W 2023 roku mija 10 lat od powstania portalu czysteogrzewanie.pl oraz aplikacji cieplowlasciwie.pl (cieplo.app), których celem była poprawa kultury eksploatacji domowych kotłowni, co skutkować miało przede wszystkim oszczędnościami opału, ale i poprawą jakości powietrza (o czym wtedy na początku zbytnio nie myślałem, ogólnie ten temat jeszcze nie istniał w debacie publicznej).
Na początku 2013 roku założyłem prostą stronkę, na której spisałem podstawowe informacje o technice rozpalania od góry w starych kotłach i piecach, uzupełnione niezdarnymi grafikami własnego wyrobu. Nazwałem ją „Czyste ogrzewanie” – nie lubiłem tej nazwy, ale nie wymyśliłem lepszej, więc tak już zostało. To były czasy sporo przed odkryciem w Polsce smogu, „czystością” ogrzewania nikt się jeszcze nie przejmował a dziś pompiarze daliby się pokroić za taką domenę 😉
Rozpatrywałem też m.in:
- „Ekonomiczne ogrzewanie” – byłoby trafniejsze, ale ciut za długie.
- „Czyste palenie” – miałem wątpliwości, czy ludzie (i co gorsza: wyszukiwarki) skojarzą „palenie” z ogrzewaniem, czy bardziej z papierosami.
W 2022 roku portal odwiedziło 1,3 mln osób a w ciągu dekady – trochę ponad 10 milionów. Wiele treści dotyczących węgla gwałtownie się w tym roku zdezaktualizowało, ale za to rozbudowują się tematy dotyczące pomp ciepła.
- Najpopularniejszym tekstem roku 2022 jest artykuł o buforze ciepła.
- Tekst o doborze mocy pompy ciepła jest czytany trzy razy częściej niż tekst o doborze mocy kotła.
- W pierwszej dziesiątce najchętniej czytanych artykułów mieszczą się też teksty na chodliwe tematy (uchwały antysmogowe, normy emisji dla kotłów), ale i takie napisane dość przypadkowo, które po czasie okazały się bardzo popularne (tekst o unikaniu opłaty handlowej za prąd albo ten o promiennikach podzczerwieni co wyprzedza w wyszukiwarkach całą branżę promiennikową).
Zdarzali się cwaniacy, co zarzucali mi, ile to nie wydałem na reklamę (pieniędzy co mi pod stołem dają kopalnie, hi hi hi), bo oni są z branży i wiedzą, że niedasie za darmo wbić na pierwsze miejsca w wyszukiwaniu. Niestety ja też jestem z branży. Sekret jest prosty: wystarczy pisać po naszemu i na istotne dla ludzi tematy, o których gdzie indziej nie przeczytają wcale lub znajdą teksty gorszej jakości tudzież niezrozumiałe.
Nauka poprawnego palenia
Motywem powstania portalu była chęć popularyzowania wiedzy o poprawnym, tj. bezdymnym paleniu w każdego rodzaju kotłach, piecach i kominkach. Zaczęło się na forum Muratora koło 2009 roku. Najpierw sprawdziłem to na sobie przez kilka lat. Efekty były znakomite. Skoro mnie to pomogło, to myślałem, że innym użytkownikom starych kotłów też może przynieść korzyść i ulgę w kieracie codziennej obsługi kotłowni. Szczególnie, że wymierne efekty osiąga się bez żadnych inwestycji.
Umieszczenie w internecie łatwo dostępnego instruktażu palenia pomogło nie tylko reedukować palaczy dotychczas źle palących, ale przede wszystkim ułatwiło życie palaczom początkującym: zamiast uczyć się metodą prób i błędów lub przejmować złe nawyki od ojca/teścia/kumpla/sąsiada i męczyć się latami – mogli od razu poznać dobre praktyki.
Jak pisałem pięć lat temu, wokół tematu poprawnego palenia wyrósł pewien ruch społeczny oparty na spontanicznym dzieleniu się wiedzą – bo kto spróbował i skorzystał na tym, chciał podać te informacje dalej, aby inni też mogli skorzystać.
Z czasem propagowanie poprawnego palenia wyszło z internetu i przybrało formę pokazów na żywo. Od bodaj 2016 roku prowadziła je ekipa z Rybnika, w latach 2017-2019 włączyłem się ja oraz wiele innych osób (kominiarze, straże miejskie itd.).
Pokazy w moim wykonaniu skończyły się z początkiem COVID-u. Głównie miało to związek ze zniknięciem imprez masowych, do których zazwyczaj pokaz był doklejany. Ale nie tylko to było przyczyną.
- Skończyło się zainteresowanie gmin (najczęstszych organizatorów i sponsorów pokazów), po części z powodu tego, że nieuchronnie zbliżały się terminy wymiany starych kotłów.
