W tytule nie ma błędu. Paliwa obecnie stojące za produkcją niemożebnego syfu – są zarazem najszybszym i najtańszym sposobem, by ten syf zniknął. Zasadniczy problem tkwi bowiem w zacofanej technologii ich spalania. O wiele łatwiej da się szybko poprawić jakość spalania paliw, które są tanie i dostępne, niż szybko uczynić powszechnie dostępnymi najczystsze lecz droższe źródła ciepła.
Ludzie chcą czystego powietrza – nic w tym złego
Kończy się społeczne przyzwolenie na dym i smród. Jak i dlaczego – to temat dla socjologów. Faktem jest, że się to dzieje i nie ma odwrotu, tak jak nie porzucimy łazienek na rzecz sławojek, bo i po co.
Nie ma sensu zawracać tej rzeki kijem – raczej trzeba je wytyczyć nowe koryto. Coś takiego wydarzyło się w minionym tygodniu w Mosinie – lokalny ruch społeczny ciężką pracą zbudował szerokie poparcie dla projektu uchwały „o poprawnym paleniu”. Rada Gminy przyjęła projekt jednogłośnie. To dopiero początek drogi, uchwała musi jeszcze przejść przez sejmik województwa, ale już jest to dobry przykład, że da się zmieniać społeczny odbiór węgla i drewna gdy się dużej grupie ludzi naraz pokaże, jak wygląda cywilizowane spalanie.
Wciąż jednak wściekłość na uciążliwe zadymienie zagospodarowują głównie zielone ruchy prozakazowe. Gdyby założyciele Mosińskiego Alarmu Smogowego nie trafili w którymś momencie na ten portal, to pewnie też by forsowali zakaz – bo nie znali by innej drogi do czystego powietrza.
Zakaz paliw stałych w Krakowie obowiązuje już drugi miesiąc. Zieloni działacze bynajmniej nie zasypiają gruszek w popiele – stale ryją w kolejnych miejscach:
- są podrygi w kierunku zakazu w Tarnowie – nie z inicjatywy mieszkańców lecz agentury alarmów smogowych
- podobne ruchy zaobserwowano w Warszawie ze strony konglomeratu różnych denominacji alarmów smogowych
- trwają też wstępne przymiarki do pomorskiej uchwały antysmogowej – będzie prawdopodobnie z przymusem podpinania ludzi do gaz-rurki.
To jest granda: z jakiejś przyczyny w Polsce jedne paliwa kopalne są butowane (węgiel) a inne – głaskane (gaz, olej). Tymczasem Dania już kilka lat temu zakazała montażu kotłów gazowych i olejowych w nowych domach. Niemcy w tej chwili dotują zamianę gazu/oleju na OZE.
My na odwrót: chcemy zmuszać ludzi do używania jednego paliwa kopalnego, w dodatku głównie importowanego. „Bo wungl dymi a gaz nie dymi” – dorośli ludzie na decyzyjnych stołkach miewają poziom rozpoznania tematu jak sześciolatki. Temat emisji CO2 zaczyna być dobry do chłostania węgla – emisja CO2 z gazu ziemnego na jednostkę energii jest tylko 1/3 niższa, jednak zupełnie się ją pomija.
Powyżej to tylko wybrane przykłady. Zakusów na zakazy będzie przybywać, bo zielonym ideologom przyklaskują zwykli ludzie, chcący po prostu powietrza bez smrodu a myślący, że tylko zakaz im to zapewni. Tym bardziej trzeba przypominać, że zakaz paliw stałych nie jest ani jedyną, ani optymalną w sensie koszt/efekt drogą do czystego powietrza. Owszem – jest najbardziej pożądany przez zielonych ideologów i biznesy na tym korzystające – trochę gorzej na tym wychodzą ludzie i publiczna kasa.
Poniższa piguła wiedzy powinna dotrzeć do każdej gminy. Niestety nie mam sił ani środków na taką akcję. Albo inaczej: mierzi mnie dokładanie do interesu zaskórniaków w sytuacji, gdy stary niedźwiedź (klepiąca miliony branża) mocno śpi.
Węgiel i drewno współcześnie: ciepło bez dymu i smrodu
Tak wygląda nowoczesne spalanie węgla w kotle automatycznym. Zupełnie przejrzyste spaliny, w zapachu co najwyżej lekka sugestia siarki. Emisja sadzy, smoły i pyłów o 95% niższa niż z kopcącego komina sąsiada, porównywalna już np. z elektrowniami. Tak samo jest z drewnem/pelletem. Nawet lepiej, bo zapachu zero a paliwo – odnawialne.
Kotły bez podajnika przez dekady były jądrem ciemności. Niestety urzędnicy nie wiedzą, że to już przeszłość – dowodem tej niewiedzy są niektóre zapisy uchwał antysmogowych, gdzie nie dość, że próbuje się kotły zasypowe zwalczać, to w dodatku jest to robione nieudolnie.
Kotły 5. klasy bez podajnika istnieją i spełniają tę samą normę emisyjną co kotły automatyczne. Norma narzuca wymóg eksploatacji takiego kotła z buforem ciepła, więc parametry emisyjne osiągnięte w laboratorium obowiązują także za jego bramą. Kultura eksploatacji kotła bez podajnika acz z buforem ciepła, w niczym nie przypomina dawnej kotłowni, za to bardzo jest podobna do jakości życia z kotłem automatycznym. Ba – nawet bez bufora ciepła nowoczesny kocioł ładowany szuflą jest nieuciążliwy dla otoczenia. Przykład na filmie poniżej.
