Ministerstwo Energii znowu prowadzi konsultacje społeczne parametrów jakościowych dla węgla. Tym razem jest bliżej jak dalej do ich wprowadzenia. Weszła już w życie ustawa o kontroli jakości węgla dla domowych odbiorców, natomiast w przygotowaniu jest rozporządzenie, w którym znajdą się konkretne parametry węgla dopuszczonego do obrotu.
Na stronie Rządowego Centrum Legislacji jest wszystko wywieszone. Ale można się naciąć, bo wiszą tam poprzednie projekty oraz uwagi z dawnych konsultacji (bardzo dawnych, gdy jeszcze istniał KHW). Tutaj jest aktualny projekt: https://bit.ly/2nI97I5
Co tam ciekawego:
- Znika flot i muł. W ogóle nie ma takich kategorii opału dla domowych odbiorców.
- Minimum jakościowe to 28% popiołu, 1,8% siarki, 24% wilgoci dla miałów.
- Węgle grube i średnie też mają max. siarkę aż 1,8% (najbardziej zasiarczone węgle z Taurona podchodzą pod 1,6% – np. Sobieski, bryłka po lewej na zdjęciu tytułowym). Poprzednio zamierzano ograniczyć siarkę do max. 1,2% a i tak zielona międzynarodówka biła na alarm, więc teraz pewnie będą rozdzierać szaty. Być może celowo tę wartość zawyżono, by potem po konsultacjach nieco opuścić.
- Istotny jest inny problem: w węglach grubych/średnich nie normuje się spiekalności (lub normuje wysoko, na 90 RI) – czyli nadal będzie można opychać ludziom węgle dla koksowni (typy 33+)
- Wprowadzono sortymenty „ekogroszek” i „ekomiał”, które różnią się nieznacznie – głównie tym, że w ekomiale zawarte jest ziarno 0-5mm, którego w ekogroszku nie ma. Ciekawy jest zakres uziarnienia ekogroszku: 5-31,5mm, podczas gdy standardem od dawna było 5-25mm.
- Wilgotność maksymalna to 20% dla węgli grubych i 15% dla ekogroszku.
Nie da się powiedzieć, żeby te parametry były zbyt ostre – one w zasadzie dokumentują obecny stan rzeczy, dopuszczając na rynek praktycznie wszystko, co na nim jest (minus muły i floty).
Nie mam też twardych podstaw twierdzić, czy i ew. o ile te parametry byłby sens zaostrzyć – do tego celu trzeba by dysponować danymi, jaki wpływ miałoby to na emisję a zarazem na ceny opału. Każde zaostrzenie wymogów to wzrost cen dla zjadaczy opału i/lub oddanie pola węglowi niepolskiemu – pytanie, do którego momentu to ma uzasadnienie w obniżonej emisji. Na ile rośnie emisja wraz z pogarszaniem się jakości paliwa? Tutaj merytorycznych głosów nie słychać.
- Im więcej w paliwie siarki, tym więcej jej jest emitowane (acz nie wszystko wylatuje kominem). Tylko czy my gdzieś mamy obecnie problem z siarką? Nie. Więc gorzej być nie może. Oczywiście zawsze lepiej emitować mniej niż więcej. To można osiągać także podnosząc jakość i sprawność spalania – zużywając mniej paliwa.
- Nie ma co liczyć na ostre unormowanie wilgotności węgla, bo przez większość drogi od przodka do paleniska przebywa on pod chmurką i nie da się go rozsądnie zadaszyć. Węgiel kamienny prawie wcale nie nasiąka – wilgoć „przykleja” się do niego po wierzchu ziaren, a więc tym więcej jej, im ziarna drobniejsze. Najwięcej wilgoci zawiera miał. Jeśli jest spalany w kotłach zasypowych, to wręcz zalecane jest zwilżanie go, aby spalanie przebiegało w sposób jakkolwiek kontrolowany.
- Im więcej popiołu w paliwie, tym więcej pyłów jest emitowane – ale jaki procent pyłów emitowanych przez domowy kocioł stanowi lotny popiół a ile jest sadzą? Może słabo szukam, ale dotąd nie znalazłem na to pewnej odpowiedzi, poza pewnymi poszlakami, jakoby to niedopał mocno przeważał.
Tutaj trzeba uważać, bo dużo jest źródeł dotyczących warunków przemysłowych – zupełnie innych technologii spalania. Kiedy węgiel rozdrabnia się na pył i spala prawie tak jak gaz, wtedy cały zawarty w nim popiół trzeba wyłapać ze spalin – tak jest w elektrowniach, i tam większość pyłu stanowi rozdrobniony popiół a niedopału praktycznie nie ma. Ale już w domowym kotle większość popiołu nigdzie się nie rusza z rusztu a niedopału bywa sporo. I to właśnie dzięki eliminacji niedopału najbardziej obniża się emisję pyłów (vide: raport IChPW nt. emisji z różnych urządzeń grzewczych, gdzie pięknie widać, że poprawnie spalany miał potrafi emitować mniej w przeliczeniu na jednostkę ciepła niż lepszy gruby węgiel, ale źle spalany).
Generalnie względem poprzednich projektów zluzowano wymogi tu i ówdzie (m.in. kaloryczność lekko pospadała). Ministerstwo nie jest skore do przykręcania śruby, ale pewnie bardziej przez interes górnictwa niż zwykłych ludzi.
Takie wymogi nie powinny znacząco podnieść cen (bo niewiele z rynku eliminują). Nie sprawią, że ludzie przestaną kopcić, bo tego się jakością paliwa nie da zrobić (za kopcenie odpowiada kiepska jakość spalania). Z dwojga złego lepsze to, niż gdybyśmy mieli kopcić drogimi dobrymi paliwami. Ale najlepiej byłoby spalać wszystkie paliwa poprawnie – co obniża emisje od 50% do ponad 90% (w nowoczesnych kotłach). Dopiero to realnie wyeliminuje sedno problemu, wokół którego odbywają się te chochole tańce.