Uwolnić nowoczesne kominki w woj. opolskim!

Grupa Drewno Pozytywna Energia działa na rzecz naprawy opolskiego Programu Ochrony Powietrza w kierunku wzmocnienia bezpieczeństwa energetycznego mieszkańców przy poszanowaniu prawa do czystego powietrza. Aby nastąpiły zmiany, potrzebne jest Twoje poparcie, które możesz wyrazić na stronie takdlabiomasy.pl do 10 lutego (nie musisz mieszkać w woj. opolskim).

Uchwały sejmików województw potocznie zwane „antysmogowymi” to relatywnie najbardziej znane źródło przepisów związanych z ochroną powietrza: nakazują wymianę starych kotłów/pieców/kominków oraz zakazują używania określonych paliw. Jednak poza uchwałami antysmogowymi istnieją także Programy Ochrony Powietrza (POP). Technicznie patrząc, Program Ochrony Powietrza również jest uchwałą sejmiku województwa, z tym że podejmowaną na innych podstawach prawnych i znacznie bardziej obszerną. I jak dotąd znacznie słabiej znaną i egzekwowaną w praktyce.

O Programie Ochrony Powietrza można usłyszeć przy okazji:

  • Stref Czystego Transportu – najgłośniejszy teraz temat związany z POP
  • zakazu używania dmuchaw przez służby sprzątające
  • czasowego zakazu palenia w kominkach w dni „smogowe”

Te i różne inne przepisy umieszczane są właśnie w POP. Województwo ma bowiem obowiązek uchwalić POP gdy tylko stężenie zanieczyszczeń na jakimś obszarze przekracza normy. POP musi zawierać działania, które będą zmierzały do doprowadzenia jakości powietrza do stanu zgodnego z normami.

Przez długie lata POP-y (tak jak wszystko, co z jakością powietrza związane) były dokumentami pisanymi do szuflady. Absolutnie nikt się tym nie interesował. Dziś jest podobnie, choć czasami jakiś POP wypływa na światło dzienne jeśli jego zapisy zbulwersują szersze masy. Najbardziej bulwersujące będą z pewnością Strefy Czystego Transportu. O czasowych zakazach palenia w kominkach słyszał mało kto. Co najwyżej urzędy wywieszają w BIP-ie taką informację, ale nie słyszałem, by ten zakaz jakkolwiek egzekwowano. Co nie znaczy, że można spać spokojnie i go ignorować – należy go zmienić.

Czasowy zakaz palenia w kominkach w skali świata nie jest ani niczym nowym, ani niczym złym – o ile jest sprawiedliwy. A problem z zakazami palenia w kominkach umieszczanymi w polskich POP-ach jest właśnie taki: są niesprawiedliwe – jednakowo zakazują kominków najgorszych i najnowocześniejszych – i to w sytuacji, gdy mogą one być najbardziej potrzebne.

Kominek w polskich domach jest zapasowym źródłem ciepła, co nie znaczy że mało ważnym – ten zapas jest niezwykle istotny:

  • zabezpiecza przed zamarznięciem w razie awarii podstawowego źródła ciepła, którego naprawa może trwać dni a nawet tygodnie
  • działa w sytuacji braku prądu
  • ratuje z ubóstwa energetycznego: pozwala dogrzewać się tanim drewnem w sytuacji gdy domowy budżet nie może sprostać rachunkom za gaz/prąd/węgiel.

To bynajmniej nie znaczy, że kiepskie kominki powinny mieć nieograniczone prawo kopcenia. Przyszłość mają jedynie kominki spełniające standard Ecodesign, które są prawidłowo użytkowane – tak, że nie dymią.

Różnica w emisjach zanieczyszczeń między kominkiem „starym” a kominkiem Ecodesign jest ogromna, bo aż piętnastokrotna.

Nie ma merytorycznego uzasadnienia, aby tak samo traktować kominki staroświeckie i nowoczesne, obydwu zakazując tak samo. A takie przepisy przepchnięto bez udziału społeczeństwa i ekspertów ( poza ekspertami od zwalczania węgla i drewna) w kilku województwach (formalnie konsultacje były, ale bierne niezorganizowane społeczeństwo o niczym nie wiedziało).

