Wojna z ekogroszkiem: zieloni atakują wadliwymi badaniami

Zaktualizowano: 7 marca 2021

W ramach walki z węglem w domach zieloni najpierw wykłócali się na niwie semantyki, jakoby ekogroszek nie był "eko" – a teraz postanowili to udowodnić badaniami. Problem w tym, że owe badania fałszują obraz ogrzewania ekogroszkiem. Popełniono w nich elementarne błędy a następnie na podstawie uzyskanego patologicznego obrazu wydano generalny wyrok: węgiel nie jest ekologiczny. To tak, jakby wziąć nowy samochód EURO 6, jeździć po mieście cały czas na drugim biegu – i osiągnąwszy emisje zbliżone do Wartburga podsumować, że benzyna "nie jest ekologiczna".

Wiadomo, że i w motoryzacji, i w kotłowni, parametry eksploatacyjne osiągane przez zwykłego człowieka rzadko będą zgodne z laboratoryjnymi. Jednak w tym przypadku dalece przeholowano: przez mocno nieprawidłową regulację osiągnięto emisje i sprawności niczym z najgorszego starego smolucha.

Mam w tym momencie deja vu z czasów, gdy w identyczny sposób zaatakowano temat poprawnego palenia w starych kotłach. Przekonałem się wtedy, że wypaczone badania naukowe to prawdziwa wunderwaffe:

  • Autorytet nauki jest ogromny a wiara w niego siłą rzeczy ślepa – bo nie damy rady mieć choćby podstawowej wiedzy w więcej niż kilku dziedzinach, aby weryfikować ustalenia specjalistów.
  • Gdyby nawet się znalazł ktoś, kto się zna i wytknie błędy – jeśli sam jest naukowcem, może się narazić środowisku; jeśli jest laikiem, przez sam fakt dyskutowania z naukowcami wyjdzie na oszołoma i foliarza niezależnie od merytorycznej jakości jego wywodu, zresztą będzie gadał głównie sam do siebie.
  • Sukces jest murowany gdy atakuje się branże słabe i niezorganizowane – a tak było w przypadku najtańszych starych kotłów. Nikomu na tej dziurawej, wpół zatopionej już łajbie nie zależało, prócz samych użytkowników, ludzi niezamożnych i niewpływowych.
  • Nikogo nie da się pociągnąć do odpowiedzialności za nierzetelne badania naukowe, chyba że ktoś dysponuje grubym portfelem na odpalenie spraw sądowych.

Zieloni nie mają problemu z pozyskaniem pieniędzy na wszelkie działania uderzające w węgiel. Ja przez ponad 5 lat nie byłem w stanie znaleźć chętnych na badania "w obronie" węgla/drewna. Moja amatorszczyzna i nieudolność ma w tym duży udział, ale też jestem pewien, że gdybym tylko wybrał bardziej zielony temat, to o pieniądze i chętnych do współpracy potykałbym się kilka razy dziennie na drodze do sklepu po bułki.

Kocioł na ekogroszek kopci jak parowóz

Na zlecenie Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi wykonano na Politechnice Warszawskiej pod kierownictwem prof. Artura Badydy badanie parametrów pracy kotła Ecodesign na ekogroszek. Dla koneserów jest dostępny pełny raport.

Na pierwszy rzut oka nie jest źle: godziwy sprzęt pomiarowy, wielokrotne próby na różnych rodzajach węgla, autorzy wydają się mieć pojęcie o temacie.

Ale w wynikach coś jest mocno nie tak: kocioł, który w laboratorium akredytowanym spełnił najostrzejsze wymogi emisyjne Ecodesign – w badaniu przekracza je nie o połowę czy kilkukrotnie, ale nawet paręset razy. To się nie mieści w żadnej klasie emisyjnej i bardziej przypomina starego smolucha niż nawet najkiepściejszy kocioł podajnikowy. Przynajmniej w części prób ten kocioł po prostu kopcił.

Jak to możliwe? Czyżby właśnie zdemaskowano oszustwo węglarzy na miarę afery VW?

Dlaczego to badanie jest wadliwe

Horrendalne emisje osiągnięte w badaniu są wynikiem niewyregulowania parametrów spalania zgodnie z wymogami DTR. Wygląda to tak, jakby w testach samochodu zapomniano o zmienianiu biegów, jeżdżąc ciągle na dwójce.

W raporcie z badania czytamy:

Inne parametry pracy kotła takie jak: • Czas podawania paliwa; • Czas przerwy w podawaniu paliwa; • Obroty wentylatora spalin; dobierane były przez sterownik kotła w sposób automatyczny.

Wydaje się, jakoby badacze byli święcie przekonani, że kocioł sam sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Absolutnie tak nie jest. Poszczególne kotły na ekogroszek znacznie różnią się stopniem automatyzacji doboru parametrów spalania – zawsze jednak wymagany jest nadzór operatora i korekta parametrów w przypadku gdyby coś szło nie tak. Opis regulacji zawsze znajduje się w instrukcji (DTR) kotła/sterownika.

