Błękitny Węgiel – biznes po trupie rozpalania od góry

Zaktualizowano: 21 grudnia 2019

Garstka społeczników postanowiła uczyć Polaków sposobu na bezdymne palenie węglem i drewnem. Nie wiedzieli, że wchodzą w szkodę wielkiemu państwowemu instytutowi, który na tym samym problemie zamierza zrobić biznes. Instytut rozdeptał ich jak karaluchy a teraz promuje swoje rozwiązanie tego samego problemu: bezdymne paliwo – Błękitny Węgiel.

Tak wygląda nasza sytuacja.

  • Od kilku lat społecznie uczymy ludzi, jak bezdymnie palić zwykłym węglem i drewnem w najprostszych nawet kotłach stojących w polskich piwnicach. Sami na sobie doświadczyliśmy, jak ogromną poprawę to wnosi – znika dym, zużycie opału spada, w domu robi się cieplej a koszt tych zmian to 0zł. Ten szybki i prosty sposób na poprawę jakości powietrza i dogrzanie domów jest też promowany od lat w Europie.
  • Niestety kłodą pod nogi naszej działalności są badania efektów stosowania tej metody palenia wykonane przez Instytut Chemicznej Przeróbki Węgla z Zabrza na zlecenie Krakowskiego Alarmu Smogowego. Badania mieszają z błotem rozpalanie od góry i podważają sens stosowania. KAS i jego pociotki aktywnie propagują te nierzetelne badania w celu zdyskredytowania nas w oczach samorządów, które chcą uczyć swoich mieszkańców bezdymnego palenia.
  • Równolegle ten sam Instytut promuje swoje komercyjne rozwiązanie tego samego problemu: Błękitny Węgiel czyli bezdymne paliwo, które w badaniach tego samego Instytutu wypada idealnie.

Granda! Instytut prostytuuje autorytet nauki dla własnych korzyści biznesowych. I co? Grom z jasnego nieba ich trafi? No nie – duży może wszystko! Nie mamy sił, środków ani wiedzy, by dochodzić sprawiedliwości. Moje ponad roczne użeranie się z instytucjami rzekomo powołanymi do zwalczania nadużyć w nauce nie przyniosło żadnego skutku. Opisałem całą tę drogę tydzień temu. Teraz opiszę, jak zgrabnie układa się to wszystko w całość: najpierw zneutralizowali "konkurencję" a teraz wprowadzają swój produkt...

Co to jest ten Błękitny Węgiel?

Błękitny Węgiel to bezdymne paliwo na bazie węgla kamiennego opracowane przez Instytut Chemicznej Przeróbki Węgla w Zabrzu (IChPW). Jest to węgiel pozbawiony niemal zupełnie części lotnych, a więc nie dymi nawet przy najgorszym sposobie spalania – bo nie ma czym dymić.

BW powstał w ramach projektu badawczego IChPW a obecnie jest wprowadzany na rynek – być może nie przez sam Instytut, ale przy aktywnym jego wsparciu promocyjnym a więc i zaangażowaniu biznesowym.

 

Co mnie boli w związku z Błękitnym Węglem?

Nie mam nic do Błękitnego Węgla. Niech sobie będzie sprzedawany, kto chce niech go kupuje. Jest na rynku polskim miejsce dla bezdymnych paliw.

Problem jest w tym, że IChPW nadużywa swojej pozycji rynkowej dla promocji Błękitnego Węgla kosztem gnojenia naszych działań edukacyjnych, widząc w nas realną lub urojoną konkurencję – i ten proceder pozostaje bezkarny.

Na zlecenie Krakowskiego Alarmu Smogowego wyprodukowali kłamliwe badania stwierdzające jakoby rozpalanie od góry nic nie dawało a w dodatku mogło być niebezpieczne. Jednocześnie Błękitny Węgiel, również według ich własnych badań, jest czysty, piękny, fajny, bezpieczny itd. Czy można wierzyć badaniom (jednym i drugim) wykonanym w tak rażącym konflikcie interesów?

