Schyłek epoki węgla w ogrzewaniu domów

Zaktualizowano: 28 grudnia 2023

Ostatniej zimy odczuliśmy niedobór własnego węgla do domowych kotłowni. Teraz do głównego nurtu mediów przebiły się hiobowe wieści: UE chce nas dobić opłatami za emisję CO2 z ogrzewania budynków i poprawić z kopyta klasyfikacją energetyczną budynków. Najbardziej oberwie się węglowi. To oznaki końca świata... świata paliw kopalnych. Który się kończy dlatego, że kończą nam się w Europie te surowce a działania UE są reakcją na ten problem a nie jego przyczyną.

Dobrze, że z rodzimej infosfery w końcu dowiadujemy się czegokolwiek o tym, w jakim kierunku zmierza UE w temacie ogrzewania domów (my o tym piszemy od lat ale w mediach wszystko przesłaniał smog). Niestety jest tego niewiele i zazwyczaj skrzywione niekompetencją media workerów lub narracją polityczną, obliczoną na wzmożenie lęków.

Szczególnie wymagają podkreślenia dwie kwestie, sprzeczne z utrwaloną opinią:

  • UE lubi i szanuje ogrzewanie drewnem właściwie na równi z pompami ciepła.
  • Poprawa klasy energetycznej budynku nie wymaga głębokiego remontu. Ba – może nie wymagać remontu w ogóle, bo klasy energetyczne budynków działają inaczej niż się wydaje laikowi (a nawet branżowym, zdawałoby się, dziennikarzom).

Problem Europy: UE koniec własnych paliw kopalnych

W Polsce UE bywa przedstawiana jako sadystyczna zła macocha Łunia, która bez powodu maltretuje pasierbów wymaganiami totalnie bez sensu i wbrew ich interesowi. Tak też można myśleć o opłatach od emisji CO2 i termomodernizacji – jako o kosztownych, uciążliwych, sztucznych problemach. Na co to komu skoro węgiel i gaz zawsze były i zawsze będą, tak jest dobrze, proszę nic nie zmieniać!

Rzeczywistość jest inna: w Europie zasoby paliw kopalnych niegdyś powszechnie używanych do ogrzewania domów są na wykończeniu. Nie pokrywają już zapotrzebowania. Na zachodzie dotyczy to głównie gazu a w Polsce – głównie węgla. Latami ratował nas import spod Uralu, dzięki czemu trwała iluzja bezpieczeństwa. Niestety ów najtańszy dostawca surowców okazał się ludożercą.

Teraz albo nadal będziemy te same paliwa importować z dalszych rejonów, coraz większym kosztem – albo dokonamy rewolucji w ogrzewaniu budynków w oparciu o te zasoby, które mamy. A najwięcej mamy energii odnawialnej.

UE wybiera tę drugą opcję: swoją dotychczasową politykę ograniczania zużycia energii i przechodzenia na OZE w ogrzewaniu domów wkręca na najwyższe obroty:

  • zamierza opodatkować emisję CO2 z paliw kopalnych zużywanych do ogrzewania domów, przy czym "podatek" ma być zrzutką na pokrycie kosztów odchodzenia od paliw kopalnych tym, którym potrzeba wsparcia
  • w końcu wymusza ogólnoeuropejską klasyfikację energetyczną budynków (u nas do tej pory nie istniała) i obraduje nad sposobem wymuszenia termomodernizacji najbardziej energochłonnych budynków.

Gdyby UE nie istniała, problem wyczerpania zasobów kopalin sam z siebie by nie zniknął ani nie zmalał a realistycznych alternatywnych scenariuszy poradzenia sobie z nim nie ma zbyt wiele.

Co planuje macocha Łunia

UE przygotowuje się do objęcia m.in. indywidualnych budynków systemem opłat za emisje CO2 z nieodnawialnych źródeł energii. Na ten moment przyjmuje się, że opłaty miałyby zacząć obowiązywać od 2027 roku, choć wszystko jeszcze się uciera i nie wiadomo, jaki ostatecznie przyjmie kształt. Polska deklaruje sprzeciw, jednak nie wiadomo, czy to cokolwiek zmieni.

W pakiecie z opłatą emisyjną ma iść jakiś system wsparcia w przystosowaniu budynków do ograniczenia zużycia energii w ogóle i paliw kopalnych w szczególności, ale oczywiście brakuje konkretów tego wsparcia, podczas gdy opłaty są zdefiniowane bardzo konkretnie. Wiadomo tyle, że właśnie środki zebrane w ramach opłaty emisyjnej miałyby być przeznaczone na termomodernizację i odchodzenie od paliw kopalnych w domach.

Jak dotąd życie uczy, że wsparcie jest nader skromne i dostępne dla nielicznych, w dodatku nie tych najbardziej potrzebujących, lecz tych najzaradniejszych. Bardzo bym się chciał co do tego mylić i żeby tym razem było inaczej.

