Cena węgla opałowego przekroczyła 2000zł za tonę i nikt nie wie, gdzie się zatrzyma. To oznacza, że ogrzewanie węglem jest już droższe od gazowego a za chwilę prześcignie także prąd w taryfie nocnej. Na ten moment ucieczką od horrendalnych kosztów ogrzewania niegdyś najtańszym paliwem wydają się być: lokalne drewno oraz pompy ciepła. I właśnie pompom ciepła zamierzam się teraz dokładniej przyjrzeć (a raczej podsumować już miesiące mojego przyglądania) – ponieważ da się z pompy ciepła niskim kosztem uczynić dodatkowe źródło tańszego ciepła, które może poratować człowieka w wysokich cenach węgla, gazu i pelletu.
Jeszcze jesienią 2021 wydawało się, że najgorsze, co może nas spotkać to zaostrzenie norm jakości węgla. Teraz mamy węgiel po 2000zł/t i więcej – a to jeszcze przed zapowiadanym zakazem importu węgla z Rosji, który (nie kwestionując jego słuszności) najpewniej nas zaboli. Węgiel rosyjski miał znaczny udział w rynku w segmencie ogrzewania domów (sprzedawcy węgla piszą, że było to 40% rynku). Gdy zniknie, powstanie niedobór, który trzeba będzie uzupełnić (droższym) importem z innych kierunków, co przy ogólnie drogim węglu na świecie będzie sprzyjać utrzymaniu obecnej drożyzny. Jedyny plus, że dzieje się to na wiosnę. Do jesieni sytuacja może się jeszcze jakoś poukładać. Ale też nikt nie może obiecać, że się nie pogorszy.
Lokalne drewno
Pozyskiwane lokalnie drewno, szczególnie samowyrób, pozostaje najtańszym źródłem ciepła. Jeśli masz siły, czas, ale nie za dużo gotówki – tak ogrzejesz dom najtaniej. Choć przy rosnącym zainteresowaniu cena może rosnąć a dostępność maleć. Nieuchronne prawa przyrody.
Nowoczesny kocioł na drewno z buforem ciepła wciąż mieści się cenowo w ok. 10 tys. zł.
Wszystko wskazuje na to, że mieszkańcy Polski powiatowo-gminnej raczej tym zakazem nie będą za bardzo się przejmować. Takiego popytu na samowyrób nie pamiętam… pic.twitter.com/9B8YCWcYc8
— Pinus (@pu_tusza) March 17, 2022
Przeszkodzić w ogrzewaniu tanim lokalnym drewnem mogą jedynie lokalne uchwały antysmogowe, które w kilku województwach wprowadziły lub usiłują wprowadzić przymus ogrzewania gazem bez możliwości wyboru drewna. Przepisy przeważnie wchodzą w życie w 2024 roku.
(D)Ogrzewanie klimatyzacją
Nieoczekiwanie urządzenia na prąd stają się jedną z najtańszych form ogrzewania. A spośród nich najniższy próg wejścia i najlepszy stosunek koszt/efekt wykazuje klimatyzacja, znana też jako pompa ciepła powietrze-powietrze.
Jakiś klimatyzator można kupić nawet za ok. 3 tys. zł. Każdy będzie chłodził, każdy (chyba?) będzie grzał – różnić się będą detalami typu:
- zakres temperatur zewnętrznych do jakich w ogóle potrafi pracować
- efektywność w różnych temperaturach zewnętrznych, szczególnie na mrozie
- głośność jednostki zewnętrznej i wewnętrznej
Na filmie można zobaczyć jak wygląda montaż i uruchomienie klimatyzatora:
Nieco upraszczając, montaż klimatyzatora sprowadza się do przebicia otworu przez jedną ścianę zewnętrzną i podciągnięcia prądu. Jeden klimatyzator obsłuży jedno pomieszczenie, w którym jest zamontowany, ale są też urządzenia obsługujące więcej pomieszczeń za pomocą jednej jednostki zewnętrznej a kilku wewnętrznych.
