Należy odnotować, że Polski Alarm Smogowy upichcił na nas paszkwil pt. „NIE górnemu spalaniu”. Tytuł zwiastuje poziom całości – wszak rozpalając od góry, górne spalanie zastępuje się dolnym. Do znanych od dawna opinii ekspertów od węgla PAS dodał własne wymysły – za wszelką cenę starając się zgnoić palenie od góry, miejscami tak nieudolnie, że aż śmiesznie dla każdego, kto – w przeciwieństwie do autorów – widział na oczy kocioł węglowy przy pracy. Nie wspominając o tych, którzy widzieli pracę ich własnych ex-kopciuchów, które po naprawie techniki palenia już nie kopcą. Ale działacze liczą, że w ten sposób wystraszą ciemny lud, by kupował nowoczesne kotły albo dalej gnił w smrodzie zamiast próbować naprawić to, co ma w kotłowniach.
Oto artykuł w którym rozklepujemy dezinformację PAS na czynniki pierwsze – ale w oparciu o fakty. Wszystko w tym temacie już nieraz zostało powiedziane. Znane są wyniki zagranicznych badań, wiadomo dlaczego musimy robić na własną rękę to, co powinno leżeć w gestii producentów kotłów. Co absolutnie nie przeszkadza PAS łżeć w żywe oczy li tylko na podstawie własnych wymysłów m.in. co do emisji pyłów.
W międzyczasie Czytelnik – palacz odgórny z nielichym stażem – napisał z prośbą o publikację jego listu, który wysłał Polskiemu Alarmowi Smogowemu odnośnie ich paszkwilu, ale rzecz jasna nie został zaszczycony odpowiedzią. Poniżej treść listu za zgodą autora.
Szanowni Państwo
Proszę o opublikowanie mojego listu, jako głosu w dyskusji na temat „górnego spalania”
Zamieściliście Państwo opinie przeróżnych naukowców negujących sens ekologiczny i ekonomiczny eksploatacji kotłów górnego spalania zapalanych sposobem od „góry”
Przez okres 4 lat eksploatowałem kocioł metodą zapalania „od dołu”. Przeprowadziłem próbę zapalania kotła metodą „od góry” i przez 27 lat (do chwili obecnej) eksploatuję w ten sposób swój kocioł. Dlaczego po próbie nie powróciłem już nigdy do spalania „od dołu”?
Dlaczego tysiące ludzi którzy tak jak ja zmienili sposób użytkowania kotłów na „górny” nie powróciło do poprzedniego sposobu użytkowania??? Utrzymuję kontakty w wieloma osobami których namówiłem na górne podpalanie, żaden z nich do poprzedniego sposobu spalania nie powrócił! Dlaczego???? Przecież ludzie są rozsądni i nigdy (!) nie wybierają rozwiązania niekorzystnego dla siebie.
Otóż o ile przy sposobie zapalania „od dołu” zużywałem 4,5 tony węgla rocznie, tak zapalając kocioł „od góry” zużywam 3 tony węgla. Wszyscy którzy zmienili sposób zapalania doświadczyli tego samego!!!! Zużycie węgla zmniejszyło się o ok. 20-30%! I dlatego nikt kto zmienił sposób zapalania kotła na „górny” nigdy już nie powrócił do zapalania „dolnego!!!
I w takiej sytuacji jakiś profesor twierdzi, że zapalanie „od góry” zwiększa zużycie węgla! Gdyby ten profesor napatoczył mi się pod rękę (a właściwie pod nogę), to (…) gdyż próbuje zrobić ze mnie durnia!!! Ja mogę nie znać się na kotłach, spalaniu, fizyce, itp, ale liczyć pieniądze (zwłaszcza swoje) na pewno potrafię! Przy paleniu „dolnym” kupowałem 4,5 tony węgla na sezon, przy paleniu „od góry” kupuję 3 tony na sezon!
Więc argument, że zapalając węgiel” od góry piec spala więcej opału, darujmy sobie. Doświadczenie tysięcy użytkowników kotłów zapalanych „od góry” obala ten pogląd i kompromituje profesora który wbrew faktom i doświadczeniom (w tym i moim) wprowadza opinię publiczną w błąd!!