Podatek od emisji CO2 w Niemczech

Podatek od emisji CO2 z ogrzewania budynków obowiązuje w Niemczech od 2021 roku. Obecnie wynosi 30 euro za 1t wyemitowanego kopalnego CO2. Opłata co roku wzrasta, na razie o 5 euro rocznie (w 2023 wzrost zawieszony z uwagi na kryzys energetyczny). W 2027 roku ma osiągnąć pułap 55-65 euro za tonę CO2. Docelowo cena ma być regulowana rynkowo.

Opłata nałożona jest na paliwa kopalne: olej opałowy oraz gaz, zarówno ziemny jak i propan. Poza tym również na benzynę i olej napędowy, ale to nie nasza działka, więc pomijam. Na węgiel też, choć ten w Niemczech prawie nie istnieje w ogrzewaniu domów.

Ile zapłaciliby Polacy?

Obecnie planowany jest maksymalny poziom opłaty emisyjnej od 1t kopalnego CO2 na poziomie 45 euro, co w przeliczeniu na złotówki daje ok. 200zł. O ile podrożałyby poszczególne paliwa po doliczeniu opłaty emisyjnej? To zależy od ich jednostkowej emisji CO2, która jest bardzo różna:

Tutaj mamy emisje na jednostkę wytworzonej energii. Natomiast podatek jest nakładany na jednostkę zakupionego paliwa. Ale to na jedno wychodzi: im sprawniejszy kocioł węglowy / gazowy – tym mniejsze zużycie paliwa kopalnego – i tym mniejsza opłata emisyjna. Najlepsze sprawności, bliskie technicznych maksimów, mają gazowe kotły kondensacyjne oraz węglowe kotły Ecodesign. Ich pułapy emisji CO2 można przyjąć za najniższe możliwe dla tych paliw.

Zatem przy opłacie emisyjnej 200zł/tCO2:

  • węgiel – +500zł/t (ze spalenia 1t węgla powstaje ~2,5t CO2)
  • gaz ziemny – +4gr/kWh lub +50gr/m3
  • olej opałowy – +5gr/kWh lub +60gr/l
  • prąd – nie dotyczy (opłatę emisyjną płaci już energetyka)
  • drewno/pellet (biomasa) – nie dotyczy (to paliwo odnawialne)

Najbardziej dotknięci opłatą emisyjną CO2 byliby konsumenci węgla – cena za tonę wzrosłaby o 30%-50% przy obecnych cenach węgla rzędu 1500zł (orzech) – 1800zł (ekogroszek).

Ogrzewający domy gazem ziemnym odczuliby podwyżkę rzędu 15-20%.

Dopiero co mówili że gaz jest OK!

Wciskanie gazu w miejsce węgla to efekt działań rodzimych lobbystów spod znaku Polskiego Alarmu Smogowego. Europa eliminuje gaz z ogrzewania budynków i nie zaczęła tego robić wczoraj ani w 2022 roku, ale kilkanaście lat temu.

Nie da się o tym dowiedzieć z polskich mediów, bo te kompletnie nie interesują się ogrzewaniem domów póki nie wydarza się gruba katastrofa. Jeśli gdzieś mowa o energetyce, to tylko tej dużej, a tam polityka UE faktycznie była odwrotna: gaz miał wchodzić w miejsce węgla. Stąd też sporo ludzi przekłada sobie to, co słyszało o energetyce zawodowej, na ogrzewanie domów (o czym nie słyszało nic). Wychodzą z tego bzdury.

Poniżej fragment publikacji z 2021 roku opisującej przymiarki poszczególnych krajów UE do zakazu montażu kotłów gazowych w nowych budynkach. Już nieaktualny. Po inwazji rosji na Ukrainę odchodzenie Europy od gazu i oleju opałowego mocno przyspieszyło.

Pierwsze ograniczenia w montażu kotłów gazowych w nowych domach mają już prawie 10 lat (Dania). Kolejne są w drodze. A to tylko skromny wycinek unijnej polityki eliminacji paliw kopalnych z ogrzewania domów.

Tymczasem w Polsce niebawem będą wchodzić w życie uchwały antysmogowe, które w kilku województwach i miastach zakazują ogrzewania drewnem i pelletem, choć nie było ku temu szczególnych wskazań – bo to np. województwo pomorskie z prawie najlepszym powietrzem w kraju. Pozbawiono ludzi dostępu do najtańszego OZE, więc większość z nich siłą rzeczy wybierze w miejsce węgla gaz, bo to najtańsza opcja jeśli sieć gazowa już jest – a za kilka lat dopadnie ich opłata emisyjna za spalanie paliwa kopalnego.

