Kampanie przeciw paleniu śmieci w domowych piecach podkreślają wyłącznie szkodliwość tego procederu dla zdrowia ludzi. Mimo to ludzie z palenia śmieci nie rezygnują. Dlaczego? Bo uważają, że im się to opłaca – znika odpad i jest ciepło. Ale czy ktoś się zastanawiał, ile tego ciepła i czy to się opłaca?
Nie będziemy straszyć ani nikomu grozić. Zamiast tego sprawdzimy opłacalność palenia śmieci na podstawie powszechnie dostępnej wiedzy i danych. Jeśli okaże się, że śmieci mogą zastąpić konwencjonalny opał, to przemianujemy się na Klub palaczy pampersów.
Co oferuje domowy śmietnik
Aby sprawdzić, co i w jakich ilościach znajdziemy w domowym koszu na śmieci, zasiegnijmy wiedzy ze strony Ministerstwa Ochrony Środowiska.
Tak przedstawia się zawartość śmietnika u mieszkańca dużego miasta:
Do suchych, palnych materiałów można zaliczyć:
- papier i tekturę (19%)
- tworzywa sztuczne (15%)
- odpady wielomateriałowe (2,5%)
- tekstylia (2,3%)
- drewno (0,2%)
- odpady wielkogabarytowe (2,6%) /załóżmy że to tylko stare drewniane meble/
- odpady kuchenne, ogrodowe i z terenów zielonych (29% + 5% = 34%, ale większość będzie surowa i zielona, więc weźmy 1/3 z tego jako np. drewno z przycinki drzew)
Łącznie do spalenia może nadawać się do 53% zawartości miejskiego śmietnika.
Znacząco inny jest skład śmietnika na wsi i w małych miastach:
I tym razem wygrzebmy z tego śmietnika:
- papier i tekturę (5%)
- tworzywa sztuczne (10%)
- odpady wielomateriałowe (4%)
- tekstylia (2,1%)
- drewno (0,7%)
- odpady wielkogabarytowe (1,3%) /załóżmy że to tylko stare drewniane meble/
- odpady kuchenne, ogrodowe i z terenów zielonych (33% + 2,5% = 35,5%, ale większość będzie surowa i zielona, więc weźmy 1/3 z tego jako np. drewno z przycinki drzew)
Łącznie palnej zawartości w wiejskim śmietniku jest ok. 35%.
Ile to jest warte
Różne materiały w domowych śmieciach mają bardzo różną wartość opałową. Weźmy te, które bez problemu można spalić, bo są przeważnie suche (dla porównania przeciętny węgiel polski w cenie ~750zł/t ma 26-28MJ/kg).
- drewno – mokre ok. 12MJ/kg, suche ok. 19MJ/kg, średnio 15MJ/kg
- tworzywa sztuczne – mocno zależy od rodzaju tworzyw, ale przeciętnie ok. 24MJ/kg
- papier i karton – 13MJ/kg
- tekstylia – 14MJ/kg (niektóre z tworzyw sztucznych)
Teraz przeliczmy średnią kaloryczność domowych śmieci z uwzględnieniem tworzyw sztucznych:
- dla miast: ~17MJ/kg
- dla wsi: ~18MJ/kg
Kaloryczność tej częsci domowych śmieci, które można bezpiecznie palić (bez tworzyw sztucznych), wynosi:
- dla miast: ~14MJ/kg
- dla wsi: ~15MJ/kg
Tak więc tworzywa sztuczne odpowiadają za ok. 20% wartości opałowej domowych śmieci.
Ile mocy w śmietniku Kowalskiego
O ile wartość opałowa domowych śmieci nie jest taka najpodlejsza, to trzeba wziąć pod uwagę także zaopatrzenie ilościowe.
Ilość odpadów komunalnych produkowanych w Polsce w przeliczeniu na jednego mieszkańca wynosi ok. 1kg dziennie. W liczącym ok. 200 dni sezonie grzewczym daje to 200kg odpadów na osobę, czyli 800kg dla czteroosobowej rodziny.