Rażącym – jak dla kogo, się okazuje. Jak opisywałem poprzednio, ani Ministerstwo Energii, ani Komisja ds. Etyki przy Polskiej Akademii Nauk, ani tym bardziej organy dyscyplinarne w samym Instytucie, nie dopatrzyły się w rzeczonym badaniu cienia nierzetelności.

Zarówno bezdymne palenie zwykłym węglem/drewnem jak i bezdymne paliwa mają bardzo podobne cele oraz pozycje wyjściowe. Mimo to stosunek instytucji i organizacji najbardziej aktywnych w temacie zanieczyszczenia powietrza do tych dwóch tematów jest skrajnie różny.

  • Oba sposoby zmniejszają emisję najgroźniejszych zanieczyszczeń. Jeśli chodzi o rozpalanie od góry, są na to liczne dowody z wielu ośrodków z całego świata (poza badaniem z IChPW). Natomiast co do Błękitnego Węgla, nieunikniony bardzo znaczny spadek emisji (przynajmniej jak chodzi o pyły i benzo-a-piren) wynika z samego faktu, że pozbawiono to paliwo prawie zupełnie części lotnych. Niekoniecznie musi spaść emisja tlenku węgla (tak jest z koksem a BW jest prawie-koksem).
  • IChPW usilnie potępia stosowanie metody palenia nieprzewidzianej w instrukcji obsługi kotła, mnożąc bardziej lub mniej realne zagrożenia – a jednocześnie nie widzi cienia problemu w tym, że Błękitny Węgiel nie jest przewidziany w instrukcji obsługi praktycznie żadnego kotła. A wystarczy odrobina złej woli, by temu paliwu zrobić podobnie czarny PR. Akcja wdrożenia bezdymnego paliwa w stolicy Mongolii zakończyła się śmiercią przez zaczadzenie kilkunastu osób (winne nie paliwo jako takie, ale niedostateczne testy w rzeczywistych warunkach).

Ośrodki, które plują na rozpalanie od góry – jednocześnie nie artykułują zastrzeżeń wobec Błękitnego Węgla.

  • Weźmiesz zwykły węgiel i rozpalisz bez kopcenia – to jest "sabotowanie uchwał antysmogowych i wymiany kotłów".
  • Kupisz Błękitny Węgiel i rozpalisz bez kopcenia – to jest OK.

Zły pokaz

Gdziekolwiek odbywają się pokazy rozpalania od góry, natychmiast Polski Alarm Smogowy rozsyła do władz miejscowości swoje kłamstwa, by zdusić te działania w zarodku. Zazwyczaj po cichu i za plecami, ale czasem coś przecieknie do mediów. Tak było ostatnio w Lesznie, gdzie Straż Miejska zapowiedziała, że wzorem wielu innych miejscowości będzie uczyć mieszkańców bezdymnego palenia.

Pandemonium rozpętało się także po pokazach w Nowym Sączu:

PAS za plecami ma władze województwa małopolskiego, które od lat z założenia zwalczają bezdymne palenie. Mimo że po drodze były wybory i zaszła tam zmiana na zupełnie inne kolory partyjne, linia ideologiczna pozostała niezmieniona (wymianie uległa wierchuszka, natomiast wydział ds. walki z węglem w urzędzie marszałkowskim pozostał nietknięty).

Tomasz Urynowicz, wicemarszałek woj. małopolskiego, kolportuje kłamliwe badania dot. palenia od góry. Nie reaguje na upomnienia i informacje o nierzetelności badań.

Okazało się, że Nowy Sącz rozumie temat i potrafi się odgryźć. Niestety nie zawsze tak jest. Siła komunikatu "nic nie daje a nawet piec może się popsuć" wysłanego spod szyldu wiarygodnego państwowego instytutu jest ogromna i nic dziwnego, że osoby mniej zorientowane mogą w to uwierzyć.