Tutaj jest DTR kotła (w sprawozdaniu nie podano marki, ale ze zdjęcia i typu łatwo można zgadnąć, że to Galmet Galaxia KWE). W punkcie 5.2: Dobór powietrza czytamy [wytłuszczenie - jak w oryginale; kolor - mój]:

Proces spalania kontrolowany jest przez regulator kotła, który na podstawie temperatury zadanej oraz ciągłego pomiaru temperatury kotła oraz spalin steruje pracą podajnika oraz wentylatora. Aby paliwo podawane na talerz paleniska uległo całkowitemu spaleniu należy dobrać odpowiednią ilość powietrza. Jest to parametr, który należy dobrać indywidualnie do każdego rodzaju paliwa oraz ciągu w kominie. Po prawidłowym ustaleniu tego parametru, kocioł pracuje automatycznie, a jego obsługa polega na uzupełnianiu paliwa, usuwaniu popiołu oraz okresowym czyszczeniu. Paliwo powinno spalać się na wzgórku powyżej krawędzi wianka palnika. Płomień z palącego się paliwa powinien być jasny, w miarę spokojny i niestrzępiący się na końcach.

Autorzy badania nie wykonali tej regulacji lub nie zrobili tego należycie. Kocioł zrzucał do popielnika straszliwe ilości niedopalonego węgla – udział części palnych w popiele sięgał nawet 67% (!) co jest odnotowane w raporcie i nawet stwierdzono, że wynika to z fatalnego spalania – ale nic z tym nie zrobiono.

W podsumowaniu czytamy:

Wziąwszy pod uwagę powyższe [emisje WWA - dop. red], jak również dodatkowo fakt, iż w pozostałościach stałych po procesie spalania znajdowały się znaczne ilości niedopalonego paliwa (od niemal 40% w przypadku ekogroszku marki [YYY]i od ponad 40% do niemal 70% w przypadku ekogroszku marki [XXX]), co wskazuje na występowanie zjawiska niecałkowitego spalania (o czym świadczy również obliczona w wyniku badania sprawność), można jednoznacznie ocenić, że przedmiotowe paliwo nie jest paliwem przyjaznym dla środowiska. Zdecydowanie nie jest ono również przyjazne dla społeczeństwa, ze względu na znaczące emisje do powietrza zanieczyszczeń stanowiących poważne zagrożenie dla zdrowia ludności. Reasumując zatem przedmiotowe paliwo – ekogroszek marki [XXX] – nie może być uznany za paliwo ekologiczne.

Widzimy wyraźnie, jak autorzy zrzucają winę za w/w problemy na paliwo – podczas gdy to nie paliwo jest odpowiedzialne za w/w problemy.

Normalny użytkownik kotła na ekogroszek w takiej sytuacji (nawet gdyby również nie doczytał DTR) szukałby pomocy jeśli nie u producenta, to w internecie, gdzie instrukcji regulacji kotła na ekogroszek jest na pęczki (przykład poniżej). Szczególnie sytuacja, gdy kocioł wyrzuca do popielnika niespalony węgiel motywuje do błyskawicznej nauki – bo oznacza dramatycznie duże zużycie opału. W tym badaniu też to widać – w jednej z serii pomiarowych osiągnięto sprawność 32%.

Czy ta branża się w końcu obudzi?

Ta publikacja (a bardziej przekaz, jaki na jej podstawie poszedł w media) uderza w całą branżę:

  • producentów i sprzedawców ekogroszku,
  • producentów kotłów (nie tylko węglowych, bo pośrednio podają w wątpliwość uczciwość badań na Ecodesign w ogóle – stawiam tezę, że po pokonaniu węglarzy przyjdzie pora na podobne badania kotłów na pellet)
  • laboratoria akredytowane.

Każda normalna branża takich rozmiarów już by podjęła odpowiednie kroki w swojej obronie. Czy ta branża cokolwiek zrobi? Patrząc na to jak latami dawała sobie w kaszę pluć – nie jestem taki pewien. I póki co żadnej reakcji nie widzę.

Stan dziwnej niemocy branży węglowej trwa od lat. Obraca milionami i miliardami – ale o wizerunek dba gorzej niż wiejski skup złomu.

  • Niby wszyscy wiedzą, że kiedyś z tego węgla trzeba będzie wyjść – zwyczajnie ludzie zaczną wybierać coś innego. Trend zabezpieczania się na te czasy najwyraźniej widać wśród kotlarzy: wielu poszło w pellet, pompy ciepła (choćby tylko oklejone polskim logo chińczyki). Nawet będący przedmiotem badania Galmet KWE zniknął z oferty producenta na rok 2021 – Galmet w ogóle nie oferuje już kotłów na ekogroszek.
  • A jednak cały czas się to wszystko kręci – wciąż węgiel się sprzedaje (i nie jest to bynajmniej segment deficytowy), wciąż są chętni na węgiel i kotły węglowe, i prędko nie będzie tu dużej rewolucji, bo większość Polaków ogranicza skromny domowy budżet. Pamiętajmy, że ekogroszek w ciągu ćwierć wieku zdobył zaledwie ok. 1/3 rynku – 2/3 wciąż smaży grubsze bryły węgla w stalowych pudłach. Owszem, widać silny jak nigdy dotąd trend migracji do gazu i pomp ciepła, napędzany niskimi cenami gazu oraz bliskimi terminami wymiany kotłów – ale to migrują zazwyczaj ludzie bardziej zasobni, którym obsługa kotła podajnikowego już zbrzydła.
  • Nawet jeśli przyjmiemy, że kres ogrzewania węglowego majaczy gdzieś na horyzoncie i w związku z tym nie warto inwestować w istotny rozwój tej gałęzi – to nadal nie tłumaczy niemal całkowitej bierności tej branży wobec kolejnych ataków i braku jakichkolwiek prób poprawy wizerunku węgla.
  • Wyjaśnienia mogą być dwa: albo wszystkie działania antywęglowe jeszcze nie dały istotnego spadku sprzedaży węgla do ogrzewania domów – albo wyniki ekonomiczne nie są w tej branży najistotniejsze.