Zakładając, że palne jest 50% tej masy, otrzymujemy 400kg śmieci możliwych do spalenia. Licząc ich wartość opałową na poziomie 17MJ/kg i porównując do przeciętnego węgla, który oferuje 26MJ/kg, owe 400kg palnych składników domowych śmieci, jakie wyprodukuje w ciągu zimy czteroosobowa rodzina, da tyle ciepła, ile 260kg węgla. Przy cenie węgla 750zł/t, dzięki paleniu domowych śmieci przez całą zimę uda się oszczędzić całe 200zł.
Podejście hurtowe
Jak widać jeden śmietnik domu nie ogrzeje. Żeby zebrać śmieciowy odpowiednik tony węgla, trzeba by podkradać przez całą zimę wszystkie śmieci od min. czterech sąsiadów. A to dopiero jedna tona.
Ale po co brać ze śmietnika wszystko jak leci, kiedy można zwinąć najlepsze? Śmieci z tworzyw sztucznych są prawie tak samo kaloryczne jak węgiel. 30 000 butelek PET ma wartość opałową jednej tony węgla. Zebranie takiej liczby wymaga intensywnego nurkowania w śmietnikach na dużym obszarze i całorocznego gromadzenia zapasów.
Ostatnio ustawodawca niejako przyszedł z pomocą osobom cierpiącym na niedobór plastiku na cele grzewcze. Segregacja odpadów sprawiła, że przed domami pojawiły się worki pełne plastiku. Jednak przed wejściem w plastikowe kłusownictwo warto się zastanowić, ile taki worek jest wart. Za sporą objętością nie idzie waga, bo w środku przeważają folie opakowaniowe. 2-3kg plastiku to wszystko, czego można oczekiwać po jednym worku. Potrzeba więc ok. 400 worków, by zastąpić tonę węgla. Każdego dnia zimy trzeba by więc zdobyć min. dwie sztuki, co nie jest łatwe, bo worki wystawiane są okresowo, co najwyżej raz na tydzień. Być może udałoby się podkradać worki w nocy przed wywozem, ale regularny ich brak wzbudziłby podejrzenia firmy wywożącej odpady. Ukryć taki zapas plastiku też nie jest łatwo, więc ryzyko nakrycia jest spore.
Tak więc wbrew pozorom zaopatrzenie się w wystarczającą na cele grzewcze ilość śmieci nie jest takie proste. Wartościowych odpadów jest stosunkowo mało i nie tak łatwo je zdobyć, zwłaszcza gdyby na danym terenie działali konkurencyjni zbieracze.
Rachunek strat
Nawet jeśli uda ci się zaopatrzyć w ilość śmieci, która mogłaby dać znaczącą oszczędność na zakupie opału, to jeszcze nie wygrałeś życia. Podsumowaliśmy możliwe zyski ze spalania zdobytych za darmo śmieci – podsumujmy i straty, by poznać pełny bilans.
Szybkie niszczenie kotła i komina
Spalanie śmieci w domowym kotle – zwłaszcza starych ubrań, butów, opon i innych tworzyw sztuczych – sprawia, że w spalinach znajdują się wysoce trujące substancje. Tak się składa, że wiele z nich (chlor, cyjanowodór, kwas solny, kwas siarkowy) jest nie tylko zabójczych dla ludzi (chlor i cyjanowodór stosowano jako gazy bojowe), ale bardzo chętnie przeżera blachę kotła i rozpuszcza komin, niszcząc zaprawę.
Nawet rekreacyjne spalanie odpadów powoduje dużo szybszą konieczność wymiany kotła i naprawy komina. Koszty idą tutaj w tysiące złotych i na pewno przewyższą oszczędności na normalnym opale. Ale pojedyncze kalosze wrzucone raz na miesiąc też zrobią swoje. Wystarczą symboliczne ilości kwasu solnego czy siarkowego, które osiądą w chłodnym miejscu kotła i będą podgryzać blachę miesiącami. Skutki widać najczęściej dopiero wtedy, gdy kocioł nadaje się już na złom.