Efektywność ogrzewania klimatyzacją na pewno będzie znakomita w temperaturach powyżej +5 st.C za oknem. Gwarantują to prawa fizyki. Dane katalogowe mówią o COP ok. 4,0 – czyli cena prądu dzieli się przez 4, co da ok. 15-18gr/kWh ciepła, podczas gdy ciepło z węgla po 2000zł/t kosztuje ok. 30gr/kWh. Gorzej może być około i poniżej zera (i o tym już próżno szukać informacji w katalogach). Przyczyna? Poniżej ok. +5 st.C (dokładna granica zależy od aktualnej wilgotności powietrza) zewnętrzny wymiennik klimatyzatora zaczyna zarastać lodem ze skroplonej i zamrożonej wilgoci z przerzucanego przezeń powietrza. Proces usuwania tego lodu może być przemyślany lepiej lub gorzej, a to odbija się na efektywności i mocy urządzenia (lód na wymienniku obniża jego sprawność).
Ogrzewanie klimatyzacją polega na nadmuchu ogrzanego powietrza. Nie jest to nadmuch jak z farelki – temperatura wydaje się ani ciepła, ani zimna, zaledwie nieco powyżej temperatury pokojowej tych 20-paru stopni.
Ten rodzaj ogrzewania ma niestety swoje mankamenty:
- szybki ruch powietrza
- unoszenie kurzu
- jakiś stopień hałasu
Osobiście nie jestem przyzwyczajony do ogrzewania nadmuchowego, dlatego przebywając okazyjnie w pomieszczeniach ogrzewanych klimatyzacją nie czułem się nazbyt komfortowo. A przebywałem za krótko, by się przyzwyczaić. Za dnia przeszkadzał mi wyczuwalny ruch powietrza, ale to pół biedy, gorzej że w nocy nie byłem w stanie spać przez szum jednostki wewnętrznej w sypialni (nawet w najcichszym trybie). Ale to są kwestie klasy urządzenia, gustu i przyzwyczajenia.
Komuś w określonych okolicznościach może taki rodzaj ogrzewania w zupełności odpowiadać – gdy potrzebuje grzać np.
- małe mieszkanie,
- jedno-dwa pomieszczenia dużego budynku
- warsztat, garaż.
Wtedy jest to szybki i tani sposób na zmniejszenie kosztów grzania zastępujący podstawowe źródło ciepła przynajmniej w cieplejsze dni. A jak ktoś chce i lubi to nawet może używać klimatyzacji jako podstawowego i jedynego ogrzewania.
Pompa ciepła powietrze-woda
Ostatnimi laty popularne stają się w Polsce pompy ciepła jako zamiennik dla starych kotłów węglowych złomowanych z powodu wejścia w życie uchwał antysmogowych. Są to przeważnie pompy ciepła powietrze-woda – pobierają ciepło z powietrza a grzeją wodę w instalacji centralnego ogrzewania. Zyskują popularność, bo się opłacają: koszt grzania jest konkurencyjny względem gazu a nawet węgla w jego „starych” cenach, nie mówiąc o sytuacji obecnej.
Taka pompa o godziwych parametrach kosztuje 20-30 tysięcy złotych a modele szczególnie ładniejsze / cichsze – jeszcze więcej. Te ceny już tak nie szokują jak jeszcze kilka lat temu, bo teraz za byle kocioł podajnikowy trzeba zapłacić kilkanaście tysięcy – ale to wciąż są sumy dotkliwe lub nieosiągalne dla wielu domowych budżetów.
Owszem, jakąś pompę ciepła powietrze-woda o mocy ok. 10kW można dostać za raptem 10 tysięcy złotych. Tylko co ona będzie sobą reprezentować?
- Będzie miała nie najlepszą efektywność, szczególnie w mrozy. I to na tyle, że osiągnięcie sensownej średniorocznej efektywności (SCOP ~ 3,0 – mniej więcej tyle trzeba, by kosztowo wygrać z węglem) może być niekiedy zagrożone.
- Jej moc w mrozy będzie mocno obniżona, więc rychło będzie wymagała wsparcia innym źródłem ciepła.
- Będzie miała bardzo skromne sterowanie – niewiele rzeczy da się tam ustawić. Naprawdę niewiele. Sterownik z kotła na węgiel ekogroszek sprzed 10 lat to przy tym luksus.
- A i może też być nienajcichsza.
Z powyższych powodów taka tania pompa ciepła to raczej słaby kandydat do roli podstawowego źródła ciepła dla budynku. Ale dzięki niskiej cenie może się znakomicie sprawdzić jako pierwszy eksperyment pompowy – dodatkowe źródło ciepła na cieplejsze dni.