Pompy ciepła trafiają pod polskie strzechy


Fot. tytułowe: JAL71

88 myśli nt. „Wojna z ekogroszkiem: zieloni atakują wadliwymi badaniami

  1. Michał Gdańsk

    Może warto spróbować wystąpić do Politechniki Warszawskiej w sprawie tych badań - z wytknięciem błędów? Nie wierzę, że się przejmą, ale niech choć to przeczytają. Wysłać do autora, rektora jego działu i rektora Politechniki i może do Komisji ds. Etyki Zawodowej
    A co do kierującego badaniami - warto zobaczyć, jakie tematy poruszał w swoich doktoratach - np. "Ocena personalnego narażenia na zanieczyszczenie powietrza pyłem PM2,5 w środowisku miejskim, z uwzględnieniem dziennych aktywności mieszkańców". Jego inne publikacje też wyraźnie wskazują, że tematu smogu on po prostu żyje, natomiast nie jest żadnym specjalistą w zakresie technik grzewczych.
    Swoją drogą wątpię, żeby w badaniu wziął udział choć jeden człowiek, który kiedykolwiek obsługiwał kocioł.

    Odpowiedz
    1. Wojciech Treter Autor wpisu

      O nie – nie mój cyrk, nie moje małpy. Niech się branża produkuje. Nie zamierzam się tym przejmować bardziej niż oni.

      To że naukowcy są z innej bajki to nie przekreśla z automatu wartości ich pracy.

      Odpowiedz
    2. Władek

      Badanie z góry skierowane na określony wynik.
      Propozycja przekazania do Rektora jest bardzo słuszna. Niech czym prędzej pozbędzie się tego pseudonaukowca i nie psuje dobrego imienia uczelni. Jestem użytkownikiem takiego pieca od 15 lat - to co pokazano w badaniach woła o pomstę do nieba

      Odpowiedz
  2. Nowak

    Oczywiście, że prawda, na osiedlu mam kilka takich parowozów 5 klasy na ekogroszek, i z ekologią to nie ma nic wspólnego, ciągle kopcą, śmierdzi smrodem palonego węgla.

    Odpowiedz
    1. kuku

      Ty (inwektywy wymoderowano) Przyjedź do mnie to zobaczysz jak się pali groszkiem w kotle nawet nie 5tej klasy. Co niby śmierdzi? (inwektywy wymoderowano)

      Odpowiedz
  3. Nowak

    Ja tu nie widzę w tych badaniach żadnych błędów, sterownik kotła ma sam wszystko ustawić a myślicie, że co Kowalski sobie kupi kocioł 5 klasy na ekogroszek i co będzie go obchodziło ustawinia sterownika XD, sypie węgiel klika włącz i ma na wszystko wywalone, a że się kopci z komina tak ma być.

    Odpowiedz
  4. Nowak

    Ciekawe jestem jak by wypadły badania na Ecodesing 5 klasa w warunkach domowych, 99.99% tych kopciuchów w warunkach domowych by ich nie spełniała.
    Muszę podrzucić ten pomysł Alarmom antysmogowym.

    Odpowiedz
    1. Grzegorz Brzeczyszczykiewicz

      Taki jestes pewny siebie, to moze bys sie ujawnił, Herr Schultze. Smierdzisz niemieckimi markami na kilometr jak twoi sponsorzy. Oszczedzaj sie, bo predzej watroba ci siadzie niz cie smog zabije. A o badaniach smogowych biznesmenow nawet nie wspominaj. Wiemy ze ich stac na kazda falszerke na zawolanie kanclerza.

      Odpowiedz
      1. stefan

        Grzesiu ty tu nie brzęcz jak cymbał brzmiący tylko idź z wiaderkiem do komórki bo żonie znowu węgla zabrakło, pyrów z cebulą ci nie zrobi

  5. Dzix

    Ogólnie to akurat skończyłem z tytułem mgr inż. wydział na którym przeprowadzono na Politechnice Warszawskiej. Jednak dobrego słowa o uczelni nie powiem, dobrze wspominam może z trzech profesorów. Reszta to oderwane od rzeczywistości osobniki z rozbuchanym ego w kółeczku wzajemnej adoracji. Bawią się w sympozja, badania byle tylko wyglądało, że coś robią. Nawet doktorat, miałem robić, ale się okazało, że problem który mieliśmy poruszyć, to 30 lat wcześniej rozwiązali Japończycy i 25 Węgrzy. Oczywiście na uczelni nikt nie wiedział, że taka technika już jest od kilku dekad 😀
    Serio nie ma czego więcej oczekiwać. Zresztą cała branża grzewcza to obecnie samowolka i morze bezsensu.
    Dla mnie dobre źródło ciepła to takie, w którym zachodzą procesy bez udziału człowieka. Kocioł gazowy, olejowy też potrafią syfić, jak je się źle wyreguluje lub robi to ktoś na "czuja".
    Problemem jest marnotrawstwo energii. Źle docieplone domy, nawet nowe robione na odwal, przecież jak deleloperzy potrafią bloki docieplać?
    Ludzie samotni siedzący w.starych klockach ogrzewający jeden pokój itd.
    Firmom zależy tylko na wciskaniu swoich produktów i kasie, a nie na walce z globalnym ociepleniem i ekologią. Tylko piniądz i piniądz.
    Rozwiązaniem są tylko głęboko idące zmiany społeczne, ale tu już powoli się o wizje oderwane od rzeczywistości ocieramy...
    Można by rzec: "Ludzie to idioci i czeka ich zagłada" 🙂
    Najlepiej wziąć popkorn i piwko, usiąść wygodnie i podziwiać rzeczywistość. Innych pomysłów nie mam.

