Roczne archiwum: 2021

Ekogroszek – owszem, najbardziej ekologiczny rodzaj węgla

Po latach walki ze starymi kotłami, zieloni dla odmiany przypuścili ostatnio atak na ekogroszek – najlepszej jakości węgiel do nowoczesnych kotłów podajnikowych. Nie podoba się im użycie przedrostka „eko”, który ma sugerować, że węgiel ten jest ekologiczny – a według nich żaden węgiel nie jest ekologiczny (w ich elastycznym rozumieniu „ekologiczności”, w którym „ekologiczny” jest kopalny gaz a odnawialne drewno to już nie).

To świetna okazja, by przyjrzeć się technicznym faktom na temat ekogroszku i kotłów na ekogroszek, i przypomnieć, że przyzwoity węgiel (a ekogroszek to najlepszy gatunek) spalany w nowoczesnym kotle, choć jest solą w oku zielonych ideologów i konkurencyjnych biznesów – to jego wpływ na jakość powietrza jest znikomy. To nie ekogroszek powinien być atakowany – to on powinien być jednym ze środków szybkiej likwidacji smogu.

Ekologiczny – co to znaczy?

Nie ma bodaj bardziej wyświechtanego słowa we współczesnej mowie niż „ekologiczny”. Słowo to znaczy wszystko i nic, jego znaczenie zmienia się w czasie (auto „ekologiczne” 20 lat temu dziś jest śmierdzielem) i przestrzeni (zależnie kto je interpretuje i co chce osiągnąć).

Można rozważyć dwa kierunki interpretacji:

  • Ekologiczny = w żaden sposób nieszkodzący środowisku – piękne, szlachetne, szkoda że najczęściej nierealne. Gdy się dostatecznie dobrze przyjrzeć, prawie każdy element cywilizacji ma mniejszy lub większy negatywny wpływ na środowisko. Chcąc być turbo-ekologicznym, trzeba by żyć jak człowiek z epoki kamienia łupanego – a i tutaj można wpaść w pułapkę, bo nie wszystko, co prymitywne, jest ekologiczne.
  • Ekologiczny = najmniej szkodliwy jak to tylko możliwe w tej dziedzinie – czyli zaspokajamy swoje potrzeby, ale w sposób możliwie jak najmniej szkodliwy dla środowiska, na ile nam pozwala stan techniki i stan portfela.

Świat generalnie idzie tą drugą drogą, gdyż jest ona jedyną rozsądną opcją. Dlatego w miarę rozwoju techniki i poprawy standardu życia staramy się ograniczać „zużycie” środowiska.

Zatem nie ma niczego zdrożnego w mówieniu o:

  • ekologicznym kotle węglowym – spełniającym normy emisji Ecodesign
  • ekologicznym samochodzie – spełniającym normę emisji EURO 6

dopóki nie zakłamujemy faktów: że to dalej jest kocioł na węgiel, że to dalej jest samochód na benzynę – więc z natury one coś emitować muszą. Samo użycie przymiotnika „ekologiczny” takim zakłamaniem nie jest.

Gdyby jednak założyć, że węgiel nie może być ekologiczny, bo coś emituje – to natychmiast trzeba by to słowo wykreślić z reklam gazu ziemnego, pomp ciepła, samochodów elektrycznych – bo wszystkie te rzeczy też coś emitują, też nie pozostają bez wpływu na środowisko. Jedynie mają o wiele sprawniejszy marketing, który pięknie to wszystko maskuje.

Kiedyś tak było ¯\_(ツ)_/¯

Historia ekogroszku

Nazwa „ekogroszek” nie została wymyślona wczoraj. Nazwano tak nowy rodzaj paliwa z węgla kamiennego do nowego rodzaju kotłów, wprowadzonego około 1995 roku, które (łącznie: kocioł + paliwo) miały się przyczynić do znaczącego ograniczenia zanieczyszczenia powietrza bez drastycznego podnoszenia kosztów ogrzewania. Tak – również działania na rzecz poprawy jakości powietrza nie zaczęły się wczoraj ani kilka lat temu.