Zrujnowane zdrowie
Palisz co jakiś czas jak nie butelki PET to stare buty. Nic się nie dzieje. Świat się nie zawalił ani niebo się nie rozdarło i nie spalił cię piorun. To może te historie, że to takie szkodliwe, ktoś sobie wymyślił dla pognębienia narodu?
Wielu ludzi ma problemy ze zrozumieniem, że jeśli nie ma konsekwencji od zaraz, to nie znaczy, że nie nadejdą nigdy. Przez płuca prowadzi łatwa droga dla różnych substancji do rozprzestrzenienia się po całym organiźmie. Stale żyjąc w kontakcie z zanieczyszczeniami, hodujesz sobie pomału różne przykre dolegliwości, które pojawią się za 5, 10 a może 40 lat.
Wpływ wieloletniego wdychania różnych świństw z powietrza na rozwój chorób płuc i układu krążenia jest potwierdzony naukowo. Ale nie trzeba analizować wyników badań, by domyśleć się, że coś, co w dotyku jest trujące i niebezpieczne, po wrzuceniu do pieca zadziała jeszcze zjadliwiej.
Weżmy np. drewniane podkłady kolejowe. Bez problemu znajdziesz je na serwisach aukcyjnych po ok. 20zł/szt. Ładniejsze są sprzedawane jako element dekoracyjny do ogródka. Tymczasem chemikalia użyte do ich konserwacji są tak toksyczne, że stare podkłady kolejowe nie powinny w ogóle znajdować się w sąsiedztwie siedzib ludzkich! Szkodliwe jest chodzenie po nich gołą stopą, dotykanie ich i wdychanie par, jakie wydzielają nagrzane latem w słońcu. Jedyne sensowne zastosowanie dla starych podkładów to np. umocnienie skarpy czy przepustu gdzieś na odludziu. Tymczasem są ludzie, którzy palą podkładami kolejowymi! Pewnie nie wiedzą, że to chemiczna bomba, podobnie jak kupujący podkłady dekoracyjnie. To nie zmienia faktu, że wszyscy naokoło, wliczając w to palacza, zbierają ekstra punkty do przyszłych nowotworów.
Niestety jest też sporo materiałów z pozoru niewinnych, które dopiero przy spalaniu uwalniają najgorsze świństwa. Weźmy na ten przykład:
- poliuretan – ot pianka do uszczelnień i izolacji oraz składnik butów i odzieży. Podpalona wydziela cyjanowodór – związek cyjanku, zabójczy gaz o charakterystycznym zapachu migdałów, który był bazą dla stosowanego w komorach gazowych Auschwitz cyklonu B.
- malowane i lakierowane drewno – lakiery zawierają chlor, który w wysokiej temperaturze wydziela się jako gaz (był stosowany jako gaz bojowy) i reaguje z wodą tworząc kwas solny. Już minimalne ilości par tego kwasu, gdy skondensują wewnątrz kotła, skutecznie i miesiącami wgryzają się w blachę. A za parę lat zdziwienie: dlaczego prawie nowy kocioł cieknie?
Na pieńku ze wszystkimi
Jest taki dowcip (?) o segregacji śmieci: segreguje się je na te, które można spalić za dnia i te, które trzeba odłożyć na noc.
Myślisz, że paląc śmieci nocą, przechytrzysz wszystkich naokoło? Nie tak trudno zauważyć, kto produkuje syf. Normalni ludzie tego nie cierpią (nawet jeśli dla nich to „tylko smród”), ale przeważnie ograniczą się do klątw rzucanych pod nosem (taki mamy klimat społeczny, wciąż niestety). Dla nich będziesz chamem i degeneratem, bo normalni ludzie nie palą zawartości śmietnika, tak samo jak nie wylewają pomyj na sąsiednie podwórko. Po cukier lepiej do sąsiadów nie zaglądaj, nawet tych dwie ulice dalej.
