Archiwa kategorii: Wołanie na puszczy

Co z tego że ma kocioł 5. klasy jak dalej kopci

Zastępowanie starych kotłów bezklasowych nowoczesnymi kotłami Ecodesign i 5. klasy przyniesie ogromną poprawę w jakości życia właściciela takiego kotła jak i w jakości powietrza zimą. Jednak nie od razu znikną wszystkie kopcące domowe kominy. Kiepska kultura techniczna i złe nawyki przeniosą się u niektórych na nowe kotły – i jak kopcili, tak (podobnie) będą kopcić dalej. Potrzeba edukacji w temacie poprawnego palenia nie kończy się bynajmniej na paleniu od góry w starych kotłach – obejmuje też nowoczesne kotły.

Skrótowo póki co opiszę znane mi problemy i błędy eksploatacyjne w kotłach Ecodesign. Liczę, że Czytelnicy dorzucą coś od siebie i z czasem wyjdzie z tego pełniejszy artykuł na temat poprawnego użytkowania takich kotłów.

Przepaść jakościowa między kotłem starym a nowym

Kotły zasypowe 5. klasy i Ecodesign to w 100% kotły dolnego spalania. Konstrukcyjnie jest to kompletnie co innego niż stare kotły górnego spalania. Nie trzeba żadnej fachowej wiedzy, by dostrzec, że konstrukcje te różnią się istotnie budową.

Schemat kotła dolnego spalania (Ecodesign / 5. klasy).

Schemat kotła górnego spalania (bezklasowego).

Jakieś pojęcie będzie potrzebne, by zauważyć, że w środku obu kotłów dzieje się co innego i inne są tego efekty wizualno-zapachowo-energetyczne:

  • spalanie w kotle Ecodesign zachodzi współprądowo, a więc sposobem, który wyklucza rzyg dymu przy każdym dołożeniu
  • mało tego: pali się mniejsza porcja opału, a nie wszystko naraz
  • spalanie jest jakościowo lepsze, bo odbywa się w izolowanym kanale dopalającym, gdzie po podaniu powietrza wtórnego do palących się gazów, całość zostaje porządnie wymieszana i dopalona dużo lepiej niż to jest możliwe w kotle górnego spalania rozpalonym od góry.

Wszystko to razem skutkuje tym, że emisje zanieczyszczeń z kotła Ecodesign są o wiele mniejsze niż najlepsze wyniki możliwe do osiągnięcia w starym kotle rozpalanym od góry. Grafika poniżej dotyczy co prawda kominka, ale dla kotła te liczby wyglądają niemal identycznie.

Da się w kotle Ecodesign palić dobrze – ale da się też palić źle, używając go nieprawidłowo. Podobnie jest np. z pralką, piekarnikiem czy wiertarką: nieprawidłowe użycie powoduje, że urządzenie działa gorzej lub wcale, a także może nieść przykre skutki uboczne.

Instrukcja wreszcie po naszej stronie

W kotłach „starej daty” wielkim problemem był fakt, że instrukcja obsługi najczęściej była wrogiem poprawnego palenia.

  • W starym kotle wściekłe kopcenie było efektem przestrzegania instrukcji obsługi, która sankcjonowała fatalny acz powszechny sposób palenia (sam producent kotła nie potrafił inaczej palić!). Aby przestać kopcić, trzeba było przeważnie postępować wbrew instrukcji producenta, bazując na wiedzy tajemnej przekazywanej pocztą pantoflową najczęściej w internecie.
  • Kocioł Ecodesign – sprawny i używany zgodnie z instrukcją obsługi – nie kopci. Ewentualne dymienie to efekt nieprzestrzegania zaleceń instrukcji obsługi.

Ta różnica zmienia bardzo wiele. Czym innym jest przekonywać kogoś do zaczerpnięcia nieoficjalnej wiedzy z internetu – a czym innym wytknąć mu na podstawie zapisów instrukcji kotła, co robi źle.

