić) i gdy przyjdzie co do czego, to większość będzie musiała sfinansować wymianę z własnych kieszeni, bo środków starczy dla małego procentu szczęśliwców.
O dopłatach do wyższych kosztów ogrzewania nikt się nie zająknął – a pewne jest, że większości osób dotknie ok. 30-procentowa podwyżka, nie licząc pechowców, którzy zostaną tylko z prądem. Zieloni kwitują temat prosto: pieniądze powinny się znaleźć i oni nalegają w tej sprawie na miasto. A miasto generalnie jest przeciwne zakazowi, bo wie, ile to będzie kosztować oraz jaki jest stan miejskich finansów.
Czyli jest tak: mamy twardy zakaz i pobożne życzenia odnośnie wsparcia w ponoszeniu jego kosztów przez mieszkańców – wszystkie strony są zgodne, że wsparcie być powinno, ale między wierszami dodają: niech dopłaci ktoś inny.
Nie dowiesz się, że ponad 90% smogu można zlikwidować nie rezygnując z węgla i drewna
Bezdymne i bezzapachowe spalanie węgla i drewna to dla większości ludzi abstrakcja. Nic dziwnego, skoro na każdym kroku widzimy kopcące kominy i oddychamy smrodem, który wykręca płuca. Nic dziwnego, że pierwszym odruchem w dziele likwidacji smogu jest likwidacja węgla i drewna razem ze smogiem.
Nie zmienia to faktu, że współczesne normy emisji pozwalają zlikwidować gros emisji jednocześnie mocno podnosząc sprawność czyli obniżając koszty ogrzewania. Spalanie węgla i drewna w nowoczesnych urządzeniach jest nie tylko bezdymne, ale wręcz bezzapachowe. Tylko kto ma o tym ludzi poinformować? Jaskrawozielone ideologiczne inklinacje ekspertów od uchwały każą raczej zakopać tę informację najgłębiej jak się da i na każdym kroku podkreślać, że każdy kocioł na węgiel i drewno jest przede wszystkim narzędziem do torturowania ludności spalaniem w nim śmieci. Tylko ostateczne rozwiązanie zagwarantuje, że ci psychopaci będą musieli wyrzucać pampersy i opony do śmietników.
Tak wygląda nowoczesne spalanie węgla:
Nie dowiesz się, że są jakieś konsultacje
Kto nie czyta lokalnych gazet ani nie słucha Radia Wrocław, nie miał szans dowiedzieć się o pomyśle zakazu. Na przedmieściach, gdzie najwięcej osób ogrzewa się węglem i drewnem, ludzie żyją w nieświadomości tego, co ich czeka. Gdy już nawet się dowiedzą, to nie bardzo rozumieją, co mogą z tym zrobić. Często jest to pierwszy moment, gdy dowiadują się o istnieniu jakiegoś tam marszałka województwa (czy to wojewoda zmienił nazwę?). Nie są przyzwyczajeni, że ich głos cokolwiek znaczy ani nie spodziewają się, że mogą na nich kompletnie po cichu spaść tak kosztowne przepisy.
Do końca października zabierz głos!
Bez solidnych merytorycznych podstaw uzasadniających ogromne koszty, bez gwarantowanego wsparcia dla najwrażliwszej części społeczeństwa, bez należycie szerokich konsultacji społecznych – takiemu zakazowi paliw stałych mówimy NIE.
Chcemy likwidacji dymu i smrodu albo przez wymianę urządzeń grzewczych na nowoczesne, albo – jeśli naprawdę innej drogi niż zakaz nie ma – przez zakaz paliw stałych z zapewnieniem takiego finansowania, które co najmniej nie pogorszy sytuacji osób już teraz marznących w domach.
Pisz na konsultacje@irt.wroc.pl – od serca albo użyj tego: http://bit.ly/2wkj7d8