Założyliśmy oryginalną organizację ekologiczną. Nie będziemy chronić drzew i robaków jako takich, bo one mają dość swoich obrońców. Zajmiemy się ochroną zwykłego człowieka – gatunku coraz bardziej zagrożonego, którego los mało kogo interesuje. ZajmieMY się, bo mam nadzieję, że tematy ekologii praktycznej, racjonalnej, osiągalnej dla zwykłego człowieka alternatywy na ekofanatyzm – znajdą trochę więcej sympatyków.
Nikt za nas nie zrobi nic dla nas
Ten portalik powstał ponad 8 lat temu, bo nie znajdowałem innego miejsca w sieci, które by opisywało, jak radzić sobie z problemami z ogrzewaniem z perspektywy zwykłego człowieka – tego użytkującego najtańsze urządzenia grzewcze na najtańsze paliwa. Wtedy jeszcze nie przypuszczałem, jak bardzo perspektywa zwykłego człowieka jest niereprezentowana i niepopularna – i jak trudno gdziekolwiek się z nią przebić.
W następnych latach zaczęto wprowadzać lokalne przepisy antysmogowe. Gdzie tylko się dało – ja i inne zaangażowane osoby – braliśmy udział w konsultacjach społecznych tych przepisów (np. [1] [2]). Zbyt często byliśmy jedynymi zwykłymi ludźmi na sali: ani aktywistami, ani urzędnikami, ani nikim z branż mających w sprawie interes.
Szybko zauważyliśmy, że:
- Aktywistom od zawsze żyjącym w ciepłych mieszkankach, gdzie rachunki po prostu same się płacą bez problemów, podnoszenie problemów zwykłych ludzi jest albo obojętne, albo wrogie – bo sypie piach w tryby ich machiny ideologicznej, która nie przewiduje (prawa do) istnienia ludzi mniej zamożnych. Nie chcesz czy nie możesz dosięgnąć poprzeczki, którą wyznacza ich ideologia – nie ma to znaczenia: jesteś dla nich jednakowym wrogiem.
- Mediów to albo nie interesuje – i dlatego zwykli ludzie o niczym nie wiedzą – albo są one na służbie aktywistów, a wtedy też mogą celowo przemilczać sprawę, aby poszła torem korzystnym ideologicznie, albo głosów nieprawomyślnych nie dopuszczą lub też będą oczerniać publicznie i weź się z nimi bujaj po sądach, by za 3-4 lata otrzymać orzeczenie, że nie jesteś koniem – gdy dawno już nikt o niczym nie będzie pamiętał a szkody wyrządzonej nic nie cofnie.
- Jeżeli ktoś gdzieś nas rozumiał, chciał wysłuchać, udzielić głosu, miejsca na łamach, czasu antenowego – to najczęściej dlatego, że sam miał kominek lub kotłownię i był już wtajemniczony. Prawie niemożliwością było dopukać się do głów ludzi, których rzecz nie dotyka wprost: czy to było radio, telewizja, gazeta, partia polityczna czy dowolna innego profilu organizacja.
To jednak nic. Sednem problemu jest to, że w konsultacjach społecznych zbyt często nie bierze udziału społeczeństwo – znaczy się: my. Naszym największym wrogiem nie są ani żadni aktywiści, ani żadni urzędnicy, lecz nasza własna bierność. Nie interesujemy się, nie wiemy, że coś się dzieje, nie bierzemy udziału – więc ci, co się interesują i biorą udział, rozgrywają wszystko po swojemu za naszymi plecami, mimo że stanowią mniej niż promil ludności, no ale promil to więcej niż zero – jeśli zero osób prezentuje inne zdania w sprawie, to wygrywa zdanie tego niecałego promila, który jest obecny.
