Być może nie zwracasz szczególnej uwagi, jakiego pochodzenia jest węgiel, którym ogrzewasz dom – byle był dobry i tani. I tak się składa, że węgiel rosyjski często jest dobry i tani. Niestety każdy kupiony worek rosyjskiego węgla to twoje drobne acz wymierne wsparcie dla Kremla i jego polityki.
Dlaczego zakup rosyjskiego węgla jest złym pomysłem
Pieniądze, które wydajesz na zakup rosyjskiego węgla, w znakomitej większości są transferowane do Rosji – w różnym stosunku do kieszeni oligarchów i wprost do budżetu rosyjskiego państwa, które jest właścicielem kopalń.
Dlaczego kupujemy rosyjski węgiel?
- Bo zdolności wydobycia polskich kopalni nie pokrywają naszego zapotrzebowania.
- Bo pokłady węgli najlepszych do domowych kotłów zostały już w Polsce (nieomal) wyczerpane, więc na tle obecnych polskich węgli ten rosyjski bywa po prostu lepszy.
Węgle ekogroszki pochodzenia rosyjskiego
Wybrane (jakie udało mi się znaleźć) marki/firmy co do których bez większego wysiłku da się ustalić, że sprzedają wyłącznie rosyjski węgiel:
- Stabek, Husky, Czarna Perła – i wszystko od KTK Polska
- Popularny – i wszystko od Energo sp. z o. o.
- Red, Yellow – i wszystko spod marki Pan Groszek
- Ogień – i wszystko od Sibugolpl Sp. z o. o.
To są najbardziej ewidentne przypadki – w zarządach firm są wschodniobrzmiące nazwiska i/lub jest jawna informacja, że węgiel pochodzi z Rosji.
KTK Polska to delegatura KTK – rosyjskiej Kuzbaskiej Kompanii Paliwowej.
Węgle podejrzane o rosyjskie pochodzenie
Jest znacznie większa grupa węgli o nieznanym pochodzeniu, co najprawdopodobniej oznacza, że są importowane, ale nie chce mi się ich weryfikować, bo to trudne i mozolne.
Co może wskazywać, że węgiel nie jest polski
- brak jasnej deklaracji że to polski węgiel – sprzedawcy polskiego węgla zwykle wyraźnie chwalą się jego pochodzeniem
- brak jakiejkolwiek informacji o pochodzeniu węgla i trudność w jej uzyskaniu
- poszlaka: spiekalność 0-5 RI – polskich węgli o zerowej spiekalności już nie ma, więc polskie ekogroszki najczęściej mają spiekalność podaną jako „do 10/15 RI”.
Polskie węgle ekogroszki
Wybrane (jakie udało mi się znaleźć) marki/firmy co do których bez większego wysiłku da się ustalić, że oferują polski węgiel:
- Wujek, Wesoła, Pieklorz
- Szarlej, Skarbek – i wszystko pod marką Węglokoks
- Retopal, Karlik – i wszystko pod marką PGG
- Bartex
- Adamex
- Anmag
- Tauron
- Węglobud
- Sambudrol
Jaki jest udział rosyjskiego węgla w ogrzewaniu polskich domów?
Często pisze się i mówi o imporcie rosyjskiego węgla w ogólności, ale już mało kto interesuje się, gdzie on dokładnie trafia. W szczególności nie sposób doszukać się informacji, jaki jest udział rosyjskiego węgla w ogrzewaniu polskich domów.
- ok. 54 mln ton rocznie wyniosło całkowite wydobycie wszelakiego węgla kamiennego w Polsce w roku 2020
- ok. 8-19 mln ton węgla rocznie importujemy, w tym przeważa węgiel rosyjski
- tutaj jeden wykres mówi że połowa importowanego węgla jest konsumowana przez „pozostałych odbiorców krajowych” do których zaliczają się też gospodarstwa domowe – ale nie tylko.
W powyższych liczbach jest wszystko: i węgiel dla hut, i węgiel energetyczny – a w tym węgiel dla elektrowni, ciepłowni i gospodarstw domowych, nie wiadomo w jakim stosunku. Jakoś nikogo to nie interesuje. Jak już ktoś pisze o węglu, to tylko w wielkiej energetyce, a ja nie mam nawet pojęcia, gdzie się dobijać, aby próbować wydobyć dane dotyczące gospodarstw domowych.