Kotły automatyczne wprowadzono na rynek w Polsce w połowie lat 90. XX wieku w ramach sponsorowanego przez Komisję Europejską programu Thermie, wspierającego przedsięwzięcia dotyczące oszczędzania energii i redukcji emisji CO2. Modernizacja ogrzewania węglowego w kierunku wyższej sprawności i mniejszej emisji wpisuje się w te cele.

Pierwsze kotły z palnikami retortowymi powstały na bazie sprzętów sprowadzonych z Wielkiej Brytanii. Automatyczny kocioł na węgiel nie był niczym nowym na świecie – pierwsze takie urządzenia liczą sobie już około 100 lat. W Polsce – i owszem, było to coś zupełnie nowego.

Wtedy też wyodrębniono nowy rodzaj węgla kamiennego – nazwano go ekogroszek:

  • Pod względem uziarnienia jest to węgiel z pogranicza istniejących uprzednio sortymentów miał i groszek (ziarno przeważnie 5-25mm)
  • Jest to węgiel najlepszej jakości: niespiekający, poddany przeróbce, która ogranicza zawartość siarki i popiołu
  • Parametry ma mieć nie tylko wysokie, ale i powtarzalne – w określonych granicach
  • Najlepsza jakość węgla + świetna kultura spalania w nowoczesnym kotle podajnikowym skutkowały minimalnymi emisjami zanieczyszczeń – w tamtych czasach ok. 10 razy mniejszymi względem starych smoluchów, natomiast dzisiejszy kocioł na ekogroszek spełniający wymogi Ecodesign to emisja ok. 20 razy mniejsza.

Może nie każdy wie – tak wygląda spalanie ekogroszku:

Spaliny z poprawnie wyregulowanego kotła na ekogroszek są przezroczyste, w ogóle nie mają „węglowego” posmaku smoły, bo cała smoła zostaje elegancko spalona. Z braku innych zapachów na pierwszy plan wybija się delikatny smrodek siarki.

Kotły na ekogroszek były podstawą pierwszych Programów Ograniczania Niskiej Emisji. Dokładnie pierwszy taki program wystartował w Tychach w 2002 roku. Tu jest więcej szczegółów na jego temat. Łącznie za 15 mln zł zmodernizowano 2200 kotłowni, co daje średni wydatek z kasy WFOŚ na poziomie 6800zł na kotłownię – w zamian za 90-procentową redukcję emisji pyłów i spadek kosztów ogrzewania.

O ile mi wiadomo ekogroszek nie był formalnie zdefiniowany jako osobny sortyment węgla, ale funkcjonował w handlu jako nazwa własna dla paliwa odpowiedniego do kotłów z podajnikiem.

Ekogroszek obecnie

W latach 90. groszek i powstały z niego ekogroszek były jednymi z najtańszych sortymentów węgla; niestety w wydobyciu stanowią one mały procent, dlatego wraz z upowszechnieniem kotłów podajnikowych ceny ekogroszku szybko wystrzeliły i od lat jest on najdroższym rodzajem węgla. Mimo to pozostaje jedną z najtańszych opcji na ogrzanie domu.

Od 2018 roku mamy normy jakościowe na węgiel i tam sortyment ekogroszek został wreszcie formalnie zdefiniowany, dzięki czemu nie można już nazwać tak czegoś, co nim nie jest (np. węgla brunatnego). Tak więc używanie nazwy „ekogroszek” jest w zupełności legalne i zgodnie z utrwalonym zwyczajem jednoznacznie wskazuje na paliwo odpowiednie do kotłów podajnikowych Chociaż w instrukcjach obsług kotłów raczej podawane są konkretne parametry wymaganego paliwa a nie po prostu „paliwo: ekogroszek” – bo

  • (a) przez lata nie było wymogów jakościowych na węgiel, więc i „ekogroszkiem” mogły być rzeczy bardzo różne,
  • (b) w badaniach na Ecodesign używa się węgli jeszcze lepszej jakości niż minimum dopuszczane w normach dla ekogroszku (24MJ).