W temacie uchwał antysmogowych najczęściej było tak, że urzędnicy i politycy mniej lub bardziej, ale słuchali społeczeństwa. Są przykłady, że dało się podnieść istotne problemy i wpłynąć na ostateczny kształt przepisów – tylko nie wszędzie było komu to zrobić. Szczególnie że nie były potrzebne wielotysięczne manifestacje pod urzędem – wystarczyło że kilka tuzinów mieszkańców wyraziłoby podobne opinie i już urząd musiałby wziąć je pod uwagę. Tak działa demokracja, zwłaszcza lokalna. Co prawda władze wybiera większość – ale poczynaniami tych władz skutecznie może sterować aktywna mniejszość.
Jest możliwa ekologia przyjazna zwykłym ludziom
Wielu z nas ekologia kojarzy się wyłącznie z patologiami:
- Gwałtownym zrostem kosztów życia w imię szczytnych lecz słabo odczuwalnych celów i idei.
- Postępującym ograniczaniem różnych swobód.
- Radykalnymi i przymusowymi zmianami nawyków – aż po wojujący weganizm i depopulację.
Sporo osób na podstawie takiego obrazu ekologii zamyka się i nie chce więcej słyszeć tego słowa na "e". Tymczasem ekologia nie musi tak wyglądać. W wielu dziedzinach istnieją możliwości techniczne, by osiągać podobne efekty ekologiczne różnymi sposobami, także mniej kosztownymi i mniej dolegliwymi dla ludzi.
Dlaczego zatem ekologia tak wygląda, jak wygląda? Bo zmonopolizowali ją aktywiści-oszołomi forsujący swoje chore ideologie bez względu na koszty, najczęściej w połączeniu z inżynierią społeczną wielu dziedzin życia naraz.
Ci aktywiści wygrywają wcale nie dlatego, żeby byli jacyś wybitni – oni wygrywają walkowerem, bo poddajemy się bez walki (czasem nie wiemy, że jakaś walka się toczy). Brakuje chętnych do działania na rzecz alternatywnych, rozsądnych pomysłów. A potem się dziwimy, że wygrywają oszołomskie skrajności. Wygrywają, bo tylko te opcje są na stole. Rozsądnych rozwiązań nie było komu promować.
Istnieją też całe dziedziny życia, których prawie nikt się nie ima, bo działanie w tych tematach to nudna, uciążliwa, mało chwalebna i niewdzięczna praca u podstaw. Przykład, jaki mi się pląta po głowie: marnotrawstwo żywności – wielki problem ekonomiczny i środowiskowy a prawie w ogóle nie słychać, by promowano sposoby na jego ograniczanie. Na pewno bardziej medialny i dochodowy jest aktywizm w tematach, które budzą emocje.
Otwieramy nasz teatrzyk
Z potrzeby zaradzenia w/w problemom powstało stowarzyszenie Polskie Forum Klimatyczne.
PFK tworzą różni ludzie, specjalizujący się w różnych zagadnieniach: zahaczamy i o sprawy miejskie, i o rolnictwo permakulturowe, i np. o drzewa tlenowe. Od strony grzewczej skupiamy się na promocji biomasy (drewna) – bo to proste technicznie i niskokosztowe źródło ciepła pozwala na porzucenie paliw kopalnych (węgla, gazu) najmniejszym kosztem – przez co jest najbardziej dostępne dla zwykłego człowieka. Biomasa jest w Polsce niedoceniona, ba: czasem zwalczana na równi z węglem – podczas gdy w Europie wygląda to zgoła odwrotnie czyli zgodnie ze stanem wiedzy technicznej: biomasa to OZE, w dodatku znakomite, bo dostępne na miejscu, tanio i prosto.