Zakaz ogrzewania drewnem/pelletem nastanie za kilka lat, np. w woj. świętokrzyskim w 2026 roku. Mieszkańcy wciąż mają czas i możliwości, by uchwały zmienić. Niestety mało gdzie znajdują się organizacje i liderzy, którzy (a) wiedzą  o uchwale i dlaczego takie jej zapisy są złe, (b) potrafią i chcą działać w kierunku zmiany. Większość rodzimych działaczy zwanych "ekologami" nie widzi nic złego w spalaniu gazu ziemnego zamiast biomasy...

UE nie ma nic przeciw drewnu (biomasie) w ogrzewaniu domów

W Polsce o ogrzewaniu drewnem mówi się niemal wyłącznie źle: w kontekście smogu, nie rozróżniając węgla od drewna. Łatwo sobie zbudować wyobrażenie (jak to robili działacze Polskiego Alarmu Smogowego w głowach urzędników), że węgiel i drewno to bieda a gaz to postęp i czystość (bo nie dymi).

Skoro Europa prawie nie ogrzewa węglem (fakt) to pewnie też nie ogrzewa drewnem skoro to takie samo zło. A to akurat jest bzdura – nie tylko Europa ogrzewa drewnem, mało tego: nastawienie UE do ogrzewania drewnem / zrębką / pelletem jest pozytywne. Ale też samo ogrzewanie drewnem na Zachodzie wygląda o wiele lepiej niż u nas, bo tam zaczęto je cywilizować kilka dekad wcześniej.

W temacie biomasy znowuż wielka energetyka przesłania tę małą. Wielu eko-aktywistów atakuje spalanie biomasy nie rozróżniając spalania przemysłowego od spalania domowego – a to są dwa zupełnie różne tematy:

  • Spalanie drewna tudzież innej biomasy w energetyce przemysłowej jest najczęściej pomysłem bardzo głupim i szkodliwym, zwłaszcza gdy biomasę tę transportuje się na wielkie odległości. Szkody dla środowiska przeważają nad korzyściami.
  • Drewno spalane w warunkach domowych to zupełnie inna bajka: lokalnie pozyskiwana energia odnawialna niosąca wiele korzyści dla zwykłych ludzi (niska cena, dostępność, bezpieczeństwo energetyczne) i w zasadzie tylko jeden potencjalny problem: zanieczyszczenie powietrza – jeśli spalanie prowadzone jest w kiepski sposób.

Na ten moment ogrzewanie biomasą jest najtańszą i najprostszą opcją przygotowania się na przyszłe opłaty emisyjne od spalania paliw kopalnych.

Czy jest możliwe, aby podejście UE do biomasy się w przyszłości zmieniło? W demokracji wszystko jest możliwe jeśli znajdzie się większość, ale widać, że póki co ataki na biomasę idą jak po grudzie. Wynika to głównie z tego, że biomasa ma więcej zalet niż wad i jest potrzebna nie tylko w domach, ale też np. w ciepłownictwie. Stanowi tanie i łatwe w magazynowaniu źródło energii odnawialnej, które trudno sensownie zastąpić przy obecnym stanie techniki. Przykład poniżej: w 2022 roku w Niemczech z biomasy pochodziło ponad 80% energii odnawialnej wykorzystanej na potrzeby produkcji ciepła i chłodu.

https://twitter.com/RenewsTweet/status/1673331656390844421

Klasyfikacja energetyczna budynków

Równocześnie z przymiarkami do opłat emisyjnych, trwają w UE prace nad dyrektywą EPBD, która:

  • wprowadzi w UE jednolity system klas energetycznych budynków
  • w horyzoncie czasowym ok. 10 lat wymusi poprawę klasy energetycznej najbardziej energochłonnych budynków.

Szczegóły są jeszcze w trakcie ustaleń. Ale im mniej wiadomo na pewno, tym więcej śmieciowych treści produkują media oraz tym więcej lękowych postów wypuszczają politycy chcący ugrać coś dla siebie na często słusznych obawach ludzi. Przykład poniżej:

https://twitter.com/tucholski_marek/status/1668976917016444935

Podniesienie klasy energetycznej budynku oznacza dla właściciela spadek a nie wzrost kosztów życia. Owszem, kosztuje modernizacja budynku. To koszt potencjalnie wysoki, lecz jednorazowy – i zapobiegnie kosztom w przyszłości. Szkopuł w tym, aby zwykli ludzie najbardziej potrzebujący wsparcia w modernizacji domu, mogli je otrzymać. Na razie jest z tym kiepsko. Jeżeli UE zależy na efektach – a nie jak naszym, aby uchwała antysmogowa była na papierze a w rzeczywistości niech sobie tam dymią stare kotły po cichu – to należyte wsparcie musi zostać zapewnione.

