Cena węgla opałowego przekroczyła 2000zł za tonę i nikt nie wie, gdzie się zatrzyma. To oznacza, że ogrzewanie węglem jest już droższe od gazowego a za chwilę prześcignie także prąd w taryfie nocnej. Na ten moment ucieczką od horrendalnych kosztów ogrzewania niegdyś najtańszym paliwem wydają się być: lokalne drewno oraz pompy ciepła. I właśnie pompom ciepła zamierzam się teraz dokładniej przyjrzeć (a raczej podsumować już miesiące mojego przyglądania) – ponieważ da się z pompy ciepła niskim kosztem uczynić dodatkowe źródło tańszego ciepła, które może poratować człowieka w wysokich cenach węgla, gazu i pelletu.
Jeszcze jesienią 2021 wydawało się, że najgorsze, co może nas spotkać to zaostrzenie norm jakości węgla. Teraz mamy węgiel po 2000zł/t i więcej – a to jeszcze przed zapowiadanym zakazem importu węgla z Rosji, który (nie kwestionując jego słuszności) najpewniej nas zaboli. Węgiel rosyjski miał znaczny udział w rynku w segmencie ogrzewania domów (sprzedawcy węgla piszą, że było to 40% rynku). Gdy zniknie, powstanie niedobór, który trzeba będzie uzupełnić (droższym) importem z innych kierunków, co przy ogólnie drogim węglu na świecie będzie sprzyjać utrzymaniu obecnej drożyzny. Jedyny plus, że dzieje się to na wiosnę. Do jesieni sytuacja może się jeszcze jakoś poukładać. Ale też nikt nie może obiecać, że się nie pogorszy.
Lokalne drewno
Pozyskiwane lokalnie drewno, szczególnie samowyrób, pozostaje najtańszym źródłem ciepła. Jeśli masz siły, czas, ale nie za dużo gotówki – tak ogrzejesz dom najtaniej. Choć przy rosnącym zainteresowaniu cena może rosnąć a dostępność maleć. Nieuchronne prawa przyrody.
Nowoczesny kocioł na drewno z buforem ciepła wciąż mieści się cenowo w ok. 10 tys. zł.
Wszystko wskazuje na to, że mieszkańcy Polski powiatowo-gminnej raczej tym zakazem nie będą za bardzo się przejmować. Takiego popytu na samowyrób nie pamiętam... pic.twitter.com/9B8YCWcYc8
— Półtusza Wieprzowa (@pu_tusza) March 17, 2022
Przeszkodzić w ogrzewaniu tanim lokalnym drewnem mogą jedynie lokalne uchwały antysmogowe, które w kilku województwach wprowadziły lub usiłują wprowadzić przymus ogrzewania gazem bez możliwości wyboru drewna. Przepisy przeważnie wchodzą w życie w 2024 roku.
(D)Ogrzewanie klimatyzacją
Nieoczekiwanie urządzenia na prąd stają się jedną z najtańszych form ogrzewania. A spośród nich najniższy próg wejścia i najlepszy stosunek koszt/efekt wykazuje klimatyzacja, znana też jako pompa ciepła powietrze-powietrze.
Jakiś klimatyzator można kupić nawet za ok. 3 tys. zł. Każdy będzie chłodził, każdy (chyba?) będzie grzał – różnić się będą detalami typu:
- zakres temperatur zewnętrznych do jakich w ogóle potrafi pracować
- efektywność w różnych temperaturach zewnętrznych, szczególnie na mrozie
- głośność jednostki zewnętrznej i wewnętrznej
Na filmie można zobaczyć jak wygląda montaż i uruchomienie klimatyzatora:
Nieco upraszczając, montaż klimatyzatora sprowadza się do przebicia otworu przez jedną ścianę zewnętrzną i podciągnięcia prądu. Jeden klimatyzator obsłuży jedno pomieszczenie, w którym jest zamontowany, ale są też urządzenia obsługujące więcej pomieszczeń za pomocą jednej jednostki zewnętrznej a kilku wewnętrznych.
Efektywność ogrzewania klimatyzacją na pewno będzie znakomita w temperaturach powyżej +5 st.C za oknem. Gwarantują to prawa fizyki. Dane katalogowe mówią o COP ok. 4,0 – czyli cena prądu dzieli się przez 4, co da ok. 15-18gr/kWh ciepła, podczas gdy ciepło z węgla po 2000zł/t kosztuje ok. 30gr/kWh. Gorzej może być około i poniżej zera (i o tym już próżno szukać informacji w katalogach). Przyczyna? Poniżej ok. +5 st.C (dokładna granica zależy od aktualnej wilgotności powietrza) zewnętrzny wymiennik klimatyzatora zaczyna zarastać lodem ze skroplonej i zamrożonej wilgoci z przerzucanego przezeń powietrza. Proces usuwania tego lodu może być przemyślany lepiej lub gorzej, a to odbija się na efektywności i mocy urządzenia (lód na wymienniku obniża jego sprawność).
Ogrzewanie klimatyzacją polega na nadmuchu ogrzanego powietrza. Nie jest to nadmuch jak z farelki – temperatura wydaje się ani ciepła, ani zimna, zaledwie nieco powyżej temperatury pokojowej tych 20-paru stopni.
Ten rodzaj ogrzewania ma niestety swoje mankamenty:
- szybki ruch powietrza
- unoszenie kurzu
- jakiś stopień hałasu
Osobiście nie jestem przyzwyczajony do ogrzewania nadmuchowego, dlatego przebywając okazyjnie w pomieszczeniach ogrzewanych klimatyzacją nie czułem się nazbyt komfortowo. A przebywałem za krótko, by się przyzwyczaić. Za dnia przeszkadzał mi wyczuwalny ruch powietrza, ale to pół biedy, gorzej że w nocy nie byłem w stanie spać przez szum jednostki wewnętrznej w sypialni (nawet w najcichszym trybie). Ale to są kwestie klasy urządzenia, gustu i przyzwyczajenia.
Komuś w określonych okolicznościach może taki rodzaj ogrzewania w zupełności odpowiadać – gdy potrzebuje grzać np.
- małe mieszkanie,
- jedno-dwa pomieszczenia dużego budynku
- warsztat, garaż.
Wtedy jest to szybki i tani sposób na zmniejszenie kosztów grzania zastępujący podstawowe źródło ciepła przynajmniej w cieplejsze dni. A jak ktoś chce i lubi to nawet może używać klimatyzacji jako podstawowego i jedynego ogrzewania.