Dobry pokaz

Tymczasem w Wolbromiu (też Małopolska) odbył się pokaz spalania Błękitnego Węgla. Jakie reakcje?

  • zero protestów Polskiego Alarmu Smogowego
  • województwo małopolskie nie zabiera głosu ani nie wywiesza nigdzie badań jakoby błękitny węgiel nic nie dawał a nawet był groźny  bo go nie ma w instrukcji
  • nikt nie lamentuje o "promocji wongla" albo "obronie kopciuchów", nikt nie formułuje tez "błękitny węgiel nie rozwiąże problemu smogu w Polsce".

Niebywałe. Jak oni to robią, że ich tak wszyscy lubią?

Dwa piece górnego spalania. W jednym pali się od dołu zwykły węgiel kamienny. W drugim pali się też od dołu Błękitny Węgiel. Chcesz palić bez dymu – musisz kupić wyrób IChPW. Fot. Gmina Wolbrom.

Patrzcie jakie cuda można wywijać gdy się ma godziwy budżet na działalność. Biedaki wożące dwie zardzewiałe kozy w bagażniku Opla nawet się do tego nie umywają. Fot. Gmina Wolbrom.

Po lewej dr. inż. Sławomir Stelmach, dyrektor Centrum Badań Technologicznych IChPW. Logo Instytutu na co drugim zdjęciu z pokazu. W kontekście opisywanych tutaj działań prawdziwe staje się hasło promocyjne Instytutu – ale chyba nie o takie przekraczanie chodziło jego autorom. Fot. Gmina Wolbrom.

W starciu z profesjonalną i dobrze naoliwioną machiną naukowo-biznesową jesteśmy tam, gdzie stosunek sił wskazuje, że być powinniśmy – wdeptani w błoto. Natomiast nie jest to koniec i jeszcze wszystko się może wydarzyć.

21 myśli nt. „Błękitny Węgiel – biznes po trupie rozpalania od góry

  1. Bogdan Gizdob

    Palenie od góry z zastosowaniem Technologii Sorbentowej ER1, zamienia stare kotły "kopciuchy" na kotły ponad klasowe, o parametrach emisji spalin i szkodliwych związków SO2, NOx, metali ciężkich w tym rtęci, do norm POŚ, lepszych od wszystkich innych kotłów dostępnych na rynku w Polsce! Przedstawiciele rządu wiedzą o tej technologii, prezentowaliśmy ją w sejmie, materiały dostali...wszyscy najważniejsi politycy PiS. My chcemy produkować "błękitne paliwo" po 600 złotych za tonę - to kolejny etap walki ze smogiem, a ICHPW wyceniło swoje na 1100-1200 złotych. https://www.youtube.com/watch?v=psmey16qi1U&t=20s

    Odpowiedz
    1. Wojciech Treter Autor wpisu

      Jeżeli macie technologię i produkt – to łapcie inwestora i komercjalizujcie.
      Ja póki co nawet nie widziałem porządnych badań Waszego produktu przeprowadzonych na takich urządzeniach, w jakich chcecie go stosować. Marketing też jest garażowo-bazarowy. Więc nie wiem o co Wam chodzi. To ma być biznes czy hobby?

      Odpowiedz
  2. vladi

    Podobno w Irlandii rozwiązano problem kopcenia, sprzedając ludziom antracyt. Czy ktoś coś wie na ten temat?
    Jakby sprowadzić z RPA, może byłby tańszy, niż "BW"?
    Pozdrawiam

    Odpowiedz
    1. Czakislaw

      rozwiazano zabraniajac spalania z wydzielaniem dymu. w miastach pali się gazem lub węglem bezdymnym.

      pozdro z Dublina

      Odpowiedz
  3. Gurken

    Witam, przeczytałem sprawozdanie z badanie przeprowadzonego przez ICHPW powiem szczerze, że jeszcze chyba nie widziałem takiej obłudy. Przykład kocioł SKW 20kW - węgiel, wszystkie wskaźniki w dół po kilkadziesiąt do kilkuset procent to napisali że moc kotła spadła bo nie było się już czego doczepić !