Inni profesorowie twierdzą, że kocioł eksploatowany poprzez zapalanie węgla „od góry” zwiększa emisję trujących gazów i pyłów. I znów moje doświadczenie (i tysięcy innych użytkowników kotłów) ten pogląd jednoznacznie obala. Paląc w kotle „od dołu” z komina wydobywał się gęsty, czarny dym, który zasnuwał całą okolicę. Paląc „od góry” z komina wydobywa się prawie niewidoczna mgiełka! Czy niewidoczna mgiełka zawiera więcej trujących gazów niż gęste opary czarnego dymu?
Śmiem wątpić, rozsądek podpowiada mi, że jednak kłęby czarnego dymu są bardziej trujące niż niewidoczna mgiełka!
Inni znów profesorowie podnoszą argument, że zapalanie od góry może być groźne dla użytkownika, gdyż może wiązać się w wydobywaniem się z kotła czadu! Otóż ten argument jest demagogiczny!! Każde urządzenie grzewcze (bez względu na rodzaj paliwa) może być potencjalnie groźne dla użytkownika. Co roku traci życie kilkaset osób zatrutych czadem wydobywającym się z grzejników gazowych podgrzewających wodę w łazienkach. Dlaczego? Bo szczelnie pozatykali otwory wentylacyjne przez co zatrzymali dopływ powietrza do grzejnika. Kotły zapalane „od góry” stwarzają dla użytkowników takie samo zagrożenie (ani mniejsze ani większe) jak każde inne urządzenie grzewcze.
Wszystkie argumenty przeciwne „zapalaniu „od góry” są nieprawdziwe!.
Gdyby „zapalanie od góry” było w jakikolwiek sposób niekorzystne dla użytkowników kotłów, to nikt by się w taki rodzaj zapalania nie bawił, tym bardziej, że jest ono kłopotliwe, wymaga bowiem każdorazowego podpalania węgla po wypaleniu się poprzedniej porcji!
Jakiś kolejny domorosły naukowiec pisze, że przeróbki kotła związane z zapalaniem „od góry” są groźne i niedopuszczalne, podczas gdy kotły nie wymagają żadnych (!!!) przeróbek! I tak dalej i tak dalej!
Palenie „od góry” przynosi szereg zalet (i dlatego tak wiele osób stosuje ten sposób zapalania). Oto one:
– zużycie opału spada o ok. 30 %. (sprawdziłem to na własnym kotle!!)
– kocioł spala bezdymnie
– ani kocioł ani przewód kominowy nie zarastają smołą i sadzą.
– kotły zapalane „od góry” potrafią pracować samoczynnie i bez obsługowo nawet 3 doby (mój pracuje 1 dobę!)
Proszę o publikację mojego listu, gdyż nieświadomie prowadzicie Państwo akcję dezinformacji z udziałem niedouczonych pseudonaukowców!Z poważaniem: Antoni Pietraszko
Podobnie zapewne myśli każdy, kto spróbował palić od góry, doświadczył świetnych efektów, a potem przeczytał, że naukowcy albo alarmy smogowe mówią mu, że tak jest źle, niebezpiecznie i dla własnego dobra powinien dalej kopcić. Ale najlepiej: ma wymienić piec! Czuje, że robi się z niego durnia, bo on naocznie przekonał się, że jest inaczej, a profesor twierdzi coś zupełnie innego i na poparcie ma tylko tytuł naukowy. Co to się porobiło… trzeba przekręcić wieszcza: szkiełko i oko silniej mówi do mnie niż mędrca czucie i wiara.
Faktycznie sytuacja wygląda niedorzecznie: alarmy smogowe gnoją metodę palenia zmniejszającą smog zaś naukowcy w najlepszym razie podchodzą jak do jeża, a w najgorszym – straszą kalectwem lub śmiercią. Tymczasem za naszą zachodnią granicą palenie od góry jest podstawowym elementem kampanii informacyjnych prowadzonych na poziomie państwowym i jakoś nikt nie ma z tym problemu. Czyżby tam mieli mniej kumatych naukowców i nikt im nie powiedział, że tak nie wolno palić? 😉
Sytuacja rozjaśnia się gdy zrozumiemy sposób działania instytucji i osób pytanych o opinię nt. palenia od góry, ich cele oraz interesy. Szerzej jest o tym w odpowiedzi na paszkwil PAS, ale tutaj streszczę pokrótce:
- Alarmy smogowe traktują nas jako ekologów gorszego sortu bojąc się, że możliwość czystszego palenia w kotłach zasypowych podkopie plany uchwał antysmogowych i wymiany kotłów.