- Zresztą nawet gdyby nie powyższe to i tak zaprzestałbym tej działalności przede wszystkim z braku wolnego czasu (ponieważ była to działalność trwale deficytowa, to musiałem ją godzić z „normalną” pracą zarobkową; do pewnego czasu miałem takie możliwości, siły i chęci… a potem już nie).
Krew, pot i łzy – w piach
Niestety nauka poprawnego palenia zbiegła się z początkami wprowadzania lokalnych uchwał antysmogowych. Niestety – bo siły lobbujące za uchwałami zawierającymi zakazy palenia węglem/drewnem, względnie wymianę starych kotłów, zidentyfikowały nas jako wrogą siłę reakcyjną sponsorowaną przez kopalnie… I przystąpiły do neutralizacji zagrożenia. A miały ku temu wszelkie środki.
Wypuścili badania pod marką uznanego instytutu, z których wynikało, że rozpalanie od góry „nic nie daje, a nawet szkodzi, a nawet może być niebezpieczne”.
Wiedziałem, że to jest koniec. Po czymś takim nikt poważny nie będzie chciał z nami rozmawiać, wpadamy do szufladki z etykietą „wariaci”:
Oni sobie w coś tam wierzą, że mniej dymu widać, ale tu jest badanie, z którego wynika, że to truje tak samo a nawet gorzej i patrz, piec może wybuchnąć!
Albo:
Ja wiem, że to działa, sam palę w kominku i widzę efekty, ale urząd nie może tego promować, bo jest badanie – co będzie jak komuś piec wybuchnie?
To był dla mnie potężny cios. Temat, w który się mocno zaangażowałem, uważałem za mega słuszny, aż byłem w stanie znosić największe jak dla mnie trudy (występy publiczne, rozmowy z ludźmi, dalekie wyprawy w prawie każdy weekend a czasem i w tygodniu, kilka miesięcy z rzędu), aby coś w nim zdziałać – został przetrącony akurat wtedy, gdy (i właśnie dlatego, że) zaczynał na poważnie „chwytać” – a ja nic nie mogłem na to poradzić.
To była torpeda w przedział maszynowy. Kontakty się urywały, różni urzędnicy dotąd zainteresowani nagle przestali się odzywać. Widziałem, jak pokład opuszczają ludzie, którzy chcieli w swojej okolicy działać na rzecz poprawy jakości powietrza poprzez promowanie bezdymnego palenia, ale jak zobaczyli te badania, to uznali, że instytut przecież wie lepiej – i odpuścili. Nie dziwię się im, ja sam w każdej innej dziedzinie uwierzyłbym raczej instytutowi niż jakimś typom z internetu! A tu nagle zobaczyłem i doświadczyłem, jak to działa od środka…
Trochę jeszcze dryfowałem w coraz większym zanurzeniu i przechyle. Zatonąłem, gdy wyczerpały się ostatnie złudzenia i uświadomiłem sobie, że naprawdę nie ma żadnej nadziei: nikomu nauka poprawnego palenia nie jest potrzebna a wrogów ma licznych i silnych.
Cieplo.app – sukces z opóźnionym zapłonem
Nie wszystko się nie udało. Wróćmy do początku. Niedługo po tym jak skończyłem pisać podstawowe artykuły o rozpalaniu od góry, w oczy zaczął mi się rzucać powszechny na forach problem z doborem mocy kotłów do ogrzewania budynków. Dobierano je od czapy, z ogromnym okładem – a wiedziałem już, że grozi to katastrofalnym marnotrawstwem opału.
Nie było prostych narzędzi do obliczania potrzebnej w danym budynku mocy kotła. Owszem, istniały programy inżynierskie, których zwykły człowiek nie był w stanie zrozumieć z uwagi na hermetyczną terminologię i ogromną liczbę parametrów a profesjonalne obliczenia kosztowały kilkaset złotych. Więc ludzie (i tym bardziej instalatorzy) dobierali kotły „na pałę”, z odpowiednio dużym zapasem, aby klient nie zmarzł – bo wtedy będzie się pultał, ale tego że spala tonę czy dwie za dużo i dymi jak parowóz to już nie zauważy, bo to powszechne.
Doszedłem do wniosku, że można zbudować aplikację uproszczoną poprzez wycięcie rzeczy mniej istotnych, którą będzie w stanie obsłużyć budowlany laik, która pokaże ludziom, że ich nowy dom nie potrzebuje kotła węglowego o mocy 25kW, ale że wystarczy ~10kW. Nawet jeśli finalnie zamiast 25kW w kotłowni wyląduje 15kW – to i tak będzie duży sukces.