Również nie jest prawdą to, czego we wpisie nie ma, ale odbiorca może sobie dopowiadać:

  • Łunia każe remont kapitalny zrobić we wszystkich starych domach. Nieprawda. Wymóg modernizacji ma dotyczyć budynków najbardziej "dziurawych" (klas E/F/G – które stoją tak jak je postawiono 40-50 lat temu i nie widziały śladu remontu a czasem i należytego utrzymania), gdzie sytuacja może być różna: jeśli konstrukcja jest zdrowa i rokuje na dalsze użytkowanie, to już niewielki remont pozwoli wskoczyć kilka klas wyżej; ale będą w tej puli także budynki bliskie śmierci technicznej, których nie będzie opłacało się remontować. Te prawdopodobnie będą zwolnione z obowiązku modernizacji (tak jak m.in. zabytki albo mieszkania socjalne; szczegóły są nadal dogadywane między państwami).
  • Tak znaczne ograniczenie zużycia energii wymaga kapitalnego remontu! Niekoniecznie. Aby poprawić klasę energetyczną budynku nie trzeba wcale ograniczać zużycia energii – wystarczy zacząć używać możliwie najwięcej energii odnawialnej w miejsce paliw kopalnych.
  • Remontuj dom albo ci Łunia zakaże najmu, sprzedaży a najbardziej opornych wysiedli! Nie znajduję potwierdzenia któregokolwiek z tych pomysłów w zagranicznych źródłach, chociaż nie spędziłem pół dnia na poszukiwaniach, bo to nie jest kluczowe w tym wpisie. Nawet gdyby żaden zakaz najmu/sprzedaży najbardziej energochłonnych budynków nie istniał to niewiele zmniejsza to problem ciążący na ich posiadaczach. Same ceny paliw będą ich dobijać i powodować, że chętnych na wynajem/zakup będzie niewielu, wartość nieruchomości niska a koszty życia wysokie.

Nawet artykuły w mediach zdawałoby się branżowych pomijają istotny detal: klasyfikacja energetyczna budynków wbrew pozorom nie bierze pod uwagę ogólnej ilości zużywanej przez budynek energii, lecz jedynie energię pochodzącą z paliw kopalnych. Jest to nawet zaznaczone na grafice w powyższym wpisie: "wskaźnik EP" to wskaźnik zapotrzebowania na Energię Pierwotną: z paliw kopalnych. Nie jestem pewien, czy autor wpisu miał o tym pojęcie.

Do klasyfikacji energetycznej budynku bierze się pod uwagę głównie:

  • zużycie energii na ogrzewanie – wiadomo, największy udział
  • zużycie energii na przygotowanie ciepłej wody – to też zazwyczaj niemało a łatwo i względnie tanio jest zastąpić tutaj gaz/węgiel/prąd sieciowy kolektorami słonecznymi.

Jak zminimalizować koszty życia w budynku

Migracja na OZE jest najprostszym środkiem zaradczym, aby uniknąć rosnących kosztów ogrzewania paliwami kopalnymi (nawet gdyby same opłaty za emisję CO2 się ostatecznie nie ziściły). Wiadomo, najlepiej by to szło równolegle z termomodernizacją, ale bez przesady. Masz 5cm styropianu na ścianie – niekoniecznie musisz na szybko dokładać kolejne 10-15cm. Większy sens może mieć instalacja kotła na drewno z buforem ciepła albo dołożenie taniej pompy ciepła/klimatyzacji z trybem grzania do obecnego kotła.

Termomodernizacja w kolejności od rzeczy najważniejszych (gdzie najmniejszy nakład daje największy efekt):

  • ocieplenie stropu / dachu
  • wymiana okien / drzwi
  • ocieplenie ścian

Największym i najbardziej kosztownym przedsięwzięciem jest ocieplenie ścian. Tymczasem nie jest to ani pierwsze, ani najważniejsze, co można zrobić. Najwięcej ciepła ucieka słabo izolowanym stropem i starymi oknami (ale nie tyle przez wiatr wiuchający dziurami, co przez kiepsko izolujące szyby). Wiadomo, proporcje w każdym budynku będą ciut różne, zależnie jakie izolacje i w jakim stanie już istnieją.

Dobre oszacowanie strat ciepła oraz podpowiedź najlepszych opcji termomodernizacji dla twojego budynku uzyskasz bezpłatnie na cieplo.app.

Migracja na OZE w kolejności od rozwiązań najtańszych/najprostszych:

  • kolektory słoneczne do przygotowania ciepłej wody użytkowej
  • ogrzewanie biomasą (drewno / pellet / zrębka)
  • pompa ciepła (nawet najtańsza, z kotłem w zapasie na mrozy)
  • fotowoltaika

Każdy z tych elementów z osobna mocno zbija zużycie energii pierwotnej (z paliw kopalnych) – nawet jeśli zużycie energii w budynku nie spadnie ani o jedną kilowatogodzinę. Poprawia to klasę energetyczną budynku i pozwala uniknąć płacenia wysokich cen paliw (jak tego doświadczyliśmy zimą 2022/23) plus ewentualnych przyszłych opłat emisyjnych.