Aby poprzeć zmiany w opolskim Programie Ochrony Powietrza, zajrzyj na:

TAKDLABIOMASY.PL

7 thoughts on “Uwolnić nowoczesne kominki w woj. opolskim!

  1. Al

    Drogi Panie Wojciechu! Nieustanny szacunek dla pańskiej pracy.
    Tak na marginesie, byłem zmuszony do zmiany nicka, bo ktoś w innym temacie użył tak samo brzmiącego, acz rozpoczynającego się od dużej litery. Nie chcę być kojarzony z typem, który zwraca się do Pana w sposób chamski.
    Popularyzowanie spalania biomasy drzewnej, to inicjatywa ze wszech miar warta poparcia. Niezrozumienie tematu przez tzw. czynniki decydujące, jest poważną przeszkodą w upowszechnianiu tego ekologicznego źródła energii. Nie jedyną jednak.
    Tu przejdę do innej postaci biomasy, czyli pelletu. To, co uczynili w tym sezonie producenci i handlarze, zapewne dość skutecznie powstrzymało potencjalnych nabywców kotłów pelletowych, a przynajmniej znaczącą ich część. Narzucanie paskarskich cen, bez żenady uzasadniali m.in. tym, że „ludzie kupują” i „jest zima”. Oczywiście na pierwszym miejscu stawiali wzrost kosztów produkcji. Jaki zatem procent stanowiły owe koszty, jeżeli za tonę trzeba było zapłacić jesienią 3000-3500zł. a dziś taki sam produkt można gdzieniegdzie już kupić za 1500-1800 zł? Tak gwałtownie spadły koszty? Nie, raczej mogły lekko wzrosnąć. Dokładają do interesu? Bez godziwego zysku nie sprzedadzą. Zatem pozostaje „ludzie nie kupują” i „kończy się zima”.
    Podłość – tak, nie zawaham się użyć tego słowa – polega na tym, iż swoją paskarską ofertę kierują do ludzi pozbawionych alternatywy. Masz pelletowca, jesteś pod ścianą. Zachowując wszelkie proporcje, można by powiedzieć: mentalność szantażysty i kidnapera.
    Ktoś powie: tak działa wolny rynek. Tak, nic lepszego nie da się wymyślić. Pod jednym wszakże warunkiem. Kiedy na owym rynku, przynajmniej w zdecydowanej większości, działają ludzie przyzwoici, którzy jesienią i zimą oferują opał po wyższych o kilkanaście procent cenach, zachęcając tym samym do zakupu poza sezonem kogoś, kto ma w tym momencie jakiś wybór. Pozwala to na zachowanie ciągłości i płynności produkcji oraz dystrybucji.
    Czy powtórzą sprawdzony w tym sezonie manewr z wziętymi z sufitu cenami opału? Nie mam wątpliwości. Wycisną z palaczy tyle, ile mogą oni finansowo udźwignąć. Jeśli rządzący zdecydują się ponownie na dopłaty, producenci i handlarze podzielą tę kwotę przez przeciętne zużycie i dodatkowo wliczą do ceny 1t. Wcale nie musi to stać się dopiero jesienią. Jeżeli ludzie, nauczeni doświadczeniem obecnego sezonu, rzucą się na pellet już wczesną wiosną, to w okolicach maja możemy mieć powtórkę z rozrywki. Może nie od razu 3500 zł., ale 2500 zł. jest całkiem realne. A potem już tylko wyżej.
    Rozczulające są apele producentów o zastosowanie zerowej stawki VAT. Rzekomo miałby na tym skorzystać kupujący. Nie bądźmy naiwni. Jedyną różnicę, jaką zauważy palacz, to napis na worku: stawka VAT 0%. Tona pelletu, jak kosztowała np. 2500zł., tak kosztowała będzie 2500 zł. Tyle, że 575 zł. zamiast do fiskusa, trafi do kieszeni producenta.
    Ma Pan rację, należy naciskać na decydentów w sprawie spalania drewna. Drewna kawałkowego, dodajmy. Tu rozpasanym spekulacjom mogą zagrodzić drogę Lasy Państwowe, zdecydowanie największy producent tego surowca. Konsumentom pelletu nic i nikt nie jest w stanie pomóc.