W maju 2013 roku zacząłem prace, aplikacja wystartowała w sierpniu 2013. Tutaj z nazwą było jeszcze gorzej: „Ciepło Właściwie” miało być grą słów (bo chodzi o ciepło i żeby właściwie dobrać kocioł) a efekt jest taki, że 2/3 ludzi pisze „ciepło właściwe” (może i taką dokładnie nazwę bym wybrał gdyby nie fakt, że domena była już wtedy zajęta przez artystę-ceramika).
Aplikacja od początku była darmowa i miała na celu naprawę kawałka świata.
Aplikacja działała i była co parę lat modernizowana gdy akurat miałem czas i natchnienie, ale generalnie nie absorbowała mnie zanadto. W szczególności nie zainwestowałem nawet złotówki w jej promocję. Ludzie po prostu jej używali, bo działała sensownie.
W kilka lat cieplowlasciwie.pl samorzutnie stała się „branżowym standardem”: prawie każda rozmowa w internecie na temat doboru mocy kotła zaczynała się od:
Wejdź na cieplowlasciwie.pl, wklep dane i wklej tutaj link do wyniku.
Wreszcie w ostatnich latach przyszedł boom na pompy ciepła – i tu również instalatorzy oraz handlowcy zaczęli korzystać z cieplowlasciwie.pl do doboru mocy pomp ciepła. Z jednej strony mnie to cieszyło, z drugiej – bolało, że korzystają za darmo. Ale nie mogłem się skutecznie zebrać do komercjalizacji, która oznaczała ogrom roboty na zapleczu.
Wreszcie w połowie 2021 roku aplikacja (przerzucona pod wygodniejszą domenę cieplo.app) stała się płatna do użytku komercyjnego. Zwykły człowiek nadal może korzystać za darmo na swoje potrzeby.
Zatem: sukces. Udało się naprawić kawałek świata a z czasem nawet nieźle na tym zarobić.
Bierność – nasz największy problem
Śledząc „walkę ze smogiem” od jej zarania przez przypadek odkryłem źródło większości naszych polskich problemów we wszelkich dziedzinach:
Jako społeczeństwo nie potrafimy i nie lubimy się organizować. Mentalnie żyjemy w zaborach-okupacji. Władza jest wrogiem, sąsiad jest wrogiem, tylko na sobie można polegać, tylko o swoje trzeba dbać.
Zorganizowana grupa ludzi skupiona wokół jakiegoś celu to jest broń atomowa demokracji. Odpowiednio duża grupa obywateli jest w stanie wymóc na dowolnej władzy dosłownie wszystko (bo to jej wyborcy!). W naturze obserwujemy to rzadko i w skali mikro, lokalnie, gdy np. po sąsiedzku ma powstać spalarnia odpadów – natychmiast mobilizuje się duża grupa mieszkańców-przeciwników.
Niestety niewiele jest tematów, które tak „grzeją” publikę. W wielu kluczowych dla dużych grup społecznych kwestiach decyzje podejmują albo politycy i urzędnicy w swoich gabinetach, albo garstki wpływowych lobbystów przebranych za aktywistów. Na nas spadają skutki, boli nas to, ale się z tym godzimy, bo jako jednostki nic nie możemy poradzić a nie mamy żadnej większej struktury, którą można by uruchomić, by broniła naszych interesów.
Obserwowałem jak przyjmowano kolejne wojewódzkie uchwały antysmogowe. W większości przypadków udział społeczeństwa w konsultacjach społecznych był znikomy. Co najgorsze: nie było żadnych organizacji społecznych poza „ekologicznymi”, które popierały wszystkie nakazy i zakazy, ba – żądały zaostrzenia i nie przejmowały się, skąd ludzi ma być stać na sprostanie tym wymaganiom.
Nie było i nie ma żadnego Polskiego Związku Ogrzewających Domy, który by zmobilizował dziesiątki tysięcy swoich członków i wpłynął na kształt uchwał antysmogowych: np. wymusił zapewnienie środków na zmianę ogrzewania w skali wystarczającej przynajmniej dla najbardziej potrzebujących.
Boli mnie to cholernie szczególnie że widziałem, jak niewiele było trzeba, aby sprawy potoczyły się inaczej. W straszliwy popłoch wpadli „zieloni” we Wrocławiu w 2017 roku, gdy jednoosobowo uruchomiłem finansowaną z prywatnej kieszeni kampanię reklamową w internecie, która poruszała przemilczane aspekty planowanego wtedy zakazu palenia węglem i drewnem. Wydałem wtedy kilkaset złotych a udało mi się przebić przez blokadę informacyjną w lokalnych mediach, w których nie było miejsca na debatę o uchwale antysmogowej – była jedyna słuszna linia ideologiczna, którą forsowano a jej wrogów zażarcie przemilczano.