Czarne kamienie – do elektrowni

Przez niemal 10 lat ten portal był głównie o węglu, ponieważ było to paliwo najtańsze i najłatwiej dostępne. Ale już takie nie jest. W ciągu jednej zimy przekonaliśmy się, że najlepsze węgle do domowych kotłów jechały do nas ze wschodu. Własnego węgla o podobnych parametrach już nie mamy. Epoka palenia węglem w domach kończy się nie tyle przez dyrektywy UE, lecz zwyczajnie z powodu wyczerpania własnych zasobów odpowiednich do tego celu węgli.

Kto ogrzewał węglem przez ostatnie 10-15 lat ten musiał zauważyć zmiany właściwości opału z tych samych kopalń. Skończyły się przyjemne węgle typu 31, typy 32.1 niepostrzeżenie przechodzą w 32.2 a poza nimi już tylko typ 33. To naturalna konsekwencja faktu, że sięgamy po coraz głębsze pokłady. Innych już nie mamy. Nawet gdyby kopalnie potrafiły teraz pokryć 100% krajowego zapotrzebowania na węgiel do domowych kotłowni – to ten węgiel będzie coraz bardziej problematyczny.

Importować dobry węgiel? Nie ma zbyt wielu opcji na świecie po tym jak odpadł kierunek moskiewski. Palenie węglem w domach jest już wielką rzadkością na świecie – z tych samych powodów co u nas: koniec zdatnych do tego złóż węgla. Na ten moment dobrą alternatywą okazuje się Kazachstan. Niestety uzależnienie od importu (nawet jeśli na teraz wszystko działa sprawnie) to zawsze ryzyko:

  • zależność od innego kraju – czy nie będzie problemów w przypadku jakiegoś wstrząsu politycznego/gospodarczego tamże,
  • niepewność dostaw i cen,
  • wysyłka za granicę pieniędzy, które mogłyby budować rodzimą gospodarkę.

Prawdopodobnie znacznie dłużej będziemy mieli dostępny rodzimy węgiel kamienny zdatny do spalania w energetyce, bo tam wymagania wobec węgla są mniejsze niż względem opału dla domowego kotła.

Wykorzystanie węgla w energetyce zamiast w domowym kotle ma też inną ciekawą stronę: z jednej tony węgla spalonej w elektrowni/elektrociepłowni można – poprzez zasilenie prądem pomp ciepła – uzyskać w sumie nawet przeszło dwa razy więcej użytecznego ciepła niż gdyby tę samą tonę spalić w domowym kotle z maksymalną sprawnością. Obrazuje to poniższa grafika.

Te ~12% zysku to najgorszy przypadek. Parametry są dobrane optymistycznie po stronie domowego kotła (80% średniorocznej sprawności nie jest niemożliwe, ale trudne do osiągnięcia) a pesymistycznie po stronie energetyki (rozważamy elektrownię, z której 65% ciepła wywalane jest do rzeki – gdyby to była elektrociepłownia, gdyby prąd zasilający pompę ciepła pochodził częściowo z innych OZE w systemie a pompa ciepła miała lepszą efektywność to łączna produkcja ciepła z każdej tony węgla spokojnie przekroczy 200% wartości opałowej tegoż).

Możliwość ograniczenia zużycia paliw kopalnych to jeden z wielu względów dla których pompy ciepła zapowiadają się jako jeden z filarów opartego o OZE ogrzewania domów w niedalekiej przyszłości.

  • Jeżeli tylko ktoś ma warunki na instalację fotowoltaiczną oraz stosowny zapas gotówki a rury gazowej jak i własnego lasu brak to wybór pompy ciepła jako podstawowego źródła ciepła staje się już teraz dość oczywisty.
  • Pod większym znakiem zapytania stoi opłacalność pompy ciepła bez fotowoltaiki – ceny prądu w Polsce mają bowiem tendencję wzrostową. Wybór ułatwi znowuż brak rury gazowej. Bo mając rurę gazową można mieć wątpliwości, co będzie szybciej i bardziej drożało: gaz czy prąd sieciowy. Wciąż nie mamy w Polsce dedykowanych dla pomp ciepła taryf prądu a państwowe limity prądu z gwarancją ceny są na ten cel niewystarczające.
  • Zważywszy, że w Polsce już zapowiedziano budowę co najmniej siedmiu fabryk pomp ciepła – dostępność tych urządzeń powinna się polepszać a ceny spadać (pytanie jak bardzo, bo i popyt będzie szalony).
  • Co do najczęściej podnoszonej obawy o stan polskich sieci przesyłowych, czy aby wytrzymają nawałę pomp ciepła – nie widziałem niezależnych analiz w tym temacie a jedynie jedną zależną, autorstwa zrzeszenia pompiarzy, która była mocno powierzchowna i optymistyczna. Wiemy póki co tyle, że mimo rekordowo rosnącej liczby pracujących w Polsce pomp ciepła, nie było zimą słychać o żadnych problemach z tym związanych. Może to dopiero przed nami?