- Naukowcy oraz poważne urzędy nie powiedzą, że palenie od góry jest lepsze i tak należy palić (nawet jeśli tak jest), bo tym samym ściągaliby na siebie ewentualne pretensje tych, którym coś pójdzie nie tak, gdy spróbują samodzielnie rozpalić od góry bez dobrego przygotowania. Co innego gdyby ktoś przyszedł z teczką i poprosił eksperta o opinię na potrzeby dobrze zorganizowanej i sfinansowanej kampanii promującej palenie od góry. Wtedy opinia miałaby zgoła inną treść. Ale nie ma w tym nic dziwnego ani złego! Odpowiedzialność kosztuje. Dlatego proszę nie mieszać z błotem naukowców ostrożnie wyrażających się o paleniu od góry ani nie podawać w wątpliwość ich wiedzy i doświadczenia. Choćby prywatnie nas popierali (często tak jest), to publicznie nie mogą tego samego mówić.
- Osobna sprawa to IChPW, któremu podkopujemy perspektywy biznesowe związane z „błękitnym węglem„. Trudno żeby pisali o paleniu od góry mniej negatywnie.
Prawdopodobnie nie istnieje stuprocentowe rozwiązanie tych problemów. Nawet gdyby w instrukcjach wszystkich kotłów, które się do tego nadają, znalazła się m.in. metoda rozpalania od góry oraz mielibyśmy wyniki krajowych badań dokumentujące jej pozytywne efekty, to ci, którym wchodzimy w szkodę, zawsze znajdą kija, by nas uderzyć. Dlatego bez sensu byłoby koncentrowanie się na takich wojenkach podjazdowych. Cytując innego klasyka: róbmy swoje, może to coś da, kto wie. I daje. Przytoczę tu komentarz jakich wiele (a i tak zadowolona większość się nie odzywa):
Palę w ten sposób węglem i drewnem drugi sezon grzewczy w starym nieocieplonym, ale z nowoczesnymi oknami, domu w jednym z gorszych kotłów jakie są spotykane (“olsztyński” do koksu). Nie ma w nim nawet miarkownika ciągu (cugu), a i tak jestem szczęśliwy. Zanim odkryłem ten sposób moja rodzina była “niewolnikiem” kotłowni. W sezonie grzewczym zawsze ktoś musiał być w domu i bawić się w palacza. Nie wspominając o tym, że dom i “palacz” zawsze śmierdział “sadzami”, bo trakcie dodawania opału “piec” kopcił niemiłosiernie przez drzwiczki do uzupełniania opału. Obecnie zasypuję piec węglem typu orzech, na wierzch zasypu warstwa drewna, na to drewno drobne szczapki rozpałkowe, a do podpalania stosuję rozpałkę grilową stałą (nasączone naftą tekturki. NIE STOSOWAĆ ROZPAŁKI PŁYNNEJ!!! bo płyn ścieknie w dół zasypu i tam go podpali. A palić ma się od góry!). Po tym jak się drewno inicjujące zapłon węgla “rozbuzuje” przymykam odpowiednio wszelkie drzwiczki kotła (jakieś dwa tygodnie testów) i mogę zmykać do pracy. Kocioł zostawiam “samopas”. Nikt go nie kontroluje. Po powrocie z pracy 10 godzin później mam na kotle jakieś 40*C i dogasający, wytworzony z wypalonego węgla, koks. Jeśli jest bardzo zimno, to wygarniam ten żar do ocynkowanej węglarki, zasypuję świeżym węglem kocioł, wrzucam na wierzch trochę drewien, na to ten żar wyjęty wcześniej, otwieram dolne drzwiczki kotła, i karmię koty :). W czasie karmienia kotów zasyp znów się rozpala, po czym znowu przymykam drzwiczki, i zapominam o kotle do kolejnego ranka. (A w domciu miłe ciepełko) Wszystko fajnie i cudownie. Tylko, że człowiek szybko przyzwyczaja się do dobrego, i zaczyna pragnąć czegoś jeszcze lepszego. 🙂 Dlatego w przyszłym roku wymieniam kocioł na system spalania dolnego. Wówczas będę mógł dokładać opał w trakcie palenia, a efekt tego będzie jeszcze bardziej ekologiczny (nienawidzę tego słowa — eko-terroryści skutecznie mi je obrzydzili), ekonomiczny, i ergonomiczny.
Otóż to! Wszyscy mądrzy mówią, że do wygodnego i efektywnego grzania niezbędny jest nowoczesny drogi kocioł i dobrej jakości drogie paliwo. A ty biedaku kiśnij we własnym sosie, przykuty do szufli jak nie chcesz albo nie możesz wziąć kredytu ani dotacji.