    Odpowiedz
  4. Michał

    Panie Wojtku,
    niech pan sobie głowy Błękitnym Węglem nie zawraca, wszak ekoterroryści spod znaku KAS, PAS i innych maści zakazują w uchwałach antysmogowych np dla Krakowa, Małopolski , Śląska używania pieców z ręcznym załadunkiem więc IChPW będzie mógł go sobie wsadzić w d... :D:D

    Odpowiedz
    1. Wojciech Treter Autor wpisu

      Napisałem: jest mi on obojętny. Natomiast problemem jest to, że wszechpotężny instytut gnoi nas prawdopodobnie w takim celu, aby oczyścić przedpole dla swojego produktu. Więc w takim sensie nie można się tym nie przejmować.

      Odpowiedz
      1. Michał

        Zgadzam się z panem to nie jest fair. Teraz tylko czekać aż się okaże że firmy kotlarskie uzyskiwały ecodesign / V klasę stosując BW w trakcie badań i dlatego palenie od góry im zwisa.

      2. Wojciech Treter Autor wpisu

        Wedle mojej wiedzy wał taki byłby zbyt gruby, aby mógł przejść.

        Zwisa im z wielu innych powodów (nie zawsze wszystkie występują na raz u każdego). Nie widzą w tym doraźnego hajsu a dalej niż do końca kwartału patrzeć nie potrafią. Wydaje im się że na tym stracą bo ludzie zamiast kupić ich nowiutkie cacko za 10k, będą teraz bezdymnie palić w śmieciuchu do końca swoich dni. Nie rozumieją potrzeby poprawy wizerunku paliw, do spalania których urządzenia sprzedają. Wierzą w badania ichpw. Wierzą w zieloną propagandę nt. węgla że to jest najgorszy syf i lepiej być nie może. Nie mają podstawowej wiedzy o spalaniu paliw stałych. Są podzieleni gorzej jak przekupki na bazarze. To jest taki kłębek problemów, że nie wiadomo od której strony zacząć rozplątywanie, a z pewnością byłoby ono trudną i niewdzięczną robotą. Mam dziwne wrażenie, że do wsparcia akcji nauki bezdymnego palenia prędzej bym przekonał np. jakąś firmę od fotowoltaiki.

  5. Aleksander

    "Ciekawa" sprawa z tym zaczadzeniem błękitnym węglem w Mongolii. Wynikałoby z tego że przyzwyczajeni do starego węgla ludzie nie byli w stanie zauważyć przyduszenia ognia bez zapachu i dumu. Pozostaje dalej nie powszechnie znana wydajność energetyczna i koszt tony BW.

    Odpowiedz
    1. Wojciech Treter Autor wpisu

      Podobno sednem problemów z tym mongolskim paliwem bezdymnym był zbyt duży wymiar brykietów jak na małe piece, w których je zastosowano. Wymagało to zapakowania pieca paliwem pod korek. Z racji upakowania pieca oraz z powodu braku części lotnych w paliwie, występowały trudności z rozpaleniem i utrzymaniem żaru. U niektórych palenisko wygasało, w wychłodzonym kominie następowała cofka spalin i...

      Odpowiedz
  6. Darek

    Prawda jak oliwa zawsze na wierzch wypływa. Wbrew temu co twierdzi KAS nie ma spektakularnych efektów zakazu paliw stałych w Krakowie. Zgodnie z dyrektywą CAFE jakość powietrza w strefie zależy od najgorszego pomiaru. Inaczej mówiąc KAS może sobie do woli wyciagać średnią ze stacji ale do UE i tak pójdą dane zgodne z CAFE. Wynika z nich, że Kraków na al. Krasińskiego 123 dni przekroczył dopuszczalny dobowy poziom PM10. Dla porównania w Rybniku było 95 dni. Obecnie średnioroczne stężenie PM10 w Krakowie wynosi 49.3, w Rybniku 46.5. Oczywiście gdy ktoś o tym wspomni aktywiści KAS natychmiast mu wyjaśnią, że al. Krasińskiego mierzy zanieczyszczenia transportowe.