Pierwszy eksperyment pompowy
Jeżeli masz kocioł gazowy albo węglowy/pelletowy/na drewno, który nie podlega rychłej wymianie, możesz:
- kupić taką tanią pompę ciepła
- zainstalować nawet samemu, bo montaż nie różni się prawie niczym od podłączenia do instalacji grzewczej kotła czy grzejnika
- powierzyć jej grzanie budynku w cieplejsze dni (np. powyżej zera), gdy osiągi pompy ciepła są najlepsze – zjadając 1kWh prądu urządzenie produkuje 3-5kWh ciepła.
- a w mrozy przesiąść się na dotychczasowe źródło ciepła.
Taki układ wygeneruje wygodę oraz oszczędności pieniężne. Jednostka wyprodukowanego ciepła będzie kosztowała mniej niż ciepło z węgla, gazu czy pelletu a nie będzie to wymagało żadnej pracy przez około połowę sezonu grzewczego.
Wejdźmy w szczegóły. Posłużę się tutaj przykładem pomp ciepła Haier. Nie są to jedyne urządzenia w tym segmencie, ale akurat o tych najwięcej czytałem i kopałem w danych.
Można znaleźć jeszcze tańsze pompy (np. taka marka Folansi), ale ta niższa cena wynika z jeszcze mocniejszego (myślę, że do przesady) uproszczenia budowy i wyposażenia. Pompy takie jak Haier oferują jeszcze w miarę akceptowalny kompromis cena/jakość/osiągi. Haier to chińczyk, ale nie no-name. To spora firma często spotykana w pokrewnej branży klimatyzacji.
Efektywność pompy ciepła Haier jeśli porównać z urządzeniami dwa-trzy razy droższymi wygląda gorzej, ale wciąż nieźle. To jest coś jak Daewoo Lanos 20 lat temu: robi robotę a kosztuje tyle, ze nas stać. Szczegóły zaraz wykopiemy sobie z poniższej tabelki obrazującej efektywność pracy urządzenia o mocy nominalnej 8kW w zależności od temperatur: powietrza za oknem i wody na wylocie z pompy ciepła:
Co tu jest ciekawego?
- Widać, że generowana przez pompę moc spada wraz z temperaturą za oknem. Przy -7st.C z nominalnych 8kW zostaje mniej niż połowa. To jest naturalna kolej rzeczy dla tego typu urządzeń. W scenariuszu użycia tej pompy jako dodatkowego źródła ciepła niewiele nas to będzie obchodzić.
- Wraz z temperaturą powietrza spada też efektywność (COP). Największe tąpnięcie następuje między +7 a +2. Sprawcą jest (tak jak w klimatyzacji) oblodzenie wymiennika jednostki zewnętrznej. Jego odtajanie kosztuje energię. Jak wiele – to zależy od stopnia przemyślenia algorytmu pracy urządzenia, który jest wyższy w lepszych i droższych sprzętach, a w tych tanich… no cóż.
- Również efektywność spada wraz ze wzrostem temperatury wody na wylocie. 45 stopni to jest rozsądne maksimum, ale im temperatura niższa, tym lepiej. A to już zależy od rodzaju instalacji grzewczej.
Wnioski: najkorzystniej byłoby eksploatować taką pompę ciepła w temperaturach nie niższych niż 0 – 2 st.C, z temperaturą wody do 45st.C a najlepiej niższą.
Wymagania względem budynku i instalacji grzewczej
Czy w twoim domu w ogóle byłby sens myśleć o pompie ciepła? Są pewne wymagania, ale nie aż tak trudno je spełnić:
- Dom nie musi być ocieplony – oczywiście lepiej gdyby był, bo wtedy wystarczy mu mniejsza i tańsza pompa ciepła, ale nie jest to wymóg, szczególnie gdy pompa ciepła będzie dodatkiem na cieplejsze dni – wtedy może być mniejsza.
- Stara instalacja grzewcza z grubymi rurami nie tylko nie przeszkadza, lecz jest mile widziana – pompa ciepła bardzo się lubi ze starymi pojemnymi instalacjami grzewczymi. Wyzwaniem w starej instalacji mogą być pływające w niej zanieczyszczenia, na które pompa ciepła jest wrażliwa, ale na to jest rada: nawet nie trzeba robić wielkiego płukania, wystarczy zainstalować filtr magnetyczny za kilkaset złotych, który wyłapie z wody to, co mogłoby z czasem zaszkodzić pompie ciepła.