Pompa ciepła powietrze-woda
Ostatnimi laty popularne stają się w Polsce pompy ciepła jako zamiennik dla starych kotłów węglowych złomowanych z powodu wejścia w życie uchwał antysmogowych. Są to przeważnie pompy ciepła powietrze-woda – pobierają ciepło z powietrza a grzeją wodę w instalacji centralnego ogrzewania. Zyskują popularność, bo się opłacają: koszt grzania jest konkurencyjny względem gazu a nawet węgla w jego "starych" cenach, nie mówiąc o sytuacji obecnej.
Taka pompa o godziwych parametrach kosztuje 20-30 tysięcy złotych a modele szczególnie ładniejsze / cichsze – jeszcze więcej. Te ceny już tak nie szokują jak jeszcze kilka lat temu, bo teraz za byle kocioł podajnikowy trzeba zapłacić kilkanaście tysięcy – ale to wciąż są sumy dotkliwe lub nieosiągalne dla wielu domowych budżetów.
Owszem, jakąś pompę ciepła powietrze-woda o mocy ok. 10kW można dostać za raptem 10 tysięcy złotych. Tylko co ona będzie sobą reprezentować?
- Będzie miała nie najlepszą efektywność, szczególnie w mrozy. I to na tyle, że osiągnięcie sensownej średniorocznej efektywności (SCOP ~ 3,0 – mniej więcej tyle trzeba, by kosztowo wygrać z węglem) może być niekiedy zagrożone.
- Jej moc w mrozy będzie mocno obniżona, więc rychło będzie wymagała wsparcia innym źródłem ciepła.
- Będzie miała bardzo skromne sterowanie – niewiele rzeczy da się tam ustawić. Naprawdę niewiele. Sterownik z kotła na węgiel ekogroszek sprzed 10 lat to przy tym luksus.
- A i może też być nienajcichsza.
Z powyższych powodów taka tania pompa ciepła to raczej słaby kandydat do roli podstawowego źródła ciepła dla budynku. Ale dzięki niskiej cenie może się znakomicie sprawdzić jako pierwszy eksperyment pompowy – dodatkowe źródło ciepła na cieplejsze dni.
Pierwszy eksperyment pompowy
Jeżeli masz kocioł gazowy albo węglowy/pelletowy/na drewno, który nie podlega rychłej wymianie, możesz:
- kupić taką tanią pompę ciepła
- zainstalować nawet samemu, bo montaż nie różni się prawie niczym od podłączenia do instalacji grzewczej kotła czy grzejnika
- powierzyć jej grzanie budynku w cieplejsze dni (np. powyżej zera), gdy osiągi pompy ciepła są najlepsze – zjadając 1kWh prądu urządzenie produkuje 3-5kWh ciepła.
- a w mrozy przesiąść się na dotychczasowe źródło ciepła.
Taki układ wygeneruje wygodę oraz oszczędności pieniężne. Jednostka wyprodukowanego ciepła będzie kosztowała mniej niż ciepło z węgla, gazu czy pelletu a nie będzie to wymagało żadnej pracy przez około połowę sezonu grzewczego.
Wejdźmy w szczegóły. Posłużę się tutaj przykładem pomp ciepła Haier. Nie są to jedyne urządzenia w tym segmencie, ale akurat o tych najwięcej czytałem i kopałem w danych.
Można znaleźć jeszcze tańsze pompy (np. taka marka Folansi), ale ta niższa cena wynika z jeszcze mocniejszego (myślę, że do przesady) uproszczenia budowy i wyposażenia. Pompy takie jak Haier oferują jeszcze w miarę akceptowalny kompromis cena/jakość/osiągi. Haier to chińczyk, ale nie no-name. To spora firma często spotykana w pokrewnej branży klimatyzacji.
Efektywność pompy ciepła Haier jeśli porównać z urządzeniami dwa-trzy razy droższymi wygląda gorzej, ale wciąż nieźle. To jest coś jak Daewoo Lanos 20 lat temu: robi robotę a kosztuje tyle, ze nas stać. Szczegóły zaraz wykopiemy sobie z poniższej tabelki obrazującej efektywność pracy urządzenia o mocy nominalnej 8kW w zależności od temperatur: powietrza za oknem i wody na wylocie z pompy ciepła:
Co tu jest ciekawego?
- Widać, że generowana przez pompę moc spada wraz z temperaturą za oknem. Przy -7st.C z nominalnych 8kW zostaje mniej niż połowa. To jest naturalna kolej rzeczy dla tego typu urządzeń. W scenariuszu użycia tej pompy jako dodatkowego źródła ciepła niewiele nas to będzie obchodzić.
- Wraz z temperaturą powietrza spada też efektywność (COP). Największe tąpnięcie następuje między +7 a +2. Sprawcą jest (tak jak w klimatyzacji) oblodzenie wymiennika jednostki zewnętrznej. Jego odtajanie kosztuje energię. Jak wiele – to zależy od stopnia przemyślenia algorytmu pracy urządzenia, który jest wyższy w lepszych i droższych sprzętach, a w tych tanich... no cóż.
- Również efektywność spada wraz ze wzrostem temperatury wody na wylocie. 45 stopni to jest rozsądne maksimum, ale im temperatura niższa, tym lepiej. A to już zależy od rodzaju instalacji grzewczej.
Wnioski: najkorzystniej byłoby eksploatować taką pompę ciepła w temperaturach nie niższych niż 0 – 2 st.C, z temperaturą wody do 45st.C a najlepiej niższą.
Wymagania względem budynku i instalacji grzewczej
Czy w twoim domu w ogóle byłby sens myśleć o pompie ciepła? Są pewne wymagania, ale nie aż tak trudno je spełnić:
- Dom nie musi być ocieplony – oczywiście lepiej gdyby był, bo wtedy wystarczy mu mniejsza i tańsza pompa ciepła, ale nie jest to wymóg, szczególnie gdy pompa ciepła będzie dodatkiem na cieplejsze dni – wtedy może być mniejsza.
- Stara instalacja grzewcza z grubymi rurami nie tylko nie przeszkadza, lecz jest mile widziana – pompa ciepła bardzo się lubi ze starymi pojemnymi instalacjami grzewczymi. Wyzwaniem w starej instalacji mogą być pływające w niej zanieczyszczenia, na które pompa ciepła jest wrażliwa, ale na to jest rada: nawet nie trzeba robić wielkiego płukania, wystarczy zainstalować filtr magnetyczny za kilkaset złotych, który wyłapie z wody to, co mogłoby z czasem zaszkodzić pompie ciepła.