19 myśli nt. „Schyłek epoki węgla w ogrzewaniu domów

  1. himeroza

    eurokołchoz na wszystko nałoży opłaty za emisje w transporcie też tylko czekać aż dojadą benzyne i paliwo lotnicze

    Odpowiedz
    1. Jakub Sudn!k

      Gdyby nie UE było by tu jak w Białorusi i RU, czyli nawet nikt by nie segregował śmieci tzn. ludzie by segregowali na palne i nie palne. Małymi kroczkami gonimy zachód może to oni wolniej uciekają ale ... idziemy we właściwym kierunku. Szkoda że w PL np. nie ma sensownych producentów kotłów na drewno. To jest wielka nisza w rynku której nikt nie chce zapełnić. Idźmy w innowacje a nie tak jak zawsze, że technologia która np. w DE jest wycofywana trafia do nas jako cudowny produkt ( czyt. ekogroch, gaz itp.)

      Wojtek chętnie bym przeczytał jakiś artykuł na temat ciśnieniowych kolektorów do CWU, informacji na temat mostków termicznych, informacji na temat docieplenia rur CO CWU, masz dużą "tubę propagandową" warto zwracać na to uwagę. Jako naczelny trochę się ostatnio lenisz 😉 długo trzeba czekać na kolejne wpisy a jest o czym pisać - po drugiej stronie monitora są ludzie którzy chcą czytać ! Na co dzień robię w termowizji budynku, pojawia się masa ciekawych tematów których nikt nie potrafi sprzedać. Dla przykładu takie rury CO ciągnięte w nieogrzewanych pomieszczeniach to straty kilkunastu procent wytworzonej energii. Wystarczy zainwestować 300 zł w otuliny i już redukujemy straty o 70 %. Niewielka inwestycja szybki zwrot. Termowizja pięknie to pokazuje. Co najważniejsze jest masa rzeczy które można zrobić samemu. W jednym z wpisów widać twoje Camino. Gdyby miało dodatkową izolację termiczną straty ciepła były by mniejsze np. o długość połowy grzejnika.

      Proszę tego nie traktować jako reklamę ale w linku jest to lepiej wyjaśnione : https://polskiinstalator.com.pl/artykuly/instalacje-grzewcze/1985-izolacja-cieplna-przewod%C3%B3w-c-w-u-%E2%80%93-czy-to-si%C4%99-op%C5%82aca

      Często nie trzeba wydawać dziesiątek tysięcy PLN-ów aby uzyskać ciekawy efekt ja obecnie w starym budownictwie ( btw. mieszkamy po sąsiedzku) uzyskałem 40 kW/m2 a jeszcze jest pole do manewru. Róbmy coś małymi kroczkami a nie siedźmy pod kamieniem i mówmy że chcemy aby było jak zawsze.

      Odpowiedz
      1. himeroza

        Wiesz wszystko jest fajne, jak masz kase 🙂 możesz się "bawić" w pompy, pv, solary, rekuperacje, klimatyzacje, remonty cudawiany......... jestem za pod tym jednak warunkiem że masz kase a wciskacze sprzętu nieźle się obławiają 🙂
        Co mi daje Eurokołchoz? generalnie nic poza odgórnie sterowalną gospodarką, nakazami , opłatami za emisje, i dofinansowaniami które będziemy już niedługo spłacać przez emisje papierów dłużnych 🙂 te pieniążki trzeba oddać inwestorom z całego świata 🙂
        UE jest w cholere zadłużona i będzie szukać i drążyć nasze kieszenie.... w planach między innymi podatek węglowy od wszystkich produktów :), certyfiakty dla domów i inne, emijse dla Kowalskiego itd

        Co stoi na przeszkodzie by Polska produkowała tani prąd z własnego węgla w nowoczesnych elektrowniach ?
        Węgiel jest be... ale popatrz kto wycina pusze na zachodzie pod odkrywke węgla brunatnego 😀 ba i kto go najwięcej na świecie wydobywa!
        PARODIA! wspaniała UE === SZWABY z lizusami żabojadami
        Wcale mnie nie dziwi dlaczego GB uciekła z eurokołchozu

        To jest tylko polityka kolego! która prowadzi do ubóstwa energetycznego każdego naszego obywatela.... kto jest miętki ten idzie w to co nakazują! Turowa by już nie było 🙂

  2. hejka

    Wg danych CEEB ponad 5 mln gospodarstw domowych w Polsce ogrzewanych jest węglem. To jest ponad 40% Polaków (wyborców). Wprowadzenie opłaty emisyjnej oznaczać będzie to, że dodatek do zakupu węgla w wysokości 3-4 tys. zł rocznie wejdzie na stałe do polskiej polityki.