    Odpowiedz
    1. A. Kosiba

      Ja nie słyszałem o ani jednym polskim "naukowcu", który by zasłynął w świecie od czasu Marii S. C. (podwójnej noblistki). Mają dobry pijar i marketing personalny, ale 0 osiągnięć.

      Odpowiedz
      1. gnago

        Łągiewka, Czochralski przykładem. Pierwszy podważył zasady fizyki drugi podwaliny pod elektronikę

  6. sołtys

    Prawo wyboru. Każda komuna i zamordyzm zmierza do monopolu, tak samo jest z ekologami. Jak tylko wykończą paliwa kopalne gaz, węgiel, drewno i zostanie sam prąd na pompy ciepła to wtedy zobaczycie ile będzie kosztował prąd, serwis i co to jest ubóstwo energetyczne. Tylko nieliczni będą mieli ogrzewanie w domach czy mieszkaniach.
    Unia Europejska to kołchoz oparty na socjaliźmie to jest zło, ile jeszcze trzeba żeby to zrozumieć? Na prawdę coraz poważniej myślę o sprzedaży domu i wyjeździe poza unię, po prostu psycha mi siada od tych głupot. Przekupni naukowce straszą motłoch a ten na oślep skacze w przepaść nauka dzisiaj przypomina średniowieczny dyktat kościoła. Oczywiście wolność jest zagwarantowana...

    Odpowiedz
    1. stefan

      Widzę że PiSoludki z kołchozu kaczystowskiego z ich wypranymi kurwizyjnie móżdżkami dobrze się czują kręcąc się jak te gówienka w przeręblu i dusząc we własnym sosie. Na szczęście są jeszcze normalni Polacy, którzy rozumieją konieczność przynależności do UE i profity jakie z tego tytułu ma Polska.

      Odpowiedz
  7. Boniek

    Zanim całkiem padniemy, Niemcy zmuszą nas do kupowania putinowskiego gazu ze swojej kajzerowskiej rury. Po to są te wszystkei nagonki na węgiel, żebyśmy pozbyli się samodzielności.
    https://next.gazeta.pl/next/7,151003,26835457,wiech-chodzi-o-gaz-nie-o-klimat-niemcy-nas-pchaja-w-zielony.html#do_w=48&do_v=60&do_a=417&e=PSzPopImg2

    Państwa dzielą się na poważne i pozostałe. Niemcy są państwem poważnym i prowadzą akcję na szeroką skalę rękami tubylców. Bo co ciekawe, agenda niemiecka bardzo szybko kroczy "oddolnie", czyli w temacie ogrzewania domów, dzięki samorządom współpracującym z lobbystami na poziomie uchwał. A takie lewe badania temu sprzyjają, muszą być bardzo mocno nagłaśniane w mediach i mieć swoich mocodawców.

    Efekt tego będzie taki, że powietrze będzie czystsze, ale że w domach zagości bieda, to część uda się podmywać zachodnim sąsiadom zadki, żeby dorobić. Jak to się pięknie składa w całość. A zaczęło się od lewych badań i obstrukcji branży, która nawet swoją trybunę górniczą wydaje w "internetach", tyle że jej lektura od razu przywodzi myśl, że czytają sami siebie.

    Odpowiedz
    1. Darek

      Jest jeszcze gorzej. Nauka od dekad sie stacza, obecnie jest kilka metrów pod mułem. Coraz więcej w niej ideologii co cynicznie wykorzystują politycy i "zaangażowani ekologicznie społecznicy". Jedyne co jeszcze pozwala zachować zdrowy rozsądek to dostęp do danych. Takich zwykłych "nieobrobionych" jak pomiary GIOS, informacje PSE o mocy czy GazSystemu o gazie. Ale zauważyłem coś dziwnego. W tym roku zniknęły informacje o przepływach w niemieckich gazociągach oraz info o cenia gazu na ich granicy. Pozostały jedynie o napełnieniu magazynów, pewnie dlatego, że publikuje je unijna agenda, a nie sami Niemcy. A bez kompletu danych nawet posiadajacy największą wiedzę jest niczym badacze ustalajacy jak wygląda słoń: macajacy trąbę twierdzi, że to coś na kształt węża, trzymajacy nogę mówi, że to raczej zwierz-kolumna...

      Moim zdaniem będzie coraz trudniej uzyskać jakiekolwiek informacje bo wiele jest politycznie niepoprawnych. Nie może tak być, że w/g pomiarów powietrze jest coraz czystsze skoro alarmy smogowe twierdzą, że od lat nic sie nie zmienia. Kilka dni temu w radio usłyszałem nieśmiertelną formułkę "Od lat na 50 europejskich miast 30 najbardziej zanieczyszczonych leży w Polsce". Tak, od ok. 2017r gdy w/w zwrot trafił do obiegu. Ale tylko dlatego, że od tego czasu ŻADEN pismak, politruk czy inny cytujący w/w nie zdobył się na mały wysiłek aby to zweryfikowac. A wystarczy sięgnąć do źródła z którego pochodzi ten wyświechtany zwrot:

      https://www.iqair.com/world-most-polluted-cities

      Odpowiedz
      1. Wojciech Treter Autor wpisu

        Kilka dni temu w radio usłyszałem nieśmiertelną formułkę „Od lat na 50 europejskich miast 30 najbardziej zanieczyszczonych leży w Polsce”. Tak, od ok. 2017r gdy w/w zwrot trafił do obiegu. Ale tylko dlatego, że od tego czasu ŻADEN pismak, politruk czy inny cytujący w/w nie zdobył się na mały wysiłek aby to zweryfikowac.