Wobec węgla przyjmujemy postawę neutralną. Polityka Energetyczna Polski przewiduje jego użytkowanie w domach do 2030/2040 roku. Niemniej minione lata pokazały dobitnie, że branża węglowa nie jest zainteresowana jakimikolwiek działaniami dla poprawy wizerunku węgla a nawet nie broni się gdy ktoś jej pluje do zupy. To tak, jakby była martwa – ale przecież działa i obraca pieniędzmi... Trudno żeby nam, społecznikom, miało zależeć na obronie węgla bardziej niż całej wielkiej branży, która z węgla żyje. Zwłaszcza gdy ta obrona oznacza przyjmowanie na głowę kubłów pomyj i steków oszczerstw – nawet gdy polega tylko na przytaczaniu prostych technicznych faktów. Szkoda zdrowia.
W tematach ogrzewania i ochrony powietrza:
- Organizujemy konferencje (naukowe) oraz pojawiamy się tam, gdzie ktoś inny porusza tematy nam bliskie.
- Współpracujemy z czołowymi polskimi naukowcami z obszaru biomasy w ramach Rady Naukowej PFK (ile organizacji ekologicznych ma Radę Naukową, ha?). Dzięki tej współpracy aktualny stan wiedzy technicznej w dziedzinie urządzeń grzewczych na biomasę trafia do urzędów, które podejmują decyzje o ograniczeniach lub zakazach palenia drewnem. Obserwowaliśmy przecież, że decyzje te bywały podejmowane bez żadnych merytorycznych podstaw lub w oparciu o przestarzałe dane, skutkując szkodliwymi przepisami.
- Nasi ludzie uczestniczą w ważnych biomasowych wydarzeniach (ostatnio: Forum Pelletu) i współtworzą branżowe publikacje (Raport "Pellet drzewny w Polsce") oraz akcje edukacyjne.
- Monitorujemy zmiany w prawie lokalnym, tzw. uchwały antysmogowe i programy ochrony powietrza – jeśli trzeba to zabieramy głos, uświadamiamy urzędników, walczymy ze szkodliwymi pomysłami, a takim jest np. trend równego traktowania (tzn. zakazu) węgla i drewna – co ostatnio zostało ukrócone w Małopolsce dzięki działaniom PFK ale ta hydra podnosi kolejny łeb w mazowieckiem (patrz poniżej).
Można zauważyć, że PFK jest szczególnie aktywne w Małopolsce. To wynika z dwóch rzeczy:
- Jest komu robić – w Tarnowie działa Krzysztof Woźniak, od lat przodujący działacz Grupy Zdrowego Oddychania.
- Małopolska to szczególne siedlisko patologii – od lat obserwujemy, jak pod pretekstem walki ze smogiem faworyzuje się tam wybiórczo jedne technologie grzewcze, podczas gdy inne nie otrzymują takiej promocji lub wręcz są zwalczane – a podział ten idzie w poprzek unijnej polityki klimatycznej.
Nie mamy nic przeciwko, aby także w innych województwach znaleźli się ludzie podobnie lub bardziej aktywni.
A tutaj wykorzystujemy jedną z "supermocy" przynależnych organizacjom społecznym: dołączamy do skargi na krakowski program ochrony powietrza. (Gdyby poniżej nie wyświetlał się post z Facebooka to tutaj jest bezpośredni link.)Potrzebujemy waszych oczu i rąk
Jest nas kilka osób, nie wszędzie nastarczymy. Mamy możliwość wpływu na rzeczywistość – ale tylko wspólnie, jeśli zbierzemy się do większej tzw. kupy.
Cały czas coś się dzieje a w wakacje paradoksalnie dzieje się więcej, tak jakby władze lokalne gdzieniegdzie chciały przepchnąć pewne tematy przy zainteresowaniu społeczeństwa jeszcze mniejszym niż zwykle.
Przykłady:
- Były niedawno konsultacje nowego programu ochrony środowiska w Szczecinie.
- Przed chwilą były konsultacje nowych zaostrzonych uchwał antysmogowych dla kilku miast w Małopolsce.