- Najlepsze dla pompy ciepła jest ogrzewanie podłogowe/ścienne, bo zapewnia najniższe temperatury pracy. Grzejniki też mają sens! Trzeba tylko zadbać o obniżenie ich temperatury zasilania do zakresu, w którym pompa ciepła ma wciąż sensowne osiągi (do 45 stopni).
Temperatura zasilania grzejników to główna potencjalna przeszkoda w zastosowaniu pompy ciepła. Na szczęście zakładając, że pompa będzie dodatkowym źródłem ciepła pracującym tylko powyżej zera za oknem – nikłe są szanse, aby instalacja grzewcza musiała przekraczać 45st.C na zasilaniu.
Starsze budynki, gdzie grzejniki pierwotnie dobrano pod zasilanie 60st.C i więcej, a które później zostały choć symbolicznie docieplone – już mają grzejniki przewymiarowane i instalacja najpewniej już pracuje w dobrym dla pompy ciepła zakresie temperatur. Gdyby jednak zasilanie ciągle było za wysokie to wcale nie trzeba wszystkiego pruć. Wystarczy operacja podmiany części grzejników:
- Parę największych grzejników wymienić na nowe, jeszcze większe.
- Podmienić kilka kolejnych największych grzejników – w miejsce obecnego dać jeden ze zdemontowanych starych sztuk, tylko trochę większy.
Taka operacja nie będzie droga (nowe grzejniki to mogą być tanie blaszaki, pompa ciepła nie ma tutaj wymagań) a odniesie skutek: spadnie temperatura pracy instalacji.
Montaż powietrznej pompy ciepła
Pompa ciepła Haier jest typu monoblok – tzn. układ chłodniczy pompy ciepła jest fabrycznie zmontowany i gotowy do działania, tak jak to bywa np. w lodówce. Instalacja takiej pompy ciepła sprowadza się do ustawienia jej na właściwym miejscu, podpięcia rur wodnych od instalacji grzewczej oraz kabla zasilającego. Nie są wymagane żadne specjalistyczne uprawnienia, można to zrobić samodzielnie. Minus tego systemu jest taki, że rury z wodą grzejnikową dochodzą do pompy ciepła, czyli wystają na zewnątrz budynku. Pompa pilnuje, co by jej to nie zamarzło, ale w razie awarii czy dłuższego braku prądu istnieje pewne ryzyko zamarznięcia, któremu można zapobiegać na różne sposoby.
Inaczej jest z pompami ciepła typu split (do których należy klimatyzacja). Tutaj układ chłodniczy jest budowany i napełniany czynnikiem chłodniczym na miejscu instalacji przez fachowca. Do tego potrzebna jest wiedza, uprawnienia i nietani sprzęt.
Samodzielnie montując dowolną nową pompę ciepła prawie na pewno stracisz gwarancję. Tylko że w pompach ciepła gwarancja jest i tak dodatkowo płatna, bo prawie zawsze warunkowana corocznymi przeglądami, każdy płatny po kilkaset złotych.
Czy nie mając gwarancji zostajesz na lodzie wobec ewentualnej awarii? Nie, zawsze masz dwuletnią rękojmię – obejmuje ona (podobnie jak gwarancja) wady urządzenia, które ujawnią się po czasie. Z rękojmią uderzasz do sprzedawcy i to on ma obowiązek zorganizować naprawę lub wymianę sprzętu. Nie da się rękojmi obwarować dodatkowymi wymogami czy opłatami jak w przypadku gwarancji.
Gruntowa pompa ciepła
Gruntowe pompy ciepła zawsze były najdroższą z możliwych inwestycji w ogrzewanie domu – zarazem oferując najniższe koszty ogrzewania przy całkowitej bezobsługowości, na długie lata. Dlatego kusi, by coś pokombinować, bo może da się zbudować taką instalację taniej?
Używana pompa ciepła
Gruntowe pompy ciepła – samo urządzenie, nowe – zaczynają się od 25-30 tys. zł. Tutaj nie ma tanich chińskich urządzeń jak w pompach powietrznych. Nawet początkujący polscy producenci kasują podobne kwoty za swoje wyroby. Trochę to dziwne, bo pompy gruntowe mają łatwiejsze warunki pracy i są prostsze od pomp powietrznych.
Jedyne pole manewru w kwestii kosztu urządzenia to zakup używanej pompy ciepła. Nie ma tego za wiele, bo i gruntowe pompy ciepła nie są zbyt popularne, ale obserwując portale aukcyjne wiosną i latem da się przed zimą upolować ciekawe sztuki (przeważnie ściągane z Niemiec) za mniej niż 10 tys. zł.
Zakup używanej pompy ciepła to jest pewne ryzyko, jak z zakupem czegokolwiek używanego – ale kusi znacznie niższa cena. Używana pompa ciepła będzie miała przeważnie ponad 10 lat, co nie jest dużym problemem. Pompy ciepła są dosyć długowieczne – mogą z łatwością pracować kilkanaście lat nim cokolwiek się w nich zużyje. O wartości użytkowej decyduje nie wiek a liczba przepracowanych godzin oraz liczba załączeń sprężarki. Wartości te można zweryfikować – każda szanująca się pompa ciepła rejestruje je w sterowniku.
Używane urządzenie zazwyczaj ma króciutką gwarancję rozruchową typu 30 dni – ale na nie również przysługuje rękojmia co najmniej roczna. Nie mówiąc o 14 dniach na odstąpienie od umowy. Problem w tym, że polując na taką używaną pompę możesz ją upolować w momencie, gdy nie będziesz jeszcze mieć gotowej całej reszty instalacji. W związku z tym testowe uruchomienie może być możliwe dopiero dłuższy czas po zakupie.
Rodzaj wymiennika gruntowego
Pompa ciepła to jedno. Dużo do powiedzenia w sprawie kosztu wykonania instalacji z gruntową pompą ciepła ma rodzaj wymiennika gruntowego. Możliwości są trzy:
- wymiennik poziomy
- wymiennik pionowy
- woda (gruntowa/płynąca/stojąca)
Żadna nie jest tania ani prosta, ale pocieszające jest to, że taki wymiennik robi się raz w życiu.
