Przez ostatnie 20 lat niewiele zmieniły się sposoby ogrzewania polskich domów. Użytkowników węgla i drewna ubywa, ale w niewielkim stopniu. Zyskują gaz i prąd. Takie informacje płyną ze świeżego raportu GUS „Zużycie energii w gospodarstwach domowych w 2018 roku„. Polacy wciąż potrzebują tanich paliw. Niestety kultura ich spalania jest tragiczna – z tego punktu widzenia stabilny udział węgla w rynku jest problemem, bowiem udziałowcy rynku nie widzą potrzeby zmiany w tym względzie. Co z tego, że gdzieś tam pokrzyczą o zakazach, skoro sprzedaż się utrzymuje?
W latach 2002-2018 obserwujemy spadek ogrzewania mieszkań węglem i drewnem na rzecz ogrzewania gazowego i elektrycznego.
⚡ https://t.co/JyHGju3fGN#GUS #statystyki #energia #smog #klimat #węgiel #środowisko pic.twitter.com/NUGqZCd2IO
— GUS (@GUS_STAT) January 24, 2020
Czy kochamy czarne kamienie?
Powody dla których większość Polaków trzyma się węgla i drewna są zupełnie racjonalne: to pieniądze, a raczej ich niedobór. Choć zamożność społeczeństwa rośnie i coraz więcej ludzi może sobie pozwolić na wygodniejsze i droższe ogrzewanie – wciąż znakomita większość Polaków pali tym, na co ich stać. W razie przejściowych trudności finansowych łatwiej jest przecież negocjować z kotłem rodzaj wsadu niż negocjować z gazownią spłatę zadłużenia.
Niewiele jest źródeł danych obrazujących rzeczywistość polskiej kotłowni. Nikomu nie opłaca się tam zapuszczać, bo odkryłby wyłącznie rzeczy trudne inieprzyjemne. Jedynie Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla trzeci rok z rzędu zleciła badanie wydatków Polaków na zakup węgla. Sytuacja jest podobna lub ciut gorsza:
- 34% gospodarstw domowych kupujących węgiel jest dotknięte ubóstwem energetycznym (wydaje co najmniej 10% swoich dochodów tylko na zakup samego węgla – liczba ta znacznie by wzrosła gdyby policzyć wszystkie wydatki na energię, tak jak to powinno być liczone).
- 23% gospodarstw w Polsce ogrzewanych węglem nie jest w stanie się dostatecznie dogrzać.
Węgiel i drewno ratują zdrowie tysięcy Polaków – pozwalają im dogrzać budynki bardziej niż byliby w stanie to zrobić gdyby tych tanich paliw nie było. Nikt nie ma realnego pomysłu, jak te potrzeby zaspokoić co najmniej w podobnym stopniu z użyciem postępowych źródeł ciepła a nie tfu wongla. Jak ktoś mówi, że program „Czyste powietrze” to pomoc w ubóstwie energetycznym – to ja mówię, że przeszczep płuc jest lekiem na grypę.
Owszem, zdarzają się pomysły jeszcze bardziej z kosmosu, jak np. ten tutaj artykuł: „Ubóstwo energetyczne dotyka 1,3 mln polskich domów„. Skoro teraz sporej liczby Polaków nie stać na wystarczającą ilość węgla, to eksperci Forum Energii mają nadzieję, że UE „kopnie” nas w związku z Zielonym Ładem, będziemy musieli przesiąść się na postępowe źródła ciepła, oczywiście znacznie droższe, co zmusi rząd do dopłacania ludziom do rachunków – i tak ubóstwo energetyczne zniknie. Prawda, że geniusze? Ja się tu brudzę jak głupi a oni biorą dobry pieniądz za takie ekspertyzy…
Syf musi odejść – czy wraz z węglem?
Duży i stabilny udział węgla w ogrzewaniu domów paradoksalnie jest jego przekleństwem: póki słupki sprzedaży się zgadzają – kopalnie, sprzedawcy opału, kotlarstwo etc. nie widzą problemu, jakim jest fatalny wizerunek węgla i rosnąca w społeczeństwie słuszna wściekłość na rzygające dymem kominy, co wzmaga presję na ich likwidację, najczęściej formułowaną jako całkowity zakaz palenia węglem.
Ta branża musi poczuć na karku lodowaty oddech kostuchy, aby cokolwiek zaczęło się tam dziać. Takim oddechem okazała się niedawna wieść o planowanym zakazie nowych kotłów węglowych w Małopolsce. Czy coś z tego wyniknie poza spaleniem sterty opon w Warszawie? Dobrze by było.
A co wyniknąć powinno? Natychmiastowe zatrudnienie specjalistów i zorganizowanie kampanii społecznej w temacie bezdymnego palenia i nowoczesnych kotłów, aby zerwać nieuchronne skojarzenie węgla z syfem.
Europa idzie w OZE, Polska idzie w gaz
Największy spadek udziału w rynku zaliczyło drewno. Największy wzrost – gaz ziemny. To zrozumiałe z powodów „wygodnościowych” – ale zupełnie na opak względem trendów europejskich.
Europa idzie w kierunku OZE. Przypomnijmy, że OZE w ogrzewaniu domów to:
- drewno (biomasa)
- pompy ciepła + ew. fotowoltaika
natomiast paliwami kopalnymi są:
- gaz ziemny
- węgiel kamienny
- olej opałowy
Olej opałowy w warunkach polskich jest gatunkiem praktycznie wymarłym z powodu kosmicznych cen. Ale już w Niemczech rynek ogrzewania jest podzielony niemal pół na pół między olej opałowy i gaz ziemny. W tej chwili przyjmuje się w Niemczech regulacje zakazujące montażu nowych kotłów na olej opałowy. Gazu jako takiego się nie wspiera, natomiast promuje się rozwój OZE.
Wielka wymiana czy wielka klapa?
Duże zmiany (przynajmniej na papierze) czekają nas w nadchodzącej dekadzie. Do wymiany setek tysięcy kotłów i pieców w województwie śląskim i podkarpackim (termin 1 stycznia 2022) pozostały mniej niż dwa lata.
W ramach tej tury na złom kwalifikować się będzie prawdopodobnie większość kotłów, jakie są w użyciu. Nikt tych liczb dokładnie nie zna.
Są już pierwsze nieśmiałe głosy realizmu: to się może nie udać. Wiadomo, że nie uda się w 100%, bo tak nie było nawet w Krakowie. Ale jeśli nie uda się chociaż w 50% – to będzie kompromitacja samorządów województw. I będzie ona zasłużona, bowiem nie zmierzono sił na zamiary i już na początku odrąbano działania edukacyjne, które mogłyby natychmiast obniżać emisję i zwiększać świadomość ludzi.
Będzie trochę śmieszno a trochę straszno. Prezydent Rybnika już odgraża się własnym mieszkańcom:
miasto będzie korzystać z wszelkich mechanizmów pozwalających karać osoby, które nie dopełnią tego wymogu.
Niezależnie od przepisów i przymusów, wymiana starego garażowego ulepa na nowoczesny kocioł jest opłacalna. Przy zastosowaniu nowoczesnego kotła, czy to zasypowego z buforem ciepła, czy podajnikowego, koszty ogrzewania nie wzrosną wcale lub wzrosną nieznacznie, natomiast dalece bardziej wzrośnie wygoda życia.