    Powyższe napisałem ja, posiadacz węglowego zasypowca z buforem. Amen.

    Odpowiedz
    1. Wojciech Treter Autor wpisu

      Konsumentom pelletu mogą pomóc… konsumenci pelletu. Tylko musieliby się zorganizować i patrzeć na ręce producentom oraz sprzedawcom. Mamy UOKiK, który prześwietla różne segmenty rynku pod kątem zmów cenowych i bywa, że jakąś znajduje, ale ktoś musi mu temat zgłosić. Zresztą nie tylko do tego taka organizacja by się przydała. Duży podmiot mógłby np. kupować pellet hurtem dla swoich członków z odpowiednią zniżką.

      Odpowiedz
    2. Darek

      Z cenami pelletu, węgla i innego opału był dokładnie taki sam problem jak z cukrem. Media rozdmuchały „aferę” jaką miały być rzekome braki tych towarów wiec ludzie zaczęli kupować na zapas. A że takiego czegoś żadna branża nie wytrzyma jedyną odpowiedzią był wzrost cen. To normalny element samoregulacji rynku, typowa reakcja na wygenerowaną sztucznie panikę.

      Proponuję prześledzić historyczne newsy o brakach mln ton węgla, braku chrustu w lasach itp. „newsy” Kto je publikował, kiedy zaczął straszenie oraz jak długo je kontynuował. Tu jest główny winowajca, reszta po prostu wykorzystała sytuację. Ale nie wszyscy, sąsiad tuż przed zimą kupił pellet nieznacznie drożej niż w poprzednim sezonie. Po prostu porzadni sprzedawcy nie chcieli zniechęcać stałych klientów więc nie skorzystali z okazji stworzonej przez napędzajace panike media.

      Odpowiedz
  2. Al

    Zorganizować się, mówi Pan? Podam przykład owej „organizacji”.
    Zapewne pamięta Pan, jak Ministerstwo Klimatu i Środowiska złożyło handlującym węglem propozycję: my wam dostarczymy darmowy węgiel, wy sprzedajecie po 900 zł/t, które przelewacie na konto spółki dostarczającej paliwo i dostajecie za fatygę 900 zł/t. Handlarze, licząc na obfitsze, spekulacyjne żerowisko, oczywiście odmówili. Internet zawrzał. Niemal wszyscy pospieszyli ze słowami poparcia dla… właścicieli składów.
    Zaproponowano następnie prowizję 1400 zł. od tony, oczekując utrzymania dla konsumenta ceny 900 zł/t. To również spotkało się z odmową. Internauci nie posiadali się z radości. Nie były to trolle, byli to ludzie od lat pisujący na forach, zajmujących się tematyką ogrzewania. Gwoli prawdy, pojedyncze głosy rozsądku też odnotowaliśmy. Skończyło się tym, że kupowaliśmy węgiel po 2000 zł. od wójta, wypełniając wnioski o dotację.
    Na razie aktywność społeczna przejawia się w żądaniach wprowadzenia przepisów, zakazujących eksportu pelletu. Na obszarze Unii Europejskiej?! Życzę powodzenia.
    Cyprian Kamil Norwid powiedział: „Polacy – naród wspaniały, społeczeństwo żadne”. Słuchajmy wieszczów. Nawet kiedy mówią przykrą prawdę o nas. Może zwłaszcza wówczas.

    Odpowiedz
    1. Wojciech Treter Autor wpisu

      my wam dostarczymy darmowy węgiel

      Trochę inaczej to zapamiętałem. Nie odnotowałem nic o „darmowym” węglu, raczej to sprzedawcy mieli go kredytować a dodatkowo rekompensata miała być niższa od kosztu sprowadzenia. Dlatego tamten pomysł (i pierwotnie obiecywaną cenę) zarzucono i skończyło się na 2000zł.

      Słuchajmy wieszczów

      Dobra, i co dalej? Wieszcz zdiagnozował stan obecny. Czy to oznacza, że nie jesteśmy w stanie żadnego sensownego społeczeństwa zbudować? Bynajmniej. Ale to wymaga wysiłku, który kosztuje i boli a efekty będą nieraz dopiero po latach, czasem w następnych pokoleniach. Łatwiej doraźnie zadbać o swoje samemu, najlepiej kosztem innych, niż budować instytucje, które zadbają i o mnie, i o sąsiada.