Śmieci to nie jest wygodny opał
Nie mniej poważny problem jak pozyskanie odpowiedniej ilości i jakości śmieciowego opału stanowi fakt, że ze względu na sposób w jaki się spalają, śmieci slabo nadają się na samodzielne paliwo do domowego kotła.
- papier i karton – wypala się błyskawicznie, a związany w grubsze bloki pali się bardzo trudno. Nawet jeśli znajdziesz sposób, by nim znośnie palić, to po paru dniach twój dom i podwórko pokryje się białym popiołem o konsystencji mąki. To wszystko pod warunkiem, że już pierwszej nocy ktoś nie zadzwoni po straż pożarną widząc ulatującą z twojego komina chmurę żarzących się drobinek papieru
- tworzywa sztuczne – zanim się na dobre zapalą, topią się do formy płynnej i przelatują przez ruszt do popielnika. Warstwa właściwego opału na ruszcie musi być naprawdę gruba, aby taki płynny plastik zdążył się spalić. Nawet te, które mają jakąś sztywną formę (stare buty), kiepsko palą się w grubszej warstwie, więc trzeba dokładać na bieżąco
Jeśli rasowy palacz śmieci twierdzi, że ogrzewa się samymi śmieciami, to albo opanował swoją sztukę do perfekcji, albo raczej kłamie i miesza plastik pół na pół z węglem czy drewnem, bo inaczej musiałby być żywym podajnikiem śmieci do swojego kotła i nie wychodziłby z kotłowni nawet za potrzebą.
Rachunek pod kreską
Spalenie zawartości domowego śmietnika daje trochę ciepła, ale taka ilość nie jest warta konsekwencji i kosztów, jakie to ze sobą niesie. Nie będzie więc Klubu Palaczy Pampersów. Zostajemy przy obecnej nazwie i dalej uczymy, jak spalać normalne, bezpieczne paliwa efektywnie i czysto.
Palenie śmieci, tak często usprawiedliwiane biedą, w ostatecznym rozrachunku zupełnie się nie opłaca. Nawet, gdy pominiemy koszty zdrowotne i przyspieszone zużycie kotła oraz komina, oszczędność opału dzięki spaleniu wszystkich domowych odpadów w czteroosobowej rodzinie to góra 200zł rocznie. Straty wielokrotnie tę kwotę przewyższają.
Skoro palenie śmieci nie daje zysku, to dlaczego wielu nadal to robi, zamiast wyrzucać śmieci do śmietnika, za który obecnie i tak muszą płacić?
To te same przyczyny, dla których ludzie marzną w małych domach mimo że spalają kilka ton węgla, giną bez sensu w pożarach od zapchanych kominów i zatruciach czadem, bo pozatykali kratki wentylacyjne. Czyste lenistwo, brak wiedzy, głupie przyzwyczajenia. Dziadowie wrzucali stare trepy do pieca, ojcowie tak samo, to ja też wciepnę. Dlaczego? A po co będę wyrzucał jak mogę spalić? Mało z tego ciepła? Ale zawsze coś. Że truje? E tam, przecież żyję i trzecia ręka mi nie wyrosła. Dziadowie tak robili, ojcowie tak samo…
Nierzadko ludzie są przyzwyczajeni, że kocioł jest stacją pośrednią w drodze do właściwego śmietnika, gdzie trafia tylko popiół i niepalne resztki. W kotle ląduje absolutnie absolutnie wszystko, nawet:
- pampersy wraz z zawartością
- opadłe owoce z sadu
- zepsute przetwory
- resztki jedzenia (wyrzucić szkoda, ale spalić – czemu nie)
To akurat przykład zaobserwowany przez jednego z Czytelników. Trudno w tym działaniu podejrzewać chęć ogrzania się po taniości. Raczej nabyte głupie przyzwyczajenie, nad którego celem i skutkami nikt się nie zastanawia.