- Najlepsze dla pompy ciepła jest ogrzewanie podłogowe/ścienne, bo zapewnia najniższe temperatury pracy. Grzejniki też mają sens! Trzeba tylko zadbać o obniżenie ich temperatury zasilania do zakresu, w którym pompa ciepła ma wciąż sensowne osiągi (do 45 stopni).
Temperatura zasilania grzejników to główna potencjalna przeszkoda w zastosowaniu pompy ciepła. Na szczęście zakładając, że pompa będzie dodatkowym źródłem ciepła pracującym tylko powyżej zera za oknem – nikłe są szanse, aby instalacja grzewcza musiała przekraczać 45st.C na zasilaniu.
Starsze budynki, gdzie grzejniki pierwotnie dobrano pod zasilanie 60st.C i więcej, a które później zostały choć symbolicznie docieplone – już mają grzejniki przewymiarowane i instalacja najpewniej już pracuje w dobrym dla pompy ciepła zakresie temperatur. Gdyby jednak zasilanie ciągle było za wysokie to wcale nie trzeba wszystkiego pruć. Wystarczy operacja podmiany części grzejników:
- Parę największych grzejników wymienić na nowe, jeszcze większe.
- Podmienić kilka kolejnych największych grzejników – w miejsce obecnego dać jeden ze zdemontowanych starych sztuk, tylko trochę większy.
Taka operacja nie będzie droga (nowe grzejniki to mogą być tanie blaszaki, pompa ciepła nie ma tutaj wymagań) a odniesie skutek: spadnie temperatura pracy instalacji.
Montaż powietrznej pompy ciepła
Pompa ciepła Haier jest typu monoblok – tzn. układ chłodniczy pompy ciepła jest fabrycznie zmontowany i gotowy do działania, tak jak to bywa np. w lodówce. Instalacja takiej pompy ciepła sprowadza się do ustawienia jej na właściwym miejscu, podpięcia rur wodnych od instalacji grzewczej oraz kabla zasilającego. Nie są wymagane żadne specjalistyczne uprawnienia, można to zrobić samodzielnie. Minus tego systemu jest taki, że rury z wodą grzejnikową dochodzą do pompy ciepła, czyli wystają na zewnątrz budynku. Pompa pilnuje, co by jej to nie zamarzło, ale w razie awarii czy dłuższego braku prądu istnieje pewne ryzyko zamarznięcia, któremu można zapobiegać na różne sposoby.
Inaczej jest z pompami ciepła typu split (do których należy klimatyzacja). Tutaj układ chłodniczy jest budowany i napełniany czynnikiem chłodniczym na miejscu instalacji przez fachowca. Do tego potrzebna jest wiedza, uprawnienia i nietani sprzęt.
Samodzielnie montując dowolną nową pompę ciepła prawie na pewno stracisz gwarancję. Tylko że w pompach ciepła gwarancja jest i tak dodatkowo płatna, bo prawie zawsze warunkowana corocznymi przeglądami, każdy płatny po kilkaset złotych.
Czy nie mając gwarancji zostajesz na lodzie wobec ewentualnej awarii? Nie, zawsze masz dwuletnią rękojmię – obejmuje ona (podobnie jak gwarancja) wady urządzenia, które ujawnią się po czasie. Z rękojmią uderzasz do sprzedawcy i to on ma obowiązek zorganizować naprawę lub wymianę sprzętu. Nie da się rękojmi obwarować dodatkowymi wymogami czy opłatami jak w przypadku gwarancji.
Gruntowa pompa ciepła
Gruntowe pompy ciepła zawsze były najdroższą z możliwych inwestycji w ogrzewanie domu – zarazem oferując najniższe koszty ogrzewania przy całkowitej bezobsługowości, na długie lata. Dlatego kusi, by coś pokombinować, bo może da się zbudować taką instalację taniej?
Używana pompa ciepła
Gruntowe pompy ciepła – samo urządzenie, nowe – zaczynają się od 25-30 tys. zł. Tutaj nie ma tanich chińskich urządzeń jak w pompach powietrznych. Nawet początkujący polscy producenci kasują podobne kwoty za swoje wyroby. Trochę to dziwne, bo pompy gruntowe mają łatwiejsze warunki pracy i są prostsze od pomp powietrznych.