- Teraz są konsultacje zmian uchwały antysmogowej w woj. mazowieckim – w planach jest całkowity zakaz węgla i drewna w Warszawie i okolicznych powiatach od 2030 roku (o ile dla węgla to nie sensacja, bo 2030 to data wycofania węgla w miastach wg PEP 2040 – to zwalczanie drewna jest skandalem, któremu należy przeciwdziałać; uzasadnienie tych zmian jest komedio-dramatem – wiadomo, jak zwykle nie ma dowodów, ale teraz bezwstydnie oparto się na czyimś "wydajemisie").
Polskie Forum Klimatyczne jest stowarzyszeniem, do którego może przystąpić praktycznie każdy. Lecz poza oficjalnym członkostwem i "pełnowymiarową" aktywnością nawet ważniejsze jest, by wspomagać nas dorywczo na różne sposoby, np.:
- Śledząc lokalne ogłoszenia o konsultacjach i dając nam znać – staramy się, ale nie zawsze dowiemy się na czas o wszystkim (wymaga podpięcia się pod strony urzędów marszałkowskich i miejskich, zwykłe media o tak ważnych tematach przeważnie milczą).
- Informując swoje otoczenie – wszystko jedno, czy jesteś w radzie parafialnej, związku działkowców albo kółku wędkarskim – wszędzie tam masz szansę zainteresować ludzi tematem zmian w prawie lokalnym, szczególnie tym dotyczących ogrzewania domów.
Sednem wielu lokalnych problemów jest brak informacji. Na media zazwyczaj nie można tu liczyć. W kluczowych momentach 99,98% ludzi w danym rejonie nie wie, że ktoś coś z nimi konsultuje. Gdyby choć część się dowiedziała, gdyby na spotkaniach konsultacyjnych 50 osób podniosło ten sam problem – urzędnicy musieliby wziąć to pod uwagę. Widziałem, że to działa. Niestety też często widziałem, że zwyczajnie nie było komu zabrać głosu z pozycji zwykłego człowieka, za to sala była zapełniona aktywistami sączącymi swoją narrację, bo oni świetnie tematu pilnują – i tak się rodzą odczapowe rozwiązania, na które potem masy klną nie mając pojęcia, że mogliby mieć na to wpływ.
Poprzez zwiększenie zainteresowania społeczeństwa konsultacjami społecznymi sprawimy, że przyjęte ostatecznie przepisy będą nie mniej skuteczne pod względem ochrony powietrza – a znacznie mniej dolegliwe dla zwykłych ludzi. To samo dotyczy wielu innych tematów. Tak działa (powinna działać) demokracja, zwłaszcza lokalna. To nasze prawo, ale i obowiązek interesowania się lokalnymi sprawami – bo jak my się nie zainteresujemy, to inni zrobią to za nas. I ustawią sobie przepisy pod swoje mniej lub bardziej chore wizje – a na nas spadną tego skutki i koszty.
Warto wiedzieć, że czysteogrzewanie.pl to jeden z założycieli i filarów PFK. Nasz thinktank m. in. od spraw energii, czystego powietrza, ubóstwa energetycznego czy biosekwestracji.
Nie podoba mi się Twój neutralny stosunek do spalania węgla. Eksploatacja i spalanie wszystkich paliw kopalnych jest skrajnym złem i głupotą homo sapiens (czy sapiens?)
Neutralny tzn. nie będę ludzi okładał sztachetą po głowach, bo wonglem palą. To jedno z najtańszych i powszechnie dostępnych paliw. Do zmian trzeba dojrzeć mentalnie i finansowo.
przez swoją "neutralność" Autor nie wzbudza skrajnych emocji (w przeciwieństwie do Twoich słów), używa merytorycznych argumentów a nie "nie, bo nie" czy jak w Twoim "spalanie wszystkich...". Pochyl się nad naprawdę potężną pracą którą Autor wykonał, nie napadaj
Nie wiem gdzie masz przyjaciół na wschodzie czy w usa bo z tam kupujemy gaz.Pompy ciepła pracują na prąd a ten w Polsce jest z węgla.W Niemczech stosuje się elektrofiltry na kominy prywatne i u nas też jest to opracowane ale nikt nie daje dopłat i lepiej niech ruski grzeje nasz dom.
