Archiwa autora: Wojciech Treter

O Wojciech Treter

Redaktor naczelny (bo jedyny)

"Wszystko poza oponami"? Czym wolno teraz palić i jak uniknąć kontroli

Zaktualizowano: 28 października 2022

Ze względu na kryzys energetyczny będzie można ponownie palić rzeczami, które od jakiegoś czasu były zakazane w imię walki ze smogiem. Taką ogólną wiedzę można wydobyć z mediów. Ale jakie konkretnie paliwa są dozwolone lub zakazane w poszczególnych regionach? Oto podsumowanie i wyjaśnienie wszystkich zmian.

Co się zmieniło

W związku z kryzysem rząd luzuje przepisy centralne, głównie dotyczące sprzedaży węgla i jego jakości. Bez zmian (pod kątem zakazanych/dozwolonych paliw) pozostają jak dotąd przepisy lokalne: uchwały antysmogowe sejmików wojewódzkich, które regulują, czym można palić w danym województwie / poszczególnych miejscowościach.

Najkrótsze podsumowanie obecnej sytuacji:

  • Kupując węgiel kamienny sortymentu groszek/orzech/kostka nie ma powodu obawiać się o legalną możliwość jego spalenia (zakaz jak dotąd wyłącznie w Krakowie).
    Co innego jakość: może być gorsza, bo zawieszono normy jakości węgla, ale to nie oznacza, że skład może sprzedać błoto albo miks węgla z gruzem.
  • Miał węglowy jest znów sprzedawany, palenie nim nie jest zakazane, ale może być miejscami ryzykowne ze względu na niejasne lokalne przepisy.
  • Nie ma w legalnej sprzedaży mułu węglowego i flotokoncentratu, a nawet gdyby były, to palenie nimi jest niezmiennie zakazane.
  • Węgiel brunatny bywa sprzedawany, palenie nim – dotąd zakazane w uchwałach antysmogowych – zostało tymczasowo zalegalizowane w przepisach centralnych.
  • Alternatywne paliwa typu zboże kwalifikują się do biomasy, więc palenie nimi jest legalne tam, gdzie wolno spalać biomasę (obecnie nie wolno tylko w Krakowie, niedługo dołączy m.in. Wrocław i Sopot).
  • Nic się nie zmieniło w kwestii spalania wszelkich odpadów – dalej nie wolno.

To samo, ale w szczegółach:

  • Zawieszono obowiązywanie norm jakości węgla, w związku z tym częściowo wracamy do czasów sprzed 2018 roku: sprzedawany węgiel kamienny może nie trzymać wymaganych przez normy parametrów jakościowych – co w mojej opinii niewiele zmienia, bo te wymagania dla większości sortymentów węgla były bardzo luźne. W praktyce najgorsze co może z tego wyniknąć to że wywrotka zrzuci ci na podwórko węgiel mokry i drobniejszy niż powinien być – ale i tak będziesz się cieszyć, że masz cokolwiek do palenia na zimę.
  • Zawieszenie norm jakości węgla nie oznacza, że ktoś może sprzedać ci totalne błoto albo gruz pomalowany na czarno. Cały czas masz prawo do reklamacji lub ścigania jawnego oszustwa.
  • W związku z czasowym zawieszeniem norm jakości węgla, cofnięto zakaz sprzedaży indywidualnym odbiorcom miału węglowego wprowadzony w 2020 roku. Można legalnie kupić miał węglowy – ale w części województw palenie nim będzie ryzykowne, bo choć uchwały antysmogowe wprost miałów nie zakazują, to wprowadziły dziwne ograniczenie na udział drobnej frakcji 0-3%, którego spełnienie (lub niespełnienie) w przypadku miału trudno jest udowodnić, bo takich danych nie ma na świadectwie jakości węgla (gdy ten przepis wymyślano, nie było jeszcze świadectw jakości a sam przepis powstał, by uniemożliwić mieszanie flotu/mułu z miałami).
  • Spalanie węgla brunatnego zostało zakazane na poziomie (chyba) wszystkich uchwał antysmogowych, które obowiązują w większości województw (czternastu) – ale zakazy te zniesiono ustawą do wiosny 2023.
  • Zboża i inne paliwa pochodzenia biomasowego można legalnie spalać wszędzie tam, gdzie dozwolone jest spalanie biomasy. Jak pisałem, wiążą się z tym jednak inne ryzyka: kocioł przestaje formalnie spełniać normę emisyjną (co może być przyczyną kary tam, gdzie uchwały antysmogowe już wymagają kotła 5. klasy) oraz jest pewne zagrożenie korozją.
  • Nie ma żadnych ulg w spalaniu odpadów. I nie, żadna wypowiedź żadnego prezesa nie była zezwoleniem ani zachętą do palenia odpadami, bo (a) nic takiego w niej nie padło, (b) nawet gdyby padło, nie jest to źródło prawa.