Poziomy wymiennik gruntowy
Najtańszy w wykonaniu jest poziomy wymiennik gruntowy. Wymaga zakopania kilkuset metrów rury polietylenowej ok. 1 metr pod ziemią. Jeśli to wydaje ci się proste to nigdy/dawno nie próbowałeś kopać metrowego dołu. Wymagać to będzie przerzucenia kilkudziesięciu ton ziemi i zdemolowania dużej części podwórka. Ręczne wykonanie takiej pracy jest pewnie możliwe, choć trudne – może na raty i w ramach treningu siłowego albo prac interwencyjnych z kuzynem i szwagrem. Zlecenie tego fachowcom będzie kosztowało ok. 10 tys. zł.
Najkorzystniej byłoby wkraść się w łaski kogoś, kto ma koparkę.
Teren przeznaczony pod wymiennik poziomy nie jest tak do końca stracony. Może tam być trawnik, ogródek, nie za duże drzewa. Jedynie co to nie można na nim wybudować garażu, stodoły ani wylać betonu – grunt musi być przepuszczalny dla opadów, bo to woda transportuje ciepło wgłąb ziemi.
Pionowy wymiennik gruntowy
Wymiennik pionowy jest ok. dwukrotnie droższy w wykonaniu od wymiennika poziomego (czyli jakieś 20 tys. zł i wzwyż), dlatego decydują się na niego ci, którzy nie mają innej opcji np. z powodu malutkiej działki, która nie pomieści wymiennika poziomego.
Pionowy wymiennik składa się z odwiertów na głębokość do 100m. Jeden odwiert (średnica ok. 150mm) zależnie od lokalnych warunków geologicznych daje 3-5kW mocy grzewczej.
Nie ma mowy żeby tutaj coś podziałać domowymi sposobami. Wykonanie takich odwiertów wymaga specjalistycznego sprzętu – profesjonalnej wiertnicy wraz z fachową obsługą. A wcześniej konieczny jest projekt robót geologicznych jeśli odwiert będzie (a zazwyczaj będzie) przekraczał 30 metrów głębokości (dodatkowe kilka tysięcy złotych). Możliwe dodatkowe komplikacje na obszarach górniczych.
Odwierty na głębokości mniejsze niż 30 metrów nie wymagają projektu, ale wtedy potrzeba odpowiednio więcej otworów, co przy zachowaniu wymaganych kilkumetrowych odstępów zajmie dużo miejsca na działce i zniweczy główny zysk z odwiertów: oszczędność miejsca. A nawet takie relatywnie płytkie otwory będą wymagać specjalistycznego sprzętu.
Wykorzystanie wody gruntowej / powierzchniowej
Na tle dość kosztownych wymienników gruntowych kuszącą opcją może się wydawać wykorzystanie wody powierzchniowej lub gruntowej jako źródła ciepła. Woda świetnie się do tej roli nadaje, całą zimę oferuje wyższe temperatury (czyli wyższą efektywność) niż grunt. Lecz kryje się tu więcej problemów niż się zdaje. Dlatego woda to skrajnie niepopularny rodzaj źródła energii dla pompy ciepła w Polsce.
Pierwsza kategoria problemów: naturalne
Pompa ciepła o mocy 10kW potrzebuje na godzinę pracy ok. 2m3 wody. Na godzinę. Co daje 48m3 na dobę. To jest cztery-pięć przeciętnych wozów asenizacyjnych dziennie. Fakt, że dotyczyłoby to pracy z pełną mocą, okrągłą dobę. Sytuacja skrajna, prawie nigdy nie wystąpi. W przeciętny dzień zimowy będzie to ok. połowa z tego – 24m3. Nadal sporo.
Okazuje się, że pobór takich ilości wody z gruntu może być nielichym wyzwaniem. Możesz od 50 lat mieć studnię, z której zaopatrujesz dom i nigdy wody w niej nie brakowało, ale to jeszcze o niczym nie świadczy. Pobór na potrzeby domowe jest dalece mniejszy niż ilości, jakich wymaga pompa ciepła.
Przy tak intensywnym poborze:
- Wody w studni może zabraknąć po dwóch godzinach.
- Albo wody w studni może zabraknąć po dwóch dniach.
- Albo wody w studni może zabraknąć po dwóch miesiącach.
- Albo tej zimy wody będzie dość, ale nagle zabraknie za rok lub dwa, bo akurat będzie sucho albo w sumie nie wiadomo dlaczego.
Pobór wody to jeden problem. Zrzut to osobny temat. Do zrzutu schłodzonej wody przeważnie kopie się drugą identyczną studnię jak ta czerpalna, tylko na drugim końcu podwórka. Woda musi w niej wsiąkać na tyle szybko, żeby się nie przelewało. Decyduje chłonność gruntu, która zależy od jego rodzaju.
Również jakość wody jest bardzo istotna. Duża zawartość minerałów, zwłaszcza żelaza, może z czasem powodować zamulenie wymiennika pompy ciepła i/lub studni zrzutowej. Przy takiej ilości przerzucanej wody żadne filtrowanie nie zda egzaminu.
Potencjalnych problemów już na tym etapie jest masa. Mało kto będzie miał na tyle dobre warunki naturalne pod każdym wymienionym względem, aby pompa ciepła zasilana wodą mogła funkcjonować bez problemów. A to jeszcze nie wszystkie przeszkody.
Druga kategoria problemów: biurokratyczne
Masz taką działkę, że po wbiciu szpadla dwa razy już jest woda gruntowa? Dwie studnie wykopiesz rekreacyjnie w weekend? Wydawałoby się, że właśnie znalazłeś świetny sposób na ogrzewanie domu za grosze! A tu zonk...
Hola, hola! Nie wolno ot tak sobie korzystać z wody (nieważne: gruntowa, staw, potok).
- Pobór większy niż to, co normalnie zużywa gospodarstwo domowe na potrzeby bytowe (5m3/doba), wymaga pozwolenia wodnoprawnego.
- W ramach pozwolenia Wody Polskie naliczają opłaty zależne od maksymalnego dobowego poboru wody (opłata stała) i być może także od ilości rzeczywiście pobranej (opłata zmienna).
- I już możesz legalnie korzystać z pompy ciepła napędzanej wodą gruntową – o ile po doliczeniu w/w opłat to się jeszcze będzie opłacać?
Piszę w trybie przypuszczającym, bo niektórych informacji za nic nie byłem w stanie zdobyć. Za to po drodze dowiedziałem się w szczegółach, jakie formalności są wymagane dla pozwolenia na budowę mostu albo przystani wodnej.
