Roczne archiwum: 2017

PGG wycofuje ze sprzedaży muł węglowy i flot

Polska Grupa Górnicza ogłosiła, że zaprzestaje sprzedaży mułu węglowego i flotokoncentratu dla cywilnych kotłowni. Decyzja ta może nieco poprawić stan powietrza na Śląsku zimą, ale prawdopodobnie większy będzie jej skutek finansowy, który dotknie wszystkich konsumentów. Z rynku zostanie wycofany ~1mln ton węgla – ok. 8% całej sprzedaży dla gospodarstw domowych. Czy polskie górnictwo nastarczy z produkcją lepszych węgli? Od wiosny sprzedaż węgla na kopalniach jest limitowana a ceny – zamiast spadać poza sezonem – lekko wzrastają. Importerzy węgla otwierają szampana a my ciułajmy na opał z zapasem.

Czym jest muł i flot

Warto na początek przypomnieć o jakie paliwa tutaj chodzi, bowiem ludzie spoza Śląska przeważnie w życiu nie widzieli na oczy mułu i flotu. Oba te paliwa to węgiel o granulacji do 1mm czyli o konsystencji cukru pudru. Przy czym flot jest węglem bardzo dobrym, oczyszczonym, natomiast muł to odpad z procesu produkcji flotu i wszystkich innych sortymentów. Może zawierać nawet 50% popiołu i wody + ekstra ładunek metali ciężkich, palenie nim to masochizm (z wiadra mułu masz dwa wiadra popiołu), ale ma niepodważalną zaletę: jest o wiele tańszy nawet od miału. Niestety są ludzie, których ekonomia zmusza do korzystania z tego – legalnie przecież dotąd dostępnego w handlu – paliwa.

Różnica między mułem/flotem a miałem węglowym

Śląska uchwała antysmogowa od września

Już od 1. września tego roku w województwie śląskim wchodzi w życie uchwała antysmogowa, która zabroni spalania m.in. mułu i flotu. Teoretycznie kopalnie mogłyby nadal te paliwa sprzedawać, ale byłby to cyrk na kółkach w którym władza państwowa (właściciel kopalń) bawiłaby się w kotka i w myszkę z samorządem wojewódzkim. Wycofanie tych paliw ze sprzedaży to jedyna skuteczna droga ich eliminacji.

Przesiadka z mułu na cokolwiek innego będzie niestety zauważalnym kosztem dla dotychczasowych konsumentów tego najtańszego paliwa. PGG w swoim marketingowym happytalku stwierdza, że sprzedawała muł tylko z uwagi na istniejący popyt. Z pewnością jednak była to najtańsza forma utylizacji tego odpadu, opłacalna dla obu stron.

To przykre, że w XXI wieku ludzie muszą ogrzewać domy węglowym błotem, bo tak kiepska jest relacja ich dochodów do zapotrzebowania na energię budynków. Ale to jest rzeczywistość, na którą nikt nie ma lepszego pomysłu niż zasłonięcie oczu i przestawienie wajchy w pozycję „zakaz” w nadziei, że słabo zorganizowana i niezasobna grupa społeczna nie wyjdzie na ulice z powodu wyższych kosztów ogrzewania. Niestety jest w tym sporo racji. Ogrzewanie węglowe jest ogólnie postrzegane jako przykra konieczność, wrzód na plecach, nikt za nie umierał nie będzie. Co innego paliwa do aut – wystarczy zapowiedź podwyżki o 5%, by kraj nieomal stanął w ogniu protestów.

Kominy nie przestaną kopcić

Zniknięcie mułu i flotu nie spowoduje cudownego zniknięcia kopcących kominów. Dalej będziemy się wędzić droższym węglem, drewnem, na Śląsku węglami „przemysłowymi” – dopóki nie naprawimy techniki spalania, bądź to ucząc się poprawnie palić, bądź to wymieniając kotły na takie, które fabrycznie spalają poprawną techniką.

Muł? Kalosze? Opony? Nie – węgiel orzech.

O ile podrożeje węgiel?

Otwarte pozostaje pytanie o wzrost cen wszystkich rodzajów węgla jaki wywoła ta antysmogowa zawierucha. Kilka tygodni temu prezes PGG mówił, że z powodu uchwał antysmogowych niesprzedawalne stanie się 2,5 mln ton węgla – 1/5 krajowej rocznej sprzedaży. Z tego część węgli być może będzie mogła być sprzedana w innych województwach, ale ~1 mln ton to muł i flot, który trzeba będzie zastąpić czymś innym. Czym? Ile będzie to kosztować?

Możliwości wydobywczych nie zwiększa się z miesiąca na miesiąc. Od wiosny na kopalniach sprzedaż grubszych węgli jest limitowana. Mimo środka lata ceny węgla nie spadają a raczej pomału wzrastają. Prawa ekonomii i doświadczenie życiowe uczą, że w sezonie, gdy zaczną się zakupy opału na zimę, ceny mogą tylko rosnąć.

Jest możliwe przerabianie węgli gorszych na lepsze, podobnie jak można pokruszyć grubsze węgla by uzyskać „ekogroszki”, ale ta przeróbka kosztuje. W tej chwili w siedzibach importerów węgla powinny strzelać korki od szampanów, bo skoro polscy producenci ograniczają swoją sprzedaż i spowodują tym wzrost cen, to otwiera się pole dla importu.