        To wcale nie jest takie proste.
        PAS rozdaje karty w temacie i ustala dominującą narrację. Kto gada tak jak oni – jest klepany po pleckach, przyjmowany na salony. Kto mówi inaczej – jest wyciszany, odstawiany na bok.
        W tej sytuacji absolutnie nie liczą się fakty, lecz narracja, układy i interesy. Olśnienie pojedynczego polityka czy dziennikarza niczego nie zmienia. Nie będzie działał po myśli PAS – wypada poza układ, zostaje zneutralizowany.

      2. gnago

        widzę Darku że grzeszysz podobną rzetelnością naukową jak ci ekolodzy. Na górze twojej stronki gdzie przedstawiłeś 50 naj..... miast świata
        https://www.iqair.com/world-most-polluted-cities?
        Wystarczy zmienić parametr kontynentu regionu
        continent=59af92ac3e70001c1bd78e52&country=&state=&page=1&perPage=50&cities=
        i mamy Europę i osiem miasteczek położonych w Polsce w pierwszej 50-tce

      3. Darek

        @gnago - A co ja napisałem? Że wyświechtany tekst "na 50 europejskich miast 30 najbardziej zanieczyszczonych leży w Polsce" jest nieaktualny. Zgadza się czy nie? Dlaczego zatem zarzucasz mi brak rzetelności w prezentacji danych?

    2. stefan

      Zibi, chyba ci te kaczystowskie gadzinówki do główki uderzyły że takie brednie wypisujesz. Oczywiście Niemcy spiskują jak od wieków przeciwko Polsce. Ciekawe że o Rosji nic nie wspominasz? Brak danych w "systemie"?

      Odpowiedz
  8. Jack

    "Salony" i PAS ze swoją narracją nie mają znaczenia. Liczą się tylko interesy milionów wyborców, którzy nie dadzą odebrać sobie programu 500+, a taki jest skutek wprowadzania i realizacji np. uchwał antysmogowych zabierających ludziom po 10-15 tys. zł. Kiedy ta informacja dotrze do świadomości wyborców to narracja o Nowym Zielonym Ładzie, tranformacjach enrgetycznych oraz ludzie, którzy za tym stoją szybko wylądują na śmietniku historii. Wahadło wychyli się w drugą stronę.

    Odpowiedz
    1. QVX

      Powrotu do kopciuchów nie będzie, bo od lat wszyscy mieli dość dymu i smrodu (poza durniami typu "instalator z wieloletnim doświadczeniem", który codzienne palenie w kopciuchu uważał za oznakę męskości). PAS bazuje na tym, że ludzie zapłacą, bo nie znają altrrnatywy.

      Odpowiedz
      1. Darek

        Ta, ludzie zapłacą o ile będzie co kupić. Zacznijmy od energii elektrycznej bo już ten rok pokazał, że dotarliśmy do ściany. Przy kilkunastostopniowych mrozach popyt na moc sięgnął 28 GW, a rezerwa skurczyła się do ok. 2 GW. Nie ma żadnych złudzeń, że system nie wytrzyma -20 stopni i będą konieczne stopnie zasilania.
        Z gazem jest trochę łatwiej bo na razie mamy duże możliwości dywersyfikacji dostaw. Na razie gdyż w przyszłym roku wygasa kontrakt jamalski który w czasie najsilniejszych mrozów ratował cały system. Wstawienie w jego miejsce połaczenia z Norwegią nie da aż takich możliwości. Nawet zacumowanie pływajacego gazoportu w Gdańsku może nie wystarczyć. Jedynym ratunkiem będą podziemne magazyny gazu. A tych mamy bardzo mało, zaledwie 3 mld m3. W dodatku są ograniczenia w dobowym poborze: na max 600 GWh jakie możemy ciagnąć w tym roku max sięgało 400 GWh. Jesteśmy o krok od osiagnięcia wydolności systemu i pewnie dlatego rząd wprowadził dla gazu odpowiedniki stopni zasilania znanych z prądu.

        O takich drobiazgach jak gwałtowny wzrost ceny prądu i gazu nie wspomnę. O tym, że PAS bazuje na tym co dla nich wygodne też nie napiszę. Bo łatwo to sprawdzić szukając na ich stronach choćby wzmianki o raporcie GIOS za 2020r chociaż lada dzień będą wojewódzkie za 2021. O tym, że PAS nagminnie łamie europejskie standardy które zakazują wszelkiego uśredniania pomiarów z różnych punktów pomiarowych też sie nie zająknę. Nic dziwnego, że tak robi bo gdyby podać informacje zgodnie z wytycznymi UE jednym z najbardziej zanieczyszczonych miejsc w Polsce będzie... al. Krasińskiego w Krakowie. Przekroczono tam nie tylko limit dobowych PM10 ale także jako jedyne miejsce w Polsce średnioroczne NO2.

    2. Nowak

      Tak bo rząd obchodzą wyborcy XD. Po za tym to są odgórne zalecenia z UE.
      Większość nie chce już smrodu i dymi i nie obchodzi ich kopcąca zatruwająca atmosferę biedota.