    Odpowiedz
    1. Dziki

      Tak ten "Eurokołchoz" właśnie narzuca uwolnienie rynku energii by zwiększyć konkurencyjność, ściągnąć prywatne inwestycje które by obniżyły rachunki. Polska ma tylko państwowe monopole i blokują obecnie do przyłączenia ok. 30 GW mocy z prywatnych farm fotowoltaicznych, brak jednolitych warunków przyłączy, sztuczne blokowanie wiatraków. Mamy możliwość rozwoju energetyki wodorowej, to myślisz, że coś się w tym zmieni? Się coraz bardziej pokrążamy w średniowieczu z własnymi kompleskami

      Odpowiedz
  3. Dziki

    Ją widziałem analizę sytuacji polskiej energetyki m.in. sieci przesyłowych niezależną i nie jawną. Powiem Panu tylko tyle optymistyczna nie jest, a szacowane koszty modernizacji są ogromne, a koniec transformacji odleglejszy od holenderskiej o 20 lat 🙂

    Odpowiedz
  4. Marian

    Odnośnie fragmentu:

    „Na razie mamy ok. 14 pomp ciepła na 1000 gospodarstw domowych. To prawie trzy razy więcej niż Niemcy i podobnie jak Holandia, która planuje zupełne odejście od gazu w domach do 2050 roku”

    Zdanie sugeruje, iż chodzi o ogół już zamontowanych w Polsce pomp ciepła, ale może nie chodzi o ilość pomp ogółem na 1000 gospodarstw ale o ilość pomp sprzedanych tylko w samym 2022 na 1000 gospodarstw? – tutaj jest chyba ta mapa po polsku https://wysokienapiecie.pl/89493-rynek-ogrzewania-przegrzal-sie-sprzedaz-pomp-ciepla-siada/

    Odpowiedz
    1. Wojciech Treter Autor wpisu

      Dzięki za uwagę. Faktycznie, dane najwyraźniej dotyczą liczby pomp ciepła sprzedanych na 1000 gosp. dom. tylko w 2022 roku. W niemieckiej wersji jest mowa o "zainstalowanych" pompach ciepła, co można rozumieć dwojako (może autorzy tej grafiki się pomylili albo ja nie dość verstehen?), natomiast w angielskiej wersji jest jasno powiedziane że dotyczy to pomp ciepła "sprzedanych" w 2022 roku.

      Odpowiedz
  5. QVX

    Drobna uwaga.
    Wcale nie jestem pewien co do jakości węgla z Rosji. W byłym ZSRR (poza szczątkowym antracytem) węgiel donbaski był kiepski (zanieczyszczony i spiekający). Podczas okupacji Niemcy musieli go mieszać ze śląskim, żeby nie niszczyły im się parowozy szybko, a po II WŚ w końcu zrobili tam elektrownie atomowe (vide Enerhodar). Uralski ponoć lepszy (przynajmniej przemysłowy, jak śląski), ale nie wiemy, co producent z Rosji wysyła. IMHO "jakość" rosyjskiego węgla to skutek tego, że producent za łapówkę napisze wszystko, a węgiel nie jest badany niezależnie w Polsce czy UE. Zauważmy, że tej zimy ze smogiem było lepiej - oczywiście PAS odpuścił, a ludzie zaczęli lepiej palić jednak, ale pewnie kolumbijski węgiel ma jakość zbliżoną do deklarowanej, a RUS niekoniecznie.

    Odpowiedz
    1. Darek

      Kolumbijski węgiel jest bardzo dobry. Brat kiedyś nim palił i miał najmniej problemów z sadzą, spiekaniem itp. Rosyjski to loteria, mają dobry ale też coś czego sprzedaż powinn być zakazana. Kilka lat temu w moim miasteczku sprzedawano tragiczny, generował niesamowity smród i zatykał kominy. Z wyglądu bardziej przypominał bryły zestalonej smoły niż węgiel. Importerów jakość nie obchodzi, ważna jest cena. Dla spółek zoo nie ma problemu z utratą wizerunku bo zmiana nazwy jest banalnie prosta. Oznacza to, że jak pojawi się możliwość dużego zarobku sprowadzą każdy chłam - zero ryzyka.

      Odpowiedz
  6. Beee

    Węgiel koksujący jest bardzo dobry do ogrzewania bo pieruńsko grzeje , trzeba mieć tylko dobry kocioł a nie jakieś złomy zadymiające całą okolicę.