    Dla UE to nie ma znaczenia i Kraków ciagle będzie jednym z najbardziej zanieczyszczonych miast w Europie. Likwidacja kotłów w obwarzanku niewiele zmieni bo ich wpływ na al. Krasińskiego niewielki. Wymiana starych kotłów będzie miała gigantyczny wpływ na jakość powietrza w Rybniku. Jest to związane ze znacznie niższym zanieczyszczeniem pochodzącym z transportu. Ale niedouczeni aktywiści nigdy tego nie pojmą, podobnie jak wpływu prawidłowego palenia na ograniczenie smogu w Polsce. Wielki szacun za prowadzenie tej strony, moim zdaniem znaczna poprawa jaką widać w tegorocznych pomiarach to w dużej mierze zasługa czysteogrzewanie.pl. Psy szczekają... ludzie zauważają swoje błedy w obsłudze kotłów, poprawiają je i później są bardzo zadowoleni. Tak trzymać!

    Odpowiedz
    1. normalny

      Cóż, mieszkam w Krakowie i będąc pierwotnie zadeklarowanym przeciwnikiem zakazu widzę obecnie bardzo pozytywne efekty. Wystarczy regularnie śledzić mapę zanieczyszczeń w serwisie airly, aby przekonać się, że Kraków obecnie zatruwany jest przez obwarzanek. Mimo wszystko jest dużo lepiej niż było w ubiegłych latach, gdy wjazd do Krakowa wiązał się w sezonie grzewczym z gęstą mgłą i smrodem. Obecnie takie zjawisko obserwuję wyjeżdzając wieczorem z centrum Krakowa do podkrakowskich wsi.
      Nie ma sensu porównywanie Krakowa do innych miast, skoro wiadomo, że ma fatalne ukształtowanie terenu i na dodatek sąsiedztwo Górnego Śląska. Porównajmy lepiej odczyty rok do roku z centrum Krakowa ... dane choćby tu https://www.wspolnota.org.pl/aktualnosci/aktualnosc/strasznie-juz-bylo-smog-w-krakowie-nieco-mniejszy/

      Odpowiedz
  7. Robbo

    Ktoś musi za to beknąć. Ja się domagam wprowadzenia ustawy, która daje możliwość karania za takie akcje jak teraz przeciwko węglowi i nam.
    Na tym etapie obawiam się, że tylko agresywna akcja fizyczna powstrzyma tą głupotę i ogromne niepotrzebne koszty, na które nas nie stać a organizacje ekologiczne zdelegalizować, uznać zgodnie z prawdą, że ich działalność ma znamiona nielegalnego lobbingu o ile nie terroryzmu międzynarodowego.
    Ekologia to także ekstremizm. Ja się domyślam, że wiele tropów zaprowadzi nas do wysokich władz Unii Europejskiej oraz lobby nowych technologii, którzy opłacają odpowiednie władze, ale trzeba mieć charakter i uznać ich za przestępców. Koniec tolerancji głupoty!

    Odpowiedz
    1. stefan

      Znamiona terroryzmu to ma działalność pisowskiego rządu, chłopie. Jesteś jak zaczadzony głupotą jak górnik z przodka pyłem węglowym. Gdyby nie te straszliwe "nowe technologie" to nadal chodziłbyś srać do drewnianej latryny z dziurą w desce tak jak twój tato.

      Odpowiedz
  8. Obserwator

    Samo rozpalanie od góry na pewno podnosi jakość spalania już od drugiej fazy procesu, gdy piec jest rozgrzany i warstwa żaru odpowiedniej objętości.
    Ani cykliczne rozpalanie od dołu czystego paliwa, ani od góry "brudnego", nie rozwiązują najważniejszego problemu. Problemem jest cykliczność rozpalania. Piec ma być tak skonstruowany, żeby rozpalać w nim na jesień i wygaszać go wiosną. Można taki piec zrobić za kilka stówek bez prądu i elektroniki. Wymaga on tylko podnoszonego rusztu, by zimne i mokre paliwo wrzucać na spód.

