Roczne archiwum: 2021

Węgiel po 2000zł/t? Rząd eksperymentuje na ludziach niezamożnych

Dla milionów Polaków ta zima może być zła. Widzimy rekordowe ceny paliw, słyszymy o podwyżkach cen gazu i prądu – na domiar złego rząd zamierza podnieść ceny węgla, oczywiście niejawnie: poprzez absurdalne zaostrzenie wymagań jakościowych wobec węgla do kotłów podajnikowych (ekogroszku).

To wszystko jest farbowane na zielono jako troska o nasze zdrowie – tymczasem wszelkie źródła naukowe potwierdzają, że ekogroszek nie jest istotną przyczyną utrzymującego się złego stanu powietrza w Polsce (ba – jest jednym z rozwiązań tego problemu). Wiemy też, że za projektem zaostrzenia norm stoją zieloni lobbyści, których długofalową polityką jest dopychana kolanem eliminacja węgla z ogrzewania domów. Nie obchodzą ich skutki i koszty społeczne jakie to za sobą pociągnie. A ja, choć ręce mi już dawno odpadły od patrzenia, jak bardzo nikogo nie rusza dokręcanie śruby ludziom już i tak mającym niełatwo, to jakoś nie mogę przestać o tym pisać.

~30% ludzi z trudem odkłada na opał – będzie tylko gorzej

Węgiel pozostaje jednym z głównych źródeł ciepła w polskich domach – bo wielu z nas na nic innego nie stać (tańsze może być tylko drewno z pobliskiego lasu).

  • Ostatnio non stop słyszmy że truje i morduje, ale to że że chroni zdrowie ładnych kilku milionów Polaków umożliwiając im przeżycie zimy w cieple – o tym cicho-sza.
  • Podobnie jak o tym, że już teraz dla ok. 30% osób ogrzewających domy węglem zakup opału na zimę jest dotkliwym wydatkiem, pochłaniającym ponad 10% domowego budżetu, co kwalifikuje takie osoby do grupy ubóstwa energetycznego – oni muszą z czegoś mniej ważnego (nowe buty, ubrania, jedzenie) zrezygnować, żeby zaoszczędzić na opał!

Takie są wnioski z prowadzonego corocznie od 2017 roku badania na zlecenie Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla. Niestety badanie kończy się póki co na razie na zimie 2019/2020, która była wyjątkowo łagodna, więc i wyniki są nieco lepsze niż w latach poprzednich. Gdy zbiegnie się sroższa zima i droższy węgiel – więcej osób będzie przymarzać. Nie mogę się nadziwić jak bardzo ten problem w Polsce NIE ISTNIEJE – tzn. istnieje, ale w mediach nie mówi się o nim NIC. Nie jest to regułą w Europie, wręcz przeciwnie: w takiej Wielkiej Brytanii jest szeroko nagłaśniany i to nawet przez organizacje z nazwy te same jakie funkcjonują też w Polsce.

Zniesmaczonych że przytaczam badanie opłacone przez węglarzy gdzie pewnie wyszło to co chcieli żeby wyszło informuję, że NIKT-INNY-TEGO-NIE-BADA! Jest jeszcze tylko ogólne badanie tematu ubóstwa energetycznego w społeczeństwie, gdzie jego poziom ustalono na ~12% ogółu gospodarstw domowych i 4,6 mln osób – i dalej jest długo, długo nic. Niedogrzanie domów to jeden z wielu problemów zwykłych ludzi, który nikogo w Polsce nie rusza. Nie rusza ani to, że jest, ani to, że będzie się pogłębiać.

Nowe wymogi dot. jakości węgla

W 2018 roku wprowadzono przepisy ustalające wymagania jakościowe dla węgla sprzedawanego do ogrzewania domów. Wtedy też przewidziano, że co parę lat będzie dokonywany przegląd tych przepisów. Ten czas nastał teraz.