Osobną grupą są tacy, którzy zbierają z okolicy stare meble i nimi się dogrzewają.. Polowanie w mroźną noc na szafy i kanapy z okolicznych śmietników nie jest sposobem na przyoszczędzenie, by w marcu polecieć na Kanary. Robią to ludzie, którzy muszą odliczać każdą bryłkę węgla, a bez wspomagania zdobycznym drewnem nie wystarczyłoby im podstawowego opału na całą zimę. System pomocy dla takich rodzin nie jest u nas zbyt rozbudowany, a przy tym wielu będących w potrzebie nie wie nawet o możliwości otrzymania opału z pomocy społecznej czy od Caritasu.
Sposoby lepsze niż śmieci
Dla przeżycia zimy w ciepłym domu nie trzeba nikogo truć ani okradać, a efekt będzie lepszy niż ze spalenia wszystkich pampersów i meblościanek, jakie udałoby się znaleźć w okolicy. W artykule „Gdy bieda nie pozwala się ogrzać” zebrane są sposoby na ogrzanie domu za grosze, m.in.:
- wystarczy śledzić latem lokalne ogłoszenia, a dobre drewno na opał uda się zdobyć tylko za cenę transportu
- ośrodki pomocy społecznej w każdej gminie udzielają specjalnych zasiłków na zakup opału
- co roku Caritas prowadzi akcje „Podziel się ciepłem„, w której najubożsi mogą bezpłatnie otrzymać niezbędny na zimę opał
- 200zł wydane na wyłożenie podłogi nieogrzewanego strychu wełną mineralną da lepszy efekt (na lata!) niż bieganie całą zimę po śmietnikach w poszukiwaniu czegoś do spalenia
- nade wszystko właściwie dobrany mocą kocioł i prawidłowa jego obsługa – oszczędności ze stosowania się do tych zasad liczą się w tonach.
Palaczy śmieci trzeba zwalczać bezwzględnie (acz z zachowaniem kultury i szacunku do człowieka!), pokazując ludziom alternatywną, lepszą drogę do taniego ogrzania domu.
Odpowiedzialny za to jest każdy z nas. Jeśli sąsiedzi przymykają oko na osobnika namiętnie wypuszczającego w powietrze stare buty i opony, to premier na pewno się tym nie zainteresuje i wszyscy będą wdychać te buty i opony latami.
Do tej pory niezawodną linią obrony takich delikwentów była bieda. Teraz widzimy, że naprawdę biedny musi się napracować, by zebrać śmieciowy opał w odpowiedniej ilości i jakości. Natomiast spalanie zawartości własnego śmietnika to bezmyślne trucie ludzi bez wyraźnego zysku, w imię legendy ludowej mówiącej, że śmieci to dobry i darmowy opał. Jak widać ani dobry, ani darmowy.
—
Fot. tytułowa: Krystian Olszanski
Artykuł naciągany i szyty na miarę. Jedni zbierają śmieci cały rok wiec razy 1,5. Dodatkowo palą wszystko stare opony, oleje silnikowe, papy star, onduline itd, wtedy znacznie rośnie kwota. Osobiście mam rozdrabniarko łuparkę do drewna pod WOM i dodatkowo przerobioną elektrykę i powiem bardzo dużo idzie zaoszczędzić, a ludzie sami chcą pozbyć się problemu z krzakami, drzewami itd, a ja mam darmowy opał 🙂
nie wszystko można przeliczyć na pieniądze, np. nie można kupić szacunku. Z uwagi znajdującej się powyżej wynika, że skąpstwo, podobnie jak smog, szkodzi nie tylko płucom, lecz także niszczy komórki mózgowe oraz zdolność empatii
Problem w tym, że ludziom spalający odpady na szacunku nie zależy. Oni myślą tylko o sobie, lub nie myślą wcale.
A drewno to śmieci?
Impregnowane / lakierowane / malowane – tak, reszta nie.
„Zebranie takiej liczby wymaga intensywnego nurkowania w śmietnikach na dużym obszarze i całorocznego gromadzenia zapasów.”