      Odpowiedz
  9. QVX

    Czy ten długi elaborat to próba poparcia tezy, że trzeba instalować przewymiarowane kopciuchy, bo kiedyś będzie mroźna zima?
    Akrat prądowi bardziej zaczną szkodzić upalne lata niż mroźne zimy. Wymogi energetyczne w budowlance prowadzą do tego, że coraz większym problemem będzie nie ogrzewanie w zimie, ale chłodzenie w lecie, czyli prąd do klimatyzacji

    Odpowiedz
    1. Darek

      To próba pokazania jak bardzo oderwaną od rzeczywistosci wizję świata sprzedaje PAS. Sam to zresztą robisz. Letni rekord popytu na moc elektryczną wyniósł 24.2 GW podczas gdy niedawno pobity zimowy 27.6 GW. Latem coraz większy udział ma fotowoltaika, w tej chwili mamy ok. 4 GW, a do lata będzie ponad 5 GW. Grozi nam nadmiar mocy więc rząd już pracuje nad przepisami pozwalającymi operatorom zdalnie wyłączać prosumentów. A zimą nie posiadamy żadnych rezerw mocy poza starymi elektrowniami węglowymi. Gdyby nie "przewymiarowane kopciuchy" w domach elektroenergetyka miałaby nieustanne braki mocy co oznacza stopnie zasilania (czyt. wyłączenia w fabrykach) lub blackout.

      Niedawno na portalu energetyka24.pl był ciekawy tekst nt. inwestycji w gazownictwie. Tylko dla zaspokojenia rosnącego popytu u klientów indywidualnych należy wydać 12 mld zł. Na same przyłącza, a gdzie rozbudowa sieci, magazynów, interkonektorów? W dodatku gaz ziemny spalany w indywidualnych kotłach jest drugą po samochodach przyczyną zanieczyszczeń ozonem. Na stronach antysmogowców ze świecą szukać wzmianek o O3 lub NOx chociaż problem staje się coraz większy. Tylko lockdown sprawił, że w 2020r poziom NO2 przekroczono jedynie w Krakowie. W ubiegłych latach notorycznie przekraczano go także w Warszawie, Katowicach i Wrocławiu, a w 2019 bardzo blisko była Częstochowa. Lecz zdaniem PAS smog typu LA nie istnieje chociaż rakotwórcze właściwości O3 zostały dawno udowodnione... Latem gdy ludzie całymi dniami są na zewnątrz nikt poza GIOS nie informuje o przekroczeniach poziomu informowania dla tego gazu. Za to zimą każdy wyskok PM powyżej 50 ug komentują szeroko. Nawet gdy pogoda jest taka, że psa żal wypuszczać na zewnątrz.

      Odpowiedz
      1. Nowak

        Tylko NO2 ze spalin z gazu bardzo łatwo usunąć za pomocą katalizatora w przeciwieństwie do syfu i zadymienia z kopcącego trującego węgla.

      2. QVX

        Tyle tylko, że trzeba myśleć o o tym, co będzie. Normy budowlane i lansowana termomodernicja wymuszają budowę domów o coraz mniejszej energochłonności. A skutkiem ubocznym jest to, że w lecie takie domy się przegrzewają. Żeby je ochłodzić potrzeba klimatyzacji, która jest prądożerna.

  10. vladi

    Mam kocioł na ekogroszek bezklasowy, ze zwykłym sterownikiem bez funkcji automatycznej optymalizacji spalania. NIGDY jeszcze nie widziałem u siebie dymu z komina. Muszę jednak z dumą przyznać, że ten stan nie wziął się znikąd, bo:
    - kupuję dobry, nie spiekający się węgiel
    - zaglądam do kotła min. 2x dziennie i koryguję ilość powietrza,
    - utrzymuję wszystko w dobrym stanie technicznym
    Sąsiad po dwóch sezonach palenia myślał, że używam gazu. Sam pali olejem i niestety czasem widać dymek, a i smrodek też zalatuje.
    Czego nie da się wyeliminować przy paleniu węgla? Ano dwutlenku siarki. Dlatego warto palić niskosiarkowym węglem. Zresztą normy imisji SO2 rzadko są przekraczane.
    Pozdrawiam

    Odpowiedz
    1. Nowak

      A komu się tak chce???
      Widać na tych badaniach co robi kopciuch podajnikowy obsługiwany przez zwykłego kowalskiego.

      Odpowiedz
  11. vladi

    Jeszcze drobna rada dla palaczy ekogroszkiem:
    Moc kotła, czyli (dla najprostszych sterowników) stosunek czasu podawanie do czasu przerwy podajnika, powinna być ustawiona zgodnie z bieżącym zapotrzebowaniem budynku, zwłaszcza gdy mamy przewymiarowany kocioł (u mnie 2,5 raza!). Palenie z mniejszą mocą zwykle skutkuje też niższą emisją zanieczyszczeń. Instalatorzy się zwykle nie przejmują takimi drobiazgami...
    Pozdrawiam

    Odpowiedz
  12. Darek

    @Nowak - skoro NO2 tak łatwo usunąć dlaczego zanieczyszczenie ciągle rośnie? Nie tylko w Pilsce ale także NIemczech. Pamiętasz "aferę" jaka była ponad rok temu gdy w necie pojawiła sie informacja o dużym zanieczyszczeniu powietrza w tym kraju. Portal który opublikował mapę został odsądzony od czci i wiary bo ośmielił się pokazać czerwone Niemcy i zieloną Polskę.

