Zakaz węgla i drewna we Wrocławiu: czystsze powietrze kosztem ludzi

Zaktualizowano: 29 marca 2017

Widmo całkowitego zakazu ogrzewania węglem i drewnem zawisło nad Wrocławiem i dolnośląskimi uzdrowiskami. W kraju, gdzie 6 milionów osób już teraz ledwo daje radę ponosić koszty ogrzewania, urzędnicy z klapkami na oczach i szeptami zielonych przy uchu zamierzają dodatkowo podnieść mieszkańcom poprzeczkę, likwidując najtańsze sposoby ogrzewania nawet w ich najczystszych wersjach.

Spieszę więc do ciepłych komnat urzędniczych z wyjaśnieniem, że ogrzewanie węglem i drewnem – poza generowaniem smrodu i trucizn – zabezpiecza podstawowe potrzeby fizjologiczne ludzi (ciepło). Tak, ciepło jest równie ważne dla zdrowia jak czyste powietrze. Nie można – i nie da się – zwalczać smogu pogłębiając ubóstwo energetyczne. Już teraz ponad 4 miliony Polaków marznie we własnych domach przypłacając to zdrowiem (nie chodzi o katar) a dalsze 2 miliony jakoś (choć z trudem) sobie radzi. Walka ze smogiem dotknie tych już dotkniętych ubóstwem energetycznym i podnosząc koszty ogrzewania jeszcze bardziej ich pogrąży.

Czy Wrocław potrzebuje rozwiązań na wzór Krakowa gdy sytuacja tutaj nie jest tak zła jak tam? Słynna w niektórych kręgach ekspertyza prof. Zwoździaka pokazuje, że całkowita eliminacja spalania węgla i drewna we Wrocławiu powinna skutkować brakiem przekroczeń normy benzo-a-pirenu, ale pozostaną przekroczenia pyłów na dużym obszarze miasta. Zakaz nie zlikwiduje smogu we Wrocławiu, panie Kokoszkiewicz!

Efekty wprowadzenia całkowitego zakazu spalania węgla i drewna na terenie Wrocławia wg ekspertyzy prof. Zwoździaka

Ekspertyza porównuje też kilka innych scenariuszy działań polegających na likwidacji ogrzewania węglowego tylko w mieszkaniach komunalnych lub w wybranych dzielnicach, konkludując że wyłącznie "ostateczne rozwiązanie" da zadowalający efekt. Nie przeanalizowano, czy nie wystarczająca byłaby wymiana urządzeń grzewczych na spełniające którąś ze współczesnych klas emisji.

Orędownicy zakazów nie zważają na koszty wdrożenia swoich pomysłów – ich racja jest najmojsza, warta dowolnego obciążenia cudzych kieszeni. Tymczasem istnieje wiele metod, by spalanie węgla i drewna uczynić bezdymnym i mało emisyjnym. Nie po to, żeby kopalniom było lepiej, ale żeby koszty ogrzewania pozostały w zasięgu zwykłych ludzi. Mało tego – poprawa efektywności spalania w stosunku do kopcącego kotła zasypowego niesie jednocześnie oszczędności oraz mniejszą emisję.

Walka ze smogiem jest konieczna, ale nie kosztem innych podstawowych potrzeb ludzi, bo wtedy zwyczajnie będzie nieskuteczna. Na ten problem będziemy zwracać uwagę zabierając głos w konsultacjach projektu uchwały.

12 myśli nt. „Zakaz węgla i drewna we Wrocławiu: czystsze powietrze kosztem ludzi

  1. wp

    Jak to w POLSCE bywa chcą być lepsi od ZACHODU i biorą się za to od D. strony ,w którymś kościele dzwonią ale nie wiadomo w którym.A po za tym zamiast tych głupich reklam pokazali by jak się powinno palić bo ogrom ludzi nie ma fioletowego pojęcia pala z dziada pradziada (jak się poli musi być dym) jak zaczołem palić od góry to czekałem kiedy opieka społeczna przyjedzie bo sąsiedzi w lutym mówili ze nie palę mając roczne dziecko w domu bo nie było dymu.

    Odpowiedz
  2. Andzejewsky

    Niestety, władza chce pokazać, że walczy z problemem który został nagłośniony przez media. Nikogo w telewizji nie interesują osoby, których nie stać na ogrzanie własnego domu. Taka jest smutna prawda. 🙁