Z punktu widzenia szeregowego palacza instrukcja wydaje się totalnie bez znaczenia. A dla nas to był jeden z większych problemów, przez który nie udało się nikogo przekonać do większej kampanii edukacyjnej na temat palenia od góry. Nikt przytomny, rozumiejący sprawy techniczne i prawne, nie podpisze się bez solidnego d***chronu pod przekazem zaczynającym się od słów: a teraz rozpalimy inaczej niż zalecił producent twojego kotła!

Kotły Ecodesign nie mają już tego problemu. Tutaj zapisy instrukcji są poprawne i prezentują prawidłowy sposób palenia.

Podstawowe błędy w obsłudze kotła Ecodesign

Co takiego można zrobić źle w kotle dolnego spalania? Otóż można przenieść „doświadczenie” 10/20/30 lat palenia w starym kotle (czyli mnóstwo złych nawyków) na nowy kocioł – a nie wiedzieć, co w tym nowym kotle działa inaczej niż w starym. Bo nie przeczytało się instrukcji obsługi lub zostało dezinformowanym przez jeszcze mniej dokształconego instalatora.

Poniżej opiszę pięć najbardziej prawdopodobnych błędów obsługi, które spowodują, że nowoczesny kocioł Ecodesign będzie dymił lub w skrajnym przypadku kopcił jak wściekły:

  • złe używanie klapki krótkiego obiegu
  • zła regulacja dopływu powietrza wtórnego
  • brak bufora ciepła
  • zły węgiel
  • mokre drewno

Klątwa krótkiego obiegu

Sporo kotłów dolnego spalania posiada klapkę krótkiego obiegu. Pozwala ona skrócić drogę spalin, aby ułatwić rozpalenie kotła. Może być umieszczona na dwa sposoby:

  • w komorze zasypowej
  • w wymienniku

Drugi rodzaj klapki jest bezproblemowy. Po jej otwarciu kocioł dolnego spalania pozostaje kotłem dolnego spalania – jedynie spaliny omijają część wymiennika.

Gorzej jest w przypadku klapki krótkiego obiegu umieszczonej u góry komory zasypowej. Jej otwarcie powoduje, że kocioł przestaje być kotłem dolnego spalania – pracuje dokładnie tak, jak najgorszy kopcący staroć. Ale niestety grzeje nie gorzej niż ów staroć, więc można w tym nie widzieć problemu a nawet niekiedy zaletę…

Zielona linia: prawidłowy obieg powietrza/spalin w kotle dolnego spalania.
Czerwona linia: nieprawidłowy obieg powietrza/spalin wywołany otwarciem klapki krótkiego obiegu. Dokładnie taki, jak w starych kotłach.

Dlaczego ktoś miałby nie zamykać klapki krótkiego obiegu?

  • bo nie wie co to jest; instalator mu ją otworzył i przykazał nie ruszać; instalator nie jest zły ani leniwy, on po prostu lubi spać spokojnie: jak początkowo chciał ludziom tłumaczyć logikę użycia tej klapki to wydzwaniali po dwudziestej drugiej, że nie mogą rozpalić, że dymi się na kotłownię, więc znalazł na to taki sposób.
  • bo jak ją zamknie to „się gorzej pali” – nie widać ognia w piecu, za to jest kupa dymu, to niech już lepiej ten dym na somsiadów leci.

Prawidłowo klapkę krótkiego obiegu otwiera się wyłącznie na czas rozpalania, aby rozpalając niewielką ilość opału uruchomić ciąg kominowy. Gdy ciąg już jest – zamyka się klapkę krótkiego obiegu, zasypuje więcej paliwa i kocioł powinien poprawnie pracować. Jeżeli coś jest nie tak – oznacza to np. problem z ciągiem kominowym (może komin nie spełnia wymagań dla tego kotła?).

Przy okazji zobaczmy, jak wygląda poprawne rozpalanie w kotle dolnego spalania, bo to też robi się inaczej niż w starych kotłach. Tutaj film z rozpalania w kotle MPM DS Wood, który ma klapkę krótkiego obiegu w wymienniku.