W ostatnich dniach Ministerstwo Klimatu ogłosiło projekt zmian w w/w przepisach dot. jakości węgla:

  • zmiana nazwy ekogroszku (węgla sortymentu groszek do kotłów automatycznych) na groszek III
  • podkręcenie parametrów groszku III do poziomu wymaganego w normie PN-EN 303-5:2012

O ile zmiana nazwy niczego praktycznego nie wnosi – o tyle druga część jest już brzemienna w skutki. Wymagania w/w normy wobec węgla to m.in. kaloryczność na poziomie min. 28MJ/kg (to ten cudowny węgiel jakiego zwykły człowiek nie widywał, dotąd stosowany tylko do badań atestacyjnych 😉 ).

To z marszu eliminuje ze sprzedaży większość obecnie dostępnych ekogroszków. Oczywiście nie znikną one z rynku – producenci będą musieli doinwestować przeróbkę, aby z węgla o niższej kaloryczności uzyskać węgiel lepszy.
Wtręt techniczny: po prostu oddziela się bryłki węgla z większą zawartością popiołu od tych, w których popiołu jest mniej. Potem ew. podsuszenie – i już kaloryczność wzrasta, ale razem z nią o koszty tych operacji wzrasta cena wyrobu.

Uszlachetnienie węgla kosztuje – węgiel do kotłów podajnikowych byłby jeszcze droższy niż jest obecnie. Powoli trudno kupić sensowny ekogroszek za mniej niż 1000zł/t a węgle spełniające już teraz kryteria jakie Ministerstwo planuje wprowadzić jako wymóg minimalny – to już co najmniej 1200zł/t.

Przykładowe ceny ekogroszków o kaloryczności min. 28MJ. Źródło: jakiekogroszek.pl

Kilka lat temu to była wizja nieciekawej przyszłości. Obecnie to teraźniejszość. A zaraz będziemy to wspominać z rozrzewnieniem że kiedyś było tak tanio.

Co nam produkuje smog

Smród dymu (a czasem zadymienie jak z pożaru) każdego zimowego wieczora zapewniają wciąż jeszcze powszechne w polskich domach archaiczne kotły, piece i kominki niespełniające żadnych norm emisyjnych. Choć terminy ich wymiany w poszczególnych województwach pomału nastają to z doniesień medialnych wynika, że nawet władze województw nie palą się do ostrego egzekwowania od wszystkich mieszkańców obowiązku wymiany staroci. Zbyt wiele osób nie jest w stanie temu podołać z przyczyn finansowych, więc mandatowanie ich nie przyspieszy tego procesu.

Zwracaliśmy na to uwagę lata temu, poświęcając czas wolny lub pracujący na udział w konsultacjach uchwał antysmogowych w różnych częściach kraju [1][2][3]. Nikt się tym nie przejmował, bo gdyby na serio uwzględnić możliwości finansowe Polaków to albo trzeba by przyjąć inne środki poprawy jakości powietrza, dostosowane do naszych możliwości – albo dosypać wszystkim wielkie góry pieniędzy, których nikt nie ma. Wybrano rozwiązanie salomonowe: wprowadzono przepisy nakazujące wymianę, ale nie za ostro będzie się je egzekwować.

Tymczasem kocioł na ekogroszek emituje 10-20 RAZY mniej zanieczyszczeń niż stare smoluchy. Kotły te właśnie po to wprowadzono na rynek w latach 90. XX wieku, aby zniwelować problem zanieczyszczenia powietrza. Tak wtedy jak i teraz jest to najtańsze z najczystszych źródeł ciepła.

Źródło danych: KOBiZE

Cyferki cyferkami, ale różnice widać też na żywo. Stan typowego kopcącego komina obrazuje co też tym kominem wylatuje w powietrze. Żywy asfalt!

Wylot kotła podajnikowego po całym sezonie grzania. Sadzy trzeba szukać pod mikroskopem. Nie dość, że emisja pyłów jest dużo mniejsza to dodatkowo pyły te są innego rodzaju: to już nie sama smoła i sadza (substancje rakotwórcze) a w przeważającej mierze popiół (minerały, wciąż niezdrowe gdy wdychać ich najdrobniejszą frakcję, ale nie tak niezdrowe jak smoła).

Element wojny z węglem

W świetle powyższych danych widać, że usprawiedliwianie zaostrzania wymagań dla ekogroszku dobrem naszych płuc jest humbugiem – spadek emisji z i tak już bardzo małoemisyjnych kotłów osiągnięty dzięki lepszemu paliwu będzie tak malutki, że nasze płuca nawet tego nie odnotują, przy tym dalej będą asfaltowane przez sąsiednie kopcące kominy.