Sam tyle zrobiłem. Co dopiero by się działo gdyby w sprawie była aktywna choć jedna organizacja?
Zorganizowana aktywność obywatelska zadziałała sprawnie tylko raz: w województwie warmińsko-mazurskim. Rok temu zarząd województwa próbował tam wprowadzić uchwałę antysmogową z zakazem palenia węglem i drewnem. Nie udało się – bo zmobilizował się lokalny Ruch Narodowy i w konsultacjach projektu uchwały przeważyły głosy przeciwne. Urzędników zaskoczyła zarówno skala zainteresowania konsultacjami jak i negatywny wynik.
Był to wyjątek. W innych województwach żadne partie nie były uchwałami zainteresowane a inne organizacje, w których obszarze zainteresowania mieściłoby się ogrzewanie domów, po prostu nie istniały. Tyle lat nie mogę się temu nadziwić – przecież każdy korzysta z ogrzewania w jakiejś formie.
Dobrym przykładem jak działa zorganizowane społeczeństwo jest Wielka Brytania. Tam stan techniczny budynków jest fatalny, stąd koszty ich ogrzewania są wysokie i dużo ludzi ma z tym poważny problem.
Dojrzałe społeczeństwo ma na to sposób: istnieje wiele organizacji skupionych na różnorodnej pomocy osobom dotkniętym problemem ubóstwa energetycznego. Dzięki współpracy są w stanie przyciągać uwagę mediów, nadawać rozgłos swoim sprawom i tą drogą wymóc na rządzących niezbędne działania.
https://twitter.com/ThisWinterUK/status/1608783329905491969
Tam mają aktywistów, którzy walczą o medialną i społeczną uwagę dla tematu kosztów ogrzewania i wsparcia dla termomodernizacji budynków. Co ciekawe idzie to w parze ze zwalczaniem paliw kopalnych i żądaniami zwiększenia pozyskiwania energii z OZE – bo to jest tania energia.
“Stoke On Trent is one of the areas most affected by fuel poverty, and people there were offered a warm space and advice on how to deal with rising fuel costs…” #SkyNews reports on the variety of #WarmThisWinter events that took place on 3 Dec. https://t.co/nhnjro5Zz4 pic.twitter.com/EdsbHFrwcq
— End Fuel Poverty Coalition (@EndFuelPoverty) December 7, 2022
U nas o ogrzewaniu domów mówi się tylko i wyłącznie w kontekście smogu a ostatnio też przy okazji problemów w zaopatrzeniu w węgiel. Nie słychać przy tej okazji (szczególnie od samych zainteresowanych) postulatów zmian, które by ułatwiły przejście z węgla na tańsze i pewniejsze źródła energii. Nikt nie pyta, czy Polacy zdołali się zaopatrzyć w opał na zimę, jakie temperatury panują w ich domach, czy aby opał nie został zakupiony kosztem nowych butów i przyszłorocznych wakacji dla dzieci.
Nikt nie pyta, ale i nikt nie mówi. Przywykliśmy cierpieć po cichu, bo z mówienia że sobie nie radzimy nic pozytywnego nie wyniknie. Nikt nie pomoże a jedynie wyjdziemy na słabiaków, którzy nie potrafili zabezpieczyć rodzinie opału na zimę (bo prawdziwy Polak zawsze sobie jakoś radzi, c’nie).
Przyszłość zagadką jest
Portal istnieje i jest pomału aktualizowany oraz rozwijany o sprawy, na których się jakoś znam, bo (najlepiej) sam spróbowałem.
Postępująca wymiana starych kotłów, pieców i kominków na nowocześniejsze wcale nie umniejsza sensu istnienia tej strony. Nauka poprawnego palenia potrzebna będzie zawsze, jak długo będą istnieć jakieś urządzenia, w których ludzie będą coś palić.
Przybywa treści związanych z pompami ciepła, bo w tę stronę idzie rzeczywistość i ja też – zmuszony uchwałą antysmogową – wybrałem ten rodzaj ogrzewania w miejsce kotła węglowego. Choć i bez przymusu też bym się pewnie na to zdecydował niedługo, bo jest to naturalny wybór gdy się ma więcej pieniędzy a mniej czasu. Jednak nie byłbym sobą gdybym po prostu zrobił instalację jak wszyscy, za gruby hajs – kombinuję, jak można to samo osiągnąć znacznie taniej. O opis i podsumowanie pokuszę się na koniec sezonu grzewczego.
Czasem też będę sobie tu ujadał na puszczy w tematach, w których nic ponadto nie jestem w stanie zrobić. A są sprawy, o których napisać cokolwiek to już jest dużo – bo gdzie indziej albo nikt o tym nie wspomni, albo prezentowana jest tylko jedna właściwa wykładnia.