Tajemnica powietrza wtórnego

Wlot powietrza wtórnego to rzecz kompletnie nowa dla ludzi, którzy pierwszy raz w życiu mają kocioł dolnego spalania. Najgorsze jest to, że można o nim w ogóle nie wiedzieć i nigdy go nie otworzyć – a kocioł będzie grzał z pozoru normalnie, to znaczy: wypuszczając kłęby dymu prawie jak jego staroświecki poprzednik.

Typowa lokalizacja wlotu powietrza wtórnego w polskich kotłach dolnego spalania: hen na boku, tam, gdzie zwykle jest ściana i nie idzie ręki włożyć.

Prawidłowo wlot powietrza wtórnego musi być zawsze otwarty – ale w stopniu dostosowanym do opału i jego granulacji:

  • najwięcej powietrza wtórnego potrzebuje drewno
  • mniej, ale dalej sporo będzie potrzebował drobny węgiel
  • najmniej powietrza wtórnego potrzebuje węgiel gruby.

Regulacji ilości powietrza wtórnego trzeba dokonać na podstawie obserwacji własnego komina (bo niewiele kotłów ma wizjer z możliwością obserwacji płomienia). W trakcie normalnej pracy, tj. min. 30 minut po rozpaleniu – o ile węgiel nie jest „hutniczy” a drewno nie jest mokre – nie powinno być (prawie) żadnego widocznego dymu u wylotu komina.

Brak bufora ciepła

Bufor ciepła promujemy od lat, bo to jest wybawienie z większości udręk, jakie niosło palenie drewnem i węglem naszym dziadom i ojcom:

  • maksymalna sprawność: realnie ponad 70% zamiast marnych 50% lub mniej w kotłach bez bufora
  • brak dymu, smrodu i sadzy – w domu i na zewnątrz
  • komfort cieplny w domu całą dobę – bez huśtawki od sauny (po rozpaleniu) do lodówki (przed rozpaleniem)
  • jedna wizyta w kotłowni i jeden załadunek, by mieć ciepło całą dobę bez doglądania (jeśli uda się wstawić odpowiednio duży do potrzeb budynku bufor a do niego dobrać odpowiednio pojemny kocioł) – nawet palenie najtańszym drewnem przestaje być uciążliwe i nie wymaga zamieszkania w kotłowni.

Mimo to nie brakuje narzekających na konieczność instalacji bufora ciepła do kotła zasypowego Ecodesign i szukających wymówek:

  • a bo bufor drogi
  • a bo nie mam w kotłowni miejsca na bufor
  • a ja już mam bojler to po co mi następny i w dodatku taki wielki.

Bufor to nie bojler. Bojler to nie bufor.

Mamy tu potężny artykuł o buforze ciepła, który wyjaśnia te i inne wątpliwości (zaczynając od różnicy między bojlerem a buforem).

Klucz do maksymalnej sprawności w kotle zasypowym (takiej rzędu 70% i więcej) to praca zawsze na pełnej mocy. Nie da rady stale gonić na pełnej mocy bez bufora ciepła. Zawsze przychodzi taki moment, że dom się nagrzeje, miarkownik przymyka dopływ powietrza i kocioł zaczyna (mniej lub bardziej) dymić – ze stratą na sprawności. Sprawność kotła pracującego bez bufora może nie przekraczać 50%, zwłaszcza jeśli przy okazji jest przewymiarowany.

Tymczasem bufor ciepła:

  • likwiduje problem przewymiarowania kotła – w domu o zapotrzebowaniu na moc grzewczą rzędu 5-10kW możesz do bufora ciepła podłączyć kocioł 25kW i nie będzie z tego żadnych problemów a wręcz może to być pożądane, aby udało się jednym załadunkiem zagrzać cały bufor (szczegóły doboru bufora do budynku i mocy kotła do bufora znajdują się w wyżej wspomnianym artykule).
  • może pozwolić uniknąć drogiej modernizacji komina – kotły Ecodesign z uwagi na wysoką sprawność i chłodne spaliny przeważnie wymagają komina odpornego na kondensat. Ale kocioł taki, podłączony do bufora ciepła, czyli pracujący zawsze na pełnej mocy, a więc z maksymalną temperaturą spalin i dodatkowo niezbyt gorliwie czyszczony, może spokojnie pracować w zakresie temperatur spalin bezpiecznym dla starszego komina.