Ogólnie sytuacja jest kuriozalna: domowy właściciel pompy ciepła został w przepisach zrównany z elektrowniami wodnymi, zakładami przemysłowymi, żeglugą śródlądową – i wrzucony w obszar kompetencji biurokratycznej machiny pod szyldem Wody Polskie. Dlatego nawet zorientowanie się, jakie byłyby opłaty za legalną eksploatację pompy ciepła zasilanej wodą graniczy z cudem. Tzn. może i by się dało gdyby podreptać do urzędu, ale na potrzeby tego wpisu aż tak zdeterminowany nie byłem.
Korzystanie z wód (gruntowych, powierzchniowych) jest regulowane ustawą Prawo wodne z 2017 roku. Termin "pompa ciepła" pojawia się tam raz i to w wątku pobocznym. Dla odpowiedzi na zasadnicze pytania konieczna jest interpretacja: do której z ogólnych kategorii celów poboru wody pasuje nasza malutka domowa 10-kilowatowa pompka ciepła? Prawdopodobnie do tej samej co elektrownia na zaporze we Włocławku – tak jak i ona używa wody do celów energetycznych. A wszystko, co używa wody do celów energetycznych – tak tama we Włocławku jak minielektrownia na potoku – wymaga pozwolenia i może w różnym stopniu podlegać opłatom.
Opłaty za korzystanie z wody są określone w osobnym akcie prawnym – i to również są przepisy napisane pod zakłady przemysłowe. Do której szufladki zostanie winterpretowana pompa ciepła i jakim opłatom miałaby podlegać? To zależy pewnie od aktualnego humoru stosownego dyrektora Wód Polskich.
Hej, ale przecież ktoś tę ścieżkę musiał już kiedyś przejść? Wystarczy kogoś takiego znaleźć i zapytać? Niestety i z tym nie jest łatwo:
- Instalatorzy pomp ciepła na dźwięk słowa "studnia" odradzają w popłochu ten pomysł. Ze świecą szukać kogokolwiek, kto by coś takiego wykonał i mógł opisać krok po kroku. Jest to w sumie zrozumiałe: już same trudności naturalne wprowadzają tyle ryzyka poważnych problemów eksploatacyjnych, że każdy rozumny instalator będzie się trzymał od tego z daleka gdy może dobrze zarabiać na pompach powietrznych lub normalnych gruntowych, dużo mniej problemowych.
- Fachowcy od pozwoleń wodnoprawnych nie pałają chęcią angażowania się w temat. Nie zdołałem znaleźć nikogo, kto by w praktyce zrealizował kiedyś operat dla pompy ciepła na wodę w domu jednorodzinnym. To też zrozumiałe: dla nich to pewnie mała, słabo płatna i upierdliwa robota.
- Da się w internecie znaleźć osoby używające pomp ciepła zasilanych wodą, choć to spora rzadkość. Natomiast za nic nie mogłem znaleźć nikogo, kto by przeszedł procedurę legalnego wykonania takiej instalacji i mógł opisać np. jakie dokładnie koszty nakładają Wody Polskie z tytułu pozwolenia i późniejszej eksploatacji.
To wszystko razem przefiltrowane przez intuicję mów mi: kto ma dobre warunki naturalne na wodną pompę ciepła, ten ją robi w konspiracji. Dopełnienie formalności jest kosztowne i upierdliwe, być może na tyle, że nadszarpywałoby lub zupełnie torpedowało opłacalność przedsięwzięcia. Albo zwyczajnie mało kto o tym w ogóle pomyśli, że jakieś pozwolenia i projekty mogą być potrzebne. A że pracy takiej pompy nie widać, nie słychać i nie czuć, to nawet pies sąsiada nie musi wiedzieć, że ktoś korzysta z wody gruntowej w takim celu.
Żeby to nie brzmiało jak zachęta do nielegalnego korzystania z wód – jest to sankcjonowane nielichymi karami, oczywiście też pomyślanymi pod duże podmioty, które swoim nielegalnym działaniem wyrządzałyby środowisku duże szkody.
W świetle powyższego widać, że wodna pompa ciepła, wbrew pierwszemu wrażeniu, jest tematem śliskim i trudnym, prawdopodobnie niewartym zachodu.
Z pompami powietrznymi to temat rzeka, droższe często nie są lepsze, a korzystają ze starej technologii i by osiągnąć jakieś przyzwoite parametry są potężnie przewymiarowane przez są ważą ogrom i kosztują. Ciekawe koncepcje mają producenci Panasonic i Daikin. Są naprawdę sporo wyciągnąć, ale ostatnio chińczyki kopiują ich rozwiązania i upraszczają i też wychodzi przyzwoity produkt.
Teraz z jednym klientów testujemy przerabianie agregatów klimatyzacyjnych do central wentylacyjnych sterowanych 0-10V, ceny takich do grzania o mocach 16 kW są już do wyrawania poniżej 10 tys. zł. Prosta automatyka i jakoś to chula, ale jeszcze nie wiem jak w dłuższej perspektywie, zwłaszcza w większe mrozy.
Mam kolejne testy za sobą i wnioski.
Przerabianie agregatów do central wentylacyjnych, czy innych klimatyzatorów nowych, czy z odzysku ma sens. Przy bardzo niskiej cenie jest rozwiązaniem działającym, ale daleko jej elastycznością i możliwościami do typowych pomp ciepła. Ot takie Tico - pojedzie, tania eksploatacja, tani zakup, koniec zalet.
O jakie przerabianie chodzi? Takie z dłubaniem w układzie chłodniczym żeby wstawić wymiennik wodny? Poza wiedzą i narzędziami trzeba mieć uprawnienia do grzebania w czynnikach chłodniczych. Zatem to może być rozwiązanie dla pojedynczych zdeterminowanych dłubaczy. Czas poświęcony na zdobycie wiedzy, doświadczenia i wykonanie sprawnej przeróbki będzie zapewne więcej kosztował niż zakup gotowej pompy ciepła. Tego dłubacze zazwyczaj nie biorą pod uwagę.
No dokładnie wymiennik płytowy i dłubanie.
Klient ma pieniądze i się nudzi, ja mam czas i wiedzę. To z czystej ciekawości przerobiliśmy 15 i 45 kW VRFa.
