Przykład z życia jednego z czytelników, jak źle zrealizowane parcie na tzw. nowoczesność w kotłowni odbija się na kieszeni i psychice.
Mała podpowiedź i przestroga dla innych.
Domek 90m2.
Ocieplenie: styropian 5 cm.
Instalacja stalowa, grzejniki stalowe płytowe plus pompa.
Zawór czterodrożny.
Opał: węgiel orzech.Mój poprzedni kocioł (21 lat pracy) CaminoB 3/4 9,7kW.
Parametry instalacji i budynku takie same.
Stałopaln. na zasypie 8-9 godzin.
Spalanie węgla około 800-900kg na miesiąc.Aktualny kocioł: Galmet GT-KW 15kWD
Praca kotła: miarkownik (dmuchawa wyłączona po jednym miesiącu pracy - zbyt duże spalanie).
Stałopalność na zasypie 12-14 godzin.
Spalanie węgla około 1200kg na miesiąc.Oto do czego doprowadza niewiedza i wiara w niby nowoczesny kocioł.
Moc kotła dobrał mi specjalista i zarazem serwisant Galmetu.
Na powyższym zdjęciu warto zwrócić uwagę na nieprawidłowo zainstalowany zawór czterodrożny oraz zawór kulowy na rurze wzbiorczej u góry zdjęcia. Wygląda, że instalację montował fachowiec nie mniejszej rangi jak ten dobierający moc kotła (ten sam?). Ta instalacja grozi wybuchem.
Przepisy i dbałość o własne życie zabraniają montażu jakichkolwiek zaworów w tych miejscach. Od kotła powinna odchodzić rura bezpieczeństwa - możliwie prosta rura min. 3/4 cala, prowadząca do naczynia wzbiorczego. Dopiero za nią można montować jakiekolwiek urządzenia blokujące przepływ.
W tym przypadku awaria i zablokowanie zaworu czterodrożnego lub omyłkowe zamknięcie zaworu kulowego mogą się skończyć eksplozją kotła.
Wnioski? Stary kocioł Camino może nie należał do najsprawniejszych, zwłaszcza opalany w brudny, tradycyjny sposób, ale mocą był dobrany w sam raz do potrzeb budynku. Sprawę zepsuł fachowy inaczej instalator.
Po pierwsze wspomniany kocioł Galmetu to fatalna konstrukcja górno-dolna, do tego z kiepskim odzyskiem ciepła ze spalin. Trudno w tego typu kotle palić bez kopcenia i smolenia. Ale mniejsza o to. Kocioł o takiej mocy, z jakiej fabryki by nie był, stwarzałby tu podobne problemy.
Po drugie 15kW mocy kotła to prawie dwa razy więcej niż ten budynek potrzebuje. Co oznacza, że kocioł zawsze będzie pracował poniżej 60% swojej mocy nominalnej, a więc na fatalnej sprawności.
Jak fatalnej? Oszacujmy. Do wersji 15kW wchodzi ok. 30kg węgla (oszacowanie na podstawie wymiarów z instrukcji kotła, bo producent nie podał pojemności komory zasypowej wprost). 30kg przyzwoitego węgla to 7,7kWh x 30kg = 231kWh energii. Załóżmy, że kocioł pracuje na maksymalnej mocy, jaka jest potrzebna temu budynkowi, czyli 9kW przez 14h, co daje 126kWh uzyskanej energii.
To daje sprawność ok. 54%. I jest to sprawność maksymalna! A przez większość sezonu grzewczego kocioł będzie pracował z mocą pokrywającą góra 60% zapotrzebowania maksymalnego budynku - czyli ze sprawnością gdzieś w okolicach 30%! To oznacza fatalne warunki spalania, a efekty tego widać choćby po płynącej z komina mazi.
Tymczasem poczciwe Camino 9,7kW mieści ok. 14kg węgla. To daje 107kWh, zaś Camino pracując przez 9 godzin z mocą 9kW produkuje 81kWh energii. Sprawność: 75% - również maksymalna możliwa. W przeciętny dzień zimy będzie to ok. 50%.
Oczywiście te liczby trzeba brać ze sporym przybliżeniem, ale tendencja jest wyraźna: kocioł zbyt mocny w stosunku do zapotrzebowania budynku to nieustanne, olbrzymie straty pieniędzy na opale.
A jakie właściwie jest zapotrzebowanie budynku? Najlepszą odpowiedź dałby fachowy audyt energetyczny - tyleż dokładny co i kosztowny. Przybliżony szacunek można sprawdzić samemu na CiepłoWłaściwie.pl.
W sporym uproszczeniu przyjmuje się, że na 1m2 nieocieplonego budynku potrzeba 100W mocy kotła. Mamy więc 90m2 x 100W = 9kW dla domu nieocieplonego. A w tym przypadku mamy 5cm styropianu, więc 6-7kW to maksimum, czego ten budynek potrzebuje.
Omawiany dom potrzebuje więc kotła max. 10kW (mniejszych nie ma lub są byle jakie - to już granice technologiczne dla kotłów zasypowych), a dostaje 15kW. I właściciel traci z każdym dniem na opale, i męczy się z obsługą kotła, w którym węgiel tli się zamiast palić na 1/3 mocy nominalnej. Firma swój wyrób sprzedała i umywa ręce, a fachowy inaczej instalator... cóż, ciekawe, czy w ogóle jest świadom, że zmajstrował komuś w kotłowni tykającą bombę?