Ministerstwo Środowiska wydało poradnik o prawidłowym używaniu paliw stałych, w którym m.in. poleca rozpalanie od góry. To jest przełom, bo nareszcie zaczęto cokolwiek oficjalnie robić w kierunku poprawy kultury spalania węgla i drewna. Półtora roku po naszej petycji w tej sprawie 🙂
To nie koniec dobrych wiadomości: Gdynia będzie uczyć mieszkańców poprawnego palenia a IChPW zdaje się zmieniać kurs wobec czystszego palenia na mniej kolizyjny.
Czyste ciepło w moim domu z paliw stałych
Poradnik można znaleźć na stronie GIOŚ (tu jest bezpośredni link do pliku). Takie publikacje są rzeczą oczywistą w cywilizowanych krajach – np. tutaj niemiecki poradnik o spalaniu drewna.
Natomiast co do stylu i jakości wykonania poradnika – wystarczy przeczytać kawałek by dostrzec, że jest słabo. Styl jest akademicko-urzędowy (np. siedem razy występuje słowo „karbonizat” – ja tu w tej chwili użyłem go po raz pierwszy od pięciu lat) a miejscami treść jest niezbyt spójna, jakby autor(zy) nie bardzo rozumiał, o czym pisze. Weźmy na przykład ze strony 48:
Wrzucanie zimnego węgla na gorący żar powoduje straty ciepła i intensywne dymienie, a ulatujące z dymem niespalone składniki węgla stanowią nawet 30% jego wagi! Smoła i sadza osadzają się w kotle i kominie oraz zanieczyszczają powietrze w okolicy domu. Prowadzi to do obniżenia sprawności cieplnej urządzenia oraz nadmiernej emisji pyłu, sadzy i zanieczyszczeń szkodliwych dla zdrowia i środowiska. Dlatego nową porcję paliwa można dodać do kotła po uprzednim wygarnięciu żaru. Po załadowaniu nowej porcji opału można ponownie rozpalić od góry (np. wygarniętym żarem). Jest to technika spalania górnego bliska zastosowanej w najnowocześniejszych kotłach automatycznych, retortowych. Taki sposób prowadzenia paleniska może przyczynić się do znacznego wzrostu sprawności nawet zwykłego kotła/pieca i spadku zużycia paliwa przy zachowaniu dotychczasowego komfortu cieplnego w budynku mieszkalnym! Praktyka ta jest czasochłonna i wymaga maksymalnej staranności, przynosi jednak szereg korzyści.
Widać, że autorowi pomieszało się z deka ponowne rozpalanie ze startem „na zimno”. Już nie mówiąc o tym, że z jednej strony zachęca, a z drugiej odstrasza. Jednak maksymalnym babolem jest poniższy rysunek. Wzorowany wiadomo na czym, ale nieudolnie.
Sam od kilku już lat przymierzałem się do podobnej broszury/książeczki streszczającej najważniejsze tematy i jak na razie, mimo kilku prób, nie udało mi się jej ukończyć. Pierwsze i jedyne dotąd udane podejście miało miejsce u początków istnienia tej strony. Może dlatego było udane, że potraktowałem temat dość wąsko, natomiast teraz chciałoby się napisać o możliwie wielu rzeczach, przez co robi się z tego gruba książka, na której dokończenie nie wystarcza chęci.
Gdynia nauczy mieszkańców poprawnego palenia
Tej zimy w Gdyni będzie miała miejsce bodaj największa jak dotąd na ziemiach polskich akcja edukacyjna w temacie poprawnego spalania węgla i drewna. Tamtejsza Straż Miejska, po stosownym przeszkoleniu, ruszy w teren i samodzielnie poprowadzi ok. 40 pokazów palenia od góry. W mediach są już pierwsze nieśmiałe „przecieki”.
Ta akcja to zasługa jednego zwykłego mieszkańca Gdyni, który zainteresował tematem czystszego palenia Urząd Miasta. Efektem tego był nasz występ w Gdyni w czerwcu b.r., gdzie byli także przedstawiciele gdańskiego WFOŚ, a w następstwie tego spotkały się pomysł, chęci i możliwości zorganizowania takiej akcji na większą skalę.
Ironią losu pachnie fakt, że to nie dzieje się tam, gdzie jest najgorzej, ale nad morzem, gdzie w zasadzie mogliby wszyscy siedzieć z założonymi rączkami, bo problem smogu – według odczytów na stacjach – jest u nich prawie żaden. Mam jednak nadzieję, że Gdynia będzie stanowić precedens i przykład, za którym pójdą inne miejscowości, bo co prawda jednorazowe pokazy są lepsze niż nic, ale jeszcze lepiej, by ktoś działał stale na miejscu.
„Dobra zmiana” w IChPW?