      Odpowiedz
  3. Al

    Kolejnych propozycji było kilka, stąd uproszczone, by nie powiedzieć prostackie, przedstawienie przeze mnie problemu. Topornie użyta licentia poetica:) Pan zapamiętał pierwszą, zapewne niezbyt atrakcyjną, może nawet nie do przyjęcia. Po drodze pojawiły się dwie, trzy inne. Proponowano nawet sprzedaż komisową. Stąd ten mój „darmowy” węgiel. Były to propozycje luźno rzucane, raczej na zasadzie balonów próbnych. Wszystkie spotkały się z pokazaniem środkowego palca, co większość internetowej publiki skwitowała aplauzem.
    Ostatnią była oferta, jaką później przyjęły samorządy, a właściciele składów wcześniej nie wyrazili zainteresowania. Musiała jednak być wystarczająco atrakcyjna, bo kiedy tylko gminy zgłosiły akces, Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla wyraziła chęć uczestnictwa, „stawiając do dyspozycji całą gotową infrastrukturę w postaci składów opału wyposażonych w odpowiedni sprzęt i doświadczony personel”. Przy czym „próba zorganizowania tego w krótkim czasie przez podmioty niemające żadnej praktyki w tym zakresie, z góry skazana jest na porażkę”.
    Zbyt późno nastąpił ten przypływ „troski o byt konsumenta”. Październik, to nie czas na kolejne tury ciuciubabki. Uzasadnione było podejrzenie o próbę przeciągnięcia w czasie, stanu paniki i chaosu. Zresztą, tam gdzie gmina nie miała możliwości, mogła przekazać dystrybucję i pewna liczba składów skorzystała.

    Przejdźmy do istoty rzeczy.
    Jeżeli z poprzedniego wpisu powiało defetyzmem, melduję, że nie to było moją intencją. Przyznaję, można było odnieść wrażenie, iż w gruncie rzeczy napisałem „nie warto”. Chciałem jedynie opisać stan ugoru, który trzeba zaorać, zabronować i obsiać.
    Przez myśl mi nie przejdzie, żebym miał kogokolwiek zniechęcać do pracy nad budową wspólnoty. Wręcz przeciwnie, sam sobie nieraz zarzucam, iż czyniąc tak mało w tej materii, wytykam innym brak zainteresowania tematem.
    Warto! Dla przykładu pańska działalność. Choć wali Pan głową w mur urzędniczej ignorancji, wśród ludu przynosi jednak owoce.

    Odpowiedz
  4. Darek

    POP-y muszą być robione tylko dla stref gdzie zanotowano przekroczenia. W/g danych ze strony GIOS wynika, ze w woj. opolskim są dwie strefy: miasto Opole oraz reszta woj. W 2022r Opole nie zanotowało przekroczeń norm jakości powietrza więc nie trzeba dla niego robić POP-ów. Jeżeli pod pretekstem tego dokumetu w 2023r będą czegoś zakazywali to zwykła nadgorliwość samorządowców.

    W przypadku reszty województwa są przekroczenia dla BaP, PM10 oraz PM2.5 – ostatnie minimalne więc prawdopodobnie już w 2023r spełnią normę. Pytanie czy prawidłowe palenie w kominkach (nawet starych) może istotnie wpłynąć na poziom BaP i PM10? Jako posiadacz czujnika oraz kominka odpowiem NIE, drewno nie powoduje istotnej emisji w/w substancji. A zatem zamiast zakazów może samorządowcy zajmą się edukacją? Wyjaśnieniem jak wielkie straty powoduje palenie mokrym drewnem (skrajnie nieefektywne ekonomicznie), jak zła obsługa wpływa na stan komina (może go wręcz zaczopować co grozi pożarem – byłem świadkiem takiego wydarzenia) itp. Ale gdy władza ma do wyboru miecz lub książkę to wybierze miecz. Obcinanie głów jest łatwiejsze od tłoczenia do nich wiedzy.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *