Miesięczne archiwum: październik 2017

Wrocławianie chcą czystszego powietrza ale nie zakazu

Zwykli Wrocławianie – choć zbyt mało z nich wiedziało, co jest grane – licznie sprzeciwili się pomysłowi zakazu ogrzewania węglem i drewnem w mieście. Najważniejsze, że tak fundamentalna i kosztowna zmiana nie została dopchnięta kolanem po cichu i bez wiedzy zainteresowanych. Ale to nie koniec tematu!

Konsultacje, które miały zakończyć się 30. września, zostały przedłużone o miesiąc. To dodatkowa szansa, by dowiedzieć się, czego mainstream o zakazie nie powie i dać znać innym zainteresowanym, bo media albo milczo, albo pokazują temat wyłącznie od zielonej strony.

A propos… Wrocławska Wyborcza wytrwale lansuje front prozakazowy. Tym razem relacjonuje urządzoną przez siebie debatę, na której wszyscy reprezentanci postępu i rozumu zgadzali się ze sobą: wungiel trzeba zlikwidować. Poniżej kluczowe cytaty z tego artykułu. Wytłuszczenia własne.

Dolnośląski Alarm Smogowy jest za zakazem spalania paliw stałych – czyli węgla i drewna – w piecach i kominkach we Wrocławiu i miejscowościach uzdrowiskowych. – To jedyny sposób, by wyeliminować z powietrza benzoalfapiren i pyły.

Zdaję sobie sprawę, że mieszkańcy mogą z niechęcią patrzeć na takie rozwiązanie, ale dla nas jest ono kompromisowe, a nie skrajne. Uważamy, że jest dużo czasu, by się przygotować do zmian.

Nie, to nie jest jedyny sposób ani nie doprowadzi on do eliminacji zanieczyszczeń ani nawet do braku przekroczeń. Rozwiązanie kompromisowe – chyba względem wywózki wszystkich palaczy na Kołymę.

Jak to jest, że akurat z ogrzewania trzeba zlikwidować dokładnie 100% emisji? Nie wystarczy zlikwidować 90-kilka procent i jednocześnie obniżyć koszty ogrzewania. Nie można krzywdy zrobić autom. Ale zwykłych mieszkańców dojechać – proszę bardzo! Bo wungiel to bida, staroć, syf – usuwajmy go czym prędzej nim się rozniesie, że można go spalać w sposób niewidoczny i niewyczuwalny!

Do całkowitej rezygnacji ze spalania paliw stałych wzywa również prof. Renata Krzyżyńska, kierownik Katedry Klimatyzacji, Ogrzewnictwa, Gazownictwa i Ochrony Powietrza na Politechnice Wrocławskiej: – W tej kwestii Berlin i Paryż są już 100 lat przed nami.

Pani Profesor zapomniała dodać, ile lat przed nami są te miasta pod względem zasobności portfeli mieszkańców i relacji dochodów do cen energii. Ale argument emocjonalny doskonały. Wielu ogrzewających węglem się z nim zgodzi, też chcieliby być na poziomie Berlina i Paryża.

Podał też przykład konsultacji prowadzonych w Gdańsku: – Został tam stworzony panel z osób reprezentujących wszystkich mieszkańców miasta. Jego członkowie spotykali się z ekspertami i reprezentantami różnych środowisk. Gdy zebrali wszystkie informacje, w dyskusji mieli wypracować wspólne stanowisko. Powiedzieli: „Zakaz używania paliw stałych w ciągu pięciu lat”.

Skoro wszędzie usłyszeli, że wungiel morduje, to dziwne, że nie zażądali likwidacji w ciągu pięciu miesięcy. Jest jedyna słuszna narracja: wungiel to skondensowane zło. A że wszyscy mamy w nozdrzach syf i smród i wspomnienie brudnego stalowego pudła z dziadkowej/domowej piwnicy, to niemal niemożliwym jest przekonać zwykłego człowieka, że nowoczesne ogrzewanie węglem i drewnem może być totalnie niezauważalne – dopóki nie zobaczy tego na własne oczy.

Hanna Schudy [Dolnośląski Alarm Smogowy] zaproponowała, by wybrać jedno z wrocławskich osiedli, np. Rędzin albo Świniary, by przetestować na nim ekologiczne rozwiązania (odnawialne źródła energii): – Będziemy mogli chwalić się pozytywnym efektem i na pewno pomoże to władzom Wrocławia w staraniach o Zieloną Stolicę Europy, jeżeli chcą poważnie podejść do tego tematu. Zresztą koszty odnawialnych źródeł energii i termomodernizacji spadają, więc coraz łatwiej będzie je wdrażać.

Co tu strzępić klawiaturę… ci ludzie lewitują ze swoimi wyobrażeniami gdzieś w okolicach Jowisza a tu na Ziemi zwykli mieszkańcy właśnie przetrzepują skarpety, by uzbierać środku na zakup staroświeckiego wungla, który zapewni im biologiczne przetrwanie nadchodzącej zimy.

Cała debata sprowadza się do jednego: jesteśmy pełni dobrych chęci i świetnych pomysłów, na które niestety nie mamy sensownych kwot, więc będziemy szukać a to w kieszeniach ludzi, a to można by zabrać z budowy Mostu Wschodniego, albo kolejom podskubać – ale przede wszystkim to rząd powinien DAĆ!

Najkorzystniejszym scenariuszem dla zwykłego człowieka jest jak najtańsze a zarazem jak najczystsze ciepło, na które będzie go stać bez dopłat i dotacji. Taką możliwość daje wymiana urządzeń grzewczych na spełniające współczesne normy emisyjne, ale ponieważ ideologia bierze górę nad techniką, chcą nas wpędzić w drożyznę, której – jak się zanosi – nikt nam w pełni nie zrekompensuje. Jest na to jeden sposób: trzeba zabierać głos w konsultacjach!