    Odpowiedz
    1. Marmark

      Ale dlaczego cykliczność rozpalania jest problemem?
      Ja się cieszyłem jak dziecko po przejściu z brudnego kopciuchowania na górne spalanie.
      I wreszcie w domu miałem ciepło.
      Pracy i smrodu też było mniej.

      Odpowiedz
      1. Obserwator

        1. Dlatego, że przy rozpalaniu jest najwięcej emisji niespalonych lotnych związków węgla oraz większa strata kominowa - rozpalać trzeba na większej mocy, żeby nie wygasło. Przy dużej warstwie żaru można znacznie zmniejszyć dopływ powietrza .
        2. Rozpalanie wymaga dostarczania niewęglowej rozpałki, co kosztuje pieniądze i czas na jej przygotowanie.
        3. W związku z powyższym punktem rozpalanie pochłania więcej czasu i pieniędzy niż dołożenie węgla pod żar.
        4. Cykliczne rozpalanie i wygaszanie to większe skoki temperatur. Ciągłe palenie na niewielkiej mocy gwarantuje przyjemną temperaturę przez całą dobę.
        Oczywiście rozpalanie od góry jest wielokrotnie lepsze niż ciągłe dokładanie na żar, które nie dość, że bardzo pracochłonne, to nieefektywne, a jak człowiek pójdzie spać, to i tak wygaśnie. W domu niezaizolowanym, gdzie przy braku palenia, temperatura spada stopień na godzinę, rano jest zimno. Rozpalenie od góry przed snem gwarantuje po przebudzeniu ciepłe lub co najmniej letnie grzejniki (w zależności od wielkości zasypu i jakości paliwa).
        Najlepiej mieć taką izolację przegród, żeby bez palenia jeden stopień spadał w ciągu 12 godzin, a nie jednej. Wtedy można ogrzać się prądem, co może wyjść taniej niż etat palacza.

  9. Dixy

    Przy produkcji błękitnego węgla pozbywają się części substancji lotnych. A dokąd te substancje zostały uwolnione w procesie produkcji, bo chyba nie w kosmos?

    Odpowiedz
    1. Michał Gdańsk

      Drogi "Obserwatorze". Paliłem od góry w jednym z gorszych kotłów (SKI Olsztyn) - i trudni mi się z Tobą zgodzić:
      1. Rozpalać trzeba "na większej mocy"? Przyznaję, że nie rozumiem, o co chodzi.
      2. "Niewęglowa rozpałka" i jej koszt? Rozpalenie w sposób tradycyjny tez wymaga rozpałki - i to całkiem sporo. Ponadto przy odrobinie wprawy i odpowiednich warunkach (wydzielona kotłownia, dobra wentylacja - najlepiej okno) można wybrać żar i wsypać go z powrotem na górę, po uzupełnieniu kotła czy pieca paliwem.
      4. Skoki temperatur - mylisz się. Temperatura jest stabilna - ale trzeba znać swój kocioł i instalację, aby dobrać dobrze porcję paliwa, warto mieć też działający dobrze miarkownik ciągu.

      Dodam, że u mnie instalacja jest wrażliwa na skoki temperatur, bo mam już współczesne grzejniki i instalację zamkniętą - kocioł węglowy współpracuje z nią przez wymiennik płytowy, tak by pracował z otwartym naczyniem wzbiorczym.

      Warto też pamiętać o dodatkowych korzyściach:
      - mniejszy nakład pracy - i tym samym wygoda. Lepiej rozpalić raz na te 12 godzin - niż co kilka godzin dokładać opał,
      - czystszy komin. U mnie różnica była ogromna. Wreszcie skończyła się zabawa w kominiarza co parę tygodni,
      - lepsze wykorzystanie paliwa.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.