    Odpowiedz
    1. Wojciech Treter Autor wpisu

      Nie znam kotłów bezproblemowo obsługujących węgle spiekające i koksujące. Zawsze to są kłopoty, z którymi trzeba się nauczyć sobie radzić.  To że kilku magików w kraju być może potrafi tym jako tako palić – o niczym nie świadczy. Zwykły człowiek nie będzie się doktoryzował: albo będzie dymił jak wściekły póki go sąsiedzi nie rozdziobią, albo rzuci to w cholerę, bo ile można chodzić i szturchać zawieszający się węgiel w komorze / wywalać kalafiory z palnika.
      Też nie bez znaczenia jest fakt, że "pieruńskiego grzania" coraz rzadziej potrzebujemy. Owszem, w kotle zasypowym z buforem, gdzie zawsze można ostro przykitować na bufor – to jedyna sensowna opcja.

      Odpowiedz
  7. Adam

    Artykuł mija sie z prawdą. Około dekady temu był inwestor australijski chętny budować nową kopalnie węgla na złożu lubelskim. Szyb miał być upadowa właśnie żeby większość urobku była do kotłów a nie w postaci miału dla energetyki. Kopalnia miała działac 40 lat i zaspokajać większość polskiego zużycia węgli do kotłów. Z wiadomych przyczyn nikomu to sie nie opłacało, ani związkowcom istniejących kopalń, ani importerom rosyjskiego węgla ani politykom (wdrażanie polityki klimatycznej UE)

    Odpowiedz
    1. Wojciech Treter Autor wpisu

      Artykuł jest pisany z pozycji realiów a nie życzeń/marzeń/historii alternatywnej.
      Realia są następujące:
      - węgiel z polskich kopalń robi się coraz bardziej spiekający, coraz trudniejszy i mniej przyjemny do palenia w domowych kotłach
      - ten miły i przyjemny owszem jest do kupienia, ale to już niemal w 100% import
      - nic nie zapowiada budowy nowych kopalń, aby w/w sytuacja miała się istotnie zmienić
      - wszystko zapowiada opodatkowanie spalania kopalin w ogrzewaniu budynków w perspektywie kilku lat – tu węgiel oberwie najbardziej.

      Z perspektywy konsumenta nie mamy wpływu na w/w zjawiska, możemy się tylko do nich dostosować poprzez poszukiwanie alternatyw dla węgla. To nie oznacza potrzeby natychmiastowego i całkowitego porzucenia czarnych kamieni, ale np. gdy uchwała antysmogowa wymusza wymianę ogrzewania to warto brać pod uwagę raczej kocioł na drewno(+ew. węgiel) z buforem niż wyłącznie węglowy.

      Odpowiedz
      1. Pan Cerowany

        Hej.
        Mam nadal górniaka ale następnym będzie niebieski ATMOS. Węgiel, drewno plus opcja pelletowa za niemałą dopłatą i żadnych kombinacji z dopłatami. Dopłaty są dla bogatych.

  8. Darek

    Warto uzupełnić ten tekst. W najnowszych dyrektywach już podano kiedy ma być wprowadzony zakaz ogrzewania paliwami kopalnymi. Do 2035r lecz jak rząd uzna, że to technicznie niemożliwe może zwrócić sie do komisji o przedłużenie do 2040r. Nie znam przypadku aby nasz rząd wystąpił z podobnymi sprawami do KE, vide inteligentne liczniki - nie poprosiliśmy o odroczenie więc będą obowiązkowe. A to oznacza, że za max 11 lat odetną domy od gazu. Albo fizycznie "zakręcając kurek" albo inaczej, np likwidujac taryfy dla odbiorców indywidualnych.

    Stawka za emisję CO2 z paliw używanych do ogrzewania domów (ETS2) jeszcze nie jest ustalona ale najczęsciej pada kwota 45 euro za tonę. Oznaczałoby to, że będzie wynosiła ok. 200 zł/t CO2, a nie jak optymistycznie tu podano ok. 130 zł. Dwa tygodnie temu w PE przegłosowano, że 30% opłat za CO2 (zarówno obecnego ETS jaki płacimy kupując prąd jak i przyszłego ETS2) będzie trafiało do Brukseli w ramach tzw "zasobów własnych UE".

    Odpowiedz
    1. Wojciech Treter Autor wpisu

      Czy są na to jakieś źródła, że faktycznie "odetną nam domy od gazu"? Czy ta niemała branża pozwoli się ot tak zlikwidować? Może prędzej domieszają homeopatycznie wodoru i gaz z rury przestanie być kopalny?

      Odpowiedz
  9. Loxley

    Wszystko dla bogoli. Jak kogoś ledwo stać dać 1500 zł na tonę węgla, to skąd weźmie 60 tys. zł na modernizację (no bo kredyt musi wziąć, żeby wziąć dofinansowanie o ile się załapie, bo to tylko dla "biednych" kombinatorów jest)?
    (reszta komentarza usunięta ze względu na nieakceptowalny język)

    Odpowiedz
    1. Wojciech Treter Autor wpisu

      Wiem.
      Dlatego od lat się produkuję, by pokazywać budżetowe i gospodarcze metody przystosowania się do nowej sytuacji. Jak również dostępne drogi demokratycznego wpływania na kształt przepisów.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.