Panie Wojtku czyli dla węgla pozostaje konkuraca biomasa czyli pellet? O ile biomasa nie zejdzie z cenę trudną będzie konkurencją dla wungla chyba że kotły będą super wydajne.
PS. Masz pan rację... masa śpi i niczym się nie interesuj, mam wrażenie że nie obudzi się nawet jak będzie za późno
Pozdrawiam
Witam.
Panie Wojtku, śledzę Pana działalność niemal od początku i podziwiam Pana samozaparcie i nieustanną chęć zmieniania otaczającej nasz rzeczywistości na lepsze. Niestety możemy zauważyć że rośnie w naszym kraju rozwarstwienie społeczne również w aspekcie ogrzewnictwa. Z jednej strony mamy pompy ciepła i inne super ekologiczne wynalazki, które oczywiście nie są złe, ale ich cena nie pozwala na zakup przez osoby niezamożne. Z drugiej zaś szarych obywateli chcących ogrzać swoje domy niedużym kosztem, korzystających z węgla czy drewna. Ludzie ci, idąc czasem pod prąd, dokonują zmian w swoich kotłach tak by efektywniej i zarazem czyściej spalały, nie mając długi czas wsparcia w producentach klepiących te same kociołki 30 lat.
Wszystko idzie naprzód. W innych krajach o podobnym do naszego standardzie życia, a nawet wyższym nikt nie skreśla drewna jako ekologicznego opału. Wystarczył tylko rozwój kotłów i wzrost świadomości obywateli.
U nas jak zwykle idzie się po linii najmniejszego oporu. Społeczeństwo jest skłócone i spolaryzowane. Pseudoekolodzy chcieliby zabronić wszystkiego co nie pasuje do ich koncepcji świata nie bacząc na efekt społeczny. Reszta społeczeństwa nie potrafi dać temu odporu bo brakuje im przestawicieli i wyrazistych liderów. Powołana przez Państwa organizacja daje nadzieję że to się zmieni.
Bardzo mocno Wam kibicuję. Nie ukrywam że ze swojej strony nigdy nie działałem aktywnie w tej sferze, ale postaram się dołożyć jakąś malutka cegiełkę.
Najpierw to byście się wzięli za te kopciuchy ds 5 klasy na drewno bo nic dziwnego , że wam drewna zakazują.
Jak na drewno jest tylko kilka normalnych kotłów HG w cenie 8 tysięcy w górę więc nic dziwnego , że zwykli ludzie nie chcą ich kupować .
Może podasz jakieś namiary na badania dot. "kopciuchów ds 5 klasy"? Bo widzę tekst na poziomie "wydajemisie" podczas gdy praktyka pokazuje co innego. Powolna acz systematyczna wymiana kotłów na lepsze daje powolną acz systematyczną poprawę jakości powietrza. W ubiegłym roku ok. 2/3 Polski spełniło dobowe limity PM10, a środnioroczną przekroczono tylko na jednym punkcie pomiarowym! Do sprawdzenia na stronie GIOS. To, że od kilku miesiecy są tam wojewódzkie raporty za 2020r, a ŻADEN portal "antysmogowy" ich nie skomentował jest symptomatyczne. Zamiast tego co chwila powołują sie na dane sprzed 5 lat czyli niesmiertelne "na 50 najbardziej zanieczyszczonych miast w Europie 36 lezy w Polsce".
14 lipca 2021r w Krakowie przekroczono POZIOM INFORMOWANIA o smogu. Czy widziałeś JAKIKOLWIEK komunikat na ten temat poza stroną GIOS która z urzędu musi o tym informować? Nie, bo do przekroczenia doszło latem, w dodatku w miejscu gdzie ze smogiem wygrano. Tak przynajmniej twierdzi KAS, a kto mówi inaczej to oszołom. Nawet gdyby stały za nim OFICJALNE pomiary GIOS!