Ciekawe, czy tylko się droczył ze strażnikami chcąc postawić na swoim, czy faktycznie tak wybiórczo zrozumiał tę słynną już wypowiedź. W każdym razie będzie go to bolało: mandat byłby do 500zł a sąd może przysolić do 5000zł. Wina jest ewidentna, więc spokojnie zapłaci więcej niż gdyby grzecznie przyjął mandat. Źródło: onet.pl

Dlaczego to takie skomplikowane

O tym, czym można w danej lokalizacji palić w piecu, decydują w największej mierze przepisy lokalne (uchwałý antysmogowe), o których istnieniu wielu ludzi nie ma pojęcia. Do tego dokładają się przepisy centralne, często z tamtymi niespójne. Wszystko to razem miesza się w tyglu zwanym "życie":

  • prawo – osobne prawo (centralne) ustala, co można sprzedać, a osobne prawo (wojewódzkie) decyduje, co można spalić w danej miejscowości. Oczywiście są one niekompatybilne: można nieświadomie kupić coś, czego legalnie nie będzie można spalić.
  • interpretacja – czy coś jest opałem, czy odpadem, może w trudniejszych przypadkach decydować dzisiejszy humor urzędnika; prawna definicja odpadu jest dość uznaniowa i pojemna. Pamiętam, jak w pewnym mieście straż miejska toczyła boje z ludźmi palącymi wyłącznie korą drzewną. Przecież to naturalna część drewna. Ale czy sama kora to już nie odpad?
  • praktyka – nawet gdy prawo i jego interpretacja są dość jasne, w praktyce może ono nie być egzekwowane. Bo np. gmina nie ma kim go egzekwować. Gdy nie ma straży miejskiej ani gminnej, kontrole przeprowadzają po godzinach (i za darmo – nie wiem, czy to reguła) pracownicy gminy. Siłą rzeczy wiele kotłowni nie skontrolują takim sposobem.

To nie takie proste jak pani minister klimatu twierdzi. Inspekcja albo ministerstwo znają przepisy centralne, ale niekoniecznie podadzą precyzyjną informację o lokalnych przepisach w kieleckiem albo lubuskiem. Już nie mówiąc, że weź się dodzwoń. Źródło: gazetaprawna.pl

Jeden dziwny trick by uniknąć kontroli

Jest prosty sposób o 90-procentowej skuteczności, aby kontrole kotłowni omijały twoje podwórko. Weźmisz czarno kure i...

Przestań generować uciążliwy dym i smród.

Tak, to jest takie proste. Najczęściej kontrole pukają tam, gdzie jest wściekle kopcone, mimo że nikt nie pali śmieci – a przyczyną tego jest najczęściej niepoprawny sposób palenia. Przestajesz kopcić – i ludzi dookoła przestaje interesować, że palisz.

Owszem, kontrole bywają też niezapowiedziane, bez zgłoszenia, wyrywkowe – ale na to mogą sobie pozwolić tylko większe miasta, gdzie służby kontrolujące mają jeszcze wolne moce przerobowe po obskoczeniu zgłoszeń.

I nie, to nie jest zachęta do "palenia śmieci od góry". To nic nie pomoże. Odpady – ze względu na zawarte w nich lub powstające przy spalaniu chemikalia, co zresztą jest przyczyną, dla której zakazano ich spalania w domach – generują tak charakterystyczne zapachy, że i przy braku dymu można się połapać, że coś podejrzanego jest palone.