    Odpowiedz
  3. moraviak

    Polska niestety to dziki kraj. Wiem to bo wiem jak jest rozwiązywana sprawa smogu w Czechach. Tam nikt nie wpadł na pomysł zakazu spalania węgla nawet w najbardziej narażonych miejscach (moravsko-slezky kraj). Tam są dotacje z budżetu państwa na wymianę kotłów węglowych sięgające 90%. Tam nie ma uchwał anty smogowych na poziomie miasta czy województwa. Nikt by sobie na to nie pozwolił bo te sprawy rozwiązuje ministerstwo środowiska Republiki Czeskiej. W Czechach likwidują smog z głową jak najmniejszym kosztem zwykłych ludzi. No ale tu jest Polska i urzędnicy których nie interesuje stan finansów obywateli Polski. Oni na papierze będą mieć że walczą ze smogiem. To że walczą zakazami jest według nich ok. Koszty przerzuci się na zjadaczy chleba, kto nie da rady ponieść kosztów umrze z zimna a państwo nie bedzię musiało wydać prawie żadnych pieniędzy na walkę ze smogiem. Ja już to przewidziałem dwa lata temu jak Czesi zaczęli dotować wymianę kotłów. Powiedziałem wtedy koledze ,zobaczysz nasi zrobią tak że za wszystko zapłacą zwykli ludzie. Bingo.
    Niedawno składałem uwagi do uchwały anty smogowej w woj Ślaskim, ale czy to coś da zobaczymy , podobno było 3,5 tys uwag.. Jak te uwagi nie będą uwzględnione znowu trafię że polska to dziki kraj.

    Odpowiedz
      1. moraviak

        A jak z 4 punktem uchwały praktycznie nakazującym podłączenie się do sieci gazowej czy ciepłowniczej , wtedy gdy rura leci obok domu i nie daj bóg jest już w domu))) ?
        Może pan wie coś na ten temat?
        Pozdrawiam

      2. Wojciech Treter Autor wpisu

        Tego w tym najnowszym projekcie też nie widać. Ale może tylko jest to jakaś skrócona wersja na szybkości wrzucona w internet? Mało prawdopodobne, ale zawsze możliwe. Ostateczną wersję poddaną pod głosowanie poznamy w piątek.
        My co mogliśmy namieszać, to zrobiliśmy. Uchwała w takim kształcie – z normą emisyjną i wymianą kotłów w perspektywie kilku lat do prawie dekady – byłaby całkiem znośna.

  4. moraviak

    No tak jest juz noc , z tego co przeczytałem w tej uchwale jest krótko i jasno. Nie ma tam przymusu przyłączenia do gazu, chyba ze cos jeszcze przegapiłem

    Odpowiedz
  5. moraviak

    No jest znośna. Jeżeli przejdzie znowu zacznę wierzyć w demokrację, którą wywalczyliśmy poprzez nasze, WASZE staranie. UFFF.

    Odpowiedz
  6. Marek

    Nie wolno używać drewna (nawet w kominkach!) i nie wolno używać węgla. A koks, który przecież nie kopci? Nic, cisza. Urzędnicy "raczyli zapomnieć" o jego istnieniu. Nie pomogło nawet zwrócenie im na to uwagi. To typowa dla tutejszych władz lekceważąca ślepota. Dla zainteresowanych - co nie jest zabronione, jest dozwolone! A głupie przepisy zawsze można zmienić, szczególnie po zmianie władz.

    Odpowiedz
  7. Darek

    We Wrocławiu właśnie przekroczono limit zanieczyszczeń ozonem, szukając informacji o smogu w tym mieście znowu trafiłem na ten ciekawy tekst. Czytałem go tuż po publikacji, po dwu latach nabrał dodatkowego wymiaru!

    Ozon powstaje w czasie upałów i dużego nasłonecznienia z tlenków azotu. Ich głównym emitentem jest motoryzacja ale nie wolno zapominać o gazie spalanym dla uzyskania CWU. Podgrzanie wody wymaga użycia energii czyli dużo spalanego gazu. Pomimo nominalnie niskiej emisji NOx/kWh CWU jest jedną z ważniejszych przyczyn powstania tego zanieczyszczenia. Zwłaszcza na przedmieściach bo substancje wydzielane przez rośliny przyspieszają proces zamiany NOx na O3. Paradoksalnie betonowe pustynie latem są mniej toksyczne bo tlenki azotu zbyt wolno zamieniają się w ozon.

    Do tej pory Wrocław nie mał problemu z przekraczaniem limitu ozonu, a w tym roku jest pierwszym miastem gdzie do tego doszło. Gdy dokona się analizy danych z poprzednich lat widać systematyczny wzrost zanieczyszczeń O3, antysmogowa histeria z pewnoscia ma w to duży wkład. Właściciele kominków CWU pozyskują wyłącznie z innych źródeł, nawet te z płaszczam wodnym nie są rozpalane latem. Większość użytkowników kotłów węglowych też nie chce rozpalać w czasie upałów i do CWU używają prądu, kolektorów czy coraz popularniejszych PV. Żadne z nich nie emituje NOx, a jak uzyskują CWU osoby zmuszone do zamiany węgla na gaz? Obstawiam, że absolutna większość z gazu bo tak jest najtaniej. Emitują przy tym NOx które w sprzyjających warunkach zmieni się w toksyczny ozon. W ten sposób we Wrocławiu zamieniono zanikajacy problem z PM10 na narastajacy z O3. W mediach trudno znaleźć komunikaty ostrzegające przed smogiem fotochemicznym, tam wali się wyłącznie w PM10 i paliwa stałe...

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.