Jakiego „nurkowania”? Wystarczy unieść pojemnik z butelkami PET, a one same wypadną. Na dodatek namawia się by butelki zgniatać bo zajmą mniej miejsca. Poza tym po cóż zbierać je na zimę, skoro można sukcesywnie je wkładać do pieca wszystkopalnego zamiast wynosić do pojemnika, który potem trzeba jeszcze wystawiać? „Raptem 200 złotych”? Retoryka! „Zmień dostawcę prądu! Możesz w ten sposób zaoszczędzić nawet 200 złotych rocznie”, w domyśle; gdy będziesz zużywał 4x więcej prądu niż dotychczas. Gdzie się podział rozsądek mediów, a jest tylko propaganda? Nie da się ukryć, że Polska jest czerwoną plamą na mapie zanieczyszczeń powietrza Europy, a to nie bierze się z tej pokrętnej retoryki, a ze spalania śmieci i węgla. Niemcy kaucjonują PET-y mimo że nie mają pieców, w których można by je palić. Poza tym Polska to dziki kraj. W szkołach nie uczymy ekologii, a katolicyzmu. Dzieci w Niemczech opowiadają o częstych wizytach w spalarniach śmieci, ich sortowniach i recyclingu, kompostowniach czy wytwórniach biogazu, którym np. ogrzewany jest Freiburg. U nas stare opony trafiają do pieca lub stanowią wątpliwą ozdobę, a w Niemczech trzeba je zdać… i zapłacić. Te same sklepy w Polsce (niemieckie) bronią się przed skupem kaucjonowanych PET-ów, a w Niemczech posłusznie instalują „ściany” ich odbioru w Lidlach czy Aldich. Widocznie autor artykułu ma dobry humor jak większość pseudoministrów PiS-u typu Szyszko, Jagiełło, Waszczykowski czy Macierewicz.
Sam pamiętam jak za Platformy to w każdej Biedronce były skupy butelek PET, ludzie byli bogatsi a mili urzędnicy skarbowy z troską pochylali się nad każdym, kto pomylił się uzupełniając PIT. Ehh to były czasy. Witało się chlebem i solą, kiedy do drzwi pukał komornik.
Romeczku, chyba przedawkowałeś kurwizję. Zła wiadomość, Jarek Polski nie zbawi tylko coraz bardziej ją pogrąża.
Śmieci często są mokre, po wrzuceniu do pieca gwałtownie obniżają temperaturę paleniska. Prowadzi to do niekompletnego spalania frakcji lotnej w węglu i powstawania gęstego dymu. Być może właśnie dlatego, kiedy ktoś kopci, jest on podejrzewany o spalanie odpadów.
W USA spalanie śmieci występuje często na wsiach i jest w wielu miejscach legalne (można szukać o „backyard barrel burning”).
Pan Redaktor raczył znacząco obniżyć wartość opałową odpadów kuchennych, ogrodowych i zielonych, które stanowią 34-35% masy śmieci. Odpady te to materiał organiczny, który po odparowaniu wilgoci ulegną spaleniu. Wilgoć to max.20% masy tych śmieci zatem suchej masy jest 28% ( 4/5 x 35% = 28% ) masy wszystkich śmieci a nie 12% jak to autor zakłada ( 1/3 x 35% = 12%). Stąd wnioski rozbiegające się z praktyką, o której piszą komentatorzy.
Problem segregacji śmieci wprowadzany ostatnio w Polsce jest postawiony „na głowie”. Należy rozpocząć rozwiązywanie tego problemu od oceny możliwości zagospodarowania posegregowanych śmieci. Obecnie jedynie złom wykorzystywany jest całkowicie. Plastików Chiny już nie chcą nawet za darmo. Każą sobie dopłacać do każdej tony. Stłuczka szklana to dodatkowe problemy dla hut szkła (ogromna ilość żużla przy szkle niskiej jakości szkła). Obecny papier zawiera kilkanaście procent celulozy, reszta to folie, dodatki utwardzające itd. więc nie nadaje się do przerobu w papierniach.