Faktycznie masz rację, że licząc czas poświęcony na przeróbkę wychodzi drożej niż gotowa pompa ciepła, a dodatkowo mniej komfortowe w użyciu i bardziej zamulone. Jednak jak ktoś by kupił stary agregat, następnie go naprawił i przerobił na monoblok napełniając układ propanem. Może uzyskać też przyzwoity efekt bez wymaganych uprawnień.
Bardziej taka ciekawostka dla pasjonata w wykonaniu dla siebie. Lepiej ogólnie montować i zakładać gotowe rozwiązania, ponieważ parametrami i technologią dają niskie zużycie energii i przedewststkim komfort użytkowania.
Witam, ja trochę z innej beczki jestem z małopolski gdzie obowiązuje uchwała antysmogowa od 2017 roku, i nie rozumiem jak może być sprzedawany kocioł ręcznie ładowany na węgiel lub drewno skoro uchwała zakasuje tego a piece schodzą jak świeże bułeczki , czy ja czegoś nie doczytałem w ustawie?? czy to wszystko nie legalny proceder i każdy orze jak może?
Oczywiście, że są dozwolone – te, które posiadają certyfikat Ecodesign.
Czyli można instalować kotły 5 klasy z ecodesign na wegiel lub drewno , a nie musi to być defacto kocioł zgazowywujący drewno?
Tak do końca to nie wiadomo, co tfu-rcy uchwały mieli na myśli https://czysteogrzewanie.pl/2019/09/jeden-urzad-powie-tak-drugi-urzad-powie-nie/ Ale przynajmniej część producentów się przystosowała i napisali w papierach że "kocioł zgazowujący". A jak to sobie urzędnicy będą interpretować to jeszcze pewnie sami nie wiedzą.
Ja jestem z podkarpackiego. Ogrzewam gazem a w mrozy węglem od góry i drewnem.
Mam pytanie. Czy jest furtka w ustawie dopuszczająca posiadanie kotła "kopciucha " lub jakiegokolwiek innego jako awaryjne ogrzewanie. Ustawę czytałem i wnioskuję że jest nakaz ograniczenia użytkowania pozaklasowych i myślę że to nie zmusza mnie do wywalenia kotła, tylko do ograniczenia jego użytkowania. Co o tym sądzicie.
W ustawie nic byś nie wyczytał. Jeśli jeszcze nie odróżniasz ustawy od uchwały to tutaj jest opisane, czym to się różni.
Faktycznie uchwała nie mówi nic o zakazie posiadania starego kotła. Jest natomiast wyraźnie mowa o zakazie eksploatacji. Czy to oznacza że można starocia bezkarnie trzymać? Nie wiem. Każdy działa na własną odpowiedzialność. Ja nie zachęcam ani nie pomagam w omijaniu prawa.
Dzięki za sprostowanie. Chodziło mi o uchwałę. Pewnie wielu ma dylemat czy się pozbywać czy nie, a ja nie chcę bo to jeszcze nie staroć Defro Optima Komfort Lux 12 z 2013r klasy 3 dobrze użytkowany (nie było w nim kiszone) plus taki dopalacz spalin i powietrze wtórne.
I co najważniejsze, jest palone kondensacyjne gazem, ale w przypadku awarii, bardzo wysokiej ceny gazu, lub odpukać braku gazu mam kocioł na paliwo stałe i palić w nim też mam czym.
Wszystko fajnie, tylko że zgodnie z prawem nigdy takiego kotła nie będziesz mógł użyć. Oczywiście egzekwowanie tego zakazu może być w różnym stopniu dziurawe, ale to już twoje ryzyko. Wydaje się, że nie ma paragrafów na samo posiadanie starego kotła, ale jako że nie jestem fachowcem od prawa to mogę się też mylić.
Czołem, mam stary poniemiecki dom i 4-letni kocioł na pellet / ekogroszek (palnik pozwala palic jednym lub drugim). Kocioł o mocy 32kW i sprawności nominalnej 86%. W tym sezonie zużyłem juz 3700 kg pelletu i ok. 3500 kg ekogroszku (Varmo oraz Błękitny). Instalacja na cienkich rurkach, 24 grzejniki, powierzchnia ogrzewana ok. 250 mkw. W praktyce Pelletem grzeje od polowy września do początku grudnia, wówczas najczęściej przychodzi mróz i trzeba przejść na węgiel. Na początku marca zwykle powrót do pelletu aż do końca sezonu czyli mniej więcej do 3ciej dekaty kwietnia. Czy sądzisz, Szanowny Autorze, że taka pompa 8kW byłaby tu wystarczająca jako rozwiązanie hybrydowe, czy też raczej szukać 10kW? Łączę wyrazy.
Jako instalator powiem Ci, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi na tak postawione pytanie.
Pompa pompie nierówna, a to z dużych różnic technologii u różnych producentów. Najlepiej zdać się na firmę instalacyjna lub kogoś z większym doświadczeniem z konkretnym producentem, ponieważ przy -15'C czasem pompa 8 kW może mieć więcej mocy niż inna 14 kW. Temat rzeka
Jeżeli te 32kW nie są dużo przesadzone to na pewno nie byłaby wystarczająca – potrzeby budynku wydają się na tyle duże, że te 8kW (z których koło zera będzie dostępne sporo mniej) pokryje małą część potrzeb. Żeby to miało jakiś sens to od okolic zera wzwyż pompa powinna samodzielnie pokrywać zapotrzebowanie budynku. Tu by musiała mieć z 15kW w zerze – to już sporo i takie urządzonko będzie kosztować odpowiednio.
Chyba że kocioł jest teraz mocno przesadzony. Ale zużycie opału wskazuje, że chyba nie. Przydałoby się oszacowanie z cieplo.app.
Czołem, wynik z cieplo.app jest tutaj: https://cieplo.app/wynik/v06o - wyszło ogółem 24.9 kW, a dla pompy w trybie biwalentnym - 17.5kW.
24kW. Tu nawet Haier 16-tka byłby mało na dodatkowe źródło ciepła, bo już nawet przy +2 go nie starcza.
Niestety budynek duży i energochłonny. W pierwszej kolejności wskazane byłoby docieplenie.
Jeszcze takie cudo znalazlem: https://allegrolokalnie.pl/oferta/pompa-ciepla-monoblok-inwerter17-kw-r32wifi - ale nie mam pojecia co to za marka "GT New Energy" - zdaje sie ze to chinski "no-name"... Inna sprawa ze 20k na juz tez nie mam 🙁
Chiny. Nie wiadomo czy i jakie parametry trzyma.