Zatem dlaczego zieloni wzięli się za ekogroszek? To proste gdy się dostrzega, że nadrzędnym celem zielonych była, jest i będzie walka z węglem widziana szeroko i dalekosiężnie. Latami obserwuję ich poczynania i wiem, że jest tylko jedna rzecz, z którą walczą zacieklej niż z węglem brudnym i śmierdzącym. Jest to węgiel spalany niskoemisyjnie.

W ataku na ekogroszek chodzi o to, żeby ludzie wymieniający teraz stare kotły nie kupowali znowu kotła węglowego lecz grzecznie poszli w gaz i/lub pompę ciepła. Zielonym nie podoba się, że wciąż wiele osób wybiera nowoczesne kotły węglowe – bo np. nie mają rury gazowej a na pompę ciepła ich nie stać. Powód jest nieistotny. Nie ma takiego wydatku z cudzej kieszeni, na jaki by się nie zgodził aktywista dla wdrożenia swojej ideologii.

Pamiętajmy, że mamy do czynienia z profesjonalistami: szkolonymi do swojej pracy i dobrze odżywionymi.

  • Przygotowania do ataku na ekogroszek zieloni rozpoczęli już ponad rok temu. Właśnie wtedy zlecili kłamliwe badania emisyjności spalania ekogroszku, opublikowane w lutym 2021 u zaprzyjaźnionych funkcjonariuszy medialnych. Celem tej publikacji było oczernienie ekogroszku. Urąga ona wszelkim standardom badawczym. Powie to każda osoba mająca pojęcie o badaniach naukowych, zwłaszcza ale nie tylko kotłów – niestety większość nie powie tego oficjalnie a nawet gdyby powiedzieli oficjalnie to nic by to nie zmieniło. Mam na swoim koncie walkę z innymi kłamliwymi badaniami i niestety mogę tylko ręce załamać: w majestacie nauki można świadomie i bezkarnie kupczyć autorytetem biorąc za to dobre pieniądze. Nie ma żadnej odpowiedzialności. Ewentualnie zawsze można ciągać autorów po sądach – ale tym się chyba powinna zająć branża, która z węgla żyje, c’nie? Tyle że nawet w optymistycznym scenariuszu łatwej wygranej, postępowanie zajmie kilka lat, podczas gdy szkody wywołane kłamstwem puszczonym w eter są nieodwracalne.
  • Do tego dołożyli jeszcze badanie opinii publicznej wedle którego jakoby większość ludzi nie wie, że ekogroszek to jest węgiel. Patrzcie jakie fajne rzeczy można robić gdy się ma tłusty budżet.
  • Z takim pakietem argumentów siedli do konsultacji społecznych w ministerstwie w sprawie zmiany wymogów jakościowych dla węgla. Siedli jako „strona społeczna”. Skręca mnie zawsze jak słyszę że zieloni lobbyści farbują się jako strona społeczna, podczas gdy społeczeństwo o niczym nie wie i nie ma kto ich tam reprezentować. Jednak nie dziwi mnie to. Jest to mechanizm znany choćby z projektowania części uchwał antysmogowych: władza wybiera sobie dogodne organizacje społeczne do współpracy (takie, których linia jest zgodna z ich polityką lub da się nagiąć) i mówi: „oto co uzgodniliśmy ze stroną społeczną”. A właśnie walka z węglem jest tym co łączy Ministerstwo Klimatu i zielonych. Chcą ten węgiel zastępować gazem – paliwem kopalnym, co jest działaniem antyklimatycznym, ale zauważmy, że żadna zielona organizacja poza Polskim Forum Klimatycznym nie kruszy o to kopii.

Gdy już projekt zmian wysmażony w ministerstwie został podany do publicznej wiadomości, odezwali się oburzeni związkowcy górniczy. Oburzeni rzecz jasna uderzeniem w swoje interesy. Lecz jeśli ktoś ma szanse zatrzymać te niekorzystne zmiany na tym etapie to są to właśnie oni. Zwykli niezorganizowani ludzie na pewno nie pojadą protestować pod ministerstwem.