    https://dobrapogoda24.pl/artykul/zanieczyszczenie-powietrza-europa-polska-pyly-zawieszone-smog-no2

    Aż do lockdownu nic się u naszych sąsiadów nie zmieniło. Dlaczego skoro tak łatwo usuwa się tlenki azotu ze spalin? Za to u nas zmiany bardzo widoczne: w 2020r na terenie Polski nie będzie czerwonych kropek dla PM2.5 i tylko jedna dla PM10, można to sprawdzić na stronie GIOS. Dlaczego jest lepiej skoro jak piszesz zadymiania z węgla nie da się zlikwidować? Programy antysmogowe doprowadziły do likwidacji minimalnej ilości kotłów na paliwa stałe. I to tam gdzie powietrze ciągle należy do najgorszych. A tam gdzie postęp jest największy nikt nie płaci za wyrzucenie "kopciucha" i przejście na gaz. Poprawa to kwestia rosnącej świadomości - ukłon w stronę autora bloga ktory mocno się przyczynił do zmiany techniki palenia. W dodatku coraz mocniej wpływa zakaz sprzedaży innych kotłów niż ecodesign - od czasu gdy zrobiono mapy pokazane w powyższym linku mniej wiecej 20% "kopciuchów" zostało wymienione na lepsze. Poczekaj do końca dekady gdy wszystkie kotły będą wymienione na ecodesign. Porównamy mapy NO2, O3, BaP oraz PM i wtedy pogadamy o tym co łatwiej zrobić...

    Odpowiedz
    1. Nowak

      Ale ta wymiana kopciuchów na ecodesing gówno daje bo te ecodesing nie spełniają norm w warunkach domowych co widać na tych badaniach to tak jak afera DieselGate, marnowanie publicznych pieniędzy na wymianę kopciucha na mniejszego kopciucha.

      A NOx można usunąć za pomocą katalizatora tak jak w samochodzie ewentualnie dodatek mocznika.

      Odpowiedz
      1. gnago

        Pieprzysz głodne kawałki TO CZEMU ISTNIEJE SKORO TO TAKIE ŁATWE. Katalizator faktycznie rozkłada benzynę ten w dieslach zajmuje się sadzą. Ale tego w propagandzie którą ustawicznie trawisz nie znajdziesz.
        Co ma afera dieselgate ze spalaniem w kopciuchach. Poza tymże obie to ludzka sprawa.
        W pierwszej faktycznie sterownik załatwia wszystko, w drugiej dużo zależy od edukacji palącego

  13. vladi

    Nie zgadzam się z p.Nowakiem.
    Kocioł na ekogroszek nie jest kotłem bezobsługowym, jak np. gazowy.
    Jak się komuś nie chce, nie powinien go kupować.
    Wyniki badań jednoznacznie wskazują na dyletanctwo panów pseudonaukowców w obsłudze badanego kotła.
    Pozdrawiam wszystkich "bohaterów kotłowni"

    Odpowiedz
    1. Nowak

      Przecież widać na badaniach jak taki kocioł kopci i truje emisja CO, BaP i Pyłu jest kosmiczna. Po prostu taka same afera jak DIeselgate.

      Odpowiedz
      1. Wojciech Treter Autor wpisu

        Nie, nie jest to taka sama afera. W dieselgate oszukał producent. Tutaj oszukane jest badanie.

  14. Nowak

    To samo. Te wyroby nie są badane w rzeczywistych warunkach bo nie spełniają norm tylko w labolatorium.
    Zresztą ostatnia kontrola UOKIK ujawniła ,że cała masa tych wyrobów ma lewe certyfikaty.
    A te badania nie jest oszukane tylko badany kopciuch jest takim ulepem, że nie powinien być wypuszczony na rynek.
    To po co ten cały sterownik za milion pieńcet skoro nie umie ustawić spalania w kotle i nadaje się tylko na złom???
    Bo co niby kowalski będzie umiał sobie ustawić sterownik.
    Nie bo nie ma obowiązku posiadania wiedzy o procesie kopcenia paliw stałych.
    To tak jak by kierowca samochodu musiał znać proces spalania benzyny.
    Badania zostały przeprowadzone prawidłowo tak jak większość tych kopciuchów funkcjonuje w naturalnym środowisku.
    Mam na osiedlu kilka takich kopciuchów 5 klasa na ekogroszek, jeden dymi, drugi smrodzi, trzeci sadzi, że aż śnieg czarny i gdzie tu producent nie oszukuje????
    Te cała norma 5klasa i ecodesing to zwykła bajeczka.

    Odpowiedz
    1. Darek

      Przyganiał kocioł garnkowi, a sam smoli. Jak działają te genialne sterowniki w kotłach gazowych, zwłaszcza przewymiarowanych? Taktują czyli rozruch - praca - wyłączenie. Im wieksza moc w stosunku do zapotrzebowania tym częstsze taktowanie. Co się dzieje podczas rozruchu kotła? Czy przypadkiem do atmosfery nie wylatuje metan który jest znacznie silniejszym gazem cieplarnianym niż CO2? Czy nie zachodzi wtedy niepełne spalanie z większą ilością zanieczyszczeń niż "laboratoryjne"?