Dzisiaj wchodzi w życie druga w tym roku podwyżka cen gazu. Wszystko wskazuje na to, że jest to jedna z całej serii podwyżek, a walka z węglem ma tu kluczowe znaczenie. Podam za to kilka liczb obrazujących sytuację w Polsce.
W/g danych z raportu BP który ukazał sie kilka dni temu w 2010r w Polsce zużywano 16.2 mld m3 gazu ziemnego. Od 2016r zaczęło przyspieszać: 18.3 mld, dwa lata później 19.9 mld, a w 2020r 21.6 mld m3! Antysmogowcy zapewne uznają, że to dobrze ale czy wiedzą jak wyglada nasza infrastruktura? Z Rosji możemy sprowadzić 10.2 mld m3 bo na tyle opiewa kontrakt jamalski. Przy pomocy gazoportu w tej chwili da sie sprowadzić 5 mld m3, po rozbudowe będzie 7, a docelowo ok. 8 mld m3. Krajowe wydobycie od lat utrzymuje sie na poziomie 4 mld m3, w 2020 3.9 mld. Podsumowując: 10.2 + 5 + 3.9 = 19.1 mld m3 czyli 2.5 mld MNIEJ niż zużycie w 2020r. Brakujący gaz kupiono od innych dostawców np. poprzez rewers na Jamale czy interkonektory z Czechami. Ale to było w 2020r gdy mieliśmy CIEPŁĄ zimę, a europejskie magazyny były PEŁNE. Rok 2021r zaczęłiśmy od mrozów, a na koniec sezonu magazyny gazu w Europie świeciły pustkami. Obecnie są zapełnione zaledwie w połowe co o tej porze roku nigdy sie nie zdarzyło. Oznacza to, że w tej chwili NIE MA OD KOGO KUPIĆ GAZU. Dałoby sie sprowadzić dużo LNG ale obecny gazoport pracuje blisko max technicznego. Od lat mówi sie o dodatkowym pływajacym gazoporcie i na gadaniu się kończy.
Jak zima 2021/22 będzie ciężka całe to antysmogowe parcie na gaz odbije sie olbrzymią czkawką. Już sie odbija bo gdyby nie rozdęty popyt na gaz nie byłoby takiego parcia na podwyżkę cen. A to co widać w Polsce to mały pikuś wzgledem tego co jest w Europie!
Znakomita inicjatywa.
Pozwolę sobie napisać kilka uwag. 1. Branża węglowa - IMHO żyje mrzonkami o masowym powrocie do np. 1971 r. i chyba nawet myślą, że ludzie zamontują sobie znów najgorsze kopciuchy sprzed lat, pozrywają izolację z elewacji, wyrzucą nowe okna i drzwi montując pozbierane ze śmietników jakieś stare.
2. Za PRL-u węgiel kosztował w stosunku do zarobków chyba nawet więcej niż dziś, ale nikt go nie kupował normalnie (poza może symbolicznymi ilościami dla pozoru). Węgiel do ogrzewania nabywało się za grosze na lewo - ja pamiętam osiedle zasilane przez kotłownię lokalną, gdzie w zimie kaloryfery ledwo grzały. Dlaczego? Codziennie przed kotłownią stała kolejka różnych pojazdów - węgiel stąd służył do ogrzewania okolicznych domów.
Śmieszne jest to, że ci obrońcy środowiska często mają po dwa telefony, dwa samochody, kilka telewizorów i tone ubrań, kilka razy w roku latają na wakacje samolotem, ekolodzy to najbardziej zatruwający konsumpcją ludzie - godne to pogardy. Pokolenie, które spalało węgiel nigdy nie zaśmiecało Ziemi tak bardzo jak robi to pokolenie ekologów aktywistów i obrońców przyrody.