Jedyne pole manewru w kwestii kosztu urządzenia to zakup używanej pompy ciepła. Nie ma tego za wiele, bo i gruntowe pompy ciepła nie są zbyt popularne, ale obserwując portale aukcyjne wiosną i latem da się przed zimą upolować ciekawe sztuki (przeważnie ściągane z Niemiec) za mniej niż 10 tys. zł.
Zakup używanej pompy ciepła to jest pewne ryzyko, jak z zakupem czegokolwiek używanego – ale kusi znacznie niższa cena. Używana pompa ciepła będzie miała przeważnie ponad 10 lat, co nie jest dużym problemem. Pompy ciepła są dosyć długowieczne – mogą z łatwością pracować kilkanaście lat nim cokolwiek się w nich zużyje. O wartości użytkowej decyduje nie wiek a liczba przepracowanych godzin oraz liczba załączeń sprężarki. Wartości te można zweryfikować – każda szanująca się pompa ciepła rejestruje je w sterowniku.
Używane urządzenie zazwyczaj ma króciutką gwarancję rozruchową typu 30 dni – ale na nie również przysługuje rękojmia co najmniej roczna. Nie mówiąc o 14 dniach na odstąpienie od umowy. Problem w tym, że polując na taką używaną pompę możesz ją upolować w momencie, gdy nie będziesz jeszcze mieć gotowej całej reszty instalacji. W związku z tym testowe uruchomienie może być możliwe dopiero dłuższy czas po zakupie.
Rodzaj wymiennika gruntowego
Pompa ciepła to jedno. Dużo do powiedzenia w sprawie kosztu wykonania instalacji z gruntową pompą ciepła ma rodzaj wymiennika gruntowego. Możliwości są trzy:
- wymiennik poziomy
- wymiennik pionowy
- woda (gruntowa/płynąca/stojąca)
Żadna nie jest tania ani prosta, ale pocieszające jest to, że taki wymiennik robi się raz w życiu.
Poziomy wymiennik gruntowy
Najtańszy w wykonaniu jest poziomy wymiennik gruntowy. Wymaga zakopania kilkuset metrów rury polietylenowej ok. 1 metr pod ziemią. Jeśli to wydaje ci się proste to nigdy/dawno nie próbowałeś kopać metrowego dołu. Wymagać to będzie przerzucenia kilkudziesięciu ton ziemi i zdemolowania dużej części podwórka. Ręczne wykonanie takiej pracy jest pewnie możliwe, choć trudne – może na raty i w ramach treningu siłowego albo prac interwencyjnych z kuzynem i szwagrem. Zlecenie tego fachowcom będzie kosztowało ok. 10 tys. zł.
Najkorzystniej byłoby wkraść się w łaski kogoś, kto ma koparkę.
Teren przeznaczony pod wymiennik poziomy nie jest tak do końca stracony. Może tam być trawnik, ogródek, nie za duże drzewa. Jedynie co to nie można na nim wybudować garażu, stodoły ani wylać betonu – grunt musi być przepuszczalny dla opadów, bo to woda transportuje ciepło wgłąb ziemi.
Pionowy wymiennik gruntowy
Wymiennik pionowy jest ok. dwukrotnie droższy w wykonaniu od wymiennika poziomego (czyli jakieś 20 tys. zł i wzwyż), dlatego decydują się na niego ci, którzy nie mają innej opcji np. z powodu malutkiej działki, która nie pomieści wymiennika poziomego.
Pionowy wymiennik składa się z odwiertów na głębokość do 100m. Jeden odwiert (średnica ok. 150mm) zależnie od lokalnych warunków geologicznych daje 3-5kW mocy grzewczej.
Nie ma mowy żeby tutaj coś podziałać domowymi sposobami. Wykonanie takich odwiertów wymaga specjalistycznego sprzętu – profesjonalnej wiertnicy wraz z fachową obsługą. A wcześniej konieczny jest projekt robót geologicznych jeśli odwiert będzie (a zazwyczaj będzie) przekraczał 30 metrów głębokości (dodatkowe kilka tysięcy złotych). Możliwe dodatkowe komplikacje na obszarach górniczych.