Paliwo obrywa za winy techniki spalania
Węgiel i drewno mają najgorszy możliwy PR w dużej mierze dlatego, że dostrzegamy wyłącznie skutki ich kiepskiego spalania. Zupełnie nie widzimy jasnej strony mocy – domów, gdzie palacze palą w sposób bezdymny oraz ogrzewanych nowoczesnymi kotłami.
Zgoła inaczej ma się rzecz w motoryzacji. Odróżniamy kopcące strucle od nowoczesnych aut. Nikt rozsądny nie wini benzyny czy oleju napędowego jako takiego za to, że dane auto zostawia za sobą chmurę dymu. Ale może inaczej byśmy na to patrzyli, gdyby po ulicach jeździły dalej dymiące Wartburgi, i to w znacznej przewadze.
Istnieje skuteczna i znacznie tańsza alternatywa dla zakazów
Czy zakazy paliw stałych to rozwiązanie racjonalne – technicznie, ekonomicznie, środowiskowo, jakkolwiek?
Oczywiście zakaz paliw stałych jest konieczny tam, gdzie nie da się osiągnąć wymaganej poprawy jakości powietrza innymi środkami.
Problem w tym, że właściwie nigdy pomysł zakazu nie wynika ze sprawdzenia alternatyw, które to okazały się niewystarczające. Forsuje się go „bo tak” – na podstawie nieracjonalno-emocjonalnych argumentów bazujących na stereotypie „brudnego wungla” a ignorując kompletnie aktualny stan techniki spalania paliw stałych.
Najkrócej: nowoczesne kotły i piece, spełniające normę emisyjną 5. klasy / Ecodesign, pozwalają osiągnąć efekty zbliżone do całkowitego zakazu paliw stałych, ale dużo mniejszym kosztem – zarówno dla ludzi jak i dla publicznej kasy.
Co oznacza, że poprawa jakości powietrza może nastąpić znacznie szybciej niż za 10 lat i dotyczyć większej liczby ludzi niż tylko mieszkańców miast, których budżety pozwalają na podjęcie wysoce kosztownej operacji zakazania paliw stałych.
Poniżej dane z ekspertyzy autorstwa dr Krystyny Kubicy obrazujące co by było, gdybyśmy wszystkie istniejące kotły zastąpili takimi faktycznie spełniającymi daną klasę emisji. Obecnie bierzemy pod uwagę tylko klasę 5. – przy takim poziomie emisji znika 92-94% najgorszego syfu – zostaje 100% ciepła. A nawet jest go więcej i taniej.
Skoro tak, skąd coraz to nowe pomysły zakazów?
Jeśli argumenty techniczne i finansowe przemawiają bardziej za cywilizowaniem spalania węgla i drewna niż zakazami – to dlaczego wysuwane są coraz to nowe pomysły zakazów a znacznie rzadziej lub nawet wcale nie słychać, aby ktoś chciał wdrażać nowoczesne spalanie drewna/węgla?
Praprzyczyną jest generalny brak świadomości, że jest możliwe nowoczesne spalanie węgla i drewna, i jak ono wygląda. Dotyczy to tak samo szarego obywatela jak urzędników najwyższych szczebli.
- u zielonych działaczy – parcie na zakazy bierze się z chęci wykazania się w walce z węglem tam, gdzie jest ona bajecznie prosta. Nie potrafią namieszać w wielkiej polityce. Nie podskoczą wielkiej energetyce. Ale zabrać wungiel niezorganizowanym szarakom, za ich plecami – to łatwiejsze niż niewidomemu dziecku ukraść cukierka a będzie sukces życia lub przynajmniej dekady. Trzeba tylko pamiętać, żeby z zakazu wyłączyć kominki, bo sporo osób podejmujących decyzje o zakazach może je posiadać i wtedy jest groźba, że sprawa się rypnie.
- u polityków – to reakcja na głos społeczeństwa. Jeśli jedynym słyszalnym głosem jest „chcemy zakazu” to polityk będzie forsował zakaz. Jeśli pojawia się głos „chcemy nauki poprawnego palenia” poparty przez znaczy procent mieszkańców miejscowości – to tak polityk będzie działał. Przykład sprzed kilku dni: we wspomnianej już Mosinie Rada Gminy jednogłośnie przyjęła uchwałę „o poprawnym paleniu” – bo temat poparło ponad 1000 mieszkańców 15-tysięcznego miasta. A my tutaj, na portalu odwiedzanym przez min. 50 tys. ludzi miesięcznie, ile mamy podpisów pod petycją w obronie taniego i czystego ciepła, która wisi tu od pół roku? 240. Dwieście czterdzieści…
- u zwykłych ludzi – parcie na zakazy powoduje stereotyp brudnego i śmierdzącego węgla i drewna, który każe myśleć, jakoby wyłącznie całkowite usunięcie tych paliw było w stanie oczyścić powietrze. Trudno się ludziom dziwić. Codziennie są wędzeni do porzygu z okolicznych kominów – a cywilizowanego spalania nigdy nie widzieli i prawie nikt im go nie pokazuje. Gadanie, że emisja jest 90% mniejsza albo pokazanie filmiku wcale nie musi być skuteczne. Człowiek dalej podświadomie oczekuje, że ten smród i brud gdzieś tam siedzi. Tak jak woda zawsze jest mokra – tak węgiel i drewno zawsze są „brudne”.
Co najgorsze: nie ma komu tej świadomości podnosić. Choć od przyjęcia pierwszego krakowskiego zakazu minęło ładnych kilka lat, praktycznie nie widać ruchów ze strony branży zmierzających do naprawy wizerunku ogrzewania węglem/drewnem i zapobiegania kolejnym pomysłom zakazów. Jeśli ktoś jest aktywny w temacie, to działa niewielkimi środkami, w wolnych chwilach, amatorsko – dlatego i efekty są skromne.