Natomiast my za darmo rozdajemy jakby bilety do lepszego świata*. Kto raz zakosztuje palenia bez smrodu i syfu, ten nie tylko poprawi swoją sytuację tu i teraz, ale prędko nabierze apetytu na coś jeszcze lepszego: czy to kocioł dolnego spalania (już jest pierwszy okaz w 5. klasie!), czy to kocioł podajnikowy.
* ale żeby nie był to bilet do tamtego świata, nie można wyjmować żaru z kotła i trzymać go na wolnym powietrzu w kotłowni! Od razu musi być schowany do popielnika! To tak na marginesie.
Pozostały po spalaniu żar przekładaj do popielnika (po jego uprzednim oczyszczeniu z popiołu), a nie do węglarki!!!!! Po przełożeniu węgla do popielnika zamknij od niego drzwiczki. Węgiel pozbawiony dostępu tlenu zaczyna wydzielać tlenek węgla i może się Tobie w główce zakołować – wtedy uciekaj na świeże powietrze! Lepiej żeby żar był w popielniku, a komin ten tlenek wyciągał niż miałby być w węglarce i tlenek wydzielał się do pomieszczenia, w którym przebywasz. Pozdrawiam
Panowie o co w tym wszystkim chodzi
Mianowicie o to aby kocioł sprzedać i zainstalować nie patrząc na kieszeń przeciętnego zjadacza chleba . Psełdo ekolodzy namawiają do wymiany kotłów na gazowe jednocześnie nie patrząc na efekt ekonomiczny sprzedać sprzedać i jeszcze raz sprzedać to cala idea alarmu smogowego.
Niekoniecznie tylko gazowych, ale reszta się zgadza. To jest dążenie do czystszego powietrza choćby po trupach wrogów. Niczym się to nie różni od myślenia takiego stereotypowego palacza-kopciucha, co wrzuci do pieca choćby odpady radioaktywne, byle jemu było dobrze, a ci za oknem niech giną. Wzajemnego zrozumienia i szacunku wszystkim nam potrzeba.
W międzyczasie Czytelnik – palacz odgórny z nielichym stażem – napisał z prośbą o publikację jego listu, który wysłał Polskiemu Alarmowi Smogowemu odnośnie ich paszkwilu, ale rzecz jasna nie został zaszczycony odpowiedzią. Poniżej treść listu za zgodą autora.
To kłamstwo. Pan Pietraszko otrzymał odpowiedź. Nawet dwie. W ostatniej zapytaliśmy czy spalanie od góry gwarantuje obniżenie emisji niebezpiecznych pyłów do 40 mg/m3,
tak jak ma to miejsce w kotłach najwyższej klasy?
Odpowiedź jest oczywista – oczywiście, że nie!
A do takich standardów chcielibyśmy dojść i to mogą spełnić w tej chwili kotły WĘGLOWE V klasy.
Nie jesteśmy przeciwnikami kotłów węglowych. Chcemy tylko oddychać poeitrzem bezpiecznym dla naszego zdrowia.
Pan Pietraszko przytaczał badania – UWAGA:
badania z RPA dotyczące spalania węgla w stosowanych tam otwartych piecykach z wiader po farbie wykazują obniżenie emisji pyłów o ~85% dzięki zastosowaniu rozpalania od góry.
(bez komentarza)
W całym artykule stek kłamstw i bzdur.
Kogo witam, kogo goszczę….
Co do faktu otrzymania odpowiedzi przez autora listu, podaję jego wersję wydarzeń.
Oczywiście, że rozpalanie od góry nie gwarantuje osiągnięcia poziomów emisji jak w kotłach 5. klasy. Kto twierdzi, że palenie od góry ma być zamiennikiem 5. klasy? Jest to metoda na znaczące obniżenie emisji z kotłów i pieców górnego spalania, z poziomów kosmicznych do okolic 3. klasy, jeśli brać najbardziej ostrożne wyniki zachodnich badań.
Co takiego nie pasuje Wam w badaniach z RPA? To, że są z RPA? Czy to, że przeprowadzono je na takich urządzeniach grzewczych, jakie są tam używane – a są to właśnie piece kuchenne ze starych wiader? Oczywiście, że nie przekłada się to stuprocentowo na polskie warunki, potrzebujemy rodzimych badań. Ale gdy takowe wykonamy i wyniki pokryją się z tym, co teraz jest dostępne, znajdziecie inną dziurę w całym.