Formalnie kocioł zasypowy Ecodesign / 5. klasy wymaga bufora ciepła o pojemności co najmniej takiej jak wymaga producent w instrukcji obsługi kotła – bez tego nie jest kotłem Ecodesign / 5. klasy. Po prostu jego świadectwo jest nieważne.

Węgiel „hutniczy”

Liczne polskie kopalnie sprzedają na rynek cywilny węgiel totalnie niezdatny do spalania w domowych kotłach (bo tylko taki już wydobywają). Można go nabyć nieświadomie i się męczyć – ale nie brak mu też świadomych wielbicieli, bo grzeje pieruńsko mocno (nic to, że na kwadracie wali smołą jak z fabryki asfaltu).

Mowa o węglach typów 33 i 34 (a może nawet 35) – z kopalni takich jak Marcel, Rydułtowy i kilka innych. Niestety informacji o typie albo o kopalni nie uświadczymy w ofercie sprzedawców opału ani na świadectwie jakości węgla. Pewną poszlaką może być spiekalność: wszystko powyżej RI = 20 najlepiej omijać.

W kotle dolnego spalania – poza gejzerem dymu i kopalnią sadzy – spiekające węgle powodują też uciążliwe zawieszanie się opału w komorze zasypowej, prowadzące albo do częstych wizyt w celu szturchania czarnych kamieni pogrzebaczem, albo do wygasania kotła w przypadku braku takich wizyt, gdy masz akurat coś lepszego do roboty (np. sen).

Jeśli wyziew z komina wygląda jak dym z opon i pachnie jak dym z opon – to albo palony jest węgiel „hutniczy”, albo faktycznie ktoś pali oponami.

Mokre drewno

Palenie mokrym drewnem w każdym kotle/kominku/piecu (także Ecodesign) prowadzi do:

  • zadymy
  • zalewu smoły, sadzy i kondensatu
  • marnotrawstwa drewna.

Brzmi jak doskonała tortura – a jednak wciąż nie brak jej amatorów. Może to efekt tego, że ludzie tak palą całe życie a nigdy nie widzieli, jak wygodne jest poprawne palenie sezonowanym drewnem, zwłaszcza w nowoczesnym kotle z buforem ciepła?

Najczęstsze wymówki palących mokrym drewnem to:

  • bo się dłużej pali
  • bo nie mam czasu na suszenie
  • bo nie mam miejsca na suszenie

Oczywiście, że „dłużej się pali”, skoro przez piec musisz przewalić dwa razy więcej drewna, bo połowa się marnuje na odparowanie nadmiarowej wody!

Sezonowanie drewna to jedna z tych dziedzin, w której chcący znajdzie sposób, a nie-chcący znajdzie…

Odpowiednio przygotowane wiosną drewno (połupane i pocięte, ułożone w przewiewnym miejscu) będzie się nadawało do palenia na jesieni tego samego roku – twierdzą zgodnie instytuty niemieckie i skandynawskie zajmujące się ogrzewaniem drewnem. W Polsce wciąż powtarza się asekuracyjne „min. 2 lata sezonowania”. Bzdura – jeśli sezonowanie jest poprawne, wystarczy jedno lato (wyjątkiem może być dębina). A jeśli drewno leży w okrąglakach lub kisi się w szczelnym pomieszczeniu – nie wyschnie nawet za 5 lat.

Istnieje w Polsce od kilku lat prawna możliwość karania za palenie mokrym drewnem. Zapis o zakazie palenia drewnem o wilgotności powyżej 20% znajduje się we wszystkich uchwałach antysmogowych. Cóż z tego, gdy ich egzekwowanie w większości gmin jest jak na razie marne lub żadne…