Jak widać same problemy, które władza usiłuje rozwiązywać coraz to nowymi zakazami, nakazami, karami, wyższymi opłatami itd. Jak rozwiązać problem śmieci? SPALAĆ !!! W profesjonalnych ciepłowniach gdzie stosuje się odpowiednie piece z automatycznie sterowanymi palnikami. Tak jak w USA. Jakie korzyści są z takiego rozwiązania: Następujące:
1/ popiół po spaleniu śmieci to ok. 5% objętości wyjściowych śmieci; nie jest odpadem niebezpiecznym !, są to tlenki metali z I i II grupy układu okresowego czyli rozpuszczalne w wodzie, łatwe do składowania; obecnie składowiska odpadów wokół wielkich miast szybko się zapełniają i za niedługo nie będzie już wolnych „dziur” do dalszego składowania,
2/ uwalnia się ludzi z obowiązku segregowania śmieci (dla Polaków – wolność, od udręki segregacji) bo wszystkie śmieci zostaną spalone; koszty takiej działalności powinny obniżyć miesięczne opłaty za wywóz śmieci,
3/ b. duża ilość energii cieplnej ze spalania, do wykorzystania przy produkcji energii elektrycznej, ciepłej wody użytecznej lub do sieci c.o.,
4/ likwidacja dzikich wysypisk śmieci, podrzucania śmieci sąsiadom gdyż śmietniki będą ogólnodostępne, będą kosze na śmieci przy ulicach, i nie trzeba będzie kombinować co zrobić z nadmiarem śmieci,
5/ zdecydowane uproszczenie zagospodarowania śmieci, likwidacja biurokracji w tym temacie,
6/ zakaz wwozu śmieci z zagranicy, który obecnie omijany jest przez kombinatorów twierdzących, że przywożone są surowce wtórne do zagospodarowania; efektem końcowym takiego działania są nagminne pożary składowisk jakie od 2-ch lat nawiedzają Polskę.
mamy taki kraj, że bez miliona fotoradarów i kary chłosty nic z tego nie będzie; albo jak w krajach azjatyckich za dilowanie (traktowane jest jako wielokrotne morderstwo)
Wspominany na tym blogu Larry Winiarski opowiadał mi osobiście, jak wystartował w jakimś dużym kanadyjskim mieście w konkursie ofert na utylizację odpadów. Opracował piec rakietowy z filtrami cyklonowymi w którym bez dymu i emisji pyłów spalał odpady, między innymi opony. Konkurs wygrał dotychczasowy odbiorca odpadów, który wywoził je i wrzucał je do pobliskiego jeziora. Taka ciekawostka.
Artykuł jak znalazł na dzisiejsze czasy. Podstawą jest jednak wiedzieć jakie plastiki […]. Polimery zawierające dodatkowe pierwiastki np chlor (PCV), fluor (PTFE – teflon) których spalanie powoduje powstawanie trujących związków tych pierwiastków. Są też plastiki (np. PC – poliwęglan) […] podczas produkcji do wywołania polimeryzacji stosowane są utwardzacze i katalizatory lub plastyfikatory […]. Trzeba bowiem pamiętać że podczas spalania np mokrego drewna powstają formaldehyd i dioksyny które są rakotwórcze. Węgiel kamienny zawiera do 1,2% siarki pierwiastkowej (12kg na tonę) która po spaleniu tworzy tlenki IV i VI wartościowe a te w połączeniu z wodą powstającą w kotle w związku ze spalaniem węglowodorów tworzy kwas siarkowy i siarkawy w bardzo dużych ilościach – kilkadziesiąt kilogramów z tony węgla. […]
Pozwoliłem sobie usunąć z Pana komentarza treści mogące zachęcać do łamania prawa i szkodzenia ludziom naokoło.
Spalanie jakichkolwiek odpadów z tworzyw sztucznych jest zabronione, bo najczęściej jest wysoce szkodliwe. Kropka.
To że od strony chemicznej są pewne niuanse – wiem, ale nie zamierzam wspierać spalania w domowych warunkach żadnych tworzyw sztucznych pod żadnym pozorem.