Prócz wyników z RPA na ten moment jest cały plik badań z Europy Zachodniej. Są one na tyle zgodne, że przy braku wyników gorszych lub przeczących w/w, wypadałoby przynajmniej stwierdzić, że coś musi być na rzeczy, skoro podpisują się pod tym rządy, poważne instytucje badawcze i globalne firmy.
Czyli w jednym się zgadzamy, to miło 🙂
Jeśli artykuł to „stek kłamstw i bzdur”, to jak nazwać artykuł „Nie górnemu spalaniu” na stronie Polskiego Alarmu Smogowego?
Drodzy autorzy z czysteogrzewanie.pl. Wg mnie robicie więcej dobrego dla czystości powietrza, niż „alarmy smogowe”, bo jesteście praktykami i wiecie, o czym piszecie.
A swoją drogą mam ochotę podręczyć trochę pytaniami Polski Alarm Smogowy. Bądź co bądź też jestem szkodnik i wróg, bo palę od góry i jeszcze się podstępnie z tego cieszę 😉
jak ktos ma pieniądze to zrobi tak zeby koło było kwadratowe i na dodatek wcisnie innym ze tak ma byc , Polska dlatego jest ciekawym krajem na wszyskim chca zarobic kup pan piece na gaz a my cene w góre ,kup pan piec na ekogroszek a my groszek do góry ,kup pan piec na pellet a my ceny w góre itp . dotacje to wielka sciema na ekologie stac tylko bogatych
Dopłaty to oczywiście, że ściema, czy to termomodernizacja czy to kolektory wszystkie dają dofinansowanie, gdzie jedynym beneficjentem jest BANK, więc faktycznie to ściema !! Stare przysłowie mądrze mówi – Umiesz liczyć, licz na siebie, najlepiej dwa razy !! Jak sam nie zadbasz jeden z drugim o to, żeby w najprostszym myśleniu ekonomicznie, zarazem ekologicznie ogrzewać dom to nikt Ci tutaj nie da pomocnej ręki !!
Ja jestem przed ocieplaniem mojego budynku i planuje dać 15 grafitu lambda 0.33 to od jednej osoby już usłyszałem – Po co w domu robić termos ? Ręce „opadowywują” jak się takie rzeczy słyszy, zwłaszcza, że kto mądry się teraz buduje to daje nie 15 styropianu a po 20 wełny, ale cóż niektórzy dziwnie odbierają rzeczywistość.
to mnie denerwuje ze zabronią palic weglem tak jakby było jedyne zło na tym swiecie . a w aucie to tlen wydobywa sie z rury 🙂 , pewnie podniosą cene wungla zeby palic gazem albo czyms innym , ktos bierze okropne pieniądze za to ,tylko się odbije to wszystko na nas
Ale mi się ciśnienie podniosło!
Od dziesięciu lat staram się palić czysto (najpierw od góry, teraz kocioł przerobiłem na dolniaka z dopalaczem szamotowym).
Pierwotnie (dmuchawa, palenie od dołu) spalałem 5 t węgla na sezon, a w domu miałem od 11 do 17 stopni i wiadro sadzy w wymienniku codziennie. Teraz też spalam 5 t węgla, ale w domu mam 23 stopnie przez całą zimę, w kominie czysto, a w wymienniku tylko szary popiół. Z komina nie leci NIC (właściwie, żeby być precyzyjnym napiszę, że ja nic nie widzę).
Zaczynałem (jak tysiące innych palaczy – w tym Juzef) na „ekonomicznym spalaniu” i „forum o ogrzewaniu”. Antysmogowcom polecam lekturę. Ja ten tysiąc stron na „ekonomicznym” przeczytałem. DWA RAZY. I robiłem notatki, na podstawie których wdrożyłem usprawnienia. Poza tym spędziłem setki, jeśli nie tysiące godzin na czytaniu o doświadczeniach innych użytkowników. Trochę się też udzielałem, ale niewiele – jakieś osiemset postów. Wspólnie wypracowaliśmy zbiór pomysłów, usprawnień. Są na przykład takie kotły dolnego spalania (i to z górnej półki), które bazują na naszych doświadczeniach i uwagach (kocioł zasypowy w V klasie to nie w kij dmuchał). Jestem dumny z tego, że brałem w tym udział i dołożyłem jakąś malutką cegiełkę.