      Jeżeli uważasz, że to żaden problem i nikt nie musi niczego ustawiać proponuję zajrzeć na fora dyskusyjne typu murator lub elektroda. Pełno w nich tematów o zjawisku taktowania, próśb o pomoc w ustawieniu sterownika, zmian w instalacji itp. Ale oczywiście gaz w indywidualnych kotłach jest bezobsługowy i czysty jak łza... Szkoda, że dane z państw gdzie sie go powszechnie stosuje (Holandia, Niemcy, UK) tego nie potwierdzają. Przy zbliżonym ruchu samochodowym jak we Francji czy w Skandynawii mają znacznie większe zanieczyszczenie NO2. Moim zdaniem swoje trzy grosze do tego zanieczyszczenia dołożył gaz ziemny, Skandynawowie i Francuzi w domach używają głównie energii elektrycznej. Twierdzisz, że tlenki azotu łatwo można wyeliminować ze spalin ale nawet w bogatych NIemczech kotły gazowe nie posiadają takich instalacji. I nic z tym nie robią chociaż KE ma ich "na tapecie" w związku ze zbyt dużym zanieczyszczeniem NO2 i O3. Z kolei Holandia idzie w innym kierunku, w nowych domach nie wolno instalować kotłów gazowych. A już istniejące w starych będą sukcesywnie usuwane, podobne przepisy wprowadza Austria.

      Odpowiedz
      1. Grzesiek

        I co?
        Nawet te mikroskopijne ilości CO czy CH4, które wyemitują przewymiarowany kocioł gazowy ni jak ma się do olbrzymiego syfu porównywalnego z erupcjá wulkanu wyemitowanego przez przewymiarowanego kopciuch 5 klasy, który kopci wtedy jak z parowozu.
        Po za tym ja gadam o smogu a nie o CO2 w mieście nie jest problem CO2 tylko zadyma spowodowane przez wszelkie kopciuchy węglowe i nie tylko węglowe w tym kopciuchy 5klasy kopcenia.
        Należy jak najszybciej zakazać ekogroszku i sprzedaży kopciuchów oraz najwaźniejsze wywalić lobby węglowe i kotrlaskie na zbity łeb bo nie umie zrobić dobrego kotła tylko jakieś kopcące ulepy.

      2. Darek

        Emisję metanu nalezy pomnożyć przez 100 bo w pierwszym roku jest o tyle silniejszym gazem niż CO2. Oznacza to, ze taktujący kocioł gazowy wpływa na efekt cieplarniany podobnie jak węgiel. Kotły gazowe są używane do produkcji ciepłej wody. Latem oznacza to emisję dodatkowych tlenków azotu które są bardzo niebezpieczne dla zdrowia. W większosci miast (a ściślej przedmieść bo tam powstaje wiekszosć O3) połowa letnich dni ponad zalecenia WHO. Normy unijne są o 20% łagodniejsze więc tylko kilka stref oficjalnie jest zanieczyszczona ozonem.

        W 2018 i 2019 było bardzo dużo przekroczeń poziomu informowania dla O3. Wskaż mi komunikaty w necie które informowały społeczeństwo o tym, że mamy smog typu LA? Poza stroną GIOS cisza. Dlaczego antysmogowcy nie informują przekroczeniu norm O3? W przypadku PM co chwila powołują sie na zalecenie WHO i normy UE, a tu mamy mnóstwo przekroczeń i nic. Podwójne standardy?

  15. Jack

    Dyskusja o kotłach na ekogroszek jest zabawna w kontekście tego, że kilkanaście milionów Polaków stać jedynie na użytkowanie kotła bezklasowego. Kocioł podajnikowy za 10-15 tys. zł znajduje się poza zasięgiem finansowym milionów wyborców i tak pozostanie przez wiele lat. Jakby ktoś nie wiedział, to w Polsce koszt wytworzenia jednej megawatogodziny z węgla kamiennego wynosi 120-140 zł, a w przypadku planowanych inwestycji wiatrowych offshore koszt wytworzenia jednej megawatogodziny ma wynieść 300-350 zł. Podwyżka rachunków za energię elektryczną i ogrzewanie o 300% w ciągu 10 lat nie ma szans na społeczną akceptację. Jeśli chodzi o ogrzewanie to wyborcy wybiorą tani węgiel i drewno spalane w tanim kotle. Nie będą mieli innej alternatywy.

    Odpowiedz
    1. Jack

      Korekta - podwyżka rachunków za energię elektryczną i ogrzewanie sieciowe nie o 300% w ciągu 10 lat, ale o 200%. A ponieważ 70% Polaków, którzy mieszkają poza dużymi miastami (40% mieszka na wsi, 32% w miastach do 100 tys. mieszkańców) ma dużo niższe wynagrodzenia niż ta mniejszość zamieszkująca duże miasta to można spodziewać się raczej wyjścia Polski z systemu ETS niż akceptacji dla tak wysokich podwyżek. Międzynarodowe badania (European Social Survey) od lat pokazują wyraźnie, że Polacy są największymi w Europie przeciwnikami ponoszenia wyższych kosztów życia i płacenia wyższych podatków 60% przeciwna, 15% za) w związku z odchodzeniem od paliw kopalnych takich jak np. węgiel.

      Odpowiedz
      1. Nowak

        I kogo to obchodzi ? Co mnie to obchodzi, że biedotę mieszkającą w willi z passatem TDI na podjeździe palącej śmieciami w kopciuchu nie stać na ogrzewanie i podwyżki????

        Jakim prawem mają mi truć powietrze i kopcić na moje podwórko ??? Jak sobie tak chcą kopcić to niech sobie tam kopcą i dym zatrzymają na swoim podwórku, wtedy nie widzę problemu.
        Ale dlaczego ich dym ma mi zadymiać moje podwórko???????