Odwierty na głębokości mniejsze niż 30 metrów nie wymagają projektu, ale wtedy potrzeba odpowiednio więcej otworów, co przy zachowaniu wymaganych kilkumetrowych odstępów zajmie dużo miejsca na działce i zniweczy główny zysk z odwiertów: oszczędność miejsca. A nawet takie relatywnie płytkie otwory będą wymagać specjalistycznego sprzętu.
Wykorzystanie wody gruntowej / powierzchniowej
Na tle dość kosztownych wymienników gruntowych kuszącą opcją może się wydawać wykorzystanie wody powierzchniowej lub gruntowej jako źródła ciepła. Woda świetnie się do tej roli nadaje, całą zimę oferuje wyższe temperatury (czyli wyższą efektywność) niż grunt. Lecz kryje się tu więcej problemów niż się zdaje. Dlatego woda to skrajnie niepopularny rodzaj źródła energii dla pompy ciepła w Polsce.
Pierwsza kategoria problemów: naturalne
Pompa ciepła o mocy 10kW potrzebuje na godzinę pracy ok. 2m3 wody. Na godzinę. Co daje 48m3 na dobę. To jest cztery-pięć przeciętnych wozów asenizacyjnych dziennie. Fakt, że dotyczyłoby to pracy z pełną mocą, okrągłą dobę. Sytuacja skrajna, prawie nigdy nie wystąpi. W przeciętny dzień zimowy będzie to ok. połowa z tego – 24m3. Nadal sporo.
Okazuje się, że pobór takich ilości wody z gruntu może być nielichym wyzwaniem. Możesz od 50 lat mieć studnię, z której zaopatrujesz dom i nigdy wody w niej nie brakowało, ale to jeszcze o niczym nie świadczy. Pobór na potrzeby domowe jest dalece mniejszy niż ilości, jakich wymaga pompa ciepła.
Przy tak intensywnym poborze:
- Wody w studni może zabraknąć po dwóch godzinach.
- Albo wody w studni może zabraknąć po dwóch dniach.
- Albo wody w studni może zabraknąć po dwóch miesiącach.
- Albo tej zimy wody będzie dość, ale nagle zabraknie za rok lub dwa, bo akurat będzie sucho albo w sumie nie wiadomo dlaczego.
Pobór wody to jeden problem. Zrzut to osobny temat. Do zrzutu schłodzonej wody przeważnie kopie się drugą identyczną studnię jak ta czerpalna, tylko na drugim końcu podwórka. Woda musi w niej wsiąkać na tyle szybko, żeby się nie przelewało. Decyduje chłonność gruntu, która zależy od jego rodzaju.
Również jakość wody jest bardzo istotna. Duża zawartość minerałów, zwłaszcza żelaza, może z czasem powodować zamulenie wymiennika pompy ciepła i/lub studni zrzutowej. Przy takiej ilości przerzucanej wody żadne filtrowanie nie zda egzaminu.
Potencjalnych problemów już na tym etapie jest masa. Mało kto będzie miał na tyle dobre warunki naturalne pod każdym wymienionym względem, aby pompa ciepła zasilana wodą mogła funkcjonować bez problemów. A to jeszcze nie wszystkie przeszkody.
Druga kategoria problemów: biurokratyczne
Masz taką działkę, że po wbiciu szpadla dwa razy już jest woda gruntowa? Dwie studnie wykopiesz rekreacyjnie w weekend? Wydawałoby się, że właśnie znalazłeś świetny sposób na ogrzewanie domu za grosze! A tu zonk…
Hola, hola! Nie wolno ot tak sobie korzystać z wody (nieważne: gruntowa, staw, potok).
- Pobór większy niż to, co normalnie zużywa gospodarstwo domowe na potrzeby bytowe (5m3/doba), wymaga pozwolenia wodnoprawnego.
- W ramach pozwolenia Wody Polskie naliczają opłaty zależne od maksymalnego dobowego poboru wody (opłata stała) i być może także od ilości rzeczywiście pobranej (opłata zmienna).
- I już możesz legalnie korzystać z pompy ciepła napędzanej wodą gruntową – o ile po doliczeniu w/w opłat to się jeszcze będzie opłacać?
Piszę w trybie przypuszczającym, bo niektórych informacji za nic nie byłem w stanie zdobyć. Za to po drodze dowiedziałem się w szczegółach, jakie formalności są wymagane dla pozwolenia na budowę mostu albo przystani wodnej.