Gdyby branża węglowa chciała spełnić żądania zielonych, musieliby sprzedawać ekogroszek jako groszek – to jest zupełnie inny sortyment, o dużo luźniejszych parametrach jakościowych. Pomijam kwestie formalne, bo nie wiem, jakie trudności czy koszty wiązałyby się z przekwalifikowaniem jednego sortymentu w inny i czy za bramą kopalni w ogóle można to zrobić.

Przede wszystkim byłaby to komplikacja dla konsumentów: musieliby dokładniej sprawdzać, czy dany węgiel groszek ma parametry nadające się do ich kotła podajnikowego. Byłoby to cofnięcie rynku niemalże do czasów braku norm jakości – bo sortyment groszek dopuszcza kaloryczność już od 21MJ i bardzo wysoką spiekalność, więc zmieściłyby się tutaj rozmaite węgle nienadające się do kotłów podajnikowych.

Ekogroszek na tle innych źródeł ciepła

Nie ma obecnie źródeł ciepła dostępnych w styczniową noc w Polsce, które niczego nie emitują. Możemy tylko wybierać, czy będziemy emitować więcej lub mniej, tego lub owego. Stąd dla rzetelnego porównania trzeba umieścić ekogroszek w kontekście innych źródeł ciepła i ich emisji.

Jak on tam wypada? Nie jakoś dramatycznie. Wiadomo, że wszystko inne bije na łeb stary smoluch, ale on został tu umieszczony jako punkt odniesienia.

  • Kocioł na ekogroszek jest 10-20 razy czystszy od starego smolucha.
  • Nowoczesny kocioł na ekogroszek emituje tylko około dwa razy więcej pyłów niż polska elektroenergetyka wypluwa przy produkcji prądu.
  • Kocioł na ekogroszek emituje o połowę mniej CO2 niż ogrzewanie elektryczne bez fotowoltaiki.

Przy tym kocioł na ekogroszek generalnie wciąż daje najtańsze ciepło przy niekosmicznym koszcie samego kotła (pompa ciepła z fotowoltaiką w rozliczeniu grzeje prawie za darmo – lecz co z tego jeśli na starcie musisz wyłożyć małą fortunę). W kosztach eksploatacji pokonać go mogą tylko kotły zasypowe z buforem ciepła.

Greenwashing – wybielanie na zielono

Owszem, istnieje poważny problem greenwashingu czyli „wybielania się na zielono” firm, których działalność generalnie jest szkodliwa dla środowiska, ale próbują to maskować działaniami wizerunkowymi, które nawet jeśli faktycznie są dobre, to ich skala jest symboliczna wobec szkód, jakie ta sama firma powoduje.

Warto mieć na to oczy otwarte w każdej dziedzinie. Biznesy wiedzą, że „ekologia” coraz bardziej ludzi chwyta, więc strojenie się w farbowane na zielono piórka niesie im konkretne góry pieniędzy, bo my, konsumenci, generalnie nie myślimy – wystarczy, że opakowanie przemalują na zielono i już chętniej kupujemy. Papierowe słomki albo jednorazowe papierowe opakowania w kolorze worka po cemencie (aby się wydawały bardziej „eko”) to tylko wierzchołek góry lodowej.

Jednakże nie przypominam sobie tego typu działań w branży węglowej, w odniesieniu do ogrzewania domów – ta branża to są tak okrutne lebiegi, że nawet nie próbują się z niczym maskować. Jest im totalnie obojętne, jak ludzie postrzegają węgiel – bo biznes cały czas im się kręci nieźle. Przestaną ludzie węgiel kupować? Zmiana branży albo emerytura. Takie niestety mam doświadczenia.

Ale skoro już przy temacie jesteśmy – dorodny okaz greenwashingu jaki mi ostatnio wpadł w oko: Tauron namalował na ścianie familoka w Zabrzu „antysmogowy” mural. Owszem, mural jakoś tam reaguje z zanieczyszczeniami w powietrzu i jakąś ich część usuwa – ale to funta kłaków niewarte jeśli te budynki dookoła codziennie o 16.30 kopcą jak wściekłe. Większy efekt ekologiczny dałaby wymiana kilku pieców w tym budynku. No ale większy efekt wizerunkowy daje mural… O wymianie kilku pieców w kamienicy nie napisałyby największe portale.

https://twitter.com/TauronPE/status/1356856396130754560