Kolejne 100 lat będziemy sprzątać po nich te akumulatory z samochodów i pozostałości po panelach fotowoltaicznych z tej perspektywy wegiel to najbardziej czyste i ekologiczne paliwo. Nawet dziennikarze głównego ścieku zaczynają to dostrzegać. Nie u nas co prawda bo u nas Unia korumpuje dotacjami na głupotę ale w Australii juz o tym mówią, że ekologia to głupota
Słusznie – trzeba patologie "sojowej ekologii" piętnować.
Nie byłbym tego taki pewien. To łatwe rozgrzeszanie się.
A to już trzeci rodzaj prawdy Tischnerowskiej.
Radzę się douczyć zamiast wygadywac głupoty i leczyć syfa pudrem wcale nie jesteś lepszy od tej ekologicznej ciemnoty zalatwiasz jakieś swoje prywatne wojenki a i tak nie masz szans z dużym kapitałem zasmiecajacym planetę i zrzucajacym odpowiedzialność na nas. Decyzje już zapadły teraz będzie drogo a podwyżki to przede wszystkim śmieci żywność i energia.
Fakty są takie a nie inne, nigdy wcześniej nie było tak rozbujanej konsumpcji to szczyt hipokryzji żeby skutki konsumpcji zwalczać jeszcze większą konsumują. Ci co krzyczą o ekologii trzymając smartfony w dłoniach produkują więcej śmieci niż kiedykolwiek dotąd, może niech sami wrócą do poziomu życia z roku 1990 zamiast do redukcji CO2 z tegoż roku. Więcej to przyniesie pożytku. Polecam artykuł z wysokiego napięcia według Unii tylko głęboka komuna a więc styl życia z lat 70tych PRLu zapewni nam ochronę klimatu.
Uważam, że z każdej epoki warto wybrać to co dobre, a co złe odrzucić.
Z lat 70. dobre są szklane opakowania na mleko, oranżadę itp. Z kolei kocioł śmieciuch na koks zaprojektowany w tamtej epoce przegrywa ze współczesnym kotłem zgazowującym drewno.
Z lat 90. i 00. dobre, niezniszczalne samochody o niebo wytrzymalsze od dzisiejszych. Po przystosowaniu do LPG nadal ekologiczne.
Co powiecie np. na dom typu kostka PRL-owska z przyzwoitą termomodernizacją, chociaż gorszą niż współczesne domy pasywne, ogrzewany kotłem HG z buforem, małą fotowoltaiką zbilansowaną na potrzeby wlasnego zużycia prądu. Z prostą instalacją zbierającą deszczówkę na potrzeby spłukiwania toalety. W garażu zamiast Tesli auto na LPG. Do tego kompostownik, segregacja śmieci.
Można być ekologicznym nie wydając fortuny. Bez ideologicznego zadęcia.
Nie możemy sobie wszyscy zafundować pasywnych budynków. Większość będzie szła w rozwiązania ekonomicznie rozsądne. Niestety one się nie przebijają, bo rozsądnych aktywistów prawie nie ma – aktywiści są zazwyczaj świrami oderwanymi od rzeczywistości a ludzie rozsądni jakoś nie chcą zostawać aktywistami. Widać to w tej chwili w mazowieckiem gdzie chcą zakazywać drewna.
Patrząc na temat LPG mam dziwne deja vu: to jest zupełnie jak z naszymi próbami nauki poprawnego palenia. Mnóstwo ludzi używa, ale prawie nikt aktywnie za tym nie działa – za to jest sporo aktywnych i silnych wrogów, którym LPG wchodzi w szkodę. Jak się Polski Alarm Smogowy zapienił gdy się pojawiła szansa że LPG miałoby mieć wstęp do stref czystego transportu! Nawet argumenty były jakby znajome: nie ma badań, silniki nieprzystosowane, emisja niekontrolowana!