W sierpniu w „Rynku instalacyjnym” ukazał się artykuł na temat badań rozpalania od góry wykonanych przez IChPW na zlecenie KAS. Tych badań samych, na podstawie których organ prasowy KAS straszył mnogością złych i brakiem dobrych skutków palenia od góry. Tymczasem rzeczony artykuł mówi o rozpalaniu od góry w zupełnie innym tonie niż wszystko, co do tej pory ze strony IChPW słyszeliśmy.
Artykuł na stronie RI jest dostępny w całości po założeniu darmowego konta. Gdyby to było dla kogoś za dużo, poniżej najważniejsze cytaty.
Mamy więc do czynienia ze zmianą kursu IChPW. Wcześniejszych nieprzychylnych komunikatów pracowników Instytutu nie da się w całości interpretować jako efektu zakłóceń na łączach, bowiem bywały też jednoznaczne bezpośrednie wypowiedzi choćby dra Sobolewskiego, w których graliśmy rolę łysej kobyły. Zmiana jest dobra, z czegokolwiek by nie wynikała.
Na przykładzie różnicy w opisie wyników tych samych badań widać, że źródłem najczarniejszego PR-u wobec czystszego palenia są alarmy smogowe. Wiele tworzących je osób wywodzi się ze środowisk „zielonych” a walkę ze smogiem traktują jako okazję do ideologicznej walki z węglem. Ta walka idzie najlepiej dopóki węgiel śmierdzi – z czysto spalanym będzie szło trudniej, stąd chęć zwalczania wszelkich prób szerzenia poprawnego palenia.
Jeśli trafiają się ludzie autentycznie chcący lepszego powietrza, to ich wiedza na temat ogrzewania zwykle ogranicza się do wyuczonego wierszyka o „dobrym paliwie w dobrym kotle”, bez cienia technicznego zrozumienia dziedziny czy realiów życia i możliwości zwykłych ludzi. Trudno jednak liczyć na takie zrozumienie ze strony osób, które często czują się „mordowane” każdy haustem powietrza śmierdzącego dymem i zdają się być napędzane głównie nienawiścią do tych, którzy ten dym z jakiegokolwiek powodu produkują. Nie wróżę sukcesów takiemu podejściu, bo przez okładanie pałą po głowach nie przekona się ludzi do żadnych zmian a tylko zrazi do tematu i zaszufladkuje smog jako kolejny wyimaginowany problem „zielonego oszołomstwa”.
ToTylkoTeoria.pl pisze o błędach poznawczych, z których jeden idealnie pasuje do sytuacji z w/w badaniami. Pozwoliłem sobie zmodyfikować tamtejszy rysunek stosownie do sytuacji. Alarmy wręcz rozwinęły ten błąd, lukrując wyniki badań własną twórczością, która wprost z owych badań nie wynika, ale pasuje pod tezę „czystsze palenie jest be, chyba że w kotle za 10 tys.”.
Wreście postęp brawo.
Te badania są dziwne, bo nie pokazują jaka jest całkowita emisja w przeliczeniu na ilość wyprodukowanej mocy, jak to uczyniono w badaniach z RPA i Szwajcarii – http://czysteogrzewanie.pl/jak-palic-w-piecu/jak-palic-czysto-weglem/wyniki-badan-emisji-dla-rozpalania-od-gory/
Bo co to znaczy m3 spalin w przeliczeniu z 10 % tlenu? Ile procent tlenu jest w spalinach z kozy, jeśli nie używa się żadnego wentylatora nadmuchowego? Wentylator może dawać kilkukrotnie więcej powietrza w stosunku do tego, co wynika z naturalnego ciągu. Jeśli tlenu w spalinach bez wentylatora jest np. 1 %, to dla potrzeb przeliczenia czad, B(a)P i pył mnoży się 10 razy? Jeżeli tak jest, to te badania są niewiele warte. Bo co za problem rozrzedzić świeżym powietrzem spaliny?
i znowu mowa o smogu jak by całe zło zaczynało się od pieców hmm niech rząd zacznie coś myśleć gdzie ten gaz łupkowy przecież badania wykazały ze siedzimy na gorze złota czyżby sowieci w tym wszystkim macali ręce .
Ale że to aż zaleceń ministerstwa potrzeba żeby takie oczywistości do ludzi dotarły?
Radzę zapoznać się z tym oto artykułem, zanim zacznie się praktykować bzdury wypisywane przez Ministerstwo.
https://powietrze.malopolska.pl/aktualnosci/eksperci-ostrzegaja-przed-metoda-spalania-od-gory-w-zwyklych-kotlach/
Jesteśmy z nim zapoznani aż nadto. Jest to stek kłamstw: http://czysteogrzewanie.pl/jak-palic-w-piecu/jak-palic-czysto-weglem/alarmy-smogowe-perfidnie-zwalczaja-palenie-od-gory/