No, ale wściekłem się po przeczytaniu, że jednak jestem idiotą.
Swego czasu bardzo podobało mi się podejście przedstawiciela IPCHW na w/w forach dyskusyjnych (wiadomo, o kogo chodzi i żeby było jasne: bardzo go szanuję), które polegało mniej więcej na tym: „nie badałem czegoś, to się nie wypowiadam”. To jest postawa naukowca.
I nagle pojawiają się opinie „naukowców” (wszystkie czytałem już wcześniej, bo były linkowane na forach tematycznych jako przykłady ignorancji), w których utytułowani „znawcy” plotą trzy po trzy chociaż z ich wypowiedzi jasno wynika, że nigdy nie widzieli kotła i go nie badali. Czy to przystoi naukowcowi?
Oczywiście, że nie. A skoro jest to złamanie fundamentalnych zasad to co to jest?
Albo prostytucja, albo skrajna ignorancja.
Jest takie przysłowie (rada dla „naukowców”): lepiej się nie odzywać i udawać mądrego, niż powiedzieć jedno zdanie i rozwiać wszelkie wątpliwości.
P.S. Osobiście uważam, że:
1. Przy paleniu od góry jest możliwość wytworzenia większego ciągu, więc zagrożenie czadem jest mniejsze. Przecież był eksperyment w Per-eko. To przy okazji rozwiązuje problemy z niskimi i wąskimi kominami. Jest wiele przykładów na poprawną pracę kotłów z kominami o średnicy nawet 13 cm.
2. Z czego musiałby być zrobiony kocioł, żeby rozkład temperatur przy paleniu od góry był dla niego niebezpieczny? Z plasteliny? Przecież ma chłodzenie wodne, w związku z czym temperatura płaszcza po wew. stronie nie przekracza stukilkudziesięciu stopni. Polecam eksperyment ze świeczką pod papierowym kubkiem z wodą. Szkoła podstawowa.
Marmark. Tych idiotów czyli nas jest już bardzo dużo. Obserwuję efekt kuli śniegowej – ludzie przekonują się nawzajem. Metoda powoli staje się standardem. Decyduje względna wygoda, oszczędności i wreszcie moda na niekopcenie. Zwyczajnie kopcenie staje się niemodne i ludziom zaczyna być wstyd.
Więcej inicjatywy oddolnej i edukacji. Mogę sobie pozwolić na propagowanie tej metody na lekcjach fizyki. Jest to spójne z treściami nauczania i ogólnym trendom ekologicznym w nowoczesnym nauczaniu. Przynosi efekty.
Meritum sprawy: Musi być TANIO i CZYSTO, bo na nic innego większości nas nie stać
Tanio i czysto.
Właśnie w tym sęk, że nie da się tego zrobić z dnia na dzień ze względu na koszty.
Więc czemu nie zrobić tego co się da, drobnymi krokami, a kiedyś w przyszłości doprowadzić do całkowitej eliminacji wykorzystania paliw stałych? Bo, żeby była jasność, jestem za takim rozwiązaniem (czyli nawet bardziej radykalnym niż „zdelegalizować górniaki”- pozdrawiam kol. Vlada:-)
Ale ręce opadają jak czytam te bzdury w PONE, oparte na „badaniach”. To są pobożne życzenia, a nie realne plany. Zresztą Juzef bardzo dobrze pisze np. o kotłach podajnikowych w V klasie.
I na dokładkę antysmogowcy wciskający kit na podstawie wypowiedzi przedstawicieli środowisk naukowych, które tylko ślizgają się po temacie (delikatnie mówiąc). Badań w Polsce nie było i my o tym wiemy. Dyskutowaliśmy o tym nie raz.
Witam zwolenników czystego spalania.
Dzięki tej stronie dowiedziałem się wszystkiego o jak najczystszym spalaniu węgla w gòrniaku.
Nielogiczne jest negacja metody palenia od gòry, wcześniej paliwem od dołu jak mnie nauczono dawno temu i borykałem się w nowym piecu z wybuchającym pyłem a z komina leciał gęsty dym bo w piecu opał się wędził a nie spalał. Dzięki Wam nauczyłem się palić czysto wygodnie i ekonomicznie.
Popieram w 100% i staram się propagować w swoim otoczeniu, bez edukacji nic nie wskóramy dlatego najważniejsze jest aby dotrzeć do jak największej grupy ludzi.
Pozdrawiam wszystkich i życzę powodzenia w edukowaniu społeczeństwa.