Szerszy problem: import paliw kopalnych
Polska, z uwagi na niedobór własnych złóż, jest uzależniona od importu paliw kopalnych:
- ropy naftowej importujemy ok. 2/3 zapotrzebowania, większość z Rosji,
- gazu również importujemy ok. 2/3 zapotrzebowania, większość z Rosji, choć o zmniejszaniu tej zależności jest stosunkowo najgłośniej i najwięcej się tu dzieje
- węgla kamiennego importujemy bardzo zmienne ilości każdego roku: 10-15-20% zapotrzebowania – większość z Rosji.
Jedynie własnego węgla mieliśmy pod dostatkiem. Czas przeszły – bo obecnie złoża węgla kamiennego zdatnego do spalania w domowych kotłach są na wykończeniu.
Jeżeli już mówi się o surowcach w kontekście bezpieczeństwa energetycznego to najczęściej chodzi o zmianę importera – z tego nielubianego/szkodliwego na jakiegoś innego, pewniejszego. Jednakże nawet kupując ropę, gaz i węgiel od najmilszego, najpewniejszego dostawcy nadal będziemy uzależnieni od importu i nadal będziemy wysyłać ogromne pieniądze za granicę.
Konieczność odchodzenia od paliw kopalnych jest u nas najczęściej przedstawiana jako zagrożenie. Że niby teraz jest fajnie, mamy własnego węgla zapas na 200 lat a zła macocha Łunia chce nam to zabrać. Niestety tak dobrze nie jest – przynajmniej co do zasobów węgla nadającego się do spalania w domowych kotłach, wydrapujemy resztki z dna garnka.
Bardzo rzadko ktokolwiek u nas widzie migrację ku odnawialnym źródłom energii jako szansę:
- na uniezależnienie się od importu surowców
- na pozostawienie ogromnych pieniędzy w polskich kieszeniach.
Co więcej: energia odnawialna może być w dużym stopniu produkowana blisko:
- na własnym podwórku,
- na polach,
- w najbliższym lesie.
To znaczy, że pieniądze wydawane na tę energię zostawałyby nie tylko w naszym kraju, ale wręcz w najbliższym sąsiedztwie – na poziomie gminy i powiatu. Rzecz tylko/aż w tym, aby technologie i fabryki urządzeń do pozyskiwania odnawialnej energii mieć w jak największym stopniu własne. Technologie można rozwinąć, fabryki zbudować i pozyskiwać energię, której jest nadmiar dokoła – a nowych złóż kopalin się nie stworzy.
Migracja w kierunku OZE nie jest wymysłem bez żadnego sensu, wymuszanym wyłącznie ideologią – ma uzasadnienie ekonomiczne i polityczne, choć oczywiście sam moment przesiadki jest najbardziej kosztowny, obojętnie czy mówimy o skali pojedynczego budynku, czy całego państwa.
Taka Holandia do niedawna miała nadmiar własnego gazu ziemnego. Ale ogromne złoża po pół wieku eksploatacji zaczęły się wyczerpywać i dawać przykre skutki uboczne (wstrząsy sejsmiczne). Gdyby Holendrzy nic nie zrobili to zaraz byliby po uszy uzależnieni od importu (ponad 90% holenderskich domów ogrzewanych jest gazem). W związku z tym już w 2018 roku zakazali podłączania do gazu nowych budynków (gdzie tylko da się zastosować inne ogrzewanie) a do 2050 roku planują całkowicie uniezależnić ogrzewanie domów od gazu – tak, nawet zwijając istniejące gaz-rury. Obecnie testują różne alternatywy na próbie 50 tys. budynków.
Podobnie robi w tej chwili – tj. odchodzi od importowanych paliw kopalnych w ogrzewaniu domów – wiele krajów europejskich. Polska jest na tym tle dziwnym wyjątkiem: program „Czyste powietrze” narzuca ogrzewanie gazowe, czym zwiększa uzależnienie polskich domów od importowanego paliwa kopalnego.