Ogólnie sytuacja jest kuriozalna: domowy właściciel pompy ciepła został w przepisach zrównany z elektrowniami wodnymi, zakładami przemysłowymi, żeglugą śródlądową – i wrzucony w obszar kompetencji biurokratycznej machiny pod szyldem Wody Polskie. Dlatego nawet zorientowanie się, jakie byłyby opłaty za legalną eksploatację pompy ciepła zasilanej wodą graniczy z cudem. Tzn. może i by się dało gdyby podreptać do urzędu, ale na potrzeby tego wpisu aż tak zdeterminowany nie byłem.
Korzystanie z wód (gruntowych, powierzchniowych) jest regulowane ustawą Prawo wodne z 2017 roku. Termin „pompa ciepła” pojawia się tam raz i to w wątku pobocznym. Dla odpowiedzi na zasadnicze pytania konieczna jest interpretacja: do której z ogólnych kategorii celów poboru wody pasuje nasza malutka domowa 10-kilowatowa pompka ciepła? Prawdopodobnie do tej samej co elektrownia na zaporze we Włocławku – tak jak i ona używa wody do celów energetycznych. A wszystko, co używa wody do celów energetycznych – tak tama we Włocławku jak minielektrownia na potoku – wymaga pozwolenia i może w różnym stopniu podlegać opłatom.
Opłaty za korzystanie z wody są określone w osobnym akcie prawnym – i to również są przepisy napisane pod zakłady przemysłowe. Do której szufladki zostanie winterpretowana pompa ciepła i jakim opłatom miałaby podlegać? To zależy pewnie od aktualnego humoru stosownego dyrektora Wód Polskich.
Hej, ale przecież ktoś tę ścieżkę musiał już kiedyś przejść? Wystarczy kogoś takiego znaleźć i zapytać? Niestety i z tym nie jest łatwo:
- Instalatorzy pomp ciepła na dźwięk słowa „studnia” odradzają w popłochu ten pomysł. Ze świecą szukać kogokolwiek, kto by coś takiego wykonał i mógł opisać krok po kroku. Jest to w sumie zrozumiałe: już same trudności naturalne wprowadzają tyle ryzyka poważnych problemów eksploatacyjnych, że każdy rozumny instalator będzie się trzymał od tego z daleka gdy może dobrze zarabiać na pompach powietrznych lub normalnych gruntowych, dużo mniej problemowych.
- Fachowcy od pozwoleń wodnoprawnych nie pałają chęcią angażowania się w temat. Nie zdołałem znaleźć nikogo, kto by w praktyce zrealizował kiedyś operat dla pompy ciepła na wodę w domu jednorodzinnym. To też zrozumiałe: dla nich to pewnie mała, słabo płatna i upierdliwa robota.
- Da się w internecie znaleźć osoby używające pomp ciepła zasilanych wodą, choć to spora rzadkość. Natomiast za nic nie mogłem znaleźć nikogo, kto by przeszedł procedurę legalnego wykonania takiej instalacji i mógł opisać np. jakie dokładnie koszty nakładają Wody Polskie z tytułu pozwolenia i późniejszej eksploatacji.
To wszystko razem przefiltrowane przez intuicję mów mi: kto ma dobre warunki naturalne na wodną pompę ciepła, ten ją robi w konspiracji. Dopełnienie formalności jest kosztowne i upierdliwe, być może na tyle, że nadszarpywałoby lub zupełnie torpedowało opłacalność przedsięwzięcia. Albo zwyczajnie mało kto o tym w ogóle pomyśli, że jakieś pozwolenia i projekty mogą być potrzebne. A że pracy takiej pompy nie widać, nie słychać i nie czuć, to nawet pies sąsiada nie musi wiedzieć, że ktoś korzysta z wody gruntowej w takim celu.
Żeby to nie brzmiało jak zachęta do nielegalnego korzystania z wód – jest to sankcjonowane nielichymi karami, oczywiście też pomyślanymi pod duże podmioty, które swoim nielegalnym działaniem wyrządzałyby środowisku duże szkody.
W świetle powyższego widać, że wodna pompa ciepła, wbrew pierwszemu wrażeniu, jest tematem śliskim i trudnym, prawdopodobnie niewartym zachodu.