Można by zapolować na używkę, ale tu też w tych mocach nie dostanie się sprzętu za 5 tys. raczej https://allegrolokalnie.pl/oferta/pompa-ciepla-viessmann-vitocal-350a-monoblok-syl
Dziekuje za odpowiedzi, będę sie boksował z tematem. Btw, świetny serwis, gratuluję 🙂
Zlecę przeróbkę klimatyzatora na pompę ciepła, pow . do ogrzania :225 m2 -budynek b.dobrze ocieplony.Kontakt 513275866(wrocław)
Moje rozwiązanie to gaz i pompa powietrze-powietrze. Klimatyzatory zamontowane w ciągach komunikacyjnych (w moim przypadku korytarze - nawiew w kierunku pokoi). Przy temp. powyżej 3 chodzą same klimatyzatory (przekraczają nieznacznie temp.ustawioną dla kotła) a poniżej razem kocioł i klimatyzatory. Niestety całość chodzi dopiero od marca więc za krótko aby wysuwać daleko idące wnioski nie mniej jednak według wyliczeń powinno to się spinać. Na chwilę obecną ogrzewanie klimatyzatorami jest ok 20% tańsze niż gazem. Co do komfortu to minusem jest tylko szum powietrza. Ciepłe powietrze roznosi się po pomieszczeniach. W nocy klimatyzatory są wyłączone i ewentualnie uruchamia się kocioł
Do tego PV i całość powinna dać dobre efekty. Inne możliwości jeśli tylko wchodzą w grę to zamiast gazu pellet a zamiast spiltów kanałówka - trochę większe koszty ale komfort wydaje się lepszy)
Dzień dobry, własnie na takie zastosowanie klimatyzatorów i kotła gazowego sie zdecydowałem. Podaj proszę jak masz ustawione temperatury na regulatorach pokojowych i klimatyzatorze by miało to sens. U mnie kocioł kondensacyjny gazowy i podłogówka oraz klimatyzatory,. Nadwyżka z PV to ok 2200kWh. W tej chwili pracują tylko klimatyzatory w pokojach i grzejniki drabinkowe elektryczne w łazienkach i trzymam 22stC w pomieszczeniu ale za chwilę uruchomić trzeba będzie kociołek gazowy. Byłbym wdzięczny za komentarz podpowiedź i Twoje zdanie jako użytkownika podobnego rozwiązania.
Jeśli chodzi o końcówkę poprzedniego sezonu grzewczego to klimatyzatory doszły dopiero w marcu i pracowały z temperaturą ustawioną tak aby przekroczyć ustawienie sterownika od kotła gazowego tj. 22,5 stopni ale uzyskiwane według sterownika pogodowego z funkcją modulacji.
W tym sezonie mam sporą nadwyżkę z pv i pracują same klimatyzatory (jeden ustawiony na 21 stopnie osiąga 22, drugi ustawiony na 22 osiąga 22,5 stopnia) Planuję tak pracować jak najdłużej do wykorzystania nadwyżki lub braku komfortu przy dużych mrozach. Pod koniec nadwyżki będę wyłączał klimatyzatory na noc i włączał kocioł gazowy a później już tylko gaz. Mam jeden sterownik centralny i 0 termostatów steruję temperaturą wody w obiegu grzejnikowym starając się utrzymywać ją jak najniższą do uzyskania komfortu tj. 22,5 stopni (dopuszczam możliwość tymczasowych spadków do 22 stopni - pogodówka i sterownik wew. z funkcją modulacji bardzo pomagają). Obecnie pracujące klimatyzatory spełniają swoją funkcję (zanotowałem już pierwsze lekkie przymrozki) Muszą tylko pracować dłużej (powyżej 10 stopni wyłączam na noc, poniżej pracują cały czas). Dom mam z końca lat 80 słabo ocieplony zużycie od połowy września do połowy października to 276kWh i 0 m3 gazu 🙂
Temat zastosowania drugiego lub nawet pierwotnego źródła zasilania w rozsądnym zakresie wydatków na zakup i utrzymanie jest najbardziej ważny. Natomiast ja bym osobiście nie kierował się tak optymistycznie w kierunku prądu gdyż obecne ceny konsumenckie są bardzo mocno przytrzymywane na akceptowalnym dla masy wyborczej poziomie. Wystarczy popytać lokalnych przedsiębiorców którzy jadą głównie na prądzie a mają taryfy dla firm jakie mają ceny (bo to są ceny realne). Gdyby ludzie mieli takie ceny płacić to już by płonęły ulice (a może powinny już teraz?? ) Już na jesieni mówiło się o kilkukrotnym przebiciu cen hurtowych energii na rynkach europejskich. To znaczy że zarówno prąd i gaz może jeszcze bardzo ostro poszybować . Nie chcę tu za dużo wrzucać polityki ale sytuacja kiedy dopłacamy ludziom żeby byli w stanie zapłacić rachunki jest co najmniej chora i wymaga uzdrowienia ale docelowo nie przez dotacje. Wracając do różnych źródeł zasilania temat jak najbardziej chwalebny. Jak najbardziej warto mieć jakieś źródło awaryjnego ciepła i to najlepiej znaczono niezależny od tego pierwotnego.
Czy ktoś oszacował o ile MW energii więcej muszą postarać się dostawcy energii gdyby pęd na pompy pozostał? Bo jeśli ceny będą nadal szły w górę to opłaci się zakup tylko super wydajnych pomp. Teoretycznie wszystkie pompy załączają się w podobnym czasie. Będzie udarowe uderzenie.
Nie załączają się w tym samym czasie. To nie są śmieciuchy rozpalane w całym kraju o 16.30.
Czemu przejmujesz się problemami energetyki? Masz umowę wedle której mają ci stale dostarczać prąd w ramach ustalonej mocy przyłączeniowej. To oni mają obowiązek się starać żeby wszystko działało.
Oczywiście jeśli masz w okolicy regularne braki prądu przy byle wiaterku/śniegu to trzeba mieć też źródło ciepła, które będzie w takich sytuacjach działać.
W ciepłe dni pompy mają wysoki COP, a zapotrzebowanie na moc grzewczą jest małe. Wtedy nie ma większego problemu dla energetyki ale już daje się wczuć wzrost popytu na moc z tego powodu. O ile jeszcze kilka lat temu przy lekkim mrozie popyt na moc wynosił góra 24 GW to obecnie sięga 26 GW.
Co innego w czasie 20-to stopniowych mrozów. Jak widać w tabeli dla powietrze-woda COP w okolicy jednego, a oddawana moc symboliczna. Wtedy popy ciepła zaczynają przechodzić na grzałki, a że moc liczona "na styk" to pracują one okrągłą dobę. Gdy ostatnio część Polski miała ponad 20-to stopniowe mrozy padł rekord popytu na moc, powyzej 27 GW. I ledwo został zaspokojony. A to oznacza, że:
- Trzeba budować nowe elektrownie aby przez kilka dni w roku zasilały kolejne pompy ciepła - gigantyczny koszt.
- Albo liczyć się z tym, że w czasie mrozów będzie odłaczany przemysł by ludziom ... nie pomarzły - jeszcze większy koszt.
Alternatywa czyli jakiś piec, kocioł lub kominek na mrozy w wielu rejonach wycięły uchwały antysmogowe więc dzień gdy nasza infrastruktura nie wytrzyma coraz bliżej.
Mam nie wybrać pompy ciepła bo energetyka będzie miała problemy? To ich problemy a nie moje. W ramach mocy przyłączeniowej mam prawo korzystać z prądu zgodnie z umową.
W znakomitej większości kraju można mieć kocioł lub kominek jako zapas. A nawet jak tego nie można to rolę zapasu może pełnić gaz.
Ceny opału z kosmosu wnet będzie taniej grzać prądem bufor grzałka 2 taryfa nocna i po sprawie
Ja tam wolę pompę. Większy margines bezpieczeństwa na wzrost cen.
Wzrost cen węgla, pelletu czy drewna wynika głównie z paniki. Media piszą o brakujacych dziesiatkach milionów ton węgla. Ludzie straszą sie nawzajem drogimi paliwami twierdząc, że "tanio już było". I mamy efekt cukru za PRL czy papieru toaletowego przed lockdownem "kupię na wszelki wypadek". Najbardziej spanikowani zrobią zapasy wiosną więc latem da się kupić znacznie łatwiej i taniej. O ile media nie nakręcą paniki na maxa bo im większe zapasy będą chomikowane w piwnicach tym trudnej będzie cokolwiek dostać na składach. Nawet w normalnych czasach rynek nie wytrzymałby skokowego 2x wzrostu popytu rok do roku. A przy napietej sytuacji jaką mamy obecnie nawet 1.5x wyższy popyt może skończyć się pustymi składami opału.
Masz jakieś źródło potwierdzające że faktycznie jest wzrost popytu rok do roku? Ja nigdzie takich danych nie widziałem. Sami sprzedawcy węgla pisali niedawno, że brakuje węgla na rynku. Nic nie było o nadzwyczajnym popycie. Choć w obecnej sytuacji nie wykluczałbym takiej możliwości, ale jednak miło by było mieć jakieś potwierdzenie.
NIe mam ogólnopolskich danych ale osiedlowe jak najbardziej. Ponad połowa sąsiadów z jakimi rozmawiałem na ten temat chce kupić na zapas "bo w TV mówili, że będzie drożej". Być może moja okolica nie jest reprezentatywna ale popatrzmy co było przed lockdownami. Media tak bardzo napompowały panikę, że w marketach papieru toaletowego zabrakło.
Ewentualnie pompa hybrydowa, czyli połączenie pompy z kotłem gazowym. Niestety jednsk tu jest gaz, a nikt nie pomyślał o połączeniu pompy z peleciakiem, choć też da się nim sterować sensownie.
Nie widzę problemu. Przepinasz grzałki na przekaźnik by dawać sygnał bezpotencjalowy i można robić układy mieszane z czymkolwiek.
Tym bardziej, że są już pompy bez grzałek na rynku lub taki chiński produkt pod 20 różnymi producentami i tam grzałki bywają po 3 kW więc koszt niższy niż w zestawie z 9 kW grzałkami.
Ja mam taki układ pompa Haier i kocioł węglowy dwa bufory po 1000l kocioł atmos stoi w garażu w tym roku podłączę dom 240m2 i pompa z pod licznikiem 2500kw na sezon i 1500kg węgla. W tym roku zostało jeszcze 200kg Wszystko zrobione tak jak Pan Wojciech pisze przewymiarowane grzejniki temperatura zasilania sterowana pogodowo z pompy ok 33 a z kotła ok 38 stopni.Drewna myślę ,że będę spalał ok 4mp w tej chwili gotowe po 270pln Jestem po drugim sezonie. Dom stary w 2008r ocieplony 10cm styropianu .Pale w kotle jak temperatura na zewnątrz spasa do ok 0 stopni . Ale jak nie mam czasu to pompa daje radę utrzymać temperaturę w domu 22
Problem z mocą jest w tym, że płaci za nią nie ten co jej potrzebuje. Wszystkie opłaty z niedawno wprowadzoną mocową włącznie są identyczne dla wiekszosci odbiorców indywidualnych. A tylko nieliczni potrzebują dodatkowej mocy uruchamianej kilka dni w roku. To nie są małe koszty, niedawno we Francji płacono 3000 euro za MWh! Wynikało to wprost z konieczności uruchomienia mocy której po prostu nie mieli. A ta koniecznosć wynika z tego, że czy mocy jest za dużo czy za mało klienci płacą tyle samo. A bardzo wysoki koszt w czasie rekordowego popytu uśredni sie na wszystkich i OK. Ale wtedy nikomu nie opłaca się odłożenia zużycia o godzinę lub dwie i od czasu do czasu sieć jest bliska katastrofy. Nieważne polska, francuska czy angielska - wszędzie są podobne problemy.
Ciągle zadaję sobie pytanie z jakiego powodu mamy płacić za to, że ktoś w czasie mrozów potrzebuje dodatkowych dziesiatek kW? Na szczęście za kilka lat ma sie to zmienić gdyż od 2024r mają wejść tzw dynamiczne taryfy. Najpierw na bieżąco bedą rozliczani prosumenci. Gdy każdy zacznie płacić za siebie przyznam, że skoro zakład energetyczny gwarantuje w umowie x kW to powinno się z tego korzystać. W dynamicznej taryfie każdy zapłaci za dodatkową moc (w w/w wypadku Francji byłaby to równowartość 14 zł/kWh!) i wtedy będzie sprawiedliwie. Obecnie to ja oraz mieszkańcy bloków finansujemy pełną swobodę w korzystaniu z mocy umownej. A ktoś (